witam,
poszukuję tytułu filmu, który widziałem na Ale Kino! lata temu, myślę, że coś około roku 2000. opowiadał historię prezentera radiowego (starszego pana) prowadzącego audycję radiową, podczas której można było posłuchać starych przebojów. film rozpoczyna się w momencie, w którym główny bohater dowiaduje się, że zdejmują jego program z anteny, postanawia więc zrobić koncert życzeń. do radia dzwoni starsza pani i zamawia piosenkę jej męża (mam nadzieję, że nic nie pokręciłem). może macie gotowy link na YouTube?
z góry dziękuję za odpowiedzi.
muniez1, trolujesz z tą obsadą na najwyższym poziomie? :)
cały czas pisałem o "true blood". "kronik.." nie widziałem, nawet nie wiem o co chodzi. obsada jest moim zdaniem najsłabszym elementem serialu. pomijając fatalną grę aktorską, żaden z aktorów nie zagrał w niczym szczególnym.
dwa odcinki? "dexter" po dwóch niespecjalnie mi się spodobał, ale dobrze rokował – jestem w trakcie oglądania 4. sezonu i nadal uważam go za wyjatkowo udany serial. "sześć stóp pod ziemią" polubiłem już po pierwszym odcinku. do tego w kolejce czeka "prison break" i "lost" (przynajmniej po jednym sezonie) oraz kupa innych filmów i seriali. nie można obejrzeć wszystkiego, więc ja zrezygnowałem z "true blood". bez żalu.
słabe, rzekłbym nawet… – …koszmarek telewizyjny. obejrzałem dwa odcinki i więcej nie chcę. liczyłem na dużo – lubię wampirze historie takie jak "wampir w brooklynie" (wiem, wiele osób nie przepada za tym filmem), "hellsing" (wiem, manga) czy "wywiad z wampirem", grywałem trochę w "świat mroku", ale wiele rzeczy czyni ten serial całkowicie niestrawnym. przede wszystkim odrzuca mnie wyjątkowo słaba gra aktorska na poziomie tej doświadczanej w sędzinie annie marii wesołowskiej. nie spotkałem się z ani jednym wyjątkiem. rozmowa sookie z billem w barze podczas ich drugiego spotkania, spacer po cmentarzu gdy mają się pocałować czy końcówka drugiego odcinka z łysym wampirem w roli straszaka to doskonałe przykłady, że nawet w głośnych amerykańskich produkcjach próbuje się przemycić tandetę. postacie rzucają mocne kwestie typu "nie jestem już człowiekiem" o odwracają się od swoich rozmówców. dobry chwyt, ale w telenoweli.
trudno jednak dobrze zagrać postacie, których jednowymiarowośc aż tak kłuje w oczy. sookie w kółko powtarza, że wampiry są w porządku, ślini się na widok billa i słyszy głosy, sam tylko za nią łazi i błaga o spojrzenie, a babcia ciągle wierzy w jej rozsądek. ot, cała głębia.
co więcej serial łamie kilka zasad, którymi rządzą się światy z wampirami. srebro powinno działać na wilkołaki, a śmiertelnik, który napije się wampirzej krwi powinien stać się ghoulem, a nie swoją zdrowszą wersją z lepszym powonieniem i ciągotami seksualnymi.
historia? dwudziestolatka-telepatka zakochana w wampirze, w której zakochany jest jej szef-zmiennokształtny, która ma brata, w której zakochana jest jej najlepsza przyjaciółka z konfliktem ludzie kontra wampiry w tle a’la x-men, choć wychodzi na to, że wampiry okażą się jednak nie takie ok.
każdy odcinek zawiera jakąś scenę seksu, ale ich poziom jest wyjątkowo niski, a twórcy, którym najwyraźniej zabrakło wyobraźni, garściami czerpią pomysły z filmów takich jak np. "american psycho" (jason i dawn przed lustrem niemalże w identycznej pozie jak patrick bateman z prostytutką)
żeby jednak nie mieszać całkowicie serialu z błotem, pochwalę jeden element, który mi się spodobał. mianowicie każdy serial musi mieć jakąś czołówkę, a ta bardzo przypadła mi do gustu – urywki filmów retro, widoków bagien i rozkładającego się psa z fajną piosenką w tle. klimacik pierwsza klasa.
szczerze odradzam jego oglądanie. szkoda czasu. może kroniki wampirze okażą się lepsze?
Proszę czekać…