Dzieci smartfonów
Ale kino opowiada o wielu obliczach fikcyjnego-realnego świata. Ukazuje zalety jak i zagrożenia. Belgijski film „Inny świat” traktował o chłopaku, który w wyniku fascynacji dziewczyną zaczął prowadzić podwójne życie: jedno w realu, drugie w grze komputerowej. Podobnie jest w „Pokoju na czacie”, w którym fantazje wirtualne zestawiono z rzeczywistością, niebezpieczeństwa Internetu, pozornie dalekie i nierealne, stają się bardzo prawdziwe i dojmujące (zresztą film polski dystrybutor reklamował jako światową odpowiedź na Salę samobójców). Z kolei w amerykańskim Disconnect – wielowątkowym i mozaikowym – mnożą się warianty tego, w jaki sposób Internet, sieć i nowe sposoby komunikacji mogą wpływać na ludzkie życie. Jeden z bohaterów zostaje wplątany w intrygę uknutą przez nastoletnich rówieśników. W rezultacie zdjęcie przedstawiające go nago ląduje w sieci. Chłopak próbuje popełnić samobójstwo. Nieświadomi niczego, ale kochający i troskliwi rodzice, po prostu nie mieli dostępu do jego życia w sieci. Po czasie próbują dociec, co zaważyło na jego decyzji.
Te filmy nie piętnują przenikających się rzeczywistości, mówią o realnych zagrożeniach i porywających zaletach nierealnego świata. Dodatkowo, szczególnie polskie filmy, celnie portretują świadomość młodych ludzi, czy jak ktoś ich ładnie, niemal z czułością, nazwał „dziećmi smartfonów”. Nigdy w oskarżycielskim tonie, raczej próbując ukazać całe spektrum zjawiska, polscy twórcy wskazują jak trudno być nastolatkiem w świecie o tylu możliwościach, bodźcach, bytach, „restartach” i „deletach”. Można się zagubić. Jednak obraz młodzieży, jaki jawi się z tych filmów jest bardziej niż złożony. Nie jest ona nastawiono tak hedonistycznie do życia jak mogłoby się wydawać. Młodzi ludzie nie są tak skrajnie liberalni poza siecią jeśli chodzi o temat seksualności. Są niezmiernie uczuciowi i emocjonalni. Idealizują miłość. Romantyczne uczucie to ideał do którego należy dążyć.
To pokolenie mocno zindywidualizowane i skupione na sobie. Młodzi lubią działania wirtualne i anonimowe, mogąc porozmawiać na czacie z kimś z Japonii mają złudne poczucie światowości. Nie interesuje ich poznanie innej kultury, już sama możliwość zmniejszenia dystansu za sprawą połączenia internetowego, czy wymiany informacji o podobnych grach komputerowych, wydaje im się międzykulturową interakcją. Przedstawiciele „generacji online” nie szukają w Internecie ucieczki przed czymś konkretnym, tak jak na przykład robili to hipisi tworząc swoje komuny, jednak trochę ich wzorem tworzą alternatywne, równoległe rzeczywistości, w które uciekają poprzez... wycofanie. Można tylko zadawać pytanie dlaczego mogą czuć się i czują bezpieczniejsi w (pozornie?) mniej bezpiecznym wirtualnym świecie?