Zbliża się koniec dziesiątej fazy księżyca i Artur przygotowuje się do ponownych odwiedzin krainy Minimków, w tym swojej ukochanej Selenii. Nagle mały pająk podrzuca do ręki chłopca ziarenko ryżu z napisem S.O.S. Nie ma wątpliwości – najwyższy czas udać się Minimkom na pomoc! Artur wyrusza w podróż do mikroskopijnego świata, ucieka przed wartownikami, stacza pojedynek za pojedynkiem z groźnymi szczurami, żabami i kosmatymi pająkami. Kiedy przybywa do wioski Minimków, okazuje się, że nikt z nich nie wzywał pomocy. Czyżby ktoś zastawił pułapkę na małego bohatera?

Artur w liczbach

• 3 miliony książek sprzedanych na całym świecie

• 18 milionów widzów w kinach i 113 milionów dolarów dochodów

• 6,5 miliona widzów w samej Francji

• numer 1 na liście przebojów kinowych w 2006-2007 roku we Francji

• największa animacja francuska i 13 film w rankingu najpopularniejszych animacji w historii

• 1,5 miliona płyt DVD sprzedanych we Francji

• 1,5 miliona wejść na stronę filmu

Efekty specjalne

Stéphane Gluck, odpowiedzialny za efekty specjalne w filmie „Artur i zemsta Maltazara” opisuje technikę zastosowaną w imponującej scenie zmniejszenia głównego bohatera przy pomocy pnączy.

To przede wszystkim magia kina i połączenie trzech technik: ujęć z aktorami, scen kręconych na zielonym tle z Freddiem Highmorem i manekinem, zawiniętym w pnącza przez Bogo Matassalajów oraz sekwencji w „czystym” 3D. Napotkaliśmy szereg kłopotów, takich jak przenikliwy chłód doskwierający aktorom oraz wiatr, który gasił pochodnie. Scena, która robi największe wrażenie na ekranie, okazała się jednocześnie najbardziej kłopotliwa w realizacji.

Gwiazdy oryginalnej wersji językowej

Plejada gwiazd muzyki użyczających głosów bohaterom „Artura i zemsty Maltazara” dorównuje obsadzie pierwszej części przeboju Luca Bessona

SELENIA – SELENA GOMEZ /MYLENE FARMER. W wersji anglojęzycznej w księżniczkę Selenię wcieliła się wielka rywalka Hannah Montana, natomiast w wersji francuskiej to uważana za odpowiedniczkę Madonny Mylène Farmer. Z animowaną bohaterką łączy ją kolor włosów oraz niespożyty zasób energii.

MALTAZAR – LOU REED. Znów gwiazda rocka! W makiawelicznego przeciwnika Artura wciela się sam Lou Reed, frontman legendarnej grupy Velvet Underground, który zastąpił w tej roli Davida Bowie. To wymarzona rola dla artysty nazywanego „księciem ciemności”: „Wiedziałem, że przyjmując propozycję Luca Bessona nie popełniam błędu. Jestem fanem jego filmów, zwłaszcza „Leona zawodowca”. Od dziecka lubiłem aktorstwo, w college’u pobierałem nawet lekcje gry. Aktorstwo to na pewno ważny element interpretacji każdej piosenki, ale tym razem najbardziej pomogły mi uwagi Luca."

MAX – SNOOP DOGGY DOGG, czyli Król Wschodniego Wybrzeża użycza głosu mistrzowi nawijki, który, jak sam mówi, z uśmiechem na ustach „wozi się w bryce z opuszczonymi szybami”. Raper podkreśla, że animacja w Arturze i Minimkach urzekła go realizmem i wiarygodnością bohaterów. „Tchnięcie życia w bohatera kreskówki wymaga wiele energii. samo bycie raperem nie wystarcza. Moim zdaniem w Maksie jest 25% Snoop Dogga – jego gładka mowa, łatwość nawiązywania kontaktu i skłonność do imprezowania.”

