Ni gruszka, ni pietruszka! Dość lekki film szpiegowski w finale niepotrzebnie skręca ku poważniejszym tonom. 6
Szpiegostwo to ciężki kawałek chleba. Nie przeszkadza to jednak kinu opowiadać o nim w nieco kpiącym tonie, podkreślając absurdy tej "zabawy".
Film zaczyna się niczym lżejsza produkcja szpiegowska - niby akcja toczy się całkiem serio, ale co chwilę jesteśmy raczeni jakimś zabawnym dialogiem, albo w intrygę wplatany zostaje jakiś drobny absurd. Humor jest bardzo stonowany i podawany w równie chłodny sposób. Niestety w finale następuje zmiana tonu - dotychczasowy humor gdzieś się ulatnia, pozbawiając film pierwotnej odrobiny lekkości i spychając go na tory poważniejszej produkcji. Pojawia się tylko pytanie po co, skoro tą intrygę do poważnych ciężko zaliczyć?
Zdjęcia, muzyka, kolory również są bardzo stonowane i chłodne (pisząc wprost - nijakie). Dodatkowo nieco konsternacji wprowadza stosowany od czasu do czasu przez Hartleya montaż przypominający pokaz slajdów - często niweluje dynamizm prezentowanych scen czym odbiera przyjemność ich śledzenia.
"Fay Grim" to dziwna mieszanka. Autorskie piętno Hala Hartleya jest w nim odczuwalne, choć niespecjalnie przystaje do lekkiej produkcji. Problem w tym, że sam film jest jakby strzałem kulą w płot - jak na komedię, czy parodię humoru nie uświadczymy w nim zbyt wiele, zaś niewielka liczba scen akcji dyskwalifikuje film w kategoriach kina sensacyjnego. Intryga - choć w miarę zawiła - budowana jest na absurdach, których rozwiązanie wydaje się mało satysfakcjonujące jak na produkcję szpiegowską. Produkcja jest z pewnością nietuzinkowa, jednak dla mnie pozostanie tylko jednorazową ciekawostką.
recka na forum: "Ni gruszka, ni pietruszka"