Agent FBI dołącza do grona sportowców ekstremalnych, których podejrzewa o zuchwałe napady.

Granice wytrzymałości

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

„Johnny Utah jest na początku zagubioną duszą”, opowiada Ericson Core. „Był kiedyś sportowcem ekstremalnym, który wyczyniał prawdziwe cuda, ale skończyło się to dla niego tragicznie. Stara się więc zapomnieć o przeszłości i zaciąga się do FBI, ażeby wprowadzić w ramy swego życia trochę porządku”. Luke Bracey, który wciela się w młodego agenta, dodaje: „Nie zmieniło się natomiast jego podejście do tego, co i jak robi – Johnny nie uznaje półśrodków. Bardzo mi się podoba jego nieskończone pragnienie życia, chęć podejmowania kolejnych wyzwań, nawet jeśli często wiąże się to z niepotrzebnym ryzykiem”, wyjaśnia aktor. „Utah robi wszystko, żeby tylko przechodzić kolejne testy, przekraczać nowe granice – całe swoje życie spędził na próbie zrozumienia, kim jest i jakie jest jego miejsce na świecie”. Praca w FBI wydaje się na początku zupełnie do niego nie pasować, tym bardziej, że jego przełożony ma ewidentne wątpliwości w związku z jego sportową przeszłością. Ale właśnie wtedy przeznaczenie daje o sobie znać. Gdy grupa zamaskowanych śmiałków napada na chroniony samolot i rozbija nad biedną meksykańską wioską kontener z pieniędzmi, znikając następnie bez śladu, Utah staje się najbardziej doświadczoną osobą w biurze. Niedługo później okazuje się, że tylko on może doprowadzić do schwytania tych specyficznych przestępców. Johnny nie jest początkowo pewien, czy dobrze interpretuje wszelkie tropy, ale udaje mu się połączyć to wydarzenie z napadem, którego w Mumbaju dokonało trzech zamaskowanych motocyklistów, skacząc z setnego piętra, rozrzucając skradzione diamenty nad slumsami i odlatując na spadochronach. Utah łączy kilka podobnych wydarzeń z grupą sportowców ekstremalnych.

„Dla niewprawionego oka wszystkie te napady i rabunki wyglądają jak osobne zajścia, ale Utah zauważa w nich szereg prawidłowości”, wyjaśnia producent Kosove. „Jest świadomy tego, że ucieczki przestępców nie mają nic wspólnego z cudem, lecz są starannie zaplanowanymi popisami ludzi, którzy nie boją się ryzyka i śmierci. W pewnym momencie Johnny zaczyna rozumieć, że jego nowi przeciwnicy próbują ukończyć Wyprawę Ośmiu Wyzwań...”. Mając nadzieję na wykazanie się w nowej pracy i zademonstrowanie dojrzałości, która zaprzeczy opinii, jaką mają o nim starsi agenci FBI, Utah stara się przewidzieć kolejny skok nieznanej grupy śmiałków. W efekcie wyrusza na misję, by wkupić się w ich łaski. To właśnie wtedy spotyka Bodhiego – podczas ścierania się z wielką falą, która prawie doprowadza do śmierci obu mężczyzn. „To niezwykle charyzmatyczny antybohater”, wyjaśnia Ericson Core. „Jest postacią niezwykle czystą w sensie ideologicznym, człowiekiem w pełni skupionym na zrealizowaniu ostatecznego celu – ukończeniu Wyprawy Ośmiu Wyzwań – oraz oddawaniu hołdu naturze. Sposoby, które prowadzą go do realizacji tego celu, są dość kontrowersyjne”, dodaje reżyser filmu. Jednak to właśnie ta dychotomia zawarta w postaci Bodhiego zafascynowała Edgara Ramireza. „Stara się przekroczyć wszystkie granice, nie chodzi mu o udowodnienie swojej wyższości nad naturą, lecz wejście z nią w specyficzną symbiozę. Bodhi to non-konformista, który nie chce być częścią współczesnego społeczeństwa. Kwestionuje dosłownie wszystko. Nikogo nie przeprasza. Niczego nie żałuje”.

W ten sposób zaczyna się fascynacja Bohdim, znacznie utrudniając młodemu agentowi jego zadanie. „Gdy Johnny zaznaje wolności górskich stoków, piękna otwartego oceanu i cudu niebiańskich przestworzy, zaczyna nawiązywać przedziwną więź z człowiekiem, który miał być jego wrogiem, a okazał się mieć z nim wiele wspólnego”, opowiada Core. „Luke ma w oczach doświadczenie weterana filmowego i wniósł do tej roli niezwykłą emocjonalną głębię. Jest także wspaniale wysportowany, mógł uczestniczyć osobiście w wielu scenach. Podobnie było z Edgarem. To jeszcze bardziej utrudni widzowi jednoznaczną ocenę tej postaci. Obaj świetnie wykonali powierzone im zadania i przekroczyli wszelkie moje oczekiwania”, chwali swoje gwiazdy reżyser dodając, iż wyjątkowa relacja między Utah i Bodhim została zainspirowana filmem Kathryn Bigelow, ale same postaci są trochę inne od tych, w które wcielali się na początku lat 90. Keanu Reeves oraz Patrick Swayze. „Bodhi widzi w Utah coś, czego nie widzą inni, stara się więc pomóc chłopakowi odnaleźć właściwą ścieżkę”, mówi producent Broderick Johnson. „Ich więź przekracza wszelkie granice, a kiedy przychodzi co do czego, ani Utah, ani Bodhi nie chcą widzieć w sobie wrogów”. Point Break – na fali wprowadza dodatkowo ciekawą postać kobiecą – Samsarę, w którą wciela się Teresa Palmer, którą Ericson Core określa jako „niesamowitą, niezwykle piękną i nieustraszoną”.

„Samsara należy do grupy Bodhiego, ale różni się od reszty podejściem do życia”, opowiada aktorka, przyznając, iż zagranie w Point Break – na fali było największym wyzwaniem w jej karierze. „Ta dziewczyna posiada więcej empatii niż pozostali, zauważa potrzeby innych ludzi. Dla Utah staje się symbolem spokoju i cierpliwości – przynajmniej na początku, ponieważ w pewnym momencie sytuacja ulega drastycznej zmianie”. Samsara podróżuje z Bodhim i jest dla niego bardzo ważną osobą, jest dość nieprzewidywalna. „Uwielbiam tę postać. To silna, wyzwolona kobieta – wojowniczka, która nie zapomina jednak o życiu duchowym. Rozmawialiśmy o niej z Ericsonem długimi godzinami i ustaliliśmy, że jej najważniejszą cechą jest to, że żyje teraźniejszością i nie zakłada żadnych masek – jest otwarta, szczera i wierna samej sobie. Sądzę, że publiczność będzie się w stanie z tym mocno utożsamić”, dorzuca Palmer. Samsara nie uprawia sportów ekstremalnych, ale jest wystarczająco sprawna fizycznie, by dotrzymywać kroku grupie Bodhiego, a to oznaczało, że australijska aktorka musiała popracować nad swoją kondycją oraz umiejętnościami. „Była gotowa do największych poświęceń, przewracała się i zaraz podnosiła. Osobiście wystąpiła w scenach podwodnych i na desce surfingowej. Wspinała się na skałach i próbowała różnych innych wyzwań. Dzięki temu widzowie bez większego problemu uwierzą, że jest częścią tej grupy”, dodaje z entuzjazmem Ericson Core.

Podczas gdy Utah stara się wkupić w szeregi gangu Bodhiego, zaczynając jeździć za nimi po całym świecie, jego kontakty w FBI ograniczają się do zwierzchnika, Halla, w którego wciela się Delroy Lindo, a także działającego pod przykrywką agenta terenowego, Pappasa, granego przez Raya Winstone'a. Obaj widzą w młodym rekrucie ogromny potencjał i na swój specyficzny sposób kibicują mu w jego działaniach. Odwagę Johnny'ego postrzegają nie jako wadę, lecz zaletę, aczkolwiek nie wszystkie cechy Utah im się podobają. „Między nimi wywiązuje się w pewnym sensie rodzicielska relacja”, wyjaśnia Lindo. „Hall widzi w Johnnym pewne cechy, z którym potrafi się utożsamić, które sam niegdyś posiadał, dlatego stara się mu pomóc, nawet jeśli bywa, że nie potrafi pomóc samemu sobie”. Nie zmienia to faktu, że doświadczony agent ciągle zwleka z oficjalnym wydaniem Utah jego odznaki. Tylko od niego zależy, czy rekrut ukończy pozytywnie szkolenie, postanawia więc zaczekać i obserwować, w jaki sposób jego młody podopieczny poradzi sobie z tą nietypową sprawą. Lindo jednakże zauważa, że jego bohater „nie jest stereotypowym agentem FBI. Połączyliśmy moje i Ericsona pomysły i stworzyliśmy postać, która jest nieco inna niż może się wydawać. Jest to subtelnie pokazywane przez cały film: od kolczyka w uchu po sposób, w jaki zachowuje się w miejscu pracy”. A Core dodaje: „Mimo posiadania wysokiej pozycji w FBI, Hall nie zawsze postępuje zgodnie z regułami – przeważnie woli słuchać się własnego instynktu niż podążać za protokołem. Być może właśnie to sprawia, że zaczyna doceniać Johnny'ego. Delroy świetnie stworzył postać Halla”.