SNOW i REPLAY – FERGIE i WILL.I.AM, członkowie najpopularniejszej obecnie grupy pop The Black Eyed Peas, ktorej hit „Meet Me Halfway” znajdziemy na ścieżce dźwiękowej do „Artura i zemsty Maltazara”. Wokalistka zespołu, Fergie, cieszy się z możliwości stworzenia pełnokrwistej postaci, która była oczkiem w głowie reżysera: „Mój bohater Snow nieprzypadkowo nosi dredy i mówi niskim głosem. Facet wychował się na ulicy i jedynym asem, jaki trzyma w rękawie, są informacje, które nielegalnie zdobywa. W gruncie rzeczy jest to jednak oszust. Jestem wielką fanką animacji, więc kreowanie tej postaci było dla mnie wielkim zaszczytem.”

Kostiumy

Pojawienie się większej ilości mieszkańców miasteczka oznaczała dla kostiumologa Oliviera Bériota mnóstwo okazji, aby popisać się niemałą wyobraźnią.

„Ponownie inspirowały nas reklamy z lat 50., a także fotografie rodzinne Amerykanów, dostępne w Internecie. Tym razem więcej uwagi poświęciliśmy uniformom robotników i kelnerów. Udało się odtworzyć stroje ówczesnych strażaków, a nawet odnaleźć autentyczne kaski w jednej z wypożyczalni w Wielkiej Brytanii. Postawiliśmy na odtworzenie tamtego stylu, np. w ubiorze Mii Farrow (kapelusz, wiele ozdób). Trzeba przyznać, że te stroje pozostają modne po dziś dzień i, co ważniejsze, nadal dobrze na każdym leżą.”

Krótko o filmie

"Artur i zemsta Maltazara" to kolejny film kultowego reżysera Luca Bessona, który ma w swoim dorobku takie przeboje filmowe jak Leon zawodowiec, Piąty element czy Wielki błękit. Pierwsza część przygód Artura zatytułowana Artur i Minimki zgromadziła w samej tylko Francji 6,5 miliona widzów i ponad 180 milionów na całym świecie (113mln USD w Box Office). Sprzedano także 1,5 miliona płyt DVD, co świadczy o wręcz entuzjastycznym przyjęciu obrazu. W ekranizacji drugiej części niezwykle fantazyjny i bogaty świat Minimków zyskuje jeszcze bardziej na wizualnej atrakcyjności, dzięki nowym technologiom i poświęceniu ekipy pracującej przy filmie. Mnóstwo nowych postaci i zakręconych bohaterów oraz bardzo dynamiczny ciąg wydarzeń zapewnią świetną zabawę widzom w każdym wieku!

Artur nie posiada się z radości, gdyż wreszcie nadeszła chwila powrotu do krainy Minimków i wytęsknionego spotkania z Selenią. Jego malutcy przyjaciele przygotowują bankiet na cześć Artura, księżniczka przywdziewa zaś suknię z płatków róży. Niestety ojciec Artura akurat tego dnia obwieszcza plan wyjazdu z farmy babci. Na chwilę przed wyjazdem tajemniczy pająk rzuca na dłoń Artura ziarenko ryżu z napisem „S.O.S.”. Artur nie ma najmniejszych wątpliwości - Selenia jest w niebezpieczeństwie! Chłopiec nie zastanawiając się śpieszy jej z pomocą, ryzykując starcie z oddziałami nowego tyrana Siedmiu Królestw, a także walkę ze szczurami, żabami i włochatymi pająkami. Po przybyciu do wioski Minimków, Artur odkrywa jednak, że to nie od nich przybyło wezwanie o pomoc! Któż mógł podstępnie zwabić naszego młodego bohatera w pułapkę?

Muzyka

Eric Serra - stały współpracownik Luca Bessona, który wcześniej skomponował muzykę do Artura i Minimków nagrał ilustrację muzyczną kontynuacji wraz z londyńską orkiestrą symfoniczną.

„Praca nad muzyką do pierwszej części, ukazującej widzom zupełnie nowy świat, zajęła dużo czasu i wymagała zaangażowania stu muzyków oraz czterdziestu wokalistów. Komponując muzykę do sequela musiałem odnieść się do klimatu tamtej ścieżki dźwiękowej, dodając kilka nowych elementów. Jednym z nich było połączenie ilustracji symfonicznej i nowoczesnych rytmów, typowych dla hip hopu i trip hopu, które słyszymy w trakcie sceny na Rajskiej Alei. Na pierwszy plan tym razem wysunęły się instrumenty pokrewne gitarze basowej, czyli fagot, obój i klarnet, idealnie podkreślające nietypową atmosferę Rajskiej Alei.

