10 najlepszych filmów 2015 roku w polskich kinach... 5
Do końca roku zostały nam jeszcze cztery miesiące, jednak redakcja FDB postanowiła podsumować to co dotychczas mogliśmy oglądać na ekranach polskich kin w 2015 roku. Dlatego też przygotowaliśmy dla Was zestawienie dziesięciu najlepszych produkcji, które miały premierę nad Wisłą.
Strona 8 z 10
3 MIEJSCE: BIRDMAN
Birdman już na początku roku został obsypany Oscarami i podzielił nie tylko krytyków, ale również i widzów. Inaritu nie tworzy filmu szczególnie wyszukanego, nie odkrywa Ameryki i nie obnaża żadnych przykrych faktów, pomimo dawania prztyczka w nos współczesnemu widzowi skupionemu na powierzchownej i taniej sensacji. Reżyserskie rozważania na temat roli sztuki, dawnego etosu pracy aktora czy wszechobecności mediów społecznościowych, zyskują głównie dzięki wizualnej i dźwiękowej oprawie. Od lat z uwielbieniem przyglądam się pracy Emmanuela Lubezkiego. To jego zdjęcia tworzą cały klimat Bridmana. Na uwagę zasługuje również oszczędna ścieżka dźwiękowa zbudowana w oparciu o jeden instrument – perkusję. A co najważniejsze meksykański reżyser przywrócił kinu nieco zapomnianego Micheala Keatona. Ten film to kinowy fenomen.
Podróż za zapomnianym aktorem na jednym ujęciu – fascynujące, autoironiczne, gorzkawe, ociekające czarnym humorem kino z niesamowitymi kreacjami aktorskimi. Michael Keaton został bestialsko okradziony z Oscara.
Wielu zarzuca temu filmowi nadęte podejście do zawodu aktora, łechtanie artystycznego środowiska i utrzymywanie sztucznych podziałów między kinem artystycznym a rozrywkowym, między krytykiem filmowym będącym uosobieniem zła, a aktorem będącym powiernikiem misji. Dla mnie to przede wszystkim film o przegranym we własnych oczach człowieku który wreszcie chciałby być mitycznym „kimś”. W oczach publiczności, w oczach córki, we własnym lustrze.
Riggana Thompsona widz poznaje w etapie jego życia, który śmiało możnaby nazwać epilogiem, który świetnie podsumowuje podróż jaką przebywa artysta w swojej nieustannej pogoni za sukcesem i uznaniem. Dzięki wspaniałej pracy kamery, konwncji teatru w kinie czy podkreślające psychiczne napięcie głównego bohatera bębny, nie sposób nie "wejśc w buty" tytułowego Birdmana.
Mam do tego filmu zastrzeżenia, ale wszystko to znika, czym bliżej końca filmu. Świetnie opowiedziana historia, która najważniejsze pytania zadaje wraz z finałową sceną. Nietuzinkowy film, który rozmywa to, co rzeczywiste, z tym, co wyimaginowane.
To nie jest lekki film o bandzie nastolatek, a jednak osiągnął olbrzymi sukces. Niesamowita rola Michaela Keatona w roli aktora, który próbuje odnaleźć się w świecie, gdzie już mało kto o nim pamięta. Dużym atutem filmu jest genialnie zbudowane napięcie oraz wspaniała muzyka.
A gdzie Fantastyczna Czworka?