Ray Winstone podkreśla natomiast, że Pappas, choć preferuje czasami podobne metody, prezentuje jednak zupełnie inne podejście niż Hall. „Pappas nie wierzy z początku w to, co Utah mu opowiada, ale w pewnym momencie zaczyna rozumieć, że ten dzieciak może mieć rację i stopniowo nabiera do niego zaufania”, wyjaśnia brytyjski aktor. „Jednocześnie Pappas widzi w Johnnym potencjalne przyszłe błędy i wpadki, być może takie, które sam popełnił w młodości. To klasyczna relacja ojcowsko-synowska – ganisz swoje dzieci, ponieważ masz nadzieję, że w ten sposób pójdą właściwą drogą. Pappas chciałby, żeby Utah się udało, żeby chłopak zrobił coś ze swoim życiem – to coś w rodzaju podskórnego przesłania: nie popełniaj tych samych błędów, co ja”, kontynuuje Winstone, który przedstawił swojego bohatera na ekranie jako prawdziwego weterana, człowieka zachowującego się tak, jakby przeżył i zobaczył już wszystko, co można przeżyć i zobaczyć. Uczynił go także uroczym i sarkastycznym łajdakiem. „Ray był fantastyczny”, zachwyca się Ericson Core. „Stworzył pełnokrwistą postać, naznaczył Pappasa pewną aurą tajemniczości, ale jednocześnie dał mu potężną broń w postaci poczucia humoru”. Podczas, gdy Utah zaczyna zagłębiać się coraz niebezpieczniej w świat Bodhiego, Hall i Pappas zaczynają się obawiać o lojalność chłopaka. Jak na ironię, Johnny czuje się pierwszy raz tak wolny i pewny siebie, nawet jeśli zaczął misję tylko po to, by zdobyć zaufanie gangu Bodhiego.

Międzynarodową obsadę aktorów, wcielających się w członków ekstremalnego i niezwykle lojalnego gangu Bodhiego, uzupełniają urodzony w Niemczech Clemens Schick (Casino Royale Martina Campbella), szwedzki aktor Matias Varela (serial Rodzina Borgiów stacji Showtime) oraz Norweg Tobias Santelmann (Wyprawa Kon-Tiki Espena Sandberga i Joachima Ronninga). Każdy z nich jest gotowy oddać życie za Bodhiego, rzadko kiedy kwestionują decyzje swego lidera, choć wszyscy są bardzo nieufni wobec nowego członka ich dość hermetycznej grupy – Johnny'ego Utah. „Ci aktorzy wnieśli do filmu ogromną pasję, dzięki nim ekranowe napięcie sięga chwilami zenitu”, opowiada producent Johnson. Fani Na fali Kathryn Bigelow rozpoznają także dwóch aktorów z tamtego filmu – Jamesa LeGrosa oraz Bojesse Christophera – którzy pojawiają się w nowej wersji w niewielkich rólkach. To oni odgrywali w oryginale dwóch najbardziej zaufanych kamratów Bodhiego, a obecnie występują jako agenci FBI, którzy chcą dopaść gang sportowców ekstremalnych. „Tym razem stanęliśmy po drugiej stronie prawa”, komentuje LeGros, dodając, iż praca przy nowej wersji jednego z jego ukochanych filmów była cudowna. Kathryn nakręciła coś niesamowitego, ale jej film był o wiele bardziej kameralny od Point Break – na fali, który wynosi tę opowieść na zupełnie wyższy poziom”.