Scenografia

Przygotowujący sequel scenograf Hugues Tissandier zadbał, aby zachować ciągłość graficzną z pierwszej części. I tak dom Archibalda został dokładnie odtworzony, zachowano te same meble i rekwizyty. Znacznej przebudowie uległo natomiast okoliczne miasteczko.

"Ponownie w Normandii stanęła osada z Connecticut, tyle że poszerzona o 40 000 m². Na potrzeby trzymiesięcznych zdjęć budowaliśmy kościół, sklepy, garaż, posterunek policji, kino i fontannę. Wszystko zostało zaprojektowane zgodnie z typową architekturą tego okresu. Co ciekawe we wszystkich sklepach odtworzyliśmy także wnętrza. Pogoda w Normandii zaoszczędziła nam niemiłych niespodzianek, a budynki zbudowano z materiałów odpornych na nieprzychylne zmiany aury i ruch pojazdów”.

Wywiad z Pierrem Buffinem - reżyserem animacji 3D

Film Artur i Minimki był dla wszystkich twórców zupełnie nowym doświadczeniem. Co zmieniło się tym razem w procesie produkcji?

Przyznaję, że współpracując wtedy z Lukiem Bessonem, byłem przejęty paniką. Po dwóch latach zrozumiałem jego ówczesne uwagi, on zawsze jest o krok przed resztą ekipy! Zmieniliśmy minimalnie wygląd postaci. Zmniejszyliśmy im nieznacznie oczy, ale żeby to zauważyć, trzeba by ustawić modele obok siebie. Stare projekty trafiły do kosza, udoskonaliliśmy także fakturę obrazu.

W sequelu pojawia się szereg nowych postaci. Które były najbardziej pracochłonne?

Doprawdy wiele z nich! Niektóre pojawiają się na ekranie przez zaledwie 5 sekund. Ma to miejsce to zwłaszcza na Rajskiej Alei, która na wzór ulic Las Vegas aż tętni życiem. Zależało nam na stworzeniu prawdziwego tygla etnicznego, co widać na przykładzie Maksa i Kolomasajów. Szczególnie szybko powstawał Replay. Z kolei Selenia nastręczyła nam wielu problemów. Musiała być jednocześnie realistyczna i bardzo kobieca, więc animatorzy uważali, aby nie otrzeć się o karykaturę.

Bardzo pomysłowy jest także garaż Maksa...

Spora część akcji rozgrywa się wśród najnowszych modeli pojazdów-insektów. To dopiero wstęp do oryginalnych scen pościgów. Credo Bessona to: „5 sekund bez akcji to cała wieczność”. Dlatego w każdym kadrze znaleźć można zatrzęsienie nowych wynalazków.

Kontynuację przygód Artura wyróżnia dużo częstsze łączenie scen animowanych z aktorskimi.

To właśnie one zajęły nam najwięcej czasu. Nakręcenie sekwencji na pnączach zajęło ponad pół roku. Pojawienie się olbrzymiego Maltazara na powierzchni ziemi wymagało uczłowieczenia go. Staraliśmy się uczynić go jak najbardziej realistycznym.

Wywiad z reżyserem

Czego nauczyła Pana praca nad Arturem i Minimkami?

Dzięki pierwszemu filmowi razem z ponad stu animatorami z BUF nauczyłem się, jak wiele czasu mija między odegraniem sceny z modelami 3D, a przygotowaniem ich animacji. Niekiedy musieliśmy czekać okrągły rok! Tym razem miałem już konkretniejszą wizję końcowego rezultatu i mogłem pozwolić sobie na dużo więcej swobody w operowaniu kamerą.

Oglądając sequel, rzeczywiście dochodzimy do wniosku, że sceny akcji są dzięki temu zdecydowanie dynamiczniejsze...

W „Arturze i Minimkach” musieliśmy jeszcze zaznaczyć różnicę skali między światem ludzi, a krainą tytułowych stworków. Tym razem przechodzimy od razu do akcji. Artur w „...zemście Maltazara” jeździ na praktycznie wszystkim, co się rusza – muchach, komarach, pająkach, motylach, stonogach. Wielką frajdę dawało mi spełnienie marzeń każdego z małych chłopców, a jako że każda postać animowana na podstawie modelu 3D jest wyolbrzymiona, aktorzy mogli pozwolić sobie na pewną dozę szarży.

Dlaczego kręcił Pan drugą i trzecią część równocześnie?

