Delta

6,6
Mihail, młody, spokojny mężczyzna, wraca po wielu latach w swe rodzinne strony. Jest to mała wioska położona w delcie rzeki, gdzie dziesiątki odnóg, setki małych wysp tworzą labirynt, który odcina mieszkańców od świata zewnętrznego. Wywieziony jako mały chłopak Mihail nie zdawał sobie sprawy, że na miejscu pozostała jego młodsza siostra. On decyduje się zostać i rozpoczyna budowę domu na palach z dala od innych. Wsparcie otrzymuje od siostry, z którą szybko nawiązuje bardzo bliską więź.

Nagrody i nominacje

Nagroda FIPRESCI – Cannes 2008

Nagroda Don Quichot – Festiwal Filmowy Młodego Kina Europy Wschodniej Cottbus 2008

Nagroda krytyków „Gene Moskowitz”, nagroda za najlepszą muzykę (Félix Lajkó), Grand Prix – Węgierski Tydzień Filmowy 2008

II. miejsce w Konkursie Publiczności – 8. MFF Era Nowe Horyzonty

Nominacje:

Złota Palma – Cannes 2008

Grand Prix – Festiwal Filmowy Młodego Kina Europy Wschodniej Cottbus 2008

Prix d’Excellence (Márton Ágh) – EFA 2008

Grand Prix – Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Flanders 2008

O twórcach "Delty"

KORNEL MUNDRUCZO

Kornél Mundruczó urodził się na Węgrzech w 1975 r. Studiował w Węgierskim Instytucie Filmu i Teatru. Zaraz po ukończeniu studiów wyreżyserował krótki metraż Afta, który zdobył liczne nagrody międzynarodowe. Pleasant Days – jego debiut długometrażowy – został uhonorowany Srebrnym Lampartem w Locarno w 2002 r. w kategorii „Najlepszy pierwszy lub drugi film”. Jego drugi obraz, Johanna – filmowo-operowa adaptacja historii Joanny d’Arc – był prezentowany w sekcji „Un Certain Regard” w Cannes w 2005 r. Delta to trzeci film Mundruczó.

FILMOGRAFIA:

Długi metraż 2008, Delta (Najlepszy Film podczas Węgierskiego Tygodnia Filmowego 2008) 2005, Johanna (Un Certain Regard, Nagroda Jury – Fantasporto 2006) 2002, Pleasant Days (Srebrny Lampart – Locarno 2002)

Krótki metraż 2005, Lost and Found – Short Lasting Silence (20 min.) 2004, Little Apocrypha no.2 (20 min.) 2003, Joan of Arc on the Night Bus (short opera, 24 min.) 2002, Little Apocrypha no.1 (5 min.) 2001, Afta – Day after Day (25 min.)

ORSI TOTH

Orsi urodziła się w 1981 r. W 2004 r. ukończyła studia aktorskie na Węgierskim Instytucie Filmu i Teatru. Rok po rozpoczęciu studiów zadebiutowała w Pleasant Days Kornéla Mundruczó, a następnie zagrała główne role w jego kolejnych filmach. Pracowała również z cieszącą się międzynarodową sławą artystką wideo Shirin Neshat przy jej pierwszym filmie długometrażowym. Obecnie bierze udział w zdjęciach do nowego filmu austriackiej reżyserki Jessiki Hausner.

Filmografia:

2001, Pleasant Days (reż. Kornél Mundruczó) 2004, Colossal Sensation (reż. Róbert Koltai) 2005, Fateless (reż. Lajos Koltai) 2005, Johanna (reż. Kornél Mundruczó) 2005, My singles (reż. Gyula Nemes) 2008, Summer of 1953 (reż. Shirin Neshat) 2008, Delta (reż. Kornél Mundruczó) W produkcji: Lourdes (reż. Jessica Hausner)

Nagrody dla najlepszej aktorki: Pleasant Days – 33. Węgierski Tydzień Filmowy (2002), IFF Angers (2004), Cinessone (2004) Johanna – 9. IFF Puchon (2005), Fantasporto (2005), 36. Węgierski Tydzień Filmowy (2005) My Singles – 37. Węgierski Tydzień Filmowy

FELIX LAJKO

Félix jest wirtuozem skrzypiec, który koncertuje w całej Europie. Grał jazz z Dresch Quartet, muzykę współczesną z György Szabadosem i należał do Ensemble Ritual Nova Borisa Kovaca. Występował razem z Alexandrem Balanescu, japońskim tancerzem Min Tanaka, grupą Noir Désir i Bobanem Markovicem. Kornél Mundruczó poprosił go, by wcielił się w głównego bohatera w Delcie oraz by skomponował muzykę do tego filmu.