Filmowcy zaprosili także do współpracy legendy świata sportów ekstremalnych oraz muzyki, między innymi do wystąpienia w dwóch scenach imprezowych – pierwsza ma miejsce na pokładzie luksusowego jachtu, druga z kolei w alpejskiej chacie, w której Bodhi i jego ekipa świętują wśród przyjaciół. W kadrach można zobaczyć chociażby pilota wingsuit Jeba Corlissa, snowboardzistę Xaviera De Le Rue oraz wspinacza Chrisa Sharmę – wszyscy występują również jako kaskaderzy w najbardziej imponujących scenach akcji. Przed kamerą pojawiają się także niemieccy mistrzowie świata siłaczy Faris Al-Sultan i Michael Raelert, zawodowy amerykański surfer Sebastian Zietz, szwajcarski snowboardzista Christian Haller, austriacki snowboardzista Mitch Toelderer oraz amerykański snowboardzista Louie Vito. Ze świata dźwięków można będzie zobaczyć między innymi kanadyjskiego pioniera muzyki elektronicznej Kenny'ego Glasgow, australijskiego muzyka i kompozytora filmowego Bretta Rosenberga (aka Jonny White), amerykańskiego DJa Setha Troxlera, francuskiego aktora i muzyka Moulouda Achoura oraz amerykańskiego mistrza muzyki elektronicznej i house Steve'a Aokiego, który współpracował również przy soundtracku do filmu. Na imprezie pojawia się także brazylijsko-amerykański mistrz deskorolki Bob Burnquist, pomagając urozmaicić jeszcze bardziej scenę skakania, ze specjalnie przygotowanej przez Jeffa Kinga na jachcie rampy, do oceanu.

Podróże na krańce świata

Podejście Ericsona Core'a, który chciał nakręcić wszystko fizycznie, przed kamerą, bez posuwania się do wymyślnych efektów komputerowych, oznaczało pracę wyłącznie w lokacjach. „Chcieliśmy także, by strona wizualna Point Break – na fali była wiarygodna i wyglądała naturalnie, tak jak w rzeczywistości”, mówi reżyser filmu. „Wybraliśmy najtrudniejszą możliwą drogę, bowiem zaczęliśmy jeździć po całym świecie, kręcąc w absolutnie fenomenalnych miejscach. To było szalone wyzwanie, ale dało jednocześnie efekty, które docenią wszyscy widzowie”, dopowiada twórca filmu. Zdjęcia do filmu rozpoczęto w czerwcu 2014 roku w Berlinie, a zakończono kilka miesięcy później, w listopadzie, we Włoszech. „Muszę przyznać, że dla mnie największym wyzwaniem produkcji było niezgubienie własnego paszportu”, mówi humorystycznie aktor Luke Bracey. „Podjąłem decyzję, żeby samemu zająć się kręceniem zdjęć, co ograniczyło rozmowy o całościowej wizji do minimum”, dorzuca żartobliwie Core. „Ale tak na serio, scenograf Udo Kramer oraz mistrz oświetlenia Janosch Voss byli dla mnie nieocenionym wsparciem, pomagając wypracować metodą prób i błędów odpowiednią stronę wizualną. Chcieliśmy uzyskać konkretny wygląd, w którym wszystkie kadry zawierają mniejszą lub większą ilość zieleni, a zdjęcia posiadają duży kontrast. Korzystaliśmy z naturalnego światła, gdy tylko było to możliwe, dzięki czemu moja współpraca z Udo była kluczowa dla całego projektu. Nie chcieliśmy zbytnio manipulować rzeczywistością, którą zastawaliśmy w różnych miejscach globu”.

Ważną częścią projektu okazała się warstwa logistyczna. „Kręcąc na wierzchołkach gór, nie mogliśmy pozwolić sobie na wnoszenie tam ogromnych ilości sprzętu, dodatkowych świateł, generatorów, blend itd. Gdybyśmy od tego uzależniali sukces naszego przedsięwzięcia, musielibyśmy spakować się i jechać do domu już po kilku dniach pracy”, opowiada Ericson Core. „Ostatecznie ustaliliśmy, że będę po prostu kręcił jak najwięcej zdjęć z ręki, osobiście uczestnicząc w scenach i stojąc dosłownie obok aktorów. Korzystaliśmy z bardzo małej ilości dodatkowych świateł, czasami w ogóle ich nie używaliśmy, ponieważ naturalne światło było kluczowe dla całej opowieści. Matka Natura pomogła nam stworzyć film w takiej formie, w jakiej obejrzą go widzowie”, dodaje Core. Z kolei podstawowymi wyzwaniami scenografa Udo Kramera były zmieniające się warunki pogodowe oraz środowiskowe – ekipa Point Break – na fali pracowała w ponad 70. odmiennych lokacjach. Jednym z najciekawszych zadań było ukazanie coraz większej fascynacji Johnny'ego Utah światem natury. Szczególnie w kontraście do surowych wnętrz biur w jego nowej pracy. „Z jednej strony mamy naturalne przestrzenie, które zapewniają dziesiątki inspirujących obrazów, a z drugiej siedzibę FBI, która jest całkowicie sztuczna i pozbawiona tej energii, magii, które posiada natura”, opowiada Kramer. „W biurach nie ma ani odrobiny zieleni, co tworzy bardzo wymowne wrażenie – czujemy się osaczeni przez nijakość”.

