Jedyna dobra "Szkoła uwodzenia"… – wszystkie późniejsze części to tania podróbka z tym samym motywem. Ten film to klasyk i jest zrobiony na perfekt.
> caryca84 o 2010-01-02 20:11 napisał:
> wszystkie późniejsze części to tania podróbka z tym samym motywem. Ten film to
> klasyk i jest zrobiony na perfekt.
Ostatnio na TCM przypomniałem sobie http://fdb.pl/film/2564-niebezpieczne-zwiazki z rewelacyjną obsadą, świetnym scenariuszem i klimatem, który wciąż działa. Wyśmienita, dopieszczona adaptacja prozy Laclos z piękną i zmysłową Michelle Pfeiffer.
Szkoła uwodzenia w moim odczuciu to film przeciętny i kojarzy mi się z produkcjami typu Krzyk czy Zakochana Złośnica. Całe szczęście dalszych części nie widziałem;)
Pozostałe
Proszę czekać…
Nic wybitnego – większość ludzi jednak ma rację. Jednakże z biegiem czasu film nabierał tempa, i co najważniejsze nie kończy się happy-endem. Takie American Pie w wersji dramatycznej, dużo rozmów na temat seksu i związków partnerskich czy małżeńskich. Bardzo mi było miło, gdy się dowiedziałem, że gra tam siostra Ratched z "Lotu nad kukułczym gniazdem". Aktorstwo kontrastowe i niezbyt imponujące, przyznaję. Jedyna część Szkoły Uwodzenia, która naprawdę przypadła mi do gustu, za dalsze części nie warto się zabierać i szkoda już o nich gadać. Sporo idiotyzmów, ale ogląda się dobrze i o to w filmach chodzi. 6+/10