Czy to co widzisz naprawdę jest realne? 8
Niemcy mieli obozy śmierci, Rosjanie sybir, a Amerykanie Shutter Island. Miejsce owiane tajemnicą, gdzie wszystko jest możliwe, a prawda jest bardzo zagmatwana.
Szeryf federalny Teddy Daniels wraz ze swoim nowym partnerem zostają wysłani do położonego na wyspie szpitala psychiatrycznego, dla obłąkanych kryminalistów, gdzie właśnie doszło do ucieczki jednej z pacjentek. Z pozoru prosta sprawa szybko staje się niezwykle zagmatwana, a Teddy odkrywa, że placówka nie jest tym na co wygląda. Tylko czy to co odkrył to prawda, a może tylko wymysł skołatanego umysłu?
Wyspa tajemnic jest filmem godnym uwagi, który pomimo swoich stutrzydziestuośmiu minut ogląda się z ciągłym zainteresowaniem, by nie zgubić kolejnych elementów zagadki. Widać tu również włożone osiemdziesiąt milionów dolarów, które bynajmniej nie poszły jedynie na pensję ekipy.
Raczej nie przepadam za dramatami i thrillerami, a tym bardziej filmami z Leonardo DiCaprio, ale zachęcony pozytywnymi komentarzami i dobrą kampanią reklamową postanowiłem zobaczyć to dzieło. O dziwo nie zawiodłem się i mogę z całym przekonaniem stwierdzić, że warto było wybrać się do kina.
Przede wszystkim rewelacyjny scenariusz, w którym wizja zakończenia i dalszych poczynań bohatera zmienia się co kilkanaście minut i nie jest się w stanie przewidzieć co będzie dalej. Z pozoru prosta sprawa nagle odkrywa swoje drugie dno, aby dalej odwrócić się o stoosiemdziesiąt stopni.
Oczywiście sam scenariusz to nie wszystko. Nie raz już marnowano dobrą fabułę kiepskim wykonaniem. Jednak nie tym razem. Doskonale wybrano miejsce akcji. Niedostępna, ponura i groźna wyspa, której sercem jest nie mniej złowrogi zakład psychiatryczny. Dodajmy do tego burzę, wszechobecnych wariatów i skrywany przez wszystkich sekret, a klimat zrodzi się sam.
Nie zapominajmy jednak o aktorach. Leo również zaskakuje. Z nieco dziecinnego bożyszcza kobiet zmienił się w twardego, nieugiętego faceta, a jego gra w końcu przestaje razić. Poza nim w filmie zobaczymy kilku weteranów pokroju Bena Kingsleya, czy Maxa von Sydowa i sporo mniej lub bardziej znanych aktorów drugoplanowych.
Właściwie jedyne co można by sobie darować to zwidy głównego bohatera (jest ich nieco za dużo). Z drugiej strony wspomnienia z obozu to majstersztyk zarówno pod względem treści jak i montażu niektórych ujęć. Martin Scorsese naprawdę zagrał tym na uczuciach widza.
W końcu udało mi się go zobaczyć i cóż mogę rzec, a no to, iż jest to świetny film. Przez moment zastanawiałem się nawet nad daniem 10, ale jednak ze względu na to, że w pewnym momencie przewidziałem jak się historia dalej potoczy zostałem przy 9. Muszę również nadmienić, że Leonardo zagrał rewelacyjnie.