Ekranizacja kultowej i kontrowersyjnej powieści Oscara Wilde’a z Colinem Firthem oraz Benem Barnesem w rolach głównych. Dorian Gray jest człowiekiem niezwykłej urody, lecz nie tylko jego aparycja czyni go niezwykłym... Jest on bowiem w posiadaniu obrazu, swojego portretu, który starzeje się zamiast swego właściciela.

Aktorzy o swoich postaciach

Ben Barnes o wcieleniu się w postać “Doriana Graya”

"Książkę czytałem jako nastolatek i wydaje mi się, że dla wielu osób jest to pierwsza lektura jaką samodzielnie wybrali. Często pociąga ich, ponieważ nauczyciele uważają ją za postępową, ekscytującą i szokującą. Jeśli o mnie chodzi, zawsze interesuje mnie postać w kontekście rozgrywającej się historii. Zdobycie tej roli było wielkim wyzwaniem, ponieważ nie ma ról większych niż ta".

“Z wielką przyjemnością zagłębiałem się w bardziej mroczne aspekty i naprawdę podobało mi się wcielenie się w 46-letniego Doriana. Wygląda rzecz jasna tak samo, więc ciekawym wyzwaniem było znalezienie sposobu, żeby wydawał się starszy i pokazanie, jak wpłynęły na niego doświadczenia życiowe.

Niezwykle interesujące było też obserwowanie, jak reagują na mnie inne postaci w tej części filmu, ponieważ często były postarzone przy pomocy charakteryzacji – zwłaszcza Colin Firth. Kiedy grałem młodego i bezbronnego człowieka, dokuczał mi na planie. A kiedy on sam wyglądał na 70-latka, role się odwróciły i to on czuł się nieco bezbronny, ponieważ miał łysinkę, więc sam stał się przedmiotem dowcipów! Wczoraj kręciliśmy ostatnie sceny i miałem na sobie charakteryzację z portretu, która zmieniła mnie w obrzydliwego, syfilitycznego grzesznego, paskudnego człowieka. Charakteryzacja trwała ponad trzy godziny – nawet producent mnie nie rozpoznał, a asystenci reżysera nie byli w stanie spojrzeć mi w oczy. Czułem się jak mutant i dawało mi to osobliwą władzę. Nie chodziło o brzydotę, ale brak reakcji, fakt że widzieli tylko moje oczy i nie byli w stanie powiedzieć, czy się uśmiecham!"

"Bliska współpraca z Colinem Firthem była wspaniałym doświadczeniem. Nakręciliśmy razem Wojnę domową w 2008 roku i nasi bohaterowie nie mieli zbyt wielu wspólnych scen, ponieważ ta relacja nie została pogłębiona w kontekście całej historii, ale tutaj jesteśmy dwoma protagonistami. Od początku do końca była to czysta przyjemność, ponieważ on jest po prostu wspaniałym, bardzo zabawnym, błyskotliwym i obytym człowiekiem.

"Olly Parker po części mnie reżyserował, a po części niańczył w tym filmie. Każdego ranka czułem lekkie mdłości, ponieważ co wieczór przeglądając scenariusz myślałem 'Nie mam pojęcia, jak to zagrać, żeby wyglądało przekonująco i realistycznie'. Ale kiedy przychodziłem rano na plan mówiłem do Olly'ego 'Mam kilka pomysłów, ale ogólnie rzecz biorąc, nie wiem jak osiągnąć pożądany efekt, co mam zrobić?' Olly był aktorem, więc to było ciekawe patrzeć, jak praktycznie sam odgrywa tę rolę. Czasem w środku sceny podchodził i dawał mi wskazówkę, a potem sam odgrywał to dla siebie na boku, co czasem bywało dla mnie bardziej przydatne niż rady. Nawet jeśli robisz coś z pasją, nie zawsze widać to na ekranie. Musisz słuchać ludzi, którzy patrzą na monitor. Nie zawsze jesteś najlepszym sędzią własnej pracy".