Kramer odpowiadał również za wygląd sceny strzelaniny w banku, która w filmie rozgrywa się w północnych Włoszech, ale została nakręcona w 100% w austriackim Tyrolu. Najważniejsze w tym przypadku było oddanie ciasnoty pomieszczeń, w których przebywają postaci, ograniczonej przestrzeni, która utrudnia ucieczkę i powoduje jeszcze większy chaos. „Przerobiliśmy naszą lokację tak, że wyglądała jak wyjęta z włoskiego katalogu”, mówi Kramer. „Stworzyliśmy bardzo małą powierzchnię, na której dochodzi do bardzo intensywnych scen akcji – przestrzeń jest ograniczona do tego stopnia, że widzowie będą doskonale słyszeli rykoszetujące kule”. Core zdecydował się na zatrudnianie w każdym kraju lokalnych zawodowców, dlatego tylko niewielka część ekipy uczestniczyła w całym procesie powstawania filmu. Jednymi ze stałych współpracowników reżysera byli wizażyści i charakteryzatorzy Thomas Nellen oraz Heike Merker, którzy odpowiadali, między innymi, za kreację wymyślnych tatuaży zdobiących ciała najważniejszych członków obsady. Przygotowanie każdego aktora zajmowało 90 minut, a Nellen i Merker nakładali specjalnie mniej atramentu, żeby tatuaże wyglądały na lekko rozmyte, starsze, naznaczone zębem czasu. „Bodhi to aktywista walczący o kwestie środowiskowe, więc ważne dla mnie było, by miał na swoim ciele symbole wyznawanej życiowej ideologii – związanej ze sportem i z ziemskimi żywiołami, z którymi chciałby się zjednoczyć”, opowiada aktor Edgar Ramirez. „Jego zwierzęciem jest wilk, ale na prawej ręce ma także las z ptakami i wodospadem”.

W przypadku Johnny'ego Utah Nellen sugerował się między innymi nazwiskiem bohatera, projektując Braceyowi na klatce piersiowej łańcuch górski nawiązujący do tego stanu Ameryki. Postać ma także wytatuowane imiona rodziców na palcach obu dłoni. Tatuaże Samsary zawierają się w ptakach sięgających jej od barków do łokci, sugerując, pośród innych znaczeń, duchową więź z Bodhim. Kostiumografka Lisy Christl dostała od Core'a możliwość zaprojektowania różnego rodzaju sportowego ekwipunku oraz ubrań pasujących do głównych postaci filmu. „Ericson był przewodnikiem górskim, więc doskonale zna styl ubiorów wymaganych do takich eskapad. Wiele się od niego nauczyłam”, mówi Christl. „Przeprowadziłam także własne badania, wypytałam sportowców o ich preferencje, rozmawiałam z wieloma ludźmi z tego świata i dopiero na samym końcu zaczęłam robić przymiarki z aktorami”, dodaje kostiumografka. „Bohaterowie filmu to nie tyle sportowcy, ale także zahartowani życiowo podróżnicy, którzy pochodzą z wielu różnych krajów. Na czym polega ich podróż? Przy Bodhim inspirowałam się kolorami i motywami z Azji, w szczególności Indii, jego ekipę ubrałam raczej w stylu europejskim. Wszyscy noszą także specjalne wisiorki, które przypominają im o wspólnie odbytych niebezpiecznych eskapadach”, wyjaśnia z ekscytacją w głosie Christl, która przyznaje, że najlepiej bawiła się przy okazji ubierania jedynej kobiety w grupie – Samsary. „Zdecydowałam się na etniczne motywy, dziewczyna nosi ze sobą między innymi koc, który nabyła w Himalajach 25 lat wcześniej!”

Kostiumografka dopasowała się do intensywnego trybu pracy, przenosząc się z ekipą filmu z miejsca na miejsce. „Gdy byliśmy w Berlinie, ja przygotowywałam się już do zdjęć w Austrii, na Tahiti, w Meksyku oraz w Wenezueli”. Core chciał uchwycić na ekranie właśnie takie poczucie globalnej przygody. „To była bardziej ekstremalna ekspedycja niż produkcja filmowa, jestem niezmiernie wdzięczny wszystkim, którzy w tym projekcie uczestniczyli – ekipie, obsadzie, wszystkim sportowcom, którzy pozwolili nam lepiej zrozumieć te fantastyczne miejsca. Nie byli tylko kaskaderami, lecz prawdziwymi partnerami, którzy pokierowali nami na dziesiątki różnych sposobów”, opowiada reżyser Point Break – na fali. „Myślę, że Edgar i ja jesteśmy podobni w taki sam sposób, w jaki podobni są do siebie Johnny Utah i Bodhi”, dorzuca Luke Bracey. „My też przekraczaliśmy nasze prywatne granice i motywowaliśmy się wzajemnie, żeby dać z siebie wszystko na planie. To była niesamowita podróż – byliśmy w Alpach, na Tahiti, w Meksyku, w Wenezueli. Bywały trudne dni na planie, bywaliśmy zmęczeni i zziębnięci, ale zawsze patrzyliśmy się na siebie i kiwaliśmy głowami w niemym porozumieniu – to przygoda naszego życia!”, dodaje zachwycony aktor. „Wszyscy ci sportowcy mają jedną cechę wspólną – nie obchodzi ich to, kto jest najlepszy, ich życie polega na poszukiwaniu samych siebie oraz podejmowaniu kolejnych wyzwań, które ulepszają ich jako ludzi. Żywię do nich za to ogromny szacunek”, podkreśla Edgar Ramirez.

W poszukiwaniu wyzwań

Pomysł na nakręcenie Point Break – na fali powstał w najlepszym z możliwych miejsc – w głowach i sercach fanów oryginału. „Na fali Kathryn Bigelow jest filmem niezwykłym. Zainspirował nas wszystkich”, mówi Ericson Core, reżyser nowej wersji z 2015 roku, którego największym pragnieniem było oddanie hołdu oryginałowi, ale także przekroczenie fizycznych granic tego, co zostało wcześniej pokazane na ekranie. „Zrobiliśmy rzeczy, które 25 lat temu, gdy Na fali wchodził do kin, były niemożliwe. Stworzyliśmy naszą własną wersję tej historii, korzystając z pomocy najlepszych ekstremalnych sportowców, którzy zachwycają swoimi umiejętnościami”, dodaje Core, który doskonale rozumiał, że wielkość filmu Bigelow wynikała także ze skomplikowanych relacji między dwoma głównymi bohaterami: młodym agentem FBI Johnnym Utah, który stara się znaleźć swoje miejsce w świecie, oraz wymykającym mu się ciągle z rąk Bodhim, charyzmatycznym i enigmatycznym liderem gangu przestępców, którego cele są owiane tajemnicą. Konflikt pomiędzy mężczyznami, których łączy o wiele więcej niż im się wydaje, stanowi podstawę Point Break – na fali. „Wiele z filozoficznych koncepcji, o których opowiada Bodhi, jak choćby życie wedle własnego kodeksu i poszukiwanie osobistej wolności, skłania do bardzo ciekawych refleksji”, dodaje Core.

W nowej wersji zmianie uległa skala konfliktu pomiędzy Utah i Bodhim. Przestępstwa popełniane przez gang pod wodzą tego drugiego są tym razem o wiele bardziej wyrafinowane i ryzykowne, prowadząc młodego agenta FBI do podejmowania trudniejszych wyzwań i przekraczania jeszcze bardziej odległych granic. Ostatecznie Utah wkracza na obszar, którego istnienia nigdy nawet nie podejrzewał. Core postanowił, że nie chce, by Point Break – na fali był tylko opowieścią o renegackich surferach, którzy poszukują po prostu dobrej zabawy na kalifornijskim wybrzeżu. Akcja remake'u rozgrywa się więc dosłownie na całym świecie – w jedenastu krajach na czterech kontynentach – i pozwala widzowi zasmakować różnego rodzaju sportów ekstremalnych – motocross, skydiving, wingsuit, snowboarding, wspinaczka wysokogórska i oczywiście surfowanie na wielkich falach. Wszystkie niesamowite sceny, które znalazły się w filmie, zostały zaplanowane oraz nakręcone z udziałem ludzi, którzy robią takie rzeczy na co dzień, nie widząc w nich aż tak dużego ryzyka. Niektórych z tych wyczynów nie pokazywano jeszcze w żadnym pełnometrażowym filmie fabularnym! „Gdybym miał ocenić w skali od 1 do 10 to, co ci goście zrobili na potrzeby naszej produkcji, dałbym im bez wahania 100”, opowiada z podziwem w głosie aktor Edgar Ramirez, który zagrał Bodhiego. „Obserwowanie ich przy pracy było niezwykłym doświadczeniem. Nie potrafiłem uwierzyć własnym oczom”.

Przy wykonywaniu tych wszystkich, mrożących krew w żyłach u przeciętnego człowieka popisów, ekstremalni sportowcy zatrudnieni do pracy przy Point Break – na fali bardzo często zakładali specjalnie kamery na kaski, bądź przyczepiali je do swoich kombinezonów. W połączeniu z dziesiątkami kamer przymocowanych do helikopterów oraz strategicznie rozmieszczonych w różnych miejscach lokacji przez ekipę filmową, powstały setki fenomenalnych ujęć, zapierających publiczności dech w piersiach. Point Break – na fali zabierze widzów na przygodę, której ci nigdy nie zapomną, pozwalając im zasmakować tego, co tak naprawdę znaczy życie na krawędzi. „Nakręciliśmy wszystkie sceny przed kamerą, bez korzystania z nowoczesnych efektów komputerowych”, zaznacza Andrew A. Kosove, jeden z producentów filmu, który sam aktywnie uprawia sporty wyczynowe. „Jestem pewien, że widzowie to docenią – bo zobaczą na własne oczy, że ci ludzie zrobili te rzeczy w prawdziwych lokacjach, bez sztucznej pomocy, bez green screena. W Point Break – na fali nie ma fałszu, który stanowi integralną część procesu filmowego – w zamian proponujemy autentyczne emocje”, opowiada Kosove. „Pojechaliśmy między innymi do Angel Falls w Wenezueli, największego wodospadu na Ziemi. Byliśmy na szczycie alpejskiego Jungfrau i w szwajcarskim Walenstadt. Pracowaliśmy w Teahupoo przy wybrzeżu Tahiti, próbując złapać największą falę dekady. Muszę przyznać, iż był to ekstremalny plan zdjęciowy, ale skorzystają na tym wszyscy widzowie – czegoś takiego jeszcze nie widzieli w kinach”.

W Point Break – na fali widzowie zobaczą, jak wygląda m.in. skok z górskiego szczytu w przepaść lub surfowanie na kilkudziesięciometrowej fali”, wtóruje producent Broderick Johnson. „Publiczność poczuje intensywność emocji, zagrożenie wynikające z tych wyczynów. Muszę przyznać, iż nigdy nie byłem bardziej podekscytowany, zarówno jako filmowiec, jak i widz”. Film wyreżyserowany przez Ericsona Core'a nie polega jednak na przechodzeniu od jednej ekstremalnej sceny do drugiej, lecz posiada intrygującą fabułę, która stanowi podstawę całego projektu – sekwencje akcji są jedynie jej uzupełnieniem. „Wingsuit wygląda po prostu nieziemsko, jest punktem zwrotnym w podróży, którą odbywa Utah wraz z Bodhim i jego ekipą”, opowiada reżyser Point Break – na fali. „Wcześniejsze sceny budują odpowiednie napięcie pomiędzy postaciami, a cała sekwencja lotu pokazuje zmianę, która zachodzi w Johnnym – zmianę, której nie byłoby widać bez tego, co przeszedł wcześniej. Wszystko ma w filmie swój cel”. Dla części bohaterów celem jest tzw. Wyprawa Ośmiu Wyzwań, którą Core definiuje jako „sposób na stanie się częścią wszystkich rodzajów ziemskiej energii”. Wymyślona na potrzeby scenariusza, Wyprawa Ośmiu Wyzwań żąda od danego śmiałka ujarzmienia naturalnych sił planety poprzez przekraczanie granic własnej fizyczności. Stanowi drogę do życiowego oświecenia, która wymaga mentalnej oraz duchowej nieugiętości oraz ekstremalnego fizycznego zahartowania. W filmie mówi się, że człowiek, który wymyślił tę koncepcję, zmarł w trakcie wykonywania trzeciego wyzwania, podczas gdy siódme i ósme są praktycznie niemożliwe.

Dla Bodhiego Wyprawa Ośmiu Wyzwań stanowi sens życia, pomaga mu zrozumieć, kim jest jako człowiek. „Jest to bardzo ważny wątek, który odzwierciedla główny motyw filmu – odnajdywanie samego siebie w tym, co się robi, podążanie wybraną ścieżką ku większej prawdzie”, wyjaśnia Ericson Core. I Utah, i Bodhi próbują to osiągnąć, choć ten drugi jest zdecydowanie bliższy sukcesu. Tyle że dąży do niego dość kontrowersyjną drogą, skupiając się jednocześnie na „oddawaniu Ziemi co do niej należne” oraz dokonywaniu wraz ze swoim gangiem zuchwałych przestępstw na ludziach i firmach, które jego zdaniem są moralnie toksyczne i doprowadzają do stopniowej zagłady ziemskiego środowiska. „Chcieliśmy uczynić Bodhiego trochę bardziej skomplikowaną postacią, ukazać jego życiową filozofię w nieco mniej jednoznaczny sposób”, opowiada Core. „Niezależnie od tego, czy widzowie będą się zgadzali z tym, co i w jaki sposób Bodhi robi, dla niego najważniejsze jest życie pełnią życia i troszczenie się o to, co jest naprawdę ważne – w tym sensie Bodhi nie przechodzi żadnej przemiany”. Podobnie do swojej postaci podszedł Edgar Ramirez. „Uważam, że opowiadana przez nas historia nie tylko zaprasza do kreatywnego myślenia, ale także do zapomnienia o utartych przyzwyczajeniach i wyjścia na wyższy poziom świadomości”, opowiada aktor, podkreślając, iż Bodhi z oryginalnego filmu wyznawał podobne wartości. „To bardzo wartościowa opowieść o wolności, również tej duchowej. Prawda jest bowiem taka, że wielu ludziom wydaje się, że są wolni, ale w rzeczywistości ich dusze tkwią w klatkach. Bardzo mi się podoba przesłanie tego filmu”.

Wszystko obraca się wokół tego, jak dalece Bodhi jest w stanie się posunąć, aby osiągnąć swój cel. Jest jeszcze inna kwestia – w którym momencie „oddawanie Ziemi co do niej należne” przestaje usprawiedliwiać narażanie na niebezpieczeństwo życia innych ludzi? „Można powiedzieć, iż Point Break – na fali opowiada o ludziach z dobrymi intencjami, którzy w pewnym momencie przekraczają pewną granicę”, mówi John Baldecchi, kolejny z producentów filmu. „To grupa fantastycznie wysportowanych osób, które robią wszystko, żeby przekraczać własne fizyczne i mentalne ograniczenia – zjeżdżają z gór, skaczą z samolotów, dokonują prawdziwie ekstremalnych rzeczy. Ich życie obraca się natomiast wokół jedności z naturą. Nie uważają się za przestępców, ale ich czyny doprowadzają do ludzkiego cierpienia. W ten sposób Johnny Utah zaczyna się nimi interesować”. W rolę młodego agenta FBI wcielił się Luke Bracey. „Nieważne, czy chodzi o rzucanie się w przepaść, czy o dochodzenie do tego, co powinien zrobić ze swoim życiem, Utah jest pewny tylko jednego – że zrozumie samego siebie wyłącznie poprzez przekraczanie granic własnej fizyczności”, wyjaśnia aktor. „Nie jest nieustraszony, boi się, ale stara się jednocześnie pokonywać wszelkie obawy, a to o wiele odważniejsza postawa niż bycie nieustraszonym. Jak dla mnie, to jedno z ciekawszych przesłań zawartych w tym filmie”.

Wedle słów producentów Point Break – na fali wygląda tak dobrze i oferuje tak intensywne emocje w dużej mierze dzięki fantastycznej pracy Ericsona Core'a, utalentowanego autora zdjęć filmowych, dla którego był to drugi projekt na stanowisku reżysera. Jednocześnie nie przestał zajmować się kręceniem zdjęć, pełniąc na planie podwójną funkcję i osobiście wchodząc z aktorami i sportowcami na niebezpieczne szczyty, by nagrać jak najlepsze ujęcia. W gruncie rzeczy to właśnie pasja i entuzjastyczne nastawienie Core'a przekonało sportowców ekstremalnych, że Point Break – na fali pokaże ich wysiłki i podejście do życia w odpowiedni sposób. Zaufali mu bezgranicznie, a on pozwolił im pokazać to, na co ich stać – w formie, jaka pasowała do stylu ich życia. „Przez wiele lat pracowałem jako przewodnik górski i uwielbiałem przebywanie na łonie natury”, wspomina reżyser Point Break – na fali. „Zawsze byłem świadomy świata sportów ekstremalnych, ale nigdy nie udało mi się w niego zagłębić. Do teraz. Fascynowało mnie podejście tych ludzi do natury, a także podejmowane przez nich kolejne wyzwania, którymi składają jej specyficzny hołd. Wiele z tych kwestii znalazło się w filmie”.

Więcej informacji

Proszę czekać…