RECENZJA: Michael Kohlhaas 3

Handlarz końmi, któremu wiedzie się całkiem dobrze, zostaje oszukany i potraktowany niesprawiedliwie przez możnego barona- historia, jakich mogło być wiele w XVI-wiecznej Francji, kiedy arystokracja starała się rozszerzyć swoje wpływy i bezprawnie żądać pieniędzy za przejazdy przez swoje terytorium, staje się pretekstem do opowieści o zemście i sprawiedliwości. Micheal Kohlhaas (Mads Mikkelsen) jest głosem społeczności, która rozpoczyna walkę o swoje prawa i szacunek.

Arnaud des Pallières opowiada o zemście przez pryzmat ponad przeciętnej jednostki, która potrafi zjednoczyć ludzi i przewodzić nimi w prywatnej wendecie. Reżyser opiera film na losach postaci prawdziwej, która w niezmiernie oszczędny sposób oprowadza nas po swoim świecie. To właśnie Mads Mikkelsen staje się twarzą tej produkcji i nadaje jej niepowtarzalnego wymiary. Powściągliwa emocjonalność i zacięta twarz, bystre i przenikliwe oczy wciągają w opowieść o nieszczęściu człowieka, który z każdym krokiem traci coraz więcej: żonę, ludzi, nadzieję. Mikkelsen pokazuje, że jest aktorem charakterystycznym o niebanalnej urodzie, która przyciąga uwagę, a w jego grze nie można wyczuć żadnego fałszu. Po seansie w głowie zostanie kilka ujęć, a w szczególności ostatnie zbliżenie twarzy pełnej strachu, bólu i niepewności a zarazem ulgi.

Michael Kohlhaas to ciekawa baza do dyskusji na temat tego, jak daleko można się posunąć w swoich działaniach i jak wiele można poświęcić, aby osiągnąć cel i obronić swój honor. des Pallieres nieśpiesznie przedstawia męski świat, odkrywa poszczególne elementy układanki i zmusza widza do aktywnego śledzenia historii. Prezentuje film, który nie jest łatwy w odbiorze, a w pierwszej części sprytnie plącze ze sobą sieć intryg i zachowań poszczególnych bohaterów, przez co wymaga uwagi i wprawnego oka. Zadaje wiele pytań, lecz gdzieś po drodze gubi odpowiedzi na fundamentalne pytania o sumienie i godność człowieka.

Niemiecko-francuska produkcja to przede wszystkim zdjęcia, które w surowy i minimalistyczny sposób przedstawiają krajobraz i ludzi. Piękne widoki zapierają dech w piersiach i równoważą mroczne postępowanie bohatera, który osobistą walkę o honor zamienia w wojnę całej społeczności z możnymi, jak i księżną Nawarry. Estetyczny obraz nie zostaje przyćmiony przez ścieżkę dźwiękową, która pojawia się tylko sporadycznie, pozostawiając miejsce dla naturalnych dźwięków i odgłosów natury, które niemal wwiercają się w uszy. W ten sposób został skontrastowany minimalizm dialogów, gdzie każde słowo jest ważne i niesie w sobie sens.

Michael Kohlhaas to kino obrazów, piękna krajobrazu i oszczędności słowa, co stanowi o jego sile i stawia go w opozycji do mainstreamowych opowieści o walce, gdzie dynamika działań odciąga uwagę od wewnętrznych rozterek i wątpliwości bohaterów. W tym wypadku mamy do czynienia z jednostkowym krzykiem rozpaczy, który rozgrywa się bez fajerwerków i ekstazy walki, lecz w powolnym spadaniu w otchłań emocjonalnego zwątpienia i wypalenia.

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…