oglądałam go kiedyś na tvp2 chyba… Niewiele pamietam, ale myśle że dość kluczowe sceny. Ogólnie chodziło o to, że pewnien bogacz został zamordowany. Głównymi podejrzanymi są: jego żona (dziewczyna albo narzeczona, nie pamiętam) i jego syn. Sledztwo prowadzi jakiś komisarz czy ktoś. Pamiętam że przez cały film nie wiadomo kto zabił gościa, dowody sa różne, ale wiadomo że zrobił to ktoś z tej dwójki. Pamiętam scenę, kiedy syn miał powiedzieć jakie miał alibi, już tak pod naporem oskarżeń sobie przypomniał że było nim spotkanie bezdomnego, którego zapytał o godzine. Alibi potwierdził bezdomny, i coś tam jeszcze wskazywało na dziewczyne bogacza więc ona została oskarżona. Na końcu jednak okazało się że ojca zabił syn, który schował broń (jakis łom) którym go zabił nad kominkiem w jakiejś skrytce (w czasie przeszukania policja nic nie znalazła). Zrobił to w zmowie z jakąś rudawą chyba dziewczyną, z którą miał romans, którą zapoznał go z nią ojciec. Była też scena w której ta żona bogacza dowiedziała się że to syn zrobił wszystko z tamtą laską i chciała go zabić/ zmusić do przyznania się, ale parka (syn+ ruda) zabili ją. Przyjechała policja i powiedzieli że w obronie koniecznej. Takie zabójstwo doskonałe. Ostatnia scena stanowiła ujęcie w którym parka była w jakimś ładnym samochodzie i odjeżdżali! Pomóżcie :P
Proszę czekać…