Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

Docs Against Gravity - Bobbi Jene 0

Mr. Gaga to film, który zdobył sukces na kilku poziomach. Tym, najważniejszym filmowym, ponieważ oczarował swoją żywiołową i szczerą narracją pół świata. Wiele osób dowiedziało się, że ma w sobie o wiele więcej pokładów wrażliwości i to zaskakująco reagując na taniec, który wcześniej nie był dla nich detonatorem emocji. Teraz dostajemy dokument o jednej z tancerek z zespołu Ohada Naharina, twórcy stylu Mr. Gaga (nie tylko tanecznego, ale stylu życia). Bobbi Jene to dokument, któremu bije serce i ma wyczuwalny puls. To intymna kartka z pamiętnika, zaplamiona krwią, potem i łzami. Tożsamość i charyzma dokumentu jest bliźniacza z hipnotyzującą i wyjