„Beneath” wpisuje się w tradycję współczesnych filmów grozy. 8

Nie jest to klasyczny horror, gdyż wątek działalności siły nadprzyrodzonej został wykorzystany przez reżysera przede wszystkim do stworzenia atmosfery niepokoju i stanowi element, bez którego fabuła zachowałaby spójność. Nie jest to również krwawy thriller ze zdeprawowanymi bohaterami o morderczych skłonnościach w rolach głównych. Obraz wymyka się klasyfikacji gatunkowej, lecz właśnie to czyni go interesującym i sprawia, że wyróżnia się wśród innych produkcji spod mrocznej gwiazdy.

Obytemu widzowi fabuła filmu nie wyda się zbyt oryginalna. Po sześciu latach nieobecności Christy (Nora Zehetner) powraca do rodzinnego Edgemont, aby wziąć udział w pogrzebie Josepha, jej przyjaciela z dzieciństwa. Choć minęło wiele czasu, dziewczynę nadal prześladują koszmary związane z tragicznym wypadkiem, w którym zginęła jej siostra, Vanessa Locke. Dom Locke’ów wygląda inaczej niż przed laty. Mąż Vanessy, John (Matthew Settle), nie ożenił się powtórnie. W wychowaniu Amy, jedynej córki, pomaga mu matka. Wkrótce Christy przekonuje się, że terapia wcale nie zmyła piętna, jakie odcisnęła na jej psychice szczególna więź, która dawniej łączyła siostry. Dręczona wspomnieniami z pogranicza jawy i snów dziewczyna, pragnąc ostatecznie uwolnić się od przeszłości, rozpoczyna prywatne śledztwo.

W filmie pojawia się wiele tradycyjnych już motywów kina grozy. Są tajemnicze wizje, demoniczne dziecko oraz zagadka z przeszłości - pozornie zbyt wiele, aby opowiedzieć spójną, ciekawą historię. Reżyser prowadzi jednak z widzem grę pozorów, w której zwycięża. Wraz z rozwojem fabuły krąg podejrzeń rozszerza się. Niedostępna pani Locke zdaje się coś ukrywać, fantazje Amy nabierają złowieszczego charakteru, a poczytalność głównej bohaterki zostaje poddana w wątpliwość. Dzięki tym zabiegom puenta, pozornie oczywista, staje się nieprzewidywalna.

Debiut reżyserski Dagena Merrilla nie jest imponujący, ale należy do udanych. To dzieło rzemieślnika, który być może kiedyś zostanie mistrzem, jeżeli zdoła zdobyć się na oryginalność i wypracuje własny, niepowtarzalny sposób przedstawiania opowieści na dużym ekranie. Choć „Beneath” zawiera kilka typowych dla horrorów, do cna wyeksploatowanych scen, są one przerażające, a widzowi towarzyszy wzmagające się uczucie niepokoju. Niestety, psychologia bohaterów w niektórych momentach zdumiewa - Christy i John reagują na śmierć osób z ich otoczenia jak na widok potrąconego przez samochód bezpańskiego psa, same zgony natomiast pozbawione są logicznego uzasadnienia.

Zdjęcia w wykonaniu Mike’a Southona (odpowiedzialnego m.in. za „Wichrowe wzgórza” z 1992 roku), zwłaszcza momenty przedstawiające wspomnienia Christy, tworzą atmosferę szaleństwa, która udziela się widzowi. Świat przedstawiony tonie w odcieniach szarości, dzięki czemu w trakcie seansu zaczynamy współodczuwać smutek i przygnębienie głównej bohaterki. Dom Locke’ów, w którym rozgrywa się większość scen, to mroczne, odrobinę staroświeckie, pełne niedostępnych pomieszczeń miejsce, trwale naznaczone tragedią jego mieszkańców. Wrażenie beznadziejności panującej w nim od wielu lat sytuacji potęguje oszczędna, lecz klimatyczna ścieżka dźwiękowa.

Autor recenzji: Mateusz Spychała

3 z 4 osoby uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 1
irwitsnajper 10

Bardzo fajnie się go ogląda! 6/10 – Treści nie będę opisywał,bo szczegółowo jest opisana wyżej!Powiem tylko tyle,że film fajnie się ogląda z dobrym i ciekawym wątkiem na sam koniec! Mały odpoczynek od typowych horrorów,ale film na tym wcale nic nie traci!!!

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…