G.I. Jane

6,6
Porucznik Jordan O'Neil jako pierwsza kobieta zostaje wcielona do jednostki Navy SEALs. Senator Lillian DeHaven próbuje to politycznie wykorzystać.

Formuła sukcesu - należy być Amerykaninem 4

G. I. Jane nosi wszelkie znamiona filmu propagandowego, mającego przekonać widza, iż kobieta również może być dobrym żołnierzem. Nie jest izraelskim komandosem, lecz kobietą amerykańską, a to coś więcej. Może więc w dwójnasób dokonać tego, co nie udało się jej kolegom, marines, ani nawet kobiecie radzieckiej. Lepiej, abyśmy w to uwierzyli bez narzekania.

G.I. Jane (1997) - Morris Chestnut, Boyd Kestner, Demi Moore, Gregg Bello

Za sprawą ambitnej pani senator Lillian DeHaven (Anne Bancroft), pragnącej rozwoju własnej politycznej kariery, porucznik Jordan O'Neil (Demi Moore) zostaje wmanewrowana w szkolenie w specjalnej elitarnej jednostce, szkolącej komandosów do walk desantowych, tzw. „Seals” (foki). Program wymaga niezwykłej sprawności fizycznej. Podczas treningu odpada zwykle około 60 procent żołnierzy rekrutujących się spośród elity wojskowej, stąd pani senator słusznie zakłada, iż Jordan będzie jedną z pierwszych, która odpadnie. Niespodziewanie pani porucznik radzi sobie lepiej, niż większość jej kolegów, tak więc należało wywołać wokół niej skandal, aby w ten sposób zmusić ją do rezygnacji. Ona jednak nie zamierza łatwo się poddać, spisując tym samym na straty wypocone nadludzkim wysiłkiem hektolitry. Na szczęście nie dla historii, tylko dla własnej satysfakcji i kariery wojskowej.

Żaden szanujący się reżyser nie odważyłby się nakręcić tak naiwnej historyjki. Ale nie Ridley Scott. On nie boi się wyzwań. Jest reżyserem ambitnym, lecz nierównym. Ma na swym koncie filmy bardzo dobre (Alien, Blade Runner) i słabe (Hannibal, Black Rain, Gladiator), gdyż posiada irytującą skłonność do przesady i patosu, popychającą do tego typu samobójczych przedsięwzięć. Z tego powodu nie było mu dane zostać wybitnym reżyserem i zwykle grzęźnie w banałach, choć niewątpliwie posiada szeroki gest przy filmowaniu akcji i zacięcie do scen batalistycznych. Ta umiejętność stała się jego niezaprzeczalnym walorem i wizytówką, którą jednak zasługę wyrównuje spazmatyczna skłonność do montowania zbyt wielu krótkich, chaotycznych ujęć, do tego nakręconych trzęsącą się dramatycznie kamerą, co może widza doprowadzić do białej gorączki. Tutaj mamy tego aż do upojenia, w każdych warunkach - w deszczu, w słońcu, na morzu i na pustyni.

G.I. Jane (1997) - Angel David, Demi Moore, Gregg Bello

Film niestety traci na wartości, ponieważ ma głupi i nudny scenariusz, niezdolny wzbudzić entuzjazm nawet u zagorzałego wielbiciela filmów o służbach specjalnych. Ratuje go jednak kapitalna obsada aktorska i mimo moich narzekań, nie umiem odmówić Scottowi umiejętności obcowania z dużym zespołem aktorskim. Potrafi więc sprawić, że nawet durna akcja staje się dynamiczna. Warto go zobaczyć choćby z powodu Viggo Mortensena, Jamesa Caviezela, kilku krótkich epizodów w wykonaniu Anne Bancroft, no i oczywiście należy docenić wysiłki aktorskie Demi Moore, która bez zwyczajowego blichtru, czołga się dla nas w błocie i bez makijażu.

2 z 7 osób uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 7
Chemas 7

Demi Moore pokazała w tym filmie klasę i mówiąc szczerze mam gdzieś czy to jakaś propaganda czy nie

dawidek98 Chemas 7

@Chemas Zgadzam się z Tobą. Odświeżyłem sobie ten film i uważam, że świetnie pokazał problem ukazania kobiet w wojsku. Jeżeli lubisz tą aktorkę, to polecam "Niemoralną propozycję" sobie obejrzeć.

Chemas dawidek98 7

@dawidek98 Oglądałem "Niemoralną propozycję". Film niezły, ale do oceny siedem czegoś mi w nim zabrakło. Niewątpliwie bardzo dobre aktorstwo w wykonaniu całej trójki.

dawidek98 Chemas 7

@Chemas Też oceniłem "Niemoralną propozycję" tak samo jak Ty – tym niemniej Demi Moore to bardzo dobra aktorka, która pokazała swoją klasę w kilku filmach.

roksana_goly 7

Dobra rola Demi Moore (Złotą Maliną dla najgorszej aktorki nagrodziła ją chyba ta sama banda debili, która jest odpowiedzialna za nominowanie do tej anty nagrody Briana De Palmy za genialną reżyserię "Człowieka z blizną" i Ennio Morricone za świetną muzykę do "Cosia" Carpentera – tyle są warte te statuetki.) Postać grana przez Viggo Mortensena niejednoznaczna. Spodobało mi się jak potraktował Corteza, który podstawił nogę O’Neil ("to praca zespołowa"), a z drugiej strony, kiedy z nią walczył i prawie ją skatował, patrzyłam na to ze wstrętem. A potem ta końcówka… Chyba oboje mamy podobne zdanie, że wojsko nie jest dla kobiet.

Chemas roksana_goly 7

Nie wiedziałem, że Demi Moore dostała za tą rolę Złotą Malinę. Przecież to jedna z jej najlepszych ról. Faktycznie, że banda debili.

EpicKama_14 8

Bardzo mi się podobał film , Polecam 😉

Więcej informacji

Proszę czekać…