7/10 – Chyba zabrakło mojej ulubionej anegdoty w której Marlon Brando beznamiętnie powtarza w swojej scenie komunikaty policyjne słyszane przez słuchawkę, ale i bez tego to kawał dobrej zabawy. Wątki z Brando i karłem, albo Stanleyem w masce to prawdziwe mistrzostwo. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz, Val Kilmer jest tutaj zgodnie przedstawiony jako najgorszy człowiek na świecie, a nie brakuje twórców którzy sięgali po niego nawet wtedy gdy był już mocno przebrzmiałą gwiazdą (Tony Scott!), zresztą ponownie spotkała się z nim nawet Fariuza Balk. Do połowy dokument dość chronologicznie odhacza najważniejsze wydarzenia, ale mam wrażenie, że potem gdzieś to się rozmywa, przykładowo jest wątek rezygnacji Roba Morrowa, ale chyba ani razu nie pada nazwisko Davida Thewlisa.
Szczerze? Nie wiem czy Richard Stanley mógł okiełznać tak wielką machinę produkcyjną i dwie, zdziwaczałe gwiazdy. Sprawia raczej wrażenie marzyciela, włóczykija. Z drugiej strony przedstawiony tutaj jako miłośnik wojskowej tresury Frankenheimer miał pełne gacie na sam dźwięk słowa Marlon.
Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji
o filmie.
Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tego filmu:
7/10 – Chyba zabrakło mojej ulubionej anegdoty w której Marlon Brando beznamiętnie powtarza w swojej scenie komunikaty policyjne słyszane przez słuchawkę, ale i bez tego to kawał dobrej zabawy. Wątki z Brando i karłem, albo Stanleyem w masce to prawdziwe mistrzostwo. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz, Val Kilmer jest tutaj zgodnie przedstawiony jako najgorszy człowiek na świecie, a nie brakuje twórców którzy sięgali po niego nawet wtedy gdy był już mocno przebrzmiałą gwiazdą (Tony Scott!), zresztą ponownie spotkała się z nim nawet Fariuza Balk. Do połowy dokument dość chronologicznie odhacza najważniejsze wydarzenia, ale mam wrażenie, że potem gdzieś to się rozmywa, przykładowo jest wątek rezygnacji Roba Morrowa, ale chyba ani razu nie pada nazwisko Davida Thewlisa.
Szczerze? Nie wiem czy Richard Stanley mógł okiełznać tak wielką machinę produkcyjną i dwie, zdziwaczałe gwiazdy. Sprawia raczej wrażenie marzyciela, włóczykija. Z drugiej strony przedstawiony tutaj jako miłośnik wojskowej tresury Frankenheimer miał pełne gacie na sam dźwięk słowa Marlon.