RECENZJA: McImperium 2

McImperium jest ucieleśnieniem amerykańskiego snu. Od zera do milionera. Wizji. Zaradności. I przede wszystkim wytrwałości. John Lee Hancock spogląda, przez pryzmat jednego człowieka, na całą mitologię Stanów Zjednoczonych. Chociaż imperium McDonald’s zostało zbudowane na kłamstwie i sprycie Raya Kroca (Michael Keaton), reżyser stara się nie oceniać jego postawy, pozwalając widzom samodzielnie zdecydować o tym, czy nazwać go Wielkim Założycielem czy Kłamcą Stulecia.

Michael Keaton po fenomenalnym Birdmanie i Spotlight nie spuszcza z tonu. Wciska się w szary garnitur i przemierza USA z nadzieją na powodzenie i spełnienie marzeń o wielkim biznesie. Jest niczym domokrążca, który schematyczną gadką próbuje wcisnąć rozrastającym się restauracjom samochodowym zbędny, według nich, sprzęt. Choć jego działaniom daleko do sukcesu, Kroc nie poddaje się. Z adaptera hotelowych pokoi rozbrzmiewają mowy motywacyjne, a on sam po każdej porażce rusza ponownie do boju. Kiedy przypadkiem trafia na braci McDonald, którzy przygotowują hamburgery w 30 sekund, wyczuwa żyłkę złota. Tak powstaje największa franczyza na świecie, która obecnie przynosi miliardy dolarów rocznie.

Hancock, podobnie jak w Ratując pana Banksa, opowiada o charyzmatycznej jednostce, która stała się ikoną popkulturowego świata. McDonald znany nie tylko w Ameryce, ale niemal w każdym zakątku kuli ziemskiej obrósł już legendą, hołdując rodzinnym wartościom i ceniąc czas swoich klientów. Za tym wielkim sukcesem, stoi mały człowiek – Ray Kroc. Mały i wątły w swej chciwości, który, choć okazał się niezwykłym wizjonerem, zasługuje na moralne potępienie.

Keaton fenomenalnie odmalowuje wszystkie barwy postaci. Jego Kroc nie jest jednowymiarowy. Z jednej strony pokazuje faceta, który spełnił swój amerykański sen, ale daje też przestrzeń na oburzenie niemoralnym zachowaniem bohatera. Kroc to zwiastun nowego i wielkiego. Jego myślenie nie ogranicza się do małych projektów, on pragnie sukcesu na światową skalę. Po latach niepowodzeń, kiedy w końcu mu się udaje, wciąga rękę po więcej i więcej. Wie, że może otrzymać wszystko, czego zapragnie. A jego duma i buta nie mają granic niezależnie czy chodzi o rozwód, unieważnienie umowy z McDonaldami czy nową kobietę.

McImperium mami i bawi kolorowym światem, sprawia, że chce się podziwiać przedsiębiorczość i zaradność Kroca, ale jednocześnie z całego serca współczuje się odciętym od biznesu pierwotnym pomysłodawcom. Ten film ma wszystko, czego oczekuje się od biograficznych opowieść: interesującego bohatera, który nie zostaje odmalowany tylko w biało-czarnych barwach, rytm i tempo opowiadania, ciekawy portret marzącego społeczeństwa i interesujący pomysł na muzykę (powściągliwą, wygrywaną na pianinie).

Hancock sprawia, że od początku kibicujemy Rayowi. Trzymamy kciuki, aby w końcu wypalił któryś z jego pomysłów, dlatego z trudnością przychodzi nam ocena jego zachowania po osiągnięciu sukcesu. McImperium jest sprawnie stworzonym kinem pełnym akcji i krwistych bohaterów, po którym ma się ochotę zatopić zęby w jednym z soczystych hamburgerów.

Moja ocena: 7/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…