YVETTE BIRÓ – współautorka scenariusza

Eseistka, scenarzystka, honorowy profesor New York University Graduate Film School. Pracowała przy kilkunastu wielokrotnie nagradzanych na Węgrzech filmach uznanych reżyserów (Jancsó, Fábri, Makk). Wśród jej scenariuszy na wyróżnienie zasługuje adaptacja powieści Jose Saramago Kamienna tratwa. Yvette Biró opublikowała liczne eseje i dziesięć książek na temat filmu, które zostały przetłumaczone na siedem języków.

PRODUCENCI

Viktória Petrányi

W 2003 ukończyła wydział produkcji w Węgierskim Instytucie Filmu i Teatru. W 2004 założyła swoją firmę producencką Proton Cinema, a następnie wyprodukowała dwa filmy Kornéla Mundruczó – Pleasant Days oraz Johanna, których była również współscenarzystą. Jej współpraca z Mundruczó, zarówno jako producentki, jak i scenarzystki trwa od czasów wspólnych studiów filmowych.

Susanne Marian

Studiowała kino i literaturę w Stanach Zjednoczonych oraz na paryskiej Sorbonie. Od 2000 pracuje jako producentka w Essential Filmproduktion, niemieckiej gałęzi Coproduction Office – firmy zajmującej się produkcją oraz sprzedażą wymagającego i wichrzycielskiego kina reżyserowanego przez twórców z wyraźną wizją artystyczną.

Philippe Bober

Założył Coproduction Office w Berlinie w 1987 r. Brał udział w produkcji trzech filmów Larsa von Triera (Europa, Królestwo, Przełamując fale), jak również Carlosa Reygadasa (Bitwa w niebie), Roya Anderssona (Pieśni z drugiego piętra, Do ciebie człowieku), Kornéla Mundruczó (Pleasant Days, Delta), Jessica Hausner (Lovely Rita) oraz Ulricha Seidla (Upały, Import Export).

Prasa o "Delcie"

„O ile fabuła jest prosta i schematyczna zgodnie z najlepszymi tradycjami ponadczasowej tragedii greckiej, o tyle język filmowy Delty jest bogaty i złożony. (...) Mundruczó reżyseruje z mistrzowską precyzją.” Dan Fainaru, „Screen International”

„Delta to przepięknie nastrojowe naczynie. Lajkó jest odświeżająco zwyczajny. (...) Tóth magnetyzuje (...). Pod względem technicznym film imponuje –plenerowe zdjęcia Mátyása Erdély ukazujące rumuński Dunaj, wyrafinowany montaż dźwiękowy i bogata partytura Lajkó nadają Delcie niemal operowy przepych”. Eddie Cockreel, „Variety”

„W prostej alegorycznej Delcie nakręconej w delcie Dunaju potężny krajobraz odgrywa równie ważną rolę, co postaci. Szerokie kadry, zmysł estetyczny, rozmach reżyserii (...). Film opowiada w minimalistycznym stylu nieunikniony dramat, godną historię niczym z greckiej tragedii. Czyny i gesty bohaterów są pozbawione sztuczności, ma się wrażenie, że zostali uchwyceni w swoim rzeczywistym życiu, w ciszy i spokoju świata naszych przodków.” Jean-Luc Douin, „Le Monde”

„Z filmowego punktu widzenia Delta jest równie piękna, co tragiczna (...). Jego film jest oryginalny, świeży i odważny, podobnie jak poprzednie – Pleasant Days (Srebrny Lampart, Locarno 2002) oraz Johanna (Cannes, „Un Certain Regard”, 2005).” João Antunes, „FIPRESCI”

„Odkryty dzięki filmowi Johanna prezentowanemu w sekcji „Un Certain Regard” Węgier Kornél Munruczó wykonał równie wielki krok naprzód za pomocą Delty”. Anthony Bobeau, „Le Film Français”

„Młody węgierski reżyser stworzył swoje niezaprzeczalnie najbardziej wyważone dzieło. Zawsze przytomny, zawsze drobiazgowy, węgierski autor uwalnia się od panteizmu na rzecz celebracji kina.” Julien Werter, artetv

Wywiad z Kornelem Mundruczó

„Delta” opowiada o romansie pomiędzy bratem i siostrą, a więc o czymś, co jest powszechnie uznawane za tabu. Dlaczego zdecydowałeś się podjąć ten temat?