Colin Firth o swojej postaci “Henry'ego Wottona”

"Według mnie w tej historii są trzy główne postaci: Basil, Dorian i Henry, których łączy swoisty trójkąt. Zarówno Henry jak i Basil są na swój sposób zauroczeni Dorianem. Można powiedzieć, że portret też do pewnego stopnia jest postacią, ukrytym przed światem aspektem osobowości Doriana, podczas gdy on sam staje się coraz bardziej fascynujący dla świata, ponieważ nitk nie pozostaje wobec niego obojętny. Henry chce kontrolować piękno Doriana, zniszczyć je. Według mnie, początkowo robi to na złość Basilowi, żeby go sprowokować, ale z czasem pojawia się wiele złożonych motywów – chce zniszczyć to piękno, znaleźć sposób, żeby je zbrukać.

“Henry Wotton jest podglądaczem i nie zamierza brudzić własnych rąk. Nie chce stracić rodziny, nie chce ponieść konsekwencji i dlatego Dorian jest dla niego kimś w rodzaju protezy. Henry nie ma dość odwagi albo nie jest wystarczająco mroczny. Myślę, że dla niego to tylko gra. W książce Henry zbytnio się nie zmienia – jest jedyną postacią, która nie wyrusza w podróż, by coś odkryć, nie ulega przeobrażeniu. Myślę, że w filmie nieco to zmieniliśmy, dając mu córkę – stawki się zmieniają i w związku z tym, jego postać też się zmienia. Posiadanie córki jest jego słabym punktem. Nie może być już beztroski, ponieważ istnieje ktoś, kto jest dla niego niezwykle ważny. To daje Dorianowi nowy rodzaj władzy, a Henry'emu nowy rodzaj intensywności, przestaje być obserwatorem, ponieważ jest zaangażowany w sytuację".

“Pociągają mnie postaci trudne do określenia. Grałem wiele ról, które można było zaszufladkować ze względu na ich 'angielskość', ale mam na myśli motywy, kierujące tym człowiekiem (Henrym), które niezwykle trudno zdefiniować. Otacza go aura wielkiej tajemnicy. Można zastanawiać się dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej, dlaczego Dorian wciąż go fascynuje, motywując do prowadzenia swojej okrutnej gry. Czy pojawia się tu jakiś rodzaj ojcowskiej miłości? Fascynacji erotycznej? Myślę, że w grę wchodzą wszystkie te elementy. On niszczy Doriana całkowicie – to Henry uruchamia proces autodestrukcji Doriana jako protezy własnej osoby. Myślę, że w ten sposób do pewnego stopnia wyraża pogardę do samego siebie”.

"W filmie musiałem zagrać Henry'ego jako starszego człowieka. W takich przypadkach trzeba oprzeć się na własnej wyobraźni. W przeszłości grywałem już postaci w innym wieku niż ja sam. Myślę, że chodzi tu o postrzeganie świata. Jeśli scenariusz jest dobrze napisany i wokół ciebie dzieje się to, co powinno, wtedy grasz naturalnie. Gdy tylko zaczynam wyglądać w określony sposób, zaczynam też tak się zachowywać. Gdy tylko Ben Barnes zobaczył mnie z łysiną, chciał mi pomóc usiąść i przynieść lekarstwo oraz zmienić worek kolostomijny! Nie potrafi się powstrzymać, żeby nie traktować mnie protekcjonalnie, kiedy jestem stary!"

Kiedy grasz kogoś starszego, chodzi o to, jak postrzegasz świat, a nie o to ile masz zmarszczek. Brak ci czujności, brak poczucia, że wciąż poznajesz coś nowego. Myślę, że do pewnego stopnia Ben też stosuje tę zasadę. Młody Dorian jest zawsze lekko zdziwiony, nieco niezdarny i mamy wrażenie, że świat ciągle go zaskakuje. Na starym Dorianie prawie nic nie robi wrażenia. Olly (Parker) zawsze mądrze mawiał, że Henry zachowuje się tak jak by mówił 'Nie jestem stary', ale kiedy Dorian wraca z podróży, następuje ogromna zmiana".

Im jestem starszy, tym mniejszą mam ochotę na rzeczy, które nie sprawiają mi przyjemności i tyle. Nie dbam o to, czy powstanie arcydzieło. Jeśli się przy tym dobrze nie bawię, to gra nie jest warta świeczki, ale wraz z Benem Barnesem doskonale bawiliśmy się na planie. Do projektu przyciągnął mnie między innymi fakt, że Ben był w niego zaangażowany. To pomaga nam i naszej pracy. W relacji Doriana i Henry'ego można dostrzec żartobliwe elementy, które do pewnego stopnia przeniknęły z relacji łączącej nas w realnym świecie.

