Rok 1945. Mieczysław "Rój" Dziemieszkiewicz staje w bitwie o Ojczyznę.

W ziemi lepiej słychać

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Wszystko zawdzięczamy Janowi Białostockiemu. Nagrane przez niego w latach 90. wypowiedzi żyjących wówczas żołnierzy NSZ odsłoniły przede mną ich fascynujące losy i stały się inspiracją do wyboru na bohatera pierwszego filmu o "żołnierzach wyklętych" 26-letniego Mieczysława Dziemieszkiewicza pseudonim "Rój". Pomyślałem, że jego los może być bliski współczesnym młodym ludziom, którzy mierzą świat własną miarą i dokonują wyborów. Może lepiej zrozumieją przesłanie "żołnierzy wyklętych" z ust równolatka? Powstał więc film "Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać", poświęcony bohaterom, którzy – jak ujął to Tadeusz Sikora – zachowali "resztki honoru mej Ojczyzny".

W 2004 roku wychodziłem z Teatru Powszechnego po spotkaniu z wybitnym aktorem, którego namawiałem do współpracy przy planowanym wówczas przeze mnie filmie, gdy zadzwonił telefon. Kolega z lat szkolnych, producent filmowy, zapytał mnie, czy byłbym zainteresowany filmem dokumentalnym o Narodowych Siłach Zbrojnych, bo jego kolega, także producent, ale filmów turystycznych, popadł w kłopoty, bo zaproponowano mu realizację filmu o tej tematyce. Spotkałem się z nimi natychmiast i od razu przyjąłem propozycję. Zgodziłem się, ponieważ po pierwsze – dysponowałem większą ilością czasu, gdyż po emisji filmu "Obywatel poeta" o Zbigniewie Herbercie nie byłem "przesadnie" zatrudniony. Po drugie – dziesięć lat wcześniej zaproponowałem Telewizji Polskiej scenariusz filmu dokumentalnego "Niebieska partyzantka" poświęcony "żołnierzom wyklętym". Niestety, nie spotkał się on z zainteresowaniem. Projekt tego filmu wciąż pozostawał w sferze mglistych planów.

Dzieło Janka Białostockiego Okazało się, iż niejaki Jan Białostocki, wnuk pierwszego dowódcy Narodowych Sił Zbrojnych, Ignacego Oziewicza, pod koniec lat 90., w hołdzie dziadkowi, na własny koszt zarejestrował wspomnienia żyjących jeszcze żołnierzy NSZ. Materiał był gigantyczny – prawie 100 godzin zarejestrowanych wypowiedzi. Podejmowano kolejne próby zmontowania go, jednak bez specjalnego efektu. Spotkałem się z Jankiem Białostockim, który przekazał mi materiał. Wkroczyłem w ten sposób w świat fascynujących opowieści niezwykłych ludzi o strasznych czasach. Przeglądałem ten materiał i pracowałem nad nim przez kilka lat. Janek się niecierpliwił. A ja dopiero niedawno ukończyłem 3-częściowy film dokumentalny "Kadry – Film o żołnierzach Narodowych Sił Zbrojnych". Jednak w międzyczasie, na bazie tego materiału, który znałem już na pamięć, powstał leksykon NSZ dla Instytutu Pamięci Narodowej, krótki film dokumentalny "Elegia na cześć Roja" dla TVP Historia, a przede wszystkim projekt cyklu filmów fabularnych pod roboczym tytułem "Żołnierze Wyklęci". W 2007 roku zaproponowałem ten cykl TVP. Nie zabito mnie śmiechem, ale też nie potraktowano poważnie. Potem powstał scenariusz filmu "Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać" autorstwa Wacława Holewińskiego i mojego. W tym samym roku pojawiła się niespodziewanie możliwość dofinansowania projektu, tym razem kinowego filmu fabularnego, a nie cyklu telewizyjnego, pieniędzmi spoza TVP. W związku z tym TVP zdecydowała się współfinansować "Historię Roja". Niestety, bardzo szybko środki z zewnątrz okazały się nieaktualne, co zniechęciło TVP do produkcji filmu. Trochę na otarcie łez w 2008 roku podpisano ze mną umowę na development projektu "Żołnierze Wyklęci", czyli miałem dla nich napisać scenariusze cyklu fabularnego. Razem z zaproszonymi przeze mnie scenarzystami, pod opieką literacką Marka Nowakowskiego i przy konsultacji historycznej Leszka Żebrowskiego, przystąpiliśmy do pracy. W efekcie powstało 5 scenariuszy o żołnierzach NSZ: "Historia Kmicica, czyli Przed Potopem - opowieść o Stanisławie Nakoniecznikoff-Klukowskim", "Historia Bartka, czyli Śląski Katyń – opowieść o Henryku Flamem", "Historia Agaty, czyli Ostatni rozkaz - opowieść o Marii Nachtman", "Historia Jura, czyli Rozpoznanie – opowieść o Jerzym Stępniu", "Historia Jerzego Kowalczyka, czyli Bracia Polscy". W 2009 roku TVP pod kierownictwem prezesa Piotra Farfała podpisała ze mną umowę na produkcję filmu "Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać". Po kilku miesiącach, pod kierownictwem prezesa Bogusława Szwedy, ostatecznie dofinansowała projekt. To, że film powstał, jest – jak widać – zasługą IV RP i jestem jej za to wdzięczny. Film dotował ponadto Polski Instytut Sztuki Filmowej i sponsorowały Kasy Krajowe SKOK.