Miłość pomiędzy rodzeństwem jest pierwotna i nieodparta w swojej esencji – chociaż może być wbrew naturze – ponieważ reprezentuje możliwość zjednoczenia z samym sobą. Pragniemy tego, a jednak wzdrygamy się na samą myśl o tym. To jest nie tylko bezdyskusyjnie głębokie i prawdziwe, ale również niemożliwe i pozbawione wszelkich perspektyw. Zamiast opowiadać bezpośrednio o dewiacji seksualnej, chciałem zająć się tematem wolności. Wolności, która pozwala jednostce przekroczyć normę. To nie kazirodztwo jest w centrum tej historii, ale odwaga potrzebna do zaakceptowania naturalnego pożądania, nawet jeśli łamie ono tabu i konwencje. Film przywołuje tę odwagę do działania zgodnie z własnym poczuciem słuszności. Mówi również o żarliwej nienawiści, którą ta odwaga wzbudza. To, czego nie można tolerować, to przekonanie niektórych ludzi, że mają prawo do prześladowania tych, którzy nie pasują do normy: według mnie to ich brak tolerancji nie powinien być akceptowany.

Twoich bohaterów można by nazwać seksualnymi dewiantami, ponieważ żyją poza zasadami konwencjonalnej moralności, ale mimo wszystko wciąż są „dobrymi” ludźmi...

„Dobroć” naszych bohaterów przekracza podstawowe zagadnienia i konwencje społeczne. To nie jest pytanie o moralność, tu chodzi o wolność. Nie można ich osądzać z moralnego punktu widzenia. Nasi bohaterowie to ludzie autentyczni, którzy żyją swoją własną prawdą, podążając wyłącznie za swoimi najgłębszymi uczuciami, nawet gdy oznacza to, że muszą naruszyć przyjęte obyczaje. Ale nie są buntownikami, nie łamią prawa i nie uciekają się do przemocy. Podejmujesz jeszcze jeden odwieczny temat: tęsknotę za Arkadią, za prostym życiem blisko natury...

Element powrotu do natury nie ma na celu przywołania naiwnej, romantycznej tęsknoty za Arkadią. Bliższe są mi przekonania Jeana-Jacques’a Rousseau, że człowiek jest zawsze dobry, gdy pozostaje w stanie natury, natomiast społeczeństwo go deprawuje. Bar w miasteczku nie należy do świata dwójki moich bohaterów, a budowa własnego domu na środku rzeki ma im umożliwić samotną egzystencję w świecie, który jest ich i tylko ich. Ponieważ miłość między nimi jest tak szczera, prawdziwa i czysta, wierzą, że będą wyjątkiem od reguły. Ale tak jak społeczeństwo nie toleruje niezależność i wolności jednostki, tak natura nie pozwala płynąć jej pod prąd. Z drugiej strony, prawdą jest, że natura człowieka jest bardziej „konserwatywna” niż natura w ogóle i właśnie dlatego los naszych bohaterów wydaje się przesądzony. Ważne, co nas doprowadziło do takich wniosków. Kiedy zaraz po tym, jak zaczęliśmy kręcić, zmarł pierwszy główny aktor, musieliśmy się zatrzymać i przemyśleć raz jeszcze scenariusz, zastanowić się o czym tak naprawdę ma być ten film. Zrozumieliśmy, że jest sposób na opowiedzenie naszej historii zarazem prostszy i bardziej skomplikowany. Wróćmy do kwestii fundamentalnych: o czym opowiada Delta? O mężczyźnie i o kobiecie, którzy się kochają, ale ich miłość jest miłością zakazaną, a ludzka natura niszczy wszystko, co jest osobliwe, szczególne, indywidualne. Jeśli decydujesz się iść w kierunku innym niż masy, podejmujesz ryzyko, że zostaniesz zatrzymany w pół drogi. To było bardzo interesujące – badać strukturę narracyjną tak prostą, a zarazem tak trudną w realizacji. Kiedy masz do czynienia ze sprawą bardziej skomplikowaną, bardziej pokręconą, łatwiej jest ukryć wszelkie potencjalne błędy.

Historia rozgrywa się w delcie Dunaju, w Rumunii. Dlaczego wybrałeś właśnie tę okolicę?

