Vik Muniz w Rio de Janerio chce zrealizować swój kolejny projekt. Przekona szperających w śmieciach zbieraczy plastiku, szkła czy gumy, żeby mu zaufali, dali mu się poznać, sfotografować i pomogli stworzyć z odpadów obrazy.
Razem z kamerą
Lucy Walker (reżyserka) zaglądamy do ich domów, poznajemy rodziny. Umorusani "śmieciarze" nie kryją, że ich domy są w rozsypce, często mają na wychowaniu gromadę dzieci, zdarza się, że mąż ma skłonności do agresji. A jednak wydają się szczęśliwi. - Godnie pracuję, nie kradnę, nie sprzedaję ciała, nie biorę narkotyków - pada z ich ust nie raz. Tych kilkoro ludzi łamie stereotypy. Długonoga blondwłosa Isis zakłada do przebierania śmieci długie kolczyki i ubrania, jak Madonna w latach 80. Sebastiano na wysypisku znajduje książki, zaczytuje się w Machiavellim i mówi, że Nietzsche miał fajną koncepcję życia. Dystyngowana babcia Irma od 26 lat gotuje dla wszystkich obiady z tego, co przywiozą z supermarketów. Oni nie chcą litości. Chcą, żebyśmy docenili ich pracę i zobaczyli, jak ich życie na chwilę zmienia się dzięki Vikowi.
On na białej podłodze na stu metrach kwadratowych robi zarys ich twarzy. Oni uzupełniają kontury przedmiotami, które znaleźli na śmietnisku. A wszystko sfotografowane z góry jest naprawdę piękne. Koneserzy sztuki płacą za to po 50 tys. dolarów. Vik cały zarobek oddaje swoim modelom. W przerwach między historiami Brazylijczyków ze śmietnika poznajemy jego historię.