Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

RECENZJA: BABA JAGA 1

Coraz rzadziej horror jest straszny z innych powodów, niż jego przerażająco niski poziom i jakość. Baba Jaga próbuje uciec od konwencjonalnego „schodzenia w dół do piwnicy” i „odwracania się w złych momentach”. Jednak powtarza za innymi podstawowy błąd dyskwalifikujący go jako dzieło spełnione – zapomina, że najstraszniejsze jest to czego nie widać. A mniej, znaczy więcej. To horror nie do utylizacji, ale też nie święto intelektu i kreatywności twórczej.

Baba Jaga nie jest tutaj tą straszną staruszką z bajek, z wielkim garbatym nosem i domem na kurzej łapce. To żadna postać z folkloru i wierzeń, a postać chodzącą po ulicach miasta jako duch albo demon, który wstępuje w inne ciała. Natomiast zamiast domku z piernika, mamy starą typową dla horroru rozpadającą się ruderę, gdzie kiedyś żyła. Osądzona za życia o porywanie dzieci i nazywana czarownicą, teraz mści się na tych, którzy wtedy ją prześladowali. Wśród nich jest Jess, nastolatka, która pukaniem do drzwi po latach ruszy lawinę nie do powstrzymania. Świat martwych wymiesza się z żywych.

Ten film to toporna próba zrobienia z postaci Baby Jagi czegoś zupełnie innego (w założeniu innowacyjnego), a jej kultowość ma być tylko jakimś tanim chwytem, bo nijak się ma do opowiadanej historii. Chloe wraca do matki wystraszona pewnym znakami – demon chcą ją dorwać. Kobiety nie widziały się od wielu lat, gdyż Jess oddała córkę, bo sama wpadając w nałogi nie potrafiła się nią zająć. Mamy mdłe i dosyć powtarzalne, nie robiąc na nas wrażenia tło społeczne, w stylu zerwanych więzi, a poświęceniem i odbudowaniem ich realcji oraz oznaką miłości jest wspólna walka z pozaziemską siłą. Ta łzawa warstwa narracyjna matka-córka ma wywołać w nas przywiązanie i sprawiać, że będziemy dzielnie kibicować kobietom w walce ze złem. Jednak ani ich relacja ani to zło nie jest przekonywujące na żadnym poziomie.

Horror realizuje się tutaj poprzez objawienie rozmytej i krzyczącej twarzy w niby niespodziewanych momentach, odrobiną krwi i jakimiś kreaturami skopiowanymi z innych filmów tego gatunku (bez twarzy, długie włosy, powłóczysta postać). Baba Jaga nie ma pomysłu na siebie, gra znane kawałki, nawet ich nie coveruje. Mało tego, nadchodzące niebezpieczeństwo skrada się tak głośno, pokracznie i szelestnie, że mamy jego spojler – więc horror jest ubogi o element zaskoczenia – to trochę, jak kawa bez kofeiny. Bo Baba Jaga to taka kawa, na dodatek z automatu, nie z ekspresu, chociaż niewystudzona.

3/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 5

Lussy

Przecież takie "konflikty" rodzinne to wcale nie jest wydumane tło.. przestańcie, a zwiastun mnie się bardzo podobał, wybieram się jutro do kina.

Majlenxx

Ja jednak pójdę przekonać się osobiście :) mam już bilety na niedzielę.

Asmodeusz

A niedawno był artykuł,że niby ten film to takie dzieło horroru, tymczasem okazało sie że to kolejny przeciętny straszak, który wtopi się gdzies w podobne produkcje jakich mamy ostatnio sporo

@Asmodeusz – No niestety, ten flm niczym się nie wychyla ze swojego gatunku, a tylko się powtarza. :(

@Asmodeusz A w artykule są zacytowane innne opinie oraz informacje od dytrybutora, który jak wiemy przeciętnie o swoim filmie nie napisze. :)

Proszę czekać…