Magia Gwiezdnych Wojen 12

Gwiezdne Wojny George’a Lucasa towarzyszą nam już o 32 lat, czyli od 25 maja 1977 roku, kiedy ich fenomen rozpoczął podbój świata. Od początku nie był to tylko film – to było jedyne w swoim rodzaju dzieło, które przeniknęło w każde możliwe części kultury codziennej. To nie jest film, który ma tylko bawić, to jest arcydzieło światowego kina, które zmieniło tysiące różnych istnień, kierując je często na właściwe tory, dając nadzieję i inspirację.

Gwiezdne Wojny

Przez dziesiątki lat setki wynalazców inspirując się Sagą tworzyło rzeczy, które dotąd były tylko naukową fikcją. I tak o to, to co w Nowej Nadziei było częścią kosmicznej baśni, dziś staje się rzeczywistością. Począwszy od sztucznej inteligencji, tworzonej przez największe umysły nauki, skończywszy na mieczach świetlnych, które dzięki pewnemu projektowi amerykańskiej armii, niebawem staną się realną bronią. Dużo środków transportu czy też technologie używane w najnowszych pociągach zainspirowane zostały nowinkami z gwiezdnej sagi.

Jednakże skupmy się na samej magii Sagi, na tym, jak wpływa na nas, zwykłych widzów, jak i fanów, którzy poczuli ją jak nikt inny. Na czym polega jej sukces, że oczarowała dziesiątki milionów ludzi i czaruje nadal, pomimo upływu 32 lat? Postaram się to przybliżyć jak najobiektywniej to możliwe z punktu widzenia człowieka, dla którego Gwiezdne Wojny to coś o wiele więcej niż tylko film…

YodaYoda

Strach jest ścieżką ku ciemnej stronie. Strach do gniewu prowadzi, gniew do nienawiści, nienawiść do cierpienia. – mistrz Yoda

Prostota, uniwersalność przesłania i świat, przepiękny, wyjątkowy i żywy jak nic co powstało w historii – to wstęp do magii Lucasa, która czaruje nas po dzień dzisiejszy. Wartości i wszelkie nauki tego dzieła dzięki swej formie potrafią przemówić do człowieka, do którego zwykłe przekazy filozoficzne bądź religijne mogłyby nie dotrzeć. Największa siła Sagi polega na postaciach, które inspirują, z którymi możemy w jakiś sposób się identyfikować, których emocje pokrywają się z tym, co czujemy, bądź czuliśmy w pewnych etapach życia, bojąc się podświadomie przejścia na Ciemną Stronę. Wielu z Was, chociaż niektórym wstyd się przyznać, bawiło się w dzieciństwie, udając Hana Solo czy Luke’a Skywalkera, albo nakładając wiadro na głowę i będąc Darthem Vaderem – wówczas świat jeszcze nieopanowany przez gadżety nie pozwalał nam tak bardzo utożsamiać się z ulubionymi bohaterami, dziś zakup kostiumu lub wykonanie go samemu nie jest wielkim problemem. Dawniej używało się tego, co miało pod ręką. Chociażby kijów, które były w pewnej chwili mieczami świetlnymi w epickich pojedynkach z kolegą w jakimś ustronnym miejscu. Albo słynne powiedzenie z Imperium Kontratakuje – ilu ludzi miało problem ze swoją ukochaną, gdy na jej „kocham cię” odpowiadali zawadiacko jak Han Solo „wiem”? To jest Moc Sagi – inspiracja pokoleń do bycia prawdziwym, do podążania za głosem serca, do poczucia prawdziwej istoty „Mocy” i życia zgodnie ze swoją pasją, będąc człowiekiem honorowym jak bohaterowie, z którymi się utożsamia. Może to wydać się głupie i śmieszne, lecz jako fan poznałem wielu ludzi, którzy na co dzień pracowali na ważnych stanowiskach i ogólnie prowadzili dojrzałe życie, lecz dzięki Gwiezdnym Wojnom mogli być szczerze szczęśliwi, dając upust wewnętrznemu dziecku, które w każdym z nas się kryje. Wówczas pan X stawał się rycerzem Jedi lub szturmowcem imperium i czuł się jak ryba w wodzie, czuł przepływającą przez niego Moc. Jak napisałem – inspiracja. Przez lata ludzie zainspirowani Gwiezdnymi Wojnami tworzyli coś swojego, oryginalnego – począwszy od wielu zacnych pisarzy science fiction, którzy podkreślali swoje zamiłowanie do Gwiezdnych Wojen, poprzez animatorów, grafików czy filmowców, którzy dają upust swojej pasji, tworząc liczne nawiązania do Sagi w obrazach. Można wymieniać nazwiska sław, które są fanami – Kevin Smith, Simon Pegg, J.J. Abrams czy Samuel L. Jackson. Tak naprawdę wielu wielkich reżyserów kina czerpie z tego inspiracje – co jest odczuwalne i widoczne w ich pracach, chociażby w niuansach, w dialogach czy scenografii.