Olly Parker, jak wielu najlepszych filmowców, udowodnił, że stworzenie czegoś w rodzaju 'filmowej rodziny' przynosi korzyści: masz zaufanego operatora, zespół aktorów, których znasz – nie tylko dlatego, że to komfortowa sytuacja, ale również dlatego, iż oznacza to, że stworzyłeś coś w rodzaju stenogramu. Pracując razem, trzeba w krótkim czasie zadbać o bardzo wiele spraw, żeby zbudować wzajemną bliskość i zaufanie oraz niezbędne poczucie bezpieczeństwa. Myślę, że reżyser, który sam był kiedyś aktorem, jak Olly, z wielu oczywistych powodów ułatwia aktorom pracę. Istnieje między nami zrozumienie. Olly był dobrym aktorem i zna sztuczki tej profesji; wie, że lubimy się chować za rolą – zna ten język.

Ben Chaplin o swojej postaci “Basila Hallwarda”

Basil ma obsesję na punkcie Doriana i obrazu. To swego rodzaju romans... na pewno z punktu widzenia Basila. Mam wrażenie, że do czasu portretu Doriana, Basil nie namalował nic oryginalnego; jest nim równie zafascynowany jak samym Dorianem.

Rozpoznaję w nim coś z siebie. Kiedy jesteś kreatywny, wtedy czujesz że żyjesz pełnią życia. Jestem najszczęśliwszy wtedy, kiedy wykorzystuję moją najbardziej twórczą część osobowości".

Kiedy przyjąłem tę rolę, chciałem mieć pewność, że Basil jest kimś więcej niż tylko zwrotem fabuły. Nie chciałem, żeby był stereotypową postacią, kimś w rodzaju policji sumienia. Jest artystą i w pewnym sensie w pełni odpowiada za to, co spotyka Doriana, a mnie zależało, żeby to właśnie pokazać. Nie chciałem patrzeć na Henry'ego czy Doriana z moralnych wyżyn. Nie chodzi o to, żeby zmienić scenariusz, a raczej o to, jak zagrać swoją rolę. I o tym rozmawiałem z Olly'm przed rozpoczęciem zdjęć.

Rebecca Hall o postaci Emily Wotton

“Emily pojawia się w dalszej części filmu, kiedy ruch sufrażystek nabiera rozmachu, a ona bez wątpienia jest przedstawicielką tego ruchu.

“Przeczytałam książkę i obejrzałam czarno-biały film jako młoda dziewczyna. Myślę, że byłam o wiele za młoda, ponieważ zrobiły na mnie duże wrażenie. Pamiętam, że było to dość przerażające doświadczenie”.

Lektura scenariusza była bardzo interesująca, ponieważ wersja Toby'ego Finlay'a różni się od oryginału, a jednocześnie zawiera wszystkie centralne wątki. Książka i film na jej podstawie zawsze będą się od siebie różnić - w końcu to adaptacja – ponieważ reprezentują dwie drastycznie różne formy wyrazu. Trzeba się dostosować do medium, w jakim opowiadamy historię i według mnie, jemu się to jak najbardziej udało".

Kostiumy

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

"Według mnie scenariusz jest wspaniały i pozwala spojrzeć na historię Doriana Graya świeżym okiem, więc zależało mi na pokazaniu edwardiańskich strojów tak, żeby miały odniesienie do współczesności", wyjaśnia nominowana do Oscara autorka kostiumów Ruth Myers.

Myers była zdecydowana odejść od typowego modelu filmu kostiumowego. "W czasach, w których rozgrywa się ten film istniała śmietanka w stylu 'glamour' i chciałam uchwycić jej charakter. Myślałam o Dorianie jako o kimś w rodzaju Micka Jaggera albo Rudolpha Nuryeva. Zależało mi, żeby kostiumy i wygląd przywodziły na myśl ideę 'glamour' z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych".

"Wykonałam wiele szkiców podczas przygotowań, ponieważ nie chciałam niewolniczo kopiować tego, co już było. Na szczęście praca z Olly'm (Parkerem) i Barnaby'm (Thompsonem) to przyjemność, ponieważ to reżyser i producent przyjaźnie nastawieni do koncepcji kostiumów, co wiele zmienia, jeśli chodzi o sposób w jaki film nabiera kształtu.