Nienagrodzone bohaterstwo Bez niego nie powstałby pierwszy film fabularny o "żołnierzach wyklętych". Przeglądając godziny rozmów z żołnierzami NSZ, poznawałem ich losy, a były fascynujące – Czesława Czaplickiego, ps. "Ryś", który ukrywał się w PRL pod kolejnymi nazwiskami przez 18 lat, w 1963 roku pojmanego i oskarżonego o szpiegostwo; Stanisława Borodzicza ps. "Wara", dowódcy oddziałów NSZ na Mazowszu do jesieni 1945 roku, aresztowanego po ujawnieniu – spędził wiele lat w stalinowskich więzieniach; Zbigniewa Kuleszy, ps. "Młot", dowódcy Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na Mazowszu i Białostocczyźnie w latach 1945-1947, po ujawnieniu aresztowanego; Jerzego Stępnia, żołnierza Brygady Świętokrzyskiej, który po aresztowaniu w efekcie prowokacji w 1945 roku uciekł z więzienia w Kielcach, po czym przez lata ukrywał się; Henryka Flamego ps. "Bartek", dowódcy oddziałów NSZ w okolicach miasta Wisły – w wyniku prowokacji jego oddział został wymordowany w 1946 roku, a on sam zastrzelony w 1947 roku (w materiale Jana Białostockiego opowiadali o nim jego żołnierze). Te odkrywane przeze mnie życiorysy uświadomiły mi coś, co przeczuwałem wcześniej: niezachowanie pamięci o tych ludziach uczyniło w naszej narodowej tożsamości ogromny wyłom. Wiedza o nas samych jest przez to ograniczona. Bez tej pamięci łatwiej było budować III RP opartą na sojuszu oprawców i ofiar, przy zdecydowanej dominacji tych pierwszych. Nienagrodzone bohaterstwo, nieukarane zbrodnie zrelatywizowały Polskę. Nie zachęciły do samodzielnego myślenia i własnego rozwoju.

