Oni

6,6
Akcja filmu rozgrywa się w szkole średniej w fikcyjnym mieście Herrington, umiejscowionym w stanie Ohio. Szkoła, jak wiele dzisiaj, wysłużona, zaniedbana, borykająca się z brakiem środków na pomoce naukowe, komputery i wycieczki. Gronu pedagogicznemu też już by się przydał zastrzyk świeżej krwi. Dziewczęta i chłopcy w wieku dojrzewania, burzy hormonów, podrywają, wymieniają pierwsze pocałunki i trochę dokazują: sprzeciwiają się rodzicom, wojują z nauczycielami. I oto uczniowie i uczennice liceum Herrington będą musieli stawić czoła faktom, o jakich nie śniło im się w najkoszmarniejszych snach...

O filmie

Co może wyniknąć z połączenia talentu Kevina Williamsona - scenarzysty Krzyku i Krzyku 2 Wesa Cravena, z talentem Roberta Rodrigueza - reżysera Od Zmierzchu Do Świtu?

Odpowiedź jest prosta: horror o zabarwieniu komediowym, z elementami fantastyki i pastiszu. Właśnie takim filmem - bynajmniej nie będącym hybrydą, stylistycznie nad podziw czystym - jest The Faculty. Należy się domyślać, że Williamson zadbał - jak w Krzyku - o grozę i przekonujący obraz środowiska młodzieżowego, a o resztę postarał się Rodriguez, który nagłym wprowadzeniem wampirów do akcji w Od Zmierzchu Do Świtu obrócił ten z początku sensacyjny film w parodiującą horrory komedię niesamowitą.

Akcja The Faculty - filmu, który można polecić jako idealną rozrywkową propozycję na lato i nie tylko - rozgrywa się w szkole średniej (licealnej) w fikcyjnym mieście Herrington, umiejscowionym w stanie Ohio. Szkoła, jak wiele dzisiaj, wysłużona, zaniedbana, borykająca się z brakiem środków na pomoce naukowe, komputery i wycieczki. Gronu pedagogicznemu też już by się przydał zastrzyk świeżej krwi. A młodzież - normalna, nie taka jak w Młodych Gniewnych, 187, czy Belfrze. Dziewczęta i chłopcy w wieku dojrzewania, "burzy hormonów", więc podrywają, wymieniają pierwsze pocałunki i trochę dokazują: sprzeciwiają się rodzicom, wojują z nauczycielami. Ale nie rozrabiają; jakkolwiek czasem dochodzi między nimi (nawet między dziewczynami!) do bójki czy sprzeczki - chuligańskich wybryków nie odnotowano.

Wszystko zaczyna się jeszcze przed... napisami czołowymi. Po posiedzeniu Rady Pedagogicznej, trener, nauczyciel WF, Dick Willis (ROBERT PATRICK) napastuje dyrektorkę liceum, panią Drake (BEBE NEUWIRTH), która w chwilę potem ginie od ciosów zadanych jej przez inną nauczycielkę, panią Olson (PIPER LAURIE). Ciekawe, że rany zadane podczas szarpaniny najpierw Willisowi, a potem dyrektorce ni to krwawią, ni to nie krwawią, zwykłe pióro do pisania dziurawi rękę Willisa na wylot, a jego twarz wykrzywia się w dziwnych grymasach...

Nazajutrz główny bohater filmu: najmniejszy, najdrobniejszy i fizycznie najsłabszy, ale - jak się wkrótce okaże - najodważniejszy uczeń jednej z klas, a może nawet całej szkoły, Casey (ELIJAH WOOD) znajduje na boisku tajemniczy, niewielki organizm - rodzaj larwy. Wykładowca biologii, pan Furlong (JON STEWART) na oczach całej klasy przeprowadza z tą nieznaną, galaretowatą substancją laboratoryjne doświadczenia; będą one brzemienne w przerażające skutki!

Casey i jego koleżanka Delilah (JORDANA BREWSTER), która redaguje szkolną gazetkę, przeprowadzają "wizję lokalną" w pokoju nauczycielskim. Przyłapują trenera Willisa i panią Olson na przymusowym implantowaniu larwy szkolnej pielęgniarce, pannie Harper (SALMA HAYEK). Znajdują też martwe ciało kolejnej osoby z grona nauczycielskiego. Ciała tego nie może się natomiast doszukać wezwana do szkoły policja, która dla odmiany pielęgniarkę zastaje całą, zdrową i zupełnie normalną. Co dziwniejsze, cała i zdrowa jest również dyrektorka, pani Drake, a przecież widzieliśmy, jak pani Olson odbiera jej życie!