Również Ben Barnes ściśle współpracował z Myers podczas całego procesu. "Ben wiele razy przychodził na przymiarki i ciężko ze mną pracował. To wielkie szczęście, kiedy aktor postrzega swoją postać poprzez kostiumy. Wraz z Benem znaleźliśmy wiele ubrań, które przeobraziliśmy w stroje z epoki, wykorzystaliśmy mnóstwo rzeczy vintage i sporo zaprojektowaliśmy od zera. Ben nie miał zahamowań w kwestii strojów i nauczył się je nosić. Udało się nam stworzyć garderobę, w której czuł się zupełnie swobodnie, co nie zawsze się zdarza w przypadku filmów kostiumowych".

Bodaj najciekawszy styl Myers musiała stworzyć dla aktorki Rebeki Hall, która gra Emily Wotton. Jej postać jest młodą, nowoczesną kobietą epoki edwardiańskiej. "Rebecca jest niezwykle piękna, ma niezwykłą twarz, która sprawia, że wygląda niemal jak gwiazda z lat sześćdziesiątych w rodzaju Jane Birkin czy Jeanne Moreau. Do tego jest pełna ekspresji, więc bardzo zależało mi na tym, żeby jej stroje były proste, a widz przenosił wzrok na jej piękną twarz. Ważne było też, żeby wyglądała nowocześnie, ponieważ gra nowoczesną kobietę w epoce edwardiańskiej. Nie licząc jej cudownej czerwonej sukni, z której jestem bardzo dumna, zwykle ubrana jest w bluzki i długie spódnice, bo tak ubierały się sufrażystki w tych czasach. Stworzyliśmy dla niej luksusową wersję stroju sufrażystki.

O castingu

"Portret Doriana Graya" Oscara Wilde'a to klasyka literatury i każdy, kto czytał tę książkę ma własne wyobrażenie Doriana. "Każdy ma własną koncepcję ideału piękna", stwierdza reżyser Oliver Parker.

To zadanie mogło się okazać niewykonalne podczas poszukiwań aktora do głównej roli, ale Parker uznał, że czasy się zmieniają i że "gdyby ktoś miał teraz wybrać najbardziej olśniewającego mężczyznę na ziemi, wyglądałby on zupełnie inaczej niż w czasach, kiedy powstała książka".

I tu pojawia się brytyjski aktor, Ben Barnes. Producent Barnaby Thompson wcześniej obsadził go w filmie Wojna domowa i to właśnie na planie tego filmu zobaczył w aktorze potencjalnego Doriana, jako że przyjechał tam prosto ze spotkania, poświęconego scenariuszowi do Doriana Graya. "Zauważyłem, że Ben ma ciekawe, ciemne oczy, a potem w pewnej chwili delikatnie obrócił głowę w stronę kamery i pomyślałem 'O rany, przecież to Dorian'. W związku z tym przedstawił go Oliverowi Parkerowi i aktor spędził z reżyserem kilka kolejnych dni na wspólnej pracy. "Poddałem go dość surowemu przesłuchaniu, które przeszedł śpiewająco. Zacząłem się ekscytować tym, co może wnieść do postaci Doriana".

"Myślę, że Ben świetnie się sprawdził. Wygląda jak bożyszcze kobiet, jest niezwykle czarujący, ale potrafi przejść od naiwności do surowości w mgnieniu oka. Ta rola to prawdziwe wyzwanie: zaczyna jako niezdarny naiwniak, potem staje się supergwiazdą rocka, a na końcu musi zagrać siebie wyglądającego dokładnie tak samo po 25 latach i do wszystkiego podszedł bez cienia strachu", chwali aktora Thompson.

Parker i brytyjski aktor Colin Firth dobrze się znają, ponieważ pracowali już ze sobą przy trzech różnych filmach. "Uważam, że staje się coraz ciekawszym aktorem", zauważa Parker. "Wciąż idzie do przodu, niemal niezmordowanie szukając dla siebie nowych wyzwań. Henry Wotton to wspaniała rola dla niego i nie do końca oczywista, biorąc pod uwagę to, jak widzowie postrzegają Colina. Ja jednak wiem, że w duchu jest mrocznym draniem, któremu po głowie chodzą złe myśli, więc ostatecznie nie była to trudna decyzja!"