„Zemsta Maltazara” i Wojna dwóch światów są po prostu dwiema częściami jednej historii. Między nimi Artur nie przechodzi żadnej fizycznej przemiany, tymczasem Freddie Highmore rośnie, jak każdy nastolatek i nie mogliśmy sobie pozwolić na opóźnienie zdjęć o rok.

Co różni obie części przygód Artura?

Zależało mi na przyspieszeniu akcji, ale też uczynieniu historii bardziej poetycką. Retrospekcje, z których dowiadujemy się o losach Selenii, dodają filmowi rytmu, ale też ukazują jej codzienne życie. Wcześniej poznawaliśmy ją jedynie oczami Artura, teraz odkrywamy magiczną przemianę młodej bohaterki, z którą identyfikują się młodzi widzowie. Jestem o tym pewny, gdyż przetestowałem film na moich córkach.

Po żmudnej produkcji „Artura i Minimków” proces powstawania „Artura 2” powinien być już dużo krótszy...

Tak, ale jednocześnie postawiliśmy przed sobą dużo wyższe wymagania, zwłaszcza pod względem obróbki obrazu. Pracownicy BUF udoskonalili każdy etap produkcji, a nie należy zapominać, że musieliśmy od początku stworzyć nowe postaci i dekoracje.

Co służyło za inspirację w tworzeniu Rajskiej Alei?

To połączenie Broadwayu i placu Pigalle, miasto świateł, w którym neony zastąpiły robaczki świętojańskie i po której jeżdżą samochody z insektami wszelkiej maści. Idealnie odnajdują się na niej nastolatki, które zdążyły wraz z Arturem dojrzeć, tak jak wcześniej działo się to z widownią Harry’ego Pottera. Gdy pisałem scenariusz, wielką przyjemność sprawiało mi zastanawianie się nad dalszymi losami postaci, które już i tak mają bogatą przeszłość.

„Artur i zemsta Maltazara” ma zaskakujące, otwarte zakończenie. Jakie niespodzianki szykuje Pan dla widzów trzeciej części?

Film rzeczywiście kończy się dość gwałtownie, ale nikt nie wysiedziałby przecież na nim trzech godzin. Czytelnicy książki rozumieją dylematy trójki głównych bohaterów. Artur utknął w krainie Minimków, podczas gdy dwumetrowy Maltazar zaczyna panoszyć się w świecie ludzi. Wszystko stanęło na głowie!

Jakie tym razem czerpał Pan korzyści z kręcenia filmu animowanego?

Zamiast korzyści wchodzi w grę mozolna praca, bo proces produkcji zajmuje na ogół dwa, trzy lata. Z samego przetwarzania obrazu i nagrywania dźwięku można czerpać niemałą satysfakcję, zwłaszcza gdy na każdym z etapów osiągamy wyższy stopień perfekcji. Największą przyjemność daje jednak oglądanie filmu w sali wypełnionej małymi widzami. Ich wyraz twarzy przypomina mi moją radość, gdy jako dziecko widziałem najnowszy film Disneya. Po seansie euforia przeradza się w niecierpliwość, gdyż dzieci szybko zaczynają dopominać się kontynuacji. Mali widzowie reagują błyskawicznie.

Zdjęcia

Thierry Arbogast, nadworny operator Luca Bessona, ponownie pojawił się na planie w Normandii. Tym razem postawił na naturalne źródło światła. Postanowił również nawiązać do stylu amerykańskich malarzy Normana Rockwella i Edwarda Hoppera.

„Pod względem oświetlenia zależało nam na zachowaniu ciągłości całej trylogii, tak jak miało to miejsce w serii filmów o Indianie Jonesie (ten sam operator, identyczna estetyka). Światło naturalne pozwoliło ukazać wszystkie rytuały inicjacyjne Artura. W scenach leśnych w ciągu dnia można zastosować tylko pojedynczy reflektor albo biały płócienny ekran. Nocne sekwencje wymagają trudniejszych zabiegów, aby uzyskać „wiarygodne” światło, o które zabiega Besson. Sekwencja na pnączach wymagała połączenia srebrzystego odcienia światła księżycowego oraz pochodni otaczających Bogo Matassalajów. Połączenie światła zimnego i ciepłego przydaje tej scenie potrzebnego ciepła”.

Więcej informacji

Proszę czekać…