"MaXXXine" nie szokuje, nie niepokoi, nie straszy, nie angażuje. Za to ładnie wygląda i ma fajną aktorkę w roli głównej. 5
Ti West zaprasza do lat 80., gdzie prezentuje nam zwieńczenie swojej trylogii grozy powstałej dla A24. Filmowiec oraz studio pokazali, że można tworzyć ambitne kino rozrywkowe w takim gatunku jak horror. Co prawda MaXXXine daleko do dwóch poprzednich filmów Westa z Mią Goth, ale i tak jest to tytuł warty uwagi i nadrobienia.
Tytułowa bohaterka chce robić karierę w Hollywood. Bycie gwiazdą filmów dla dorosłych już jej nie wystarcza, dlatego też przychodzi na casting do sequelu popularnego horroru, gdzie jak się później okazuje dostaje angaż. W między czasie w Los Angeles grasuje seryjny morderca, który za cel obiera sobie kobiety pracujące w Hollywood.
MaXXXine to bardzo ciekawy projekt, który czerpie sporo z włoskiego kina giallo. Niestety Ti West na tym nie poprzestał i wrzucił do miksera zbyt dużo składników, przez co oglądając ten film nie wiadomo do końca czym on miał być. Jest trochę satyry, jest horroru, jest kryminału, jest gore i jeszcze kilka innych elementów, które nie zawsze potrafią się ze sobą zgrać. Film Westa najlepiej prezentuje się jednak pod względem stylowości. To kino, które oślepi Was neonowym klimatem i mrokiem lat 80. To kino niezwykle kontrastowe, gdzie piękne momenty natychmiast są spychane na bok, aby dać miejsce zaprezentowaniu całego miejskiego syfu i bagna. Oniryczne klimaty i inspiracje b-klasowym kinem są bardzo mocne uwydatnione, co także działa na plus.
To co jest problemem MaXXXine to warstwa fabularna. Ten film jest po prostu nieangażujący. Historia osobista Maxine nie potrafiła mnie w żaden sposób zainteresować, a dalsze przygody tytułowej bohaterki spływały po mnie jak woda po kaczce. Całości nie pomaga także jałowy wątek kryminalny, który po prostu wydaje się być napisany na doczepkę. A szkoda, ponieważ można było z tego wyciągnąć zdecydowanie więcej. West nie daje sobie też rady w krytykowaniu Hollywoodu - mało w tym wszystkim wnikliwości, a sama Maxine spotyka na drodze same stereotypy.
To co mnie jeszcze zaskoczyło to fakt, że ten film jest bardzo bezpieczny pod względem brutalności. Jasne, zdarzają się w MaXXXine, gdzie nieco wrażliwsi widzowie odwrócą wzrok, ale generalnie jest to tytuł niezbyt szokujący oraz niedostatecznie niepokojący. Jeśli trzecią odsłonę zestawimy obok X, to mamy wówczas sporych rozmiarów dysproporcję.
Boże, dlaczego ona wygląda jak Charlize Theron w Monster???