Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

Recenzja: Mirrors 0

Animacja tylko udaje, że świat w niej udaje. Tak naprawdę tej najlepszej udaje się w towarzystwie metafory i symboliki w niedługim czasie, bez hiperralizmu postawić na właściwego konia i wygrać. Mirrors to doskonały przykład zwięzłej, krótkiej przypowieści o ludzkim zapatrzeniu w siebie.

Nie będę zdradzać fabuły, gdyż jest za krótka i każde słowo może być tutaj na wagę złota. Takiej wartości też jest każda sekunda tej krótkiej animacji. Zrobiona w tradycyjnej formule poklatkowej z postaciami robionymi ręcznie zachwyca na każdym poziomie. Czerpie i kontynuuje mądrość, treściwość i poetyckość od największych maestro animacji Jana Švankmajera, Piotra Dumały, ale też współcześniej – Marek Skrobecki, którego Danny Boy przychodzi na myśl w warstwie reflekyjnej i estetycznej podczas seansu Mirrors.

Film kilkoma fantastycznymi ruchami w obrazie, które mają ogromny ciężar w przekazie, melancholijnie i dobitnie, opowiada krótką i okrutną bajkę, jak ludzie są zapatrzeni w siebie. Sotsując skromne środki komunikacji z widzem, przypomina że treść w animacji zaklnąć można potężnie w tym co widzialne. Nie trzeba używać słów, by przekazać mnóstwo.

Ocena: 9/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…