Dlaczego "Rój"? Dlaczego bohaterem pierwszego filmu fabularnego o "żołnierzach wyklętych" został Mieczysław Dziemieszkiewicz ps. "Rój"? Młodszy brat Romana Dziemieszkiewicza ps. "Pogoda" walczył z komunistami od 1945 do 1951 roku, kiedy to 13 kwietnia został zamordowany w obławie Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Urzędu Bezpieczeństwa. W czasie okupacji niemieckiej był w oddziale starszego brata, a po jego śmierci na jesieni 1945 roku kontynuował walkę. Kilku z wysłuchanych przeze mnie żołnierzy NSZ wspomina "Roja" z ogromnym wzruszeniem, np. pan Czaplicki. Gdy zginął, miał 26 lat. Rola dowódcy oddziału wymagała od niego dojrzałości, odpowiedzialności, a przecież jego życie było doświadczeniem bardzo młodego człowieka. Pomyślałem, że jego los może być bliski współczesnym młodym ludziom, którzy własną miarą mierzą świat i dokonują wyborów. Może lepiej zrozumieją przesłanie "żołnierzy wyklętych" z ust równolatka. Los "Roja" ma wymiar antycznej tragedii. Prowadząc walkę z komunistami, broniąc ludności cywilnej, stając w obronie godności, w obronie wiary, popadł w pułapkę wartości. Mając pełną świadomość, że walka nie zmierza do zwycięstwa, trwał w niej do końca. Obok szumiało normalne życie, o ile normalne może być życie w komunizmie – ale ludzie kochali się, rodzili dzieci, żyli. A on i jego oddział stawali się coraz bardziej anachroniczni. A przecież nie do przecenienia jest to, że byli. Właśnie dla naszej współczesnej tożsamości. Tadeusz Sikora w swej pieśni "Żołnierzom Narodowych Sił Zbrojnych" twierdzi, że to oni zachowali "resztki honoru mej Ojczyzny". Ja też tak uważam. O tym jest mój film. Marek Nowakowski nazwał go epopeją mazowiecką. Mam nadzieję, że ma ten wymiar. Scenariusz filmu oparty jest w znacznej mierze na faktach zaczerpniętych z nagranych przez Jana Białostockiego wspomnień "żołnierzy wyklętych" oraz poznanych w archiwach IPN. Fakty te zostały zaadaptowane dla potrzeb filmu fabularnego, który z natury mitologizuje rzeczywistość. Przepraszam, jeśli film nie odda w pełni pamięci niektórych uczestników wydarzeń, kształtuje go bowiem wyobraźnia autora. 1 marca br., w Narodowym Dniu Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" obchodzonym po raz pierwszy, w siedmiu miastach Polski pokazałem kopię roboczą filmu – tzn. bez ostatecznego zgrania dźwięku i muzyki, bez ostatecznej kopii obrazu, bez efektów specjalnych. Nie byłem jeszcze w stanie, w związku z przedłużającą się procedurą przyjęcia kolaudacyjnego obrazu przez TVP, wykonać tych wszystkich postprodukcyjnych czynności. Te pokazy, poniekąd partyzanckie i ryzykowne dla twórców, były potrzebne – wiem to z reakcji widzów. Uczciliśmy święto, do którego przyczynił się śp. prezydent Lech Kaczyński, w stopniu, w jakim to było możliwe. Prezydent Kaczyński był oficjalnym patronem filmu, a film będzie dedykowany jemu oraz Annie Walentynowicz. Myślę, że już niedługo porozumiemy się z TVP, będę wtedy w stanie zrealizować zaległe zobowiązania wobec współpracowników, wykonać prace postprodukcyjne i mam nadzieję, że na jesieni br. film będzie w kinach.

Jerzy Zalewski

Jerzy Zalewski – reżyser filmowy i telewizyjny, autor filmów fabularnych: "Czarne słońca", "Gnoje", "Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać" (w produkcji); filmów dokumentalnych, m.in.: "Dysydent końca wieku", "Obywatel Poeta", "Teatr wojny", spektakli Teatru TV oraz cyklu telewizyjnych programów publicystycznych "Pod prąd". Członek Stowarzyszenia Twórców dla Rzeczypospolitej.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

Fabuła

  • Opisy
  • Recenzje
  • Słowa kluczowe

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…