Aktywność

Orły z Bostonu (2004-2008)

Prawnicy z miasta dziwaków – Celuloid – Rzadko się zdarza, żeby spin-off cieszył się większą popularnością od swojego rodzica. Zwykle są to marne podróbki i odgrzewane kotlety. „Boston Legal” to miły wyjątek potwierdzający regułę. To produkt tkwiący swymi korzeniami w ostatnim, ósmym sezonie prawniczego serialu „The Practice”, gdzie narodziły się nietuzinkowe i barwne postacie Danny’ego Crane’a i Alana Shore’a – główne filary „Boston Legal”.
Serię stworzył weteran David E. Kelly, który dla sali sądowej jest tym, czym Gene Roddenberry dla statku kosmicznego. Kelly odniósł już wcześniej ogromny sukces tworząc „Ally McBeal”, ale „Boston…” bazuje na zupełnie innym poczuciu humoru i porusza kwestie, które dla świata są bardzo aktualne. Jednakże bohaterowie obu seriali używają języka, który niektórym widzom wydawać się może sztuczny, gdyż konstrukcja dialogów ukierunkowana jest na inteligentne riposty i zabawne puenty. To odrywa w pewien sposób świat szklanego ekranu od naszej rzeczywistości. Ale właśnie to jest jednym z głównych atutów „Boston Legal”.
Sprawnie zrealizowany, świetnie skonstruowany i fenomenalnie zagrany. Dzięki tej serii Candice Bergen i William Shatner przeszli lepszy lifting aktorski niż Richard Dreyfuss w „Posejdonie”, a James Spader, przerzucając się z rzemiosła filmowego na serialowe, wypadł o niebo lepiej niż Kiefer Sutherland w „24”. Czego dowodem są dwie nagrody Emmy rok po roku dla Spadera za tą samą rolę, najpierw zagraną w „The Practice”, a później w „Bostonie…”.

Więcej na www.celuloid.com: http://celuloid.com/downloads/podcasty/celuloid_070422_mixdown.mp3

Superman powraca, powraca i powraca

Kiedyś zaprosili Andrzeja Wajdę na wydział dziennikarstwa UW. Miał poprowadzić kilka wykładów nt. nowoczesnej formuły podawania wiadomości. Wywiązała się dyskusja. Wajda tłumaczył, że dziennikarz nie ma prawa wyrażać własnej opinii, ma podawać tylko suche fakty. Na szczęście nie jesteśmy na wydziale dziennikarstwa. Piszę o filmach, które osobiście mnie interesują i, które z miłą chęcią chciałbym obejrzeć. Może dlatego wprowadzam własne opinie. Jeśli informuje o czymś, co uważam, że warto zobaczyć to chciałbym podeprzeć moje zdanie pewnymi dowodami. Może też rzutuje na moim pisaniu kilkuletnia praca w Beverly Hills Video, gdzie do moich obowiązków należała fachowe doradztwo przy doborze filmów na miły, piątkowy wieczór.

Proszę czekać…