Zobaczyłem ten region po raz pierwszy na wycieczce w 2003 r. i bardzo mnie poruszyły lokalne krajobrazy. Odniosłem wrażenie, że ta dzika i niezmienna ziemia niczyja oferuje ogromny potencjał niespodziewanych, ukrytych dramatów. Już wtedy wiedziałem, że w jakiś sposób Delta mnie inspiruje i że chcę zrobić tam film. Jednak realia geograficzne i społeczne regionu nie są tematem mojego filmu. Wybrałem to miejsce, bo wydaje się istnieć poza czasem i ma w sobie coś archaicznego. To wspaniała ziemia zamieszkana przez niezwykłych ludzi. Chociaż żyją oni tu i teraz, ich świat pozostaje wydzielony, zapomniany. Budowanie domu w takim miejscu jest jednocześnie aktem rzeczywistym i symbolicznym. Nie chciałem zbyt wyraźnie włączać krajobrazu do narracji, nie było takiej potrzeby, jest on bardzo silny sam z siebie i w sposób naturalny odgrywa rolę zasadniczą w filmie.

Orsi Tóth po raz kolejny niesamowicie zagrała. Wcielała się w główne role niemal we wszystkich twoich filmach i zdobyła wiele nagród. Jak byś ją opisał jako aktorkę i co według ciebie wniosła do swojej postaci w „Delcie”?

Na ekranie Orsi sprawia wrażenie bezbronnej istoty, czystej i wrażliwej, a przez to bardzo podatnej na zranienie. Jednak ona nie jest tylko figurą ikoniczną, kinową projekcją; to także piękna kobieta. W Delcie próbowaliśmy pozostawić na boku jej aspekt abstrakcyjny i wydobyć z niej prawdziwego człowieka z krwi i kości. Nie jest już dziewczyną, lecz kobietą, która ma swoje tajemnice i pragnienia. Chciałem opuścić świat Johanny, który był – dla mnie –przygodą ze stylizacją.

Główny aktor, Félix Lajkó jest przede wszystkim kompozytorem i twórcą muzyki do „Delty”. Jak to się stało, że tak rewelacyjnie poradził sobie z tą rolą?

Po śmierci Lajosa Bertóka (naszego pierwszego odtwórcy głównej roli) przez kilka miesięcy nie wiedzieliśmy czy możemy lub czy chcemy dalej kręcić film. Najważniejszym pytaniem było czy znajdzie się ktoś, kto mnie na tyle zainspiruje, bym kontynuował pracę. Pomyślałem o Feliksie, który jest na Węgrzech dość znany – to naprawdę wielki skrzypek. Na samym początku odmówił, w ogóle nie był zainteresowany. Mimo wszystko zgodził się ze mną spotkać. To artysta, ale robi wyłącznie to, co chce. Nie można go do niczego zmusić. Spotkaliśmy się i od razu między nami zaskoczyło. Mieliśmy mnóstwo wspólnych tematów do rozmowy. Porównałbym go do księcia Myszkina, bohatera Idioty Dostojewskiego. Ma wspaniałą naturę i wyjątkową inteligencję emocjonalną. On wcale nie gra w Delcie. To skrzypek-wirtuoz, a nie aktor. To, co widzimy na ekranie, to jego własna natura. Dla mnie Félix to czysta obecność. On nie może egzystować, tworzyć lub grać na skrzypcach inaczej niż tylko w jeden sposób – swój własny. Nazywam to „prawdziwą tożsamością” i to mnie interesuje. To wielkie szczęście pracować z takim artystą.

Scena miłosna, podobnie jak scena gwałtu zostały sfilmowane bardzo powściągliwie, ale i precyzyjnie za razem...

Chciałem poprzez te sceny, zresztą jak i przez cały film, wzbudzić uczucie solidarności z bohaterami. Kierowała mną wewnętrzna logika, że im dalej będę trzymał kamerę, tym bardziej widz się zbliży i poczuje współczucie dla postaci. „Nie pokazywanie” nie miało nic wspólnego z pruderyjną przyzwoitością lub pójściem na łatwiznę. Wolałem zostawić widowni miejsce na wyobraźnię i refleksję, aby sami mogli odkryć to, co ukryte lub wypełnić białe plamy własnym obrazami. Poza tym chciałem stanąć z boku jako autor. Nie zamierzałem demonstrować jakiejś koncepcji lub wpadać w zbyt charakterystyczny styl. Dla mnie najważniejsze było, aby postacie naprawdę żyły. Oczywiście nie oznacza to, że starałem się uniknąć za wszelką cenę wyraźnego stylu. To po prostu inne podejście i muszę przyznać, że było ono dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem i wyzwaniem.

Wywiady z aktorami

WYWIAD Z ORSI TOTH

Jak się pracuje z Kornélem?

Ten film to było nasze największe wyzwanie. Wydawało mi się, że z niektórymi rzeczami sobie nie poradzę, ale w końcu mi się udało. To było ogromne przedsięwzięcie, wymagało pracy, refleksji i znalezienia rozwiązań w samym sobie. A jednak podobało mi się to doświadczenie, zwłaszcza, że nie musiałam dużo mówić!

