Wojownicze małpy i kłopoty z mgłą
Reżyser nie żałował decyzji kręcenia filmu kamerami IMAX. – W scenie, gdy po raz pierwszy Katniss trafia na arenę, widać całą ich wizualną potęgę. Jej oczyma widzimy ten wielki sztuczny świat. I myślę, że jesteśmy zdumieni równie mocno jak ona – mówił. Operatora Jo Willemsa wspomagał specjalista od kamer IMAX Doug Lavender. Tak o tym opowiadał: – Jestem przekonany, że robiliśmy rzeczy, na jakie nikt się jeszcze nie poważył. W scenach walk używaliśmy kamer umocowanych na kranie, połączonych z zasilaniem kablem i kręciliśmy także z ręki. To ostatnie jest zupełnie wyjątkowe. Ze względu na ciężar sprzętu IMAX i trudności z jego zamocowaniem, na palcach można policzyć reżyserów, którzy się na to zdecydowali. Nam się to udało i moim zdaniem, uzyskaliśmy doskonałą dynamikę i jakość obrazu. Reżyser dodawał: – Wiedzieliśmy, że nie będzie lekko. Tym bardziej, że kręciliśmy w upale, brnęliśmy przez dżunglę, mieliśmy kłopoty z transportem sprzętu. Ostrzegano mnie, że kamery są ciężkie i trudno kręcić z ręki tak, by osiągnąć satysfakcjonujący obraz. Ale wszystkie te nasze wysiłki były nagradzane, gdy oglądaliśmy materiały nakręcone w ciągu dnia. Rezultaty przeszły nasze oczekiwania.
Za efekty wizualne odpowiedzialny był Janek Sirrs („Avengers”, „Iron Man 2”, „Jestem legendą”). – Mieliśmy w filmie ponad tysiąc ujęć z efektami, ale Francis miał niezwykle jasną i konsekwentną ich koncepcję. Cały film jest utrzymany w surowym, wręcz naturalistycznym stylu i sceny, w których pojawiały się efekty, miały nie odróżniać się od reszty. Nie mogły stanowić popisu samego w sobie i w żadnym wypadku nie powinny odciągać publiczności od śledzenia przebiegu akcji. Jeśli widownia nie będzie zadawać sobie pytania, jak oni to zrobili, to będzie oznaczać, że osiągnęliśmy zamierzony cel. Nasza dżungla miała być niebezpieczna, gorąca i niezwykle wilgotna. Mieliśmy dokumentację dżungli z całego świata, szczególnie inspirująca okazała się ta z Kostaryki. Naszą sprawą było dodać gęstą mgłę, tak by wydawała się jak najbardziej naturalna. Prawdziwą dżunglę znaleziono na Hawajach, po czym płynnie połączono ją z tą wykreowaną w komputerze. Sirrs śmiał się: – Nie było łatwo kręcić prawdziwej dżungli, zwłaszcza że gdy tylko popadał deszcz, grunt zmieniał się w bagno, a my byliśmy obciążeni bardzo ciężkim sprzętem. I te wszechobecne owady! To była nasza może największa zmora. Tak zaś mówił o pracy nad komputerowym odtworzeniem Rogu Obfitości: – Sporządziliśmy trójwymiarowe modele skał, drzew palmowych, małych krzaczków, włącznie z tym, jak zachowują się ich listki na wietrze. Całego materiału nie byliśmy w stanie wykorzystać.
Kolejne 400 ujęć z efektami komputerowymi wykonała firma Double Negative oraz Adrian De Wet. Chodziło o rozbudowaną sekwencję parady w Alei Trybutów. Za pomocą technik komputerowych powstała droga, trybuny, budynki, fontanny oraz budynki Kapitolu w tle. Także dziełem tej firmy były efekty ogniowe podczas przyjęcia u prezydenta Snowa. De Wet wspominał: – Największe trudności sprawiła nam mgła. Dużo dyskutowaliśmy, jak ma wyglądać. Doszliśmy do wniosku, że powinna stanowić rodzaj stale płynącej fali, nie do powstrzymania. Jednym z wyzwań była scena bez żadnej mgły, gdy potem znów miała się pojawić – a trzeba było zachować ciągłość akcji i oświetlenia planu.
Jedną z najbardziej skomplikowanych scen była sekwencja ataku setek kolorowych małp na Peetę. Małpy stworzono za pomocą programów komputerowych. Za te efekty (80 ujęć) odpowiadał Guy Williams z firmy WETA Digital. – Pomysł Francisa był taki, by atak małp na Peetę, Katniss i Finnicka początkowo bawił i fascynował widzów. Potem miały one budzić coraz większe przerażenie. Atakujące małpy najpierw intrygują swymi ruchami, przypominającymi taniec. Studiowano wygląd i zachowanie pawianów i mandryli. – Nie do przecenienia była praca naszego szefa animatorów Daniela Barretta, który zgromadził ogromne ilości materiału wizualnego dotyczącego małp. Studiowaliśmy ich ruchy i charakterystyczne manieryzmy. A potem usiłowaliśmy zbliżyć się do ideału – nasze małpy musiały być jak najbardziej prawdziwe, chociaż jednocześnie były fantastyczne – opowiadał Williams. By pomóc aktorom, użyto... małp z kartonu oraz kaskaderów-statystów. Sporo kłopotu sprawiał wygląd futer małp, zwłaszcza w momentach, gdy miały być zmoczone.