W siódmej części serii kultowego projektu o ksenomorfach głównymi bohaterami są młodzi kolonizatorzy, którzy odkrywają w kosmosie opuszczoną stację kosmiczną na jednej z planet. Zespół postanawia ją zbadać, ale wkrótce natrafia na jedną z najbardziej przerażających form życia w galaktyce. opis dystrybutora
SPOJLER → "Romulus" garściami czerpie pomysły z innych części uniwersum Obcego (znalazło się miejsce dla Asha, nawet muzycznie momentami miałam wrażenie, jakby twórcy skakali mi po sentymencie do "Nostromo"). Kilka rzeczy było ciekawych – sposób na odczepienie twarzołapa, krew Obcych, latająca po statku przy braku grawitacji, narodziny ludzkiego Obcego czy sposób na bycie "niewidzialnym" dla twarzołapów. Bez szukania w tym głębi, czy klimatu obecnego w pierwszych częściach, wyszło coś czysto rozrywkowego, chociaż minęła prawie 1/4 filmu, zanim się na dobre rozkręcił 😏.
Chyba najgorsza odsłona serii "Obcy" do spółki z "Prometeuszem" i "Przymierzem". Nie są to wcale produkcje, do których będę wracał. I co najgorsze, nawet przez minutę na ekranie nie uświadczymy Sigourney Weaver wcielającej się w Ellen Ripley, która jest jednocześnie główną twarzą serii filmów o ksenomorfie zwanym Obcym. 4/10
Pozostałe
Do 61min. jeszcze jako tako , ale to co się potem dzieje….. Niektórym fanom Obcego wystarczy żeby był kolejny odcinek i jest OK …dla mnie nie… gra aktorska 4 na 10 / fabuła 6 na 10 / realizacja w/w fabuły 4 na 10 / efekty 5 na 10 / i niestety ta okropna w tym wydaniu przewidywalność :-(… można obejrzeć ale tylko raz jak dla mnie … totalnie zmarnowany potencjał. Tak do połowy było jeszcze w miarę, sam motyw duplikatu Asha mi się strasznie spodobał, lecz im dalej w las, jak to mówią… końcówka to już strasznie ktoś popłynął :P
Film składa się z posklejanych scen kalk z poprzednich filmów serii, jakby do miksera wrzucono Aliena, trochę Aliensów, Prometeusza, szczyptę obecnego badziewia Disneya i voila