Zapraszamy do dyskusji na temat ludzi kina, czyli aktorów, reżyserów, operatorów, kompozytorów etc., dzięki którym powstają dostarczające nam tyle radości filmy.
Cóż, pomijając polskich aktorów, z których żaden nie potrafi grać (o serialowych już nie wspominam; nasze „supergwiazdy” też są do bani – Żebrowski, Żmijewski i inne bubki), to za najgorszego aktora uważam Stevena Seagala. Ten koleś jest tak sztuczny, jak cycki Pameli Anderson. Nie potrafi grać, robi głupie miny i myśli, że się nadaje do kina akcji… Filmy z nim też przeważnie robione są na krzyż – cudowny Steven przybywa gdzieś, kopie wszystkim tyłki i zostaje bohaterem. Żałosny „aktor”.
Chyba was zabije Jackie Chan najgorszym aktorem? Co za kpina. Obejrzyjccie sobie Police Story albo Heart of dragon z 1985 r. Jackie to mój ulubiony aktor podkreślam aktor bo często się ko szufladkuje jako aktora komediowego który tylko potrafi wygibasy na ekranie pokazać a to nie prawda w wielu filmach zagrał dobrze w niektórych bardzo dobrze a poza tym nie słyszałem jeszcze aby dostał jakąś złotą malinę.
Seagal jest chyba najgorszy!:) Co do Mroczków to ja ich nie oglądam, ale moja 5 letnia bratanica ich kocha, więc jest to chyba ten przedział wiekowy… no i po 50-tce :) A jeśli chodzi o Leonarda di Caprio to tez nie jest to mój ulubiony aktor, ale uważam, że potrafi grać, chociażby "Co gryzie Gilberta.." – świetny był! :)
> rfa o 2006-05-18 22:47:13 napisał:
>
> Plastikowy Tom Cruise, który zapowiedział, że już nie będzie się więcej
> 'wczuwał' w postaci, które gra – tak jakby to kiedyś wcześniej robił…
bez przesady, wielokrotnie udowodnil ze grac umie, a ze ostatnio mu sie juz nie chce, to inna sprawa, ale tak to jest jak sie produkuje wlasne filmy i co gorsza na nich zarabia pege kasy
Jak dla mnie połowa obsady wszystkich polskich seriali;p Ale przede wszystkim Mroczkowie;p
D oszacowne grona moich "naj.." (gorszych oczywiście) należą także Jean Claude Van Damme, Sylvester Stallone, i więcej nie pamiętam;)
Może źle zrozumiałem twoją wypowiedź leprechan ale moim zdaniem dicaprio nie zasługuje na miano najgorszego aktora.Może tak jak Bloom jest po to żeby nastolatki sie śliniły ale w Awiatorze zagrał za*****cie…
Pozdro
> piotr_nw o 2006-08-20 10:14:23 napisał:
>
> Może źle zrozumiałem twoją wypowiedź leprechan ale moim zdaniem dicaprio
> nie zasługuje na miano najgorszego aktora.Może tak jak Bloom jest po to żeby
> nastolatki sie śliniły ale w Awiatorze zagrał za*****cie…
> Pozdro
te nastolatek, moze czytaj ze zrozumieniem. napisalem polecam, bo chcialem go obronic. w aviatorze byl cienki, zobacz se jeszcze nawet film holland 'total eclipse'
> leprechan o 2006-08-20 11:29:02 napisał:
>
> te nastolatek, moze czytaj ze zrozumieniem. napisalem polecam, bo chcialem go
> obronic. w aviatorze byl cienki, zobacz se jeszcze nawet film holland 'total
> eclipse'
Był tak cienki w Aviatorze:
2005: Aviator Złoty Glob najlepszy aktor w dramacie
2005: Aviator (nominacja) Oscar najlepszy aktor
2005: Aviator (nominacja) BAFTA najlepszy aktor
2005: Aviator MTV Movie Award najlepszy aktor
2005: Aviator (nominacja) Nagroda Młodych najlepsza rola męska w dramacie
No to faktycznie źle cie zrozumiałem:)HEHE..Wolfie:):):)
Srebrny,czy ty tylko myslisz o jednym???:P:)
> wolfie o 2006-08-20 12:07:39 napisał:
>
> Był tak cienki w Aviatorze:
> 2005: Aviator Złoty Glob najlepszy aktor w dramacie
> 2005: Aviator (nominacja) Oscar najlepszy aktor
> 2005: Aviator (nominacja) BAFTA najlepszy aktor
> 2005: Aviator MTV Movie Award najlepszy aktor
> 2005: Aviator (nominacja) Nagroda Młodych najlepsza rola męska w dramacie
> :-)
oscar nigdy nie byl dla mnie wyznacznikiem, tym bardziej mtv, zlote globy podobnie. ale mi w aviatorze nie przypadl do gustu, byl cienki w porownaniu ze swoimi poprzednimi rolami, gdzie pokazal znakomity warsztat aktorski.
A jakimi "kategoriami"oceniać-jako aktor jest najgorszy…W historii kina były lepsze i gorsze role filmowe-niejeden aktor zabłysnął na firmamencie gwiazd by potem zniknąć lub odwrotnie-z kiepskiej roli w dobrą.Ale nie każdemu podoba się np.rola Toshiro Mifune w "7 samurajach"a drugiemu podoba się Tom Hanks w "Get awey".To tylko sprawa danej chwili-mody-sylu
A porównywanie"aktorskich umiejętności"naszych serialowych mydlanych oper do aktorstwa wogóle jest chyba wielką pomyłką!!!
Wg mnie do tej kategorii zaliczyć można:
Izabela Trojanowska
Steven Seagal
Radosław Pazura
Najgorszy chyba jest Dolph Lundgren w wszystkich filmach jakie z nim widziałem, wydawał mi się stuczny.
No jeśli chodzi o Bena Afflecka i Matta Damona to się całkowicie zgadzam,a tak poza tym to trochę za dużo jest aktorów do oceny,jeżeli już to powinniśmy podać z 10 nazwisk i według nich typować,albo coś w tym stylu,bo tak naprawdę to nie aktorzy są do bani tylko scenariusz,jako przykład podam Cezarego Pazurę,Według mnie super aktor,Kilera obejrzałem z 10 razy tak samo dwójkę,a Chłopaki nie płaczą z 20,jego gra w tych filmach była fenomenalna,ale nie potrafiłem wytrzymać nawet 10 minut oglądając posterunek13
Dużo pisaliście o DiCaprio, mnie osobiście nie pasuje to że jest nazbyt aktorski, zero naturalności i rzeczywiście gdy był jeszcze dzieciakiem dobrze zagrał w Co gryzie gilberta Grape’a, ja natomiast polecam film Blood Diamond http://fdb.pl/film/14525-krwawy-diament, z tym że DiCaprio nie raz znów zbyt się "wczuwa", ale film bardzo ładny pomimo ów pana.
Jedyny aktor, którego raz w życiu zostałam zmuszona oglądać ponad godzinę to Bajor… oby nigdy więcej.
Natomiast oscary czy inne fryderykopodobe nie są jak dla mnie wyznacznikami dobrego filmu czy aktorstwa… są po prostu lepiej odegrane role inne gorzej… no może niektórzy mają więcej tych "lepiej" :D
Dla mnie jest to Jim Carrey – koszmarne poczucie humoru, ciągle operujący idiotyczną mimiką, nie trawię go zupełnie i nie rozumiem zachwytów nad nim, a ma on spore grono wielbicieli. Wyrażam swoją opinię, szanuję każdego pasjonata, bo sam nim jestem – skoro Carrey się komuś podoba, nie będę go nachalnie przekonywał, że nie warto gościa oglądać. Pisanie o różnych Mroczkach jako o aktorach, to nieporozumienie. Ot, chłopaczki z castingu, liznęli przez te lata trochę techniki, bo małpa by też coś wreszcie pojęła. Na gospodynie domowe(żadnej nie obrażając – ot takie uogólnienie) i zakochane w nich małolaty, to wystarczy.
Zapomniałem – załoga "Kranu" i reszty tele-mele-nowel, totalne psucie ludziom gustu, akcja w pokoju z kuchnią, dialogi pasjonujące jak wertowanie książki telefonicznej, trzy miny – cała ekspresja, wykrzywianie życia, bo widownia w kapciach się wciąga i myśli, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Toczy(toczył?) się tutaj spór o zdolności aktorskie Leonarda di Caprio). To zdecydowany ulubieniec płci pięknej, a do takich aktorów zawsze podchodzi się z podejrzliwością, co do ich umiejętności zawodowych. Nie wiem, warsztat z wiekiem mu się poprawia, nie jest to z pewnością aktor najgorszy. Z ciekawostek, z rodziną di Caprio był zaprzyjaźniony wybitny, chociaż ekscentryczny polski rzeźbiarz i plastyk Stanisław Szukalski(1893-1987), znany także jako Stach z Warty. Szukalski był również zaangażowany w artystycznym skrzydle nacjonalizmu pogańskiego w Polsce. Już jako młodzieniec wyjechał do USA za swoim ojcem, później wrócił do kraju, z którego ponownie wyjechał(raczej uciekł przed poszukującymi go Niemcami) do Stanów, w październiku 1939 r.Miał również obywatelstwo amerykańskie. Za oceanem żył w biedzie, jego sztuka nie była rozumiana,poznał ojca Leonarda, Georga – mającego kontakty w światku artystycznym. Podobno Szukalski uczył małego di Caprio rysowania. W 2000 r. di Caprio był głównym sponsorem wielkiej wystawy dzieł Szukalskiego. Jego rola w "Titanicu" – ni to buntownika, ni to malarza(w filmie ciągle coś szkicuje) – jest uznawana przez niektórych znawców tematu, za rodzaj hołdu złożonego Szukalskiemu. Faktycznie, Szukalski pierwszą podróż do USA odbył w podobny sposób, tyle że jego statek nie zatonął…
Proszę czekać…