Darth Vader i Obi-WanDarth Vader i Obi-Wan

Zwykłemu człowiekowi daje to miejsce w świecie, pewną odskocznię od szarej rzeczywistości, gdzie może chociażby kultywować talent, pisząc piękne opowiadania albo tworzyć cokolwiek innego, związanego z kulturą. Wielu muzyków w każdym gatunku było fanami i tworzyło swoje „covery” muzyki Johna Williamsa, której doskonałość, emocje i magia znana jest każdemu kinomaniakowi i wielbicielowi Sagi. Jako przykład można dać Metallicę, która swego czasu nawet grała „Marsz Imperium” na swoich koncertach. Także w kompletnie odmiennym gatunku jak hip hop Gwiezdne Wojny inspirowały wielu artystów na przestrzeni dziejów, którzy czasem nawet tworzyli numery o sadze, jej bohaterach czy tej właśnie owej magii, podkreślając, że właśnie ten „film” był dla nich motywacją do zrobienia tego, co czują, jakby w myśl słów Qui Gona z Mrocznego Widma – „Pamiętaj, skup się na „teraz”. Czuj, nie myśl. Zaufaj intuicji." Aż ogarnia człowieka szok, że fikcyjne postaci mogą mieć tak duży wpływ na nasze codzienne życie, nawet jeśli mówią o uniwersalnych wartościach. Jednym z zaskakujących dowodów tego wpływu jest "jediizm" – oficjalna religia Jedi, bazowana na filmie, a których wyznawcami określa się ponad 500 tysięcy ludzi. Z jednej strony wydaje się to już z lekka przesadą, idąc w stronę komizmu i chyba tak naprawdę mało ma wspólnego z magią, która powinna inspirować. Wracając do muzyki, nie zapomnijmy o słynnym filmiku, w którym sam mistrz Yoda dawał taneczny popis niczym bboy.

Rób albo nie rób. Nie ma próbowania. – Mistrz Yoda

Wielu twórców XXI wieku czerpie inspiracje właśnie z Mistrza Yody, zwanego często prorokiem srebrnego ekranu. Jego słowa z Imperium Kontratakuje o Mocy, ucząc podstaw człowieczeństwa, motywowały młodych ludzi do podążania ścieżką Jasnej Strony. Mówię dużo w czasie przeszłym, o tym jak to było, ale pytanie brzmi czy ta magia nadal działa? Czy słowa Mistrza Yody nadal inspirują i czy cały świat Gwiezdnych Wojen, który rozbudował się do niewyobrażalnych rozmiarów – daleko bardzo daleko poza sam film – wciąż intryguje? W roku 1999 nastąpiło coś, czego żaden fan nie mógł przewidzieć – rozłam na fanów Starej i Nowej Trylogii. Mroczne Widmo stało się dla wielu synonimem rozczarowania, filmu dziecinnego, a nawet nieakceptowalnego jako część Sagi. Z czasem to się jednak zmieniło – wielu tych, którzy wówczas siało defetyzm, zaczęło doceniać niuanse i odkrywać tę Moc. Jednakże przyjrzyjmy się jednemu – ten film ma tę samą uniwersalną magię, którą miała Stara Trylogia. Dzięki temu, dzięki całej NT mamy teraz jedną spójną całość, uzupełnienie i motywacje dla pokolenia młodych Jedi. Od premiery ostatniego epizodu, a potem serialu animowanego, Star Wars: The Clone Wars widać, że to nadal działa – idąc ulicą zauważam grupę dzieci z nowoczesnymi mieczami świetlnymi, którzy łączą siły, by walczyć ze złem i, o ironio, mimo wieku, w którym się jest, chce się wziąć swoją replikę miecza świetlnego i iść z nimi na największą przygodę życia. Wszystko to nie jest, jak niektórzy mówią, Lucasa skokiem na kasę – to wszystko działa, samo napędza siebie, a my, pomimo upływu lat nadal to czujemy. Jedni mniej, pochłonięci przez problemy codzienności, inni kultywują to do dziś, nie wstydząc się przebrać za Jedi, nawet mając 40-tkę na karku. Czuć to było podczas premier nowych epizodów, gdzie ojciec przebrany za Obi-Wana przychodził na premierę ze swoim synem, wyglądającym jak Mroczny Lord Sith. Ta magia daje też nadzieję, gdy już w ogóle się jej nie czuje. Przeniesienie się do tego świata pozwala często zachować zdrowe zmysły, dać wiarę na to, że jutro będzie lepiej.

Imperium KontratakujeImperium Kontratakuje

Moc, fikcyjna siła, która była podstawą Zakonu Jedi, jest czymś prawdziwym – to właśnie ta Moc Gwiezdnych Wojen sprawia, że wielu z nas oddaje się pasji, kultywując jakiś talent, wbrew nawet słowom, że to niedorzeczne czy beznadziejne. I robiąc wiele rzeczy naraz, które się kocha, osiągają sukces, nie poddając się i wierząc, że wszystko się uda, a gdy już się nie udaje, podnieść się z jeszcze większą Mocą. Przede wszystkim daje także siłę do walki z przeciwnościami losu, pomagania innym i znalezienia swojej „Gwiazdy Śmierci” – celu, sukcesu, który każdy z nas jakoś chce osiągnąć, spełnić, a który nas napędza. Po prawdzie, chodzi o zachowanie równowagi pomiędzy „wewnętrznym” dzieckiem, a dojrzałym sobą, dzięki czemu człowiek staje się szczęśliwszy i właśnie na tym polega ta Moc, niesamowita, niepowtarzalna.

Zaprawdę wspaniały umysł dziecka jest. – Mistrz Yoda.

Magia Gwiezdnych Wojen osiągnęła coś, czego praktycznie nikomu nie udało się w takim stopniu – wyszła poza wszelkie granice, przenikając kulturę codzienności na wskroś. Nigdy nie daje o sobie zapomnieć, jak świeca w ciemnym pomieszczeniu. Można nazwać to pewnego rodzaju miłością, która jest czymś więcej niż świecą, miłością, która potrafi zapalić gwiazdy.

Niech Moc Będzie Z Wami! Zawsze. – Obi-Wan Kenobi

Obi-Wan KenobiObi-Wan Kenobi

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 20

Adam_Siennica

W ogóle się stoczył strasznie :-/
A co do reszty, to wygląda ok. Peter Mayhew (Chewbacca) prawie w ogóle się nie zmienił :D Najtrudniej poznać było Sir Aleca Guinnessa.

Quagmire

Jeśli chodzi o Marka Hamilla wypadek samochodowy i (podobno) pijaństwo niestety zrobiły swoje

Asmodeusz

Kiedyś to było wydarzenie jak wchodziła kolejna część wojen, obecnie dużo się zmieniło i nie ma już takich zachwytów. Stare części są juz poprostu klasyką nie tylko dla fanów sf ale ogólnie, nowe przeleciały z jakims tam ehem ale to nie to samo

Quagmire

Moim zdaniem Christensen miał trochę więcej do zagrania niż Hamill, a może ogólnie w całej Sadze niezbyt radzono sobie z młodymi Skywalkerami :) Albo porównując Nową Nadzieję z Nową Trylogią napisałbym ryzykowną tezę, że Lucas świetnie radzi sobie ze wszystkim oprócz prowadzenia aktorów, bo moim zdaniem można było wycisnąć jeszcze więcej szczególnie z Natalie Portman
Wróciłem do Mrocznego Widma, już bez dubbingu, również ładnych parę lat temu, niestety nie znikła moja irytacja, choć było już trochę lepiej. Atak i Zemstę oglądałem tylko raz, więc odświeżenie cyklu jest świetnym pomysłem
Sceny walki OK, ale kiedyś bardziej "czuło" się obecność tej miejscami sztucznej kukiełki na planie, choć przyznam, że przy wszystkich komputerowych atrakcjach Ataku Klonów i Zemsty Sithów lalkowy, poruszający się, skaczący i walczący Yoda odstawałby strasznie, to nie to samo co w Mrocznym Widmie gdzie jeśli dobrze pamiętam tylko siedział

Proszę czekać…