A z Feliksem?

To jeszcze większe wyzwanie! (śmieje się) Ponieważ jesteśmy do siebie bardzo podobni. Nie mówi zbyt wiele i ciężko wydobyć z niego reakcję. Nie da się go do niczego zmusić. Oboje jesteśmy bardzo zamknięci w sobie, nie lubimy znajdować się w centrum uwagi. Ale ja uwielbiam wyzwania.

Jak się czułaś, oglądając ten film?

Nie widziałam całego filmu. Obejrzałam go do momentu, gdy Félix zaprasza wieśniaków na kolację. Dłużej nie mogłam, bo za bardzo się denerwowałam.

Obejrzysz film przed Cannes?

Nie wiem.

Co ci się najbardziej podobało w czasie kręcenia?

Gdy Félix i ja byliśmy w łodzi, bo wtedy reszta ekipy była daleko. Poza tym, doceniam, że zdobyłam kilka nowych umiejętności „technicznych”, takich jak czyszczenie ryb, prowadzenie i cumowanie łodzi. Wszystkiego nauczyli mnie miejscowi rybacy. Zaprzyjaźniliśmy się, w pewnym sensie, chociaż nie mówiliśmy w tym samym języku.

WYWIAD Z FELIKSEM LAJKO

Jak spotkałeś Kornéla?

Szukał kogoś do głównej roli w swoim filmie i poprosił o to mnie. Powiedziałem nie, ale mimo wszystko zgodziłem się z nim spotkać w barze i pogadać. Nic nie wiedziałem o postaci. W oryginalnym scenariuszu miałem kogoś zabić piłą, ale nie chciałem tego zrobić, więc Kornél zmienił scenariusz. To chyba miała być moja matka, ale nie jestem pewny. Nigdy nie przeczytałem całego scenariusza. Przeczytałem tylko zakończenie poprzedniej wersji, gdzie wypływam łodzią i znikam na morzu.

Jak się udało Kornélowi przekonać cię do przyjęcia roli?

Nie wiem. Nie pamiętam czy to on mnie w końcu przekonał, czy sam siebie przekonałem.

Podobało ci się to doświadczenie?

Nie.

Żałujesz, że się zgodziłeś?

Nie.

Czy kręcenie filmu było trudne?

Tak, bardzo. I zrozumiałem, że nie jestem aktorem. Nie lubię grać. Zrozumiałem to zaledwie po trzech czy czterech dniach kręcenia.

Czy chciałeś wtedy odejść?

Nie, o tym nigdy nie było mowy.

A więc bardzo się męczyłeś?

To było bardzo trudne, ale miało też kilka dobrych stron – przede wszystkim samą Deltę i jej mieszkańców.

Co było najtrudniejsze?

Wszystko. Zwłaszcza budowa domu. Nauczenie się dialogów przyszło mi z większą łatwością.

Podobało ci się prowadzenie łodzi?

Moim życiem jest muzyka, więc moje ręce są dla mnie bardzo ważne. Gram na skrzypcach od wczesnego dzieciństwa. Nie lubię robić czegokolwiek, co mogłoby narazić na niebezpieczeństwo moje dłonie.

Czy na początku przeszło ci przez myśl, że możesz polubić aktorstwo?

Nie. Ale aktorstwo coś mi dało – być może pewnego dnia dowiem się co.

Czy „Delta” zainspirowała cię jako artystę?

Region Delty zainspirował mnie pod względem muzycznym. Zagrałem w kościele ortodoksów w regionie Voilà coś, co mnie zainspirowało. I komponowałem muzykę w czasie zdjęć.

Jak zareagowałeś, gdy zobaczyłeś siebie na ekranie?

Nie widziałem w sobie nic szczególnie interesującego. Nie potrafiłem ani utożsamić się z postacią, ani oddzielić siebie od roli.

Czy komponowanie muzyki do filmu różniło się od twojej codziennej pracy?

Tak, to coś zupełnie innego. Musiałem uważać na „timecode” i obrazy, i zawsze brać pod uwagę atmosferę, nastrój każdej sceny. Ponadto ograniczał mnie czas trwania każdej sekwencji. Gdyby to zależało tylko ode mnie, muzyka grałaby bez przerwy od początku do końca filmu. Ale reżyser się nie zgodził. Grałbym na skrzypcach w każdej scenie!

Czy chciałbyś jeszcze kiedyś napisać muzykę do filmu?

Tak.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…