W opowieści Rasoulofa jest intymność, która często opiera się na urzekających, poetyckich momentach, które wykraczają poza granice językowe scenariusza. 7
Ostateczne znaczenie wszystkich opowieści ma dwa oblicza: ciągłość życia i nieuchronność śmierci. Myślę, że to stwierdzenie jest tak wnikliwe i na tyle szerokie, że można je przenośnie zastosować do każdej formy sztuki. „Zło nie istnieje” autorstwa Mohammada Rasoulofa, który w zeszłym roku zdobył Złotego Niedźwiedzia w Berlinie, nadaje mu jednak dosłowny ton. Zbiór czterech powiązanych tematycznie historii o karze śmierci w Iranie i demoralizującym wpływie usankcjonowanych przez państwo zabójstw jest zgrabnie napisanym i autentycznie zagranym filmem, który wzbudza empatię na wielu płaszczyznach - przede wszystkim w tych, w których bohaterowie zmagają się z ciężarem „wypełniania rozkazów”. Film jest równie empatyzujący, co niepokojący, a jednocześnie prowokujący i przejmujący.
Filmy irańskie nakręcone po rewolucji w 1979 roku skłaniały się ku rodzimym dramatom, które czasami dotykały osobliwych sprzeczności życia w Republice Islamskiej. Państwowa pobożność kontra prywatny sekularyzm, lojalność rodzinna kontra własna ambicja, autorytarna kontrola rządu kontra niezależność ludzkiego ducha – to ulubiona dwoistość przenoszona na ekran przez filmowców, takich jak Asghar Farhadi i nieżyjący już Abbas Kiarostami. Śmierć jest stałym elementem tego obrazu: jako źródło tajemniczości, egzystencjalnej zadumy lub jako wyznaczony przez sąd punkt zakończenia rodzinnego sporu. W restrykcyjnym społeczeństwie, w którym bycie sobą może wydawać się niemożliwe – a tradycyjne elementy kulturowe, takie jak poezja i literatura, wyraźnie skłaniają się ku fatalizmowi – śmierć czai się na horyzoncie.
Rasoulof, który od 2010 roku zmaga się z irańskim rządem (został aresztowany podczas realizacji projektu z rodakiem Jafarem Panahi, filmowcem mającym własną kontrowersyjną historię z władzami), nadaje filmowi dość intymny kształt. Każda z życiowych winiet stawia nas obok Irańczyka, którego dotyczy albo dwuletnia służba wojskowa dla kraju, albo polityka kary śmierci. Rasoulof, scenarzysta i reżyser filmu, skupia się na postaciach w każdym wieku, niezależnie od klasy i pochodzenia społecznego. Niektórzy są żonaci, a niektórzy nie. Niektórzy mieszkają w stolicy, Teheranie, inni w odległych regionach wiejskich, takich jak górskie szczyty lub zakurzone odległe wioski. Niektórzy sprzeciwiają się społecznemu zaangażowaniu w nakazy egzekucji, a niektórzy ufają systemowi wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych. Czy trudniej jest słuchać rozkazów, czy się im przeciwstawiać? Brak tu jednoznacznych odpowiedzi. Brak tu naleciałości rodem z patetycznych moralitetów. Brak też oceniającego bohaterów wydźwięku. Jedyną ostateczną refleksją filmu jest to, że cała koncepcja kary śmierci jest nieludzka i niemoralna.
Ponura sekwencja otwierająca film przeistacza się w porywający thriller, ostro przechodzący w gatunek romansu i kończący się rodzinnym dramatem, który łączy wszystkie poszczególne elementy w przejmującym, otwartym finale. Po drodze Rasoulof wykorzystuje inspirującą niepewność tonalną, ponieważ każdy rozdział posiada całkowicie odmienny punkt widzenia. Reżyser przelewa swoją wizję na szersze płótno, które ewoluuje wraz z postępem fabuły pełnej obserwacji na temat osobistej i zawodowej odpowiedzialności, które nasilają się wraz ze wzrostem emocjonalnej stawki. Zakres narracji łączy energię „Pulp Fiction” ze strukturalną figlarnością irańskiego autora, ale równocześnie promieniuje własną w pełni oryginalną narracją.
Operator filmowy Ashkan Ashkani buduje historię wokół delikatnych zbliżeń i złożonych długich ujęć, gdzie krajobraz miast i wsi zdaje się być bohaterem na własnych zasadach. W opowieści Rasoulofa jest intymność, która często opiera się na urzekających, poetyckich momentach, które wykraczają poza granice językowe scenariusza. Niekiedy „Zło nie istnieje” potyka się o dydaktyczny charakter własnej konstrukcji i nie do końca udane decyzje twórcy, który wrzucił w wir ekspozycji kilka t-shirtowych sloganów, aby wydłużyć czas trwania produkcji. Jednak film zachowuje tak porywający rytm, z organicznym podejściem wizualnym, które nigdy nie tracą kontaktu z poczuciem celu.
W zeszłym roku w Iranie stracono około 225 osób (dla porównania w USA było ich 22) i choć może to brzmieć jak stosunkowo niewielka liczba w kraju liczącym około 84 milionów ludzi, film nie skupia się na samym charakterze procesu sądowego. Zamiast tego Rasoulof potęguje psychologiczny wpływ tego rytuału i sposób, w jaki jego instytucjonalizacja wywołuje oddźwięk w społeczeństwie w wymiarze wielopokoleniowym. Rasoulof nie udziela dokładnych odpowiedzi, jak temu zapobiec, ale doskonale radzi sobie z zadawaniem dociekliwych i prowokujących do myślenia pytań.