Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

Recenzja: Skazana 0

Nikt mi nie powie, że kina o więziennictwie z kobietami w roli głównej w formie fabularnej mamy na pęczki. Dlatego pojawienie się Skazanej jest chociażby z tego powodu już skazane na zainteresowanie. Brakuje punktu finalizującego emocjonalną transakcję między widzem a nadawcą, ale to kino pełne brawury, które się nie jąka i nie szuka eufemizmów w świecie osadzonych.

Dosyć szczątkowo dostajemy informacje dlaczego główna bohaterka trafia do więzienia. Wzięła na siebie karę męża, gdyż wyrok zmniejszy się do 4 lat, a za dobre sprawowanie do dwóch. Więc z tej miłości Mathilde idzie siedzieć. Wątek poświęcenia zostaje odsunięty na bok, a reżyserka zaczyna prześwietlać rzeczywistość kobiecego więzienia i ta antropologiczna na surowo wycieczka do środka celi i serc bohaterek wychodzi o wiele lepiej, niż potraktowanie wątku głównej bohaterki. Historia Mathilde staje się tragiczną i kropka – trochę za szybko.

Skazana powinna mieć liczbę mnogą, bo tak rozszarpuje swoją narrację na wielogłos. Pojawia się tutaj kilka życiorysów, które razem sowizdrzalsko i z hukiem składają się na temperamentną historię, a chwilami można spokojnie, bez nadużycia, porównać to do angielskiego Starred Up tylko, że z kobietami w roli głównej – co nie zmniejsza efektu. Chwilami to thriller więzienny, a chwilami łobuzerski Seks w wielkim mieście za kratami. Nie ma tutaj żadnej obyczajówki ani softrockowej narracji. To wszystko wynika z szeroko otwartych oczu reżyserki, który nie próbuje nas złowić na wielką Sophie Marceau i nie podlizuje się będąc jej cieniem.

Paradoksalnie główny magnes historii, według całej reklamy i pewnie samego zamysłu twórców nie jest najatrakcyjniejszy – ten wątek chodzi bokiem trochę. Uwagę zwracają natomiast epizody współwięźniarek, od uduchowionej, skręcającej po cichutku blanty ciepłej Anity, do przerysowanej, agresywnej i siedzącej częściej w izolatce, niż poza Nato. Hasło plakatowe nijak się ma do prawdziwych wartości z tego filmu, a jest nią udanie skonstruowany bohater zbiorowy, który tworzy prawdziwy amfetaminowy strzał i delikatnie (szkoda, że tak między wierszami) wprowadza narrację o micie resocjalizacji więzieniem i życiu samych więźniarek, które z niektórymi widokami i momentami będą uwięzione na całe życie.

Skazana to Girl power movie z wyrokami i otartymi kłykciami.

Ocena:7/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…