Jak przystało na film o mafii, akcja rozpoczyna się od rodzinnej uroczystości (czyżby subtelne nawiązanie do "Ojca chrzestnego"?). Podczas wyprawionego na Sycylii wesela ma dojść do pojednania dwóch klanów: Gambinich i Corazzich. Okazuje się jednak, że w olbrzymim torcie ukryta jest bomba, którą podłożył Gambini. W zamach na don Corazziego wplątani zostają Max i Leon, dwaj Polacy, którzy na imprezę dostali się przypadkowo. Nasi bohaterowi zmuszeni są czym prędzej opuścić przyjęcie. Spotykają się dopiero pół roku później, już w ojczyźnie. Max stracił właśnie pracę, Leon więc proponuje mu, by razem z nim zatrudnił się w agencji ochroniarskiej. Radość nie trwa długo. Już podczas pierwszego dyżuru bohaterom nie udaje się zapobiec napadowi na sklep jubilerski. Prywatne śledztwo prowadzi ich na zaskakujący trop: skok zorganizował ich szef, Straszek Góraj. Co gorsza, współpracuje on ze znanym już Maksowi i Leonowi don Lucianem Fambinim. Drogi bohaterów i bezwzględnego mafiosa znów się przecinają. aruenka
Reklamowany jako superprodukcja… – Reklamowany jako superprodukcja za 10 mln zł, czyli trzy budżety dotychczasowych krajowych komedii filmowych. Z udziałem gwiazd pierwszej wielkości, błyskotliwych dialogów i sześciuset efektów specjalnych. W czasie seansu okazje się, że zamiast widocznych na afiszach Andrzeja Grabowskiego, Roberta Gonery czy Zbigniewa Zamachowskiego zagrały ich kompletnie niezdolne i nieśmieszne sobowtóry. Z sześciuset efektów zostało na taśmie sześć, a o dialogach nie ma mowy. Dublerem musiał być też operator. Reżyser już nie, bo takiego na planie na pewno nie było. Pozostaje pytanie: kto przekręcił te 10 milionów zetów wydanych podobno na ten tani, nieefektowny film? Też dublerzy?
Pozostałe
6/10 – Kiszka totalna to wcale nie jest. Bo film, ogląda się całkiem, całkiem. Jak na komedie przystało nie ma w nim realizmu ale przecież nikt normalny w kinie realizmu szukał nie będzie, no chyba, że w dokumentach. Troszkę przesadzili z tandetnymi efektami, ale reszta jak na Polskę 6/10 wypracowała w 100%.