Na prośbę producentów filmu The Faculty nie zdradzimy dalszego ciągu pełnej niespodzianek fabuły. Poprzestańmy na stwierdzeniu, że czeka nas jeszcze wiele atrakcji, takich jak makabryczna przygoda jednego z uczniów pod prysznicem, pełzające po podłodzepalce ludzkiej (?) ręki, ośmiornica z ludzką (?)głową i finałowa walka z "obcym": z wielkim, budzącym grozę, a w tym wypadku także trochę komicznym, straszydłem. Dodajmy, że podział na ludzi i kosmitów nie zawsze będzie pokrywać się z podziałem na uczniów i nauczycieli. Uzupełnijmy też listę młodych bohaterów filmu. Obok Delilah i Caseya są na niej dziewczęta: Stokely (CLEA DUVALL) i nowa uczennica Marybeth (LAURA HARRIS) oraz chłopcy: Zeke (JOSH HARTNETT) i Stan (SHAWN HATOSY).

Realizacja

Jak już wspomnieliśmy, The Faculty to wybuchowa mieszanka pomysłów z napisanego w 1997 r. scenariusza Kevina Williamsona i wizualnej wyobraźni Roberta Rodrigueza. Obaj współpracowali ze sobą nad tym projektem od jego zarania i zgodnie stwierdzili potem, że ta współpraca układała się wspaniale. "Stałem się fanem Kevina od czasów, kiedy po raz pierwszy przeczytałem scenariusz Krzyku", wyznał Rodriguez. "Kocham kino gatunków, a w szczególności sposób, w jaki Kevin przełamał schemat gatunku w The Faculty. Jest to nowe podejście do fantastyczno-naukowego dreszczowca, zwłaszcza z uwagi na zaprezentowane tu poczucie humoru scenarzysty".

Williamson nie ukrywał, że zamierzał nawiązać do klasyki kina. "/.../ Jeśli ktoś jest fanem science-fiction" powiedział, "odnajdzie w The Faculty ten gatunek z całym dobrodziejstwem inwentarza. Są tu aluzje do takich filmów jak The Thing, Forbidden Planet, The Puppet Masters. Lecz film będzie też bawić tych, którzy nie gustują w fantastyce-naukowej. Nie szkodzi, że nie oglądaliście filmów tego gatunku w dzieciństwie. Możecie polegać na scenarzyście, który je widział. Podobnie było z horrorami w przypadku Krzyku.

Filmem, któremu Williamson pragnął, z pomocą Rodrigueza, złożyć w The Faculty hołd w pierwszej kolejności, była Inwazja Porywaczy Ciał Dona Siegla, z roku 1956. Przypomnijmy, że ten znakomity obraz opowiadał o tajemniczej przemianie osobowości, jakiej masowo ulegali mieszkańcy małego kalifornijskiego miasta wskutek interwencji najeźdźców z kosmosu. Ludzie stawali się "obcymi" w czysto psychologicznym znaczeniu tego słowa, jakkolwiek przedtem przechodzili transformację fizyczną - zamieniali się w duplikaty samych siebie, początkowo wyrastające z ogromnych strąków przedziwnych roślin. W końcu tylko cztery osoby, tworzące grono przyjaciół, pozostawały sobą.

Film Siegla, utrzymany - podobnie jak The Faculty - w maksymalnie "realistycznej" konwencji, ostrzegał przed uniformizacją społeczeństwa i zbiorową atrofią uczuć. U Williamsona i Rodrigueza też tylko grupka uczniów broni się przed zagrożeniem. "Problem konfrontacji konformizmu z indywidualizmem powraca w każdej dekadzie", powiada Williamson. "Dlaczego zatem nie mielibyśmy osadzić wątku z filmu powstałego w erze McCarthy'ego (mowa o Inwazji...) w scenerii szkoły średniej lat 90".

Szansa na powstanie "realistycznego", choć zarazem niesamowitego filmu o współczesnej szkole zachęciła Rodrigueza do przeniesienia tekstu Williamsona na ekran. Reżyser objaśnia związki między prawdą a fikcją w The Faculty: "Ludzie tłumią swoje wspomnienia ze szkoły średniej, ponieważ jest to okropny okres w życiu. W większości filmów został ukazany w złagodzonej postaci, a ja chciałem, żeby w The Faculty był torturą (podkreślenie R.R.), tak jak w rzeczywistości /.../. Fabuła przedstawia paranoiczny koszmar, w którym nikt nie wie, czy ktoś, kto jest jego przyjacielem dziś, będzie nim również jutro. W istocie, szkoła średnia sama w sobie jest filmem grozy".

Główny bohater The Faculty, Casey, doświadcza na sobie szkolnego piekła w skrajnej postaci, jednakże Rodriguez nie chciał, by w tym chłopcu można się było dopatrzyć jakiejś anomalii. "W pierwszej i drugiej klasie byłem zupełnie taki sam jak Casey", stwierdził twórca filmu. "Byłem wyrośnięty, więc nie obrywałem tak często [jak on], niemniej żywiłem przekonanie, że w mojej szkole średniej byli kosmici. Zastanawiałem się, czy sam nie jestem jednym z nich".