Producent Barnaby Thompson podziela opinię Parkera. "Colin dostrzegł możliwość zagrania roli z rodzaju tych, które rzadko mu się trafiają. Co ciekawe, gdyby poszukać roli podobnej do tej, to byłby to Valmont, gdzie naprawdę zabłysnął i pokazał swoją makiaweliczną stronę, wcielając się w złego człowieka. Colin jest często obsadzany do ról Pana Przewidywalnego, a każdy kto go zna wie, że jest dokładnie odwrotnie!"

O filmie

Do Londynu epoki wiktoriańskiej przybywa młody i uderzająco piękny, choć naiwny Dorian Gray (Ben Barnes). Niebawem dołącza do śmietanki towarzyskiej za sprawą charyzmatycznego Henry'ego Wottona (Colin Firth), który odkrywa przed nim wszelkie hedonistyczne rozkosze, jakie oferuje miasto. Przyjaciel Henry'ego Basil Hallward (Ben Chaplin), artysta obracający się w wyższych sferach, maluje portret Doriana, by uchwycić jego młodzieńcze piękno w szczytowej formie. Gdy Dorian widzi obraz po raz pierwszy, wypowiada pochopne życzenie: oddałby wszystko, żeby pozostać takim jak na płótnie – nawet za cenę duszy.

Za namową Henry'ego, Dorian rzuca się w wir szalonego życia. Jednak choć nadal wygląda równie niewinnie i pięknie jak na początku, jego portret – teraz trzymany pod kluczem na strychu – z każdym podłym postępkiem Gray'a staje się coraz brzydszy i bardziej przerażający. Wygląda na to, że bez żadnych konsekwencji może on folgować swoim najniższym żądzom. Kiedy jednak Basil żąda od niego, by pokazał mu obraz, przyparty do muru Dorian morduje go i ucieka z kraju.

Po upływie ćwierćwiecza powraca wywołując szok u starych przyjaciół, jako że przez ten czas nie postarzał się nawet o dzień. Jest jednak człowiekiem udręczonym, wiodącym życie pozbawione miłości i głębszego sensu. Prześladuje go przeszłość, a potwór z portretu na strychu nie daje mu chwili spokoju. Wtedy poznaje Emily (Rebecca Hall) – inteligentną i piękną dziewczynę, która jest nim zafascynowana. Problem polega na tym, że Emily jest córką Henry'ego, który zrobi wszystko żeby ich rozdzielić. Londyn huczy od plotek o pakcie z diabłem, a Henry postanawia odkryć tajemnicę nienaturalnej młodości kochanka córki. Czy Dorian dostanie ostatnią szansę na miłość i odkupienie, a przede wszystkim, czy ujdzie z życiem?

Pierwsze wydanie książki Oscara Wilde'a „Portret Doriana Graya” pojawiło się w roku 1890 i uważane jest za jedno z największych dzieł klasycznego gotyckiego horroru.

O produkcji

„Nie chciałem dać się zaszufladkować, będąc już autorem dwóch adaptacji Wilde'a, ale uwielbiam „Portret Doriana Graya” - wyjaśnia reżyser, Oliver Parker, „więc kiedy Barnaby (Thompson) zainicjował projekt, miałem pełnić rolę koproducenta. Zanim scenariusz nabrał ostatecznego kształtu minęło sporo czasu, a do tego momentu zdążyłem zrobić jeszcze kilka filmów i wyczyścić przedpole. Wtedy byłem już gotowy ponownie zmierzyć się z Wilde'm i rzecz jasna nie chciałem, żeby ktoś inny mnie ubiegł!”

Według producenta Barnaby Thompsona, on i reżyser "znają się od zawsze". Od wielu lat realizują też razem filmy. "Kręcenie filmów to wyjątkowo ciężka praca. Można ją sobie znacznie ułatwić angażując ludzi, których dobrze znamy. To daje poczucie swobody i luzu we wzajemnych relacjach", zauważa Thompson. "Poza tym, Olly dobrze się czuje w dramacie i był aktorem, dzięki czemu potrafi ich prowadzić. Ja lepiej się czuję w komedii, natomiast większą wagę przykładam do tego, jak film jest prezentowany widzom. Myślę, że zachodzi między nami twórcza wymiana w zakresie oglądu rzeczywistości. Prezentujemy dwa bardzo klarowne punkty widzenia".

Porter zdecydował, że nie napisze scenariusza do "Portretu Doriana Graya". "Kiedy jesteś jednocześnie autorem scenariusza i reżyserem, masz większe poczucie odpowiedzialności za słowo pisane, zwłaszcza w przypadku klasycznego dzieła. Natomiast dobra relacja ze scenarzystą może zaowocować cennym dialogiem". Właśnie z tej przyczyny, dwa lata temu do ekipy filmowej dołączył młody, obiecujący scenarzysta Toby Finlay. "Toby miał ogromny wpływ na kształt scenariusza", wyjaśnia Parker, "odcisnął na nim swój ślad".

Sophie Meyer, odpowiedzialna w Ealing Studios za wprowadzanie nowych projektów, która przedstawiła Finlaya twórcom filmu twierdzi "Dzięki Toby'emu scenariusz nabrał rozmachu, a on sam niezmordowanie poprawiał go i wygładzał".

"Projekt ten zainteresował mnie, między innymi, dlatego że nie opierał się w nadmiernym stopniu na strukturze sztuki. Ta historia kryje w sobie ogromny potencjał, ma wiele wymiarów, które można zgłębiać, co daje niezwykłe poczucie swobody", podsumowuje Parker.

"Książka nadal jest aktualna z uwagi na swój motyw wiodący, czyli 'A gdybyśmy mogli robić wszystko, co chcemy?', wyjaśnia Thompson. "Myślę, że każdy może się do tego odnieść, ponieważ wpajano nam jak odróżniać dobro od zła, przekonując iż za złe uczynki spotka nas kara".

"Jeśli chodzi o czasy współczesne, pierwszą osobą o której pomyślałem w odniesieniu do tej książki był Mick Jagger", mówi dalej Thompson. "Został gwiazdą rocka w młodym wieku i mógł robić, co chciał, w pewnym sensie stojąc ponad prawem. Żyjemy w epoce uwielbienia dla gwiazd, w czasach w których uroda i popkultura nabierają coraz większego znaczenia, a koncepcja potęgi piękna i korzyści, jakie może ono zapewnić jest dziś bardziej aktualna niż kiedykolwiek".

"Można by analizować całymi godzinami, dlaczego mity są nadal żywe, ale moim zdaniem wszyscy jesteśmy zafascynowani materialną stroną świata, a już na pewno wyglądem swoim i innych. Wydaje się też, że Oscar Wilde uczynił z piękna religię", zauważa aktor Colin Firth, który wciela się w rolę Henry'ego Wottona. "Prawie tak, jakby estetyczne piękno było ważniejsze niż moralność, pisał więc o czymś, co miało dla niego znaczenie. Ten pomysł musiał wyjść od samego Wilde'a, który zadał sobie pytanie 'czy zaprzedałbym duszę?' Każdy, kto kiedykolwiek zastanawiał się nad wyglądem, słyszał niejednokrotnie, że uroda jest jedynie powierzchowna i liczy się wewnętrzne piękno. Oryginalny nie jest sam temat, lecz niezwykle dramatyczny, zwięzły i przerażający sposób, w jaki autor potraktował ten mit w swojej książce", podsumowuje Firth.

"Współczesna kultura ma obsesję na punkcie oszukiwania czasu i prób pozostania młodym", stwierdza aktorka Rebecca Hall, która gra Emily Wotton. "Myślę, że ludzie zawsze mieli obsesję na tym punkcie. Dowodzi tego chociażby fakt, że pisał o tym Oscar Wilde. W każdej epoce są różne koncepcje piękna i młodości. Dziś jest to botoks, a wczoraj może był to określony sposób ubierania się. Temat zawsze będzie na czasie i zawsze będą podejmowane próby powstrzymania procesu starzenia".

"Temat wiecznej młodości zawsze jest fascynujący", mówi Ben Chaplin (Basil Hallward). "Dorian Gray" ma odniesienia do Fausta i z jakiegoś powodu to ludzi fascynuje. Czy musimy ponosić odpowiedzialność za nasze czyny? Czy nie możemy żyć dla przyjemności bez konsekwencji na poziomie ciała i duszy?"

Parkerowi, który rozpoczął swoją karierę filmową od horroru pod okiem legendarnego mistrza Clive'a Barkera, adaptacja "Doriana Graya" dawała szansę na ponowne zagłębienie się w ten świat. "Praca nad filmem z elementami horroru to świetna zabawa. Nie jest to horror w pełnym tego słowa znaczeniu, ale bez wątpienia powracam dzięki niemu do moich początków w branży, co dla wielu osób stanowi zaskoczenie. Jest to bardzo interesujące dla mnie, jako byłego ucznia Clive'a Barkera i pozwala mi zatoczyć pełne koło".

"Cieszę się, że Olly dostał szansę na powrót do swoich korzeni w horrorze", zauważa producent Barnaby Thompson. "Założył z Clive'm Bakerem trupę teatralną i wystawiali razem różnego rodzaju 'krwawe widowiska'. Pamiętam, jak na nie chodziłem tuż po ukończeniu szkoły. Nie można się tego domyślić, patrząc na jego twórczość, ale w rzeczywistości jest wielbicielem makabry i gore. Jako aktor, po raz pierwszy pojawił się w filmie Hellraiser".

“Ten film zawiera wspaniałą legendę z gatunku gotyckiego horroru, a fakt iż oparty jest na książce Oscara Wilde'a dodaje mu nowy wymiar", mówi Barnaby Thompson. “Mamy nadzieję, że jakość dialogów oraz głębia uczuć, jakich można się spodziewać po takim autorze, pozwoliły stworzyć ekscytujący i przerażający horror”.

Plan filmowy

Plany wybrane do filmu Dorian Gray w znacznym stopniu odzwierciedlają przemianę Doriana, począwszy od jego przyjazdu do wielkiego miasta, jeszcze jako niewinnego młodego człowieka (Smithfields w londyńskim City przeobrażono w King’s Cross Station); poprzez jego okres beztroskiej niewinności, kiedy Henry Wotton wprowadza go do towarzystwa, zabierając na wykwintne przyjęcia w imponujących londyńskich rezydencjach (rozległe tereny Witanhurst w Highgate Hill w Londynie oraz Basildon Park w Berkshire); aż do jego upadku i popadnięcia w rozpustę podczas częstych odwiedzin podejrzanych lokali w podziemiach East Endu (Café de Paris niedaleko Leicester Square została zamieniona w Casino de Venise, a Crocker’s Folly przy St John’s Wood przeobraziła się w palarnię opium).

Kierownik planu Pat Karam i jego zespół otrzymali zadanie znalezienia około 15 lokalizacji w Londynie i okolicach oraz na południowym wschodzie. Wspomniane Witanhurst znajduje się na liście zabytków jako rezydencja w stylu Królowej Anny i druga co do wielkości prywatna rezydencja w Londynie po Pałacu Buckingham. Ma 25 pokoi, salę balową, osiem łazienek i osiem pokoi gościnnych. Niedawno została zakupiona przez najbogatszą Rosjankę za 50 milionów funtów.

Kluczowe sceny na strychu, na którym przechowywany jest szatański obraz były filmowane na planach, zbudowanych w Ealing Studios oraz częściowo w podziemnym tunelu w Londynie.

Prasa o filmie

To doskonale zrealizowany gotycki horror, który robi piorunujące wrażenie. /SKY Movies/

Colin Firth dostał w tym filmie kilka świetnych kwestii, które wypowiada z tak jadowitym i ciętym dowcipem, że warto ten film zobaczyć chociażby dla niego. /Film Critics United/

Towarzystwo tak cudownie niejednoznacznego bohatera jak Dorian Gray jest ucztą dla oka i pożywką dla szarych komórek. /Digital Spy/

Ambitna interpretacja ostatniej, wspaniałej powieści z gatunku gotyckiego horroru./ Empire Magazine/

Doskonała ścieżka dźwiękowa przywodzi na myśl motywy z filmów Hitchcocka, zwłaszcza z Zawrotu głowy i umiejętnie dopasowuje się do atmosfery tajemniczości, przenikającej fabułę. /Hollywood Reporter/

Colin Firth jest idealny w roli adwokata diabła w tej adaptacji dziewiętnastowiecznej powieści gotyckiej z odniesieniami do ducha czasów współczesnych./Film Ink/

Wyreżyserowany z wyczuciem stylu film Oliviera Parkera to solidny horror z epoki, równie wysmakowany i miły dla oka jak każdy brytyjski obraz, w którym roi się od tiurniur i surdutów. /SFX Magazine/

Więcej informacji

Proszę czekać…