To przykład filmu, który nie powinien powstać. Jest słaby na papierze, a realizacyjnie… jeszcze słabszy. Pozostaje nam mieć nadzieję, że jedna z najgorszych ról w okazałej karierze Martina Freemana będzie też najgorszą rolą w dopiero rozwijającej się karierze Jenny Ortegi.
przeczytaj recenzję