Do kina chodzą dziś przeważnie osoby między 14 a 25 rokiem życia, które chcą oglądać na ekranie swoich rówieśników. Toteż Rodriguez powierzył role uczniów Herrington High School młodym, nieznanym wykonawcom, obdarzonym przy tym niezwykłą aktorską intuicją. Spontaniczność i naturalność ich gry w pełni zrekompensowała brak zawodowego doświadczenia. "Obcowanie z tak inteligentną i oczytaną młodzieżą działa odświeżająco", stwierdziła producentka The Faculty Elizabeth Avellan, która współpracuje z Rodriguezem od 1991 r., a od 1990 r. jest jego żoną. "Te dzieciaki mają nie tylko ładne buzie", kontynuuje Avellan. "Jordana Brewster (grająca koleżankę Caseya, Delilah, red.) miała zaledwie 17 lat, a okazała tak duże opanowanie, wielką klasę i profesjonalizm. Przygotowanie [wszystkich młodych aktorów] naprawdę zrobiło na mnie wrażenie. Każdy z nich miał coś interesującego do powiedzenia o granej postaci. Oni sami niedawno chodzili do szkoły średniej, więc wiedzą, jak tam jest /.../".

Uwagi producentki uzupełnia Rodriguez: "Czasem mówi się, że młodzi aktorzy zwalniają tempo pracy reżysera, ponieważ mogą nic nie wiedzieć o technice, np. o konieczności stawania na znakach. Za to w ich grze jest tyle świeżości. Wystarczy popatrzeć, jak reagują na sytuacje, w jakich nigdy przedtem się nie znaleźli, by samemu nabrać większych sił [do pracy]. Sądzę, że jest to ekscytujące dla wszystkich na planie".

Aktorskie zdjęcia do filmu The Faculty rozpoczęły się latem 1998 r. i trwały 52 dni. Kamery pracowały głównie w miejscowości Austin, w stanie Teksas, w której Rodriguez mieszka wraz z żoną i obecnie już trójką dzieci od 1987 r. Budynek filmowany z zewnątrz oraz kilka pomieszczeń tutejszej Szkoły dla Niesłyszących (Texas School for the Deaf) "zagrało" szkołę w Herrington. Ekipa przenosiła się również do dwóch sąsiadujących z Austin miast - Lockhart i San Marcos. Wiele scen realizowano po zapadnięciu zmroku ("Kocham noce", wyznał Rodriguez), co było nie tylko ukłonem w stronę konwencji z reguły mrocznego kina grozy, ale i kolejnym wyrazem szacunku dla "Inwazji porywaczy ciał" Dona Siegla, w której - jak pisze Andrzej Kołodyński w książce "Filmy fantastyczno-naukowe" (Warszawa1972) - "/.../ mrok kryje w sobie tajemnicę i zagrożenie, ludzie są bezpieczni tylko na otwartej, zalanej słońcem przestrzeni".

W pracy nad filmem The Faculty Robert Rodriguez swoim zwyczajem nie ograniczył się do pełnienia funkcji reżysera. Był także operatorem kamery, montażystą i współrealizatorem przegrania dźwięku. Mogło to wyglądać na pracoholizm, a w rzeczywistości służyło jedynie oszczędności czasu i taśmy, zapewnieniu sobie większej swobody twórczej i lepszej współpracy z aktorami. "Wiem, że odbiegam od reguł samemu szwenkując, montując, miksując dźwięk i dźwigając Steadicam", powiedział Rodriguez, "ale fakt, że jestem montażystą kompletnie zmienia sposób, w jaki planuję i realizuję ujęcia. Robię tylko te, które są mi potrzebne /.../". Metodę twórcy filmu The Faculty chwali aktorka Bebe Neuwirth: "[Rodriguez], dzięki temu, że jest operatorem kamery i reżyserem, może ogarnąć całość ujęcia i bezpośredniozareagować na coś nieprzewidzianego, czego nie będzie musiał odtwarzać w następnym ujęciu". Na inny aspekt tej metody zwraca uwagę producentka Elizabeth Avellan: "/.../[Rodriguez] pracuje według planu, ale ten plan może się zawsze zmienić w drodze improwizacji. Wszyscy w ekipie czują się współtwórcami [filmu] - i faktycznie są nimi".

Pod względem wizualnym The Faculty różni się nieco od wcześniejszych filmów Rodrigueza. Dotyczy to w szczególności ruchów kamery, która po raz pierwszy w twórczości reżysera poruszała się na wózku. "Jest wiele ujęć z wózka, gdyż chciałem osiągnąć coś w rodzaju skradającego się ruchu [kamery] w całym filmie", tłumaczył Rodriguez. I zaraz dodał, że jakkolwiek z tego powodu wydłużyły się ujęcia, nic a nic nie zmalała dynamika montażu.

"Zazwyczaj jestem [z kamerą] blisko ludzkich twarzy i pozwalam im zdominować kadr", mówił dalej reżyser. "Kiedy zaczynałem robić The Faculty /.../ robiłem ujęcia w szerszych planach, żeby widz mógł dostrzec scenerię, atmosferę i całą pracę naszych scenografów! Jednakże po kilku ujęciach powróciłem do twarzy, bo to na nich malują się emocje /.../".

Więcej informacji

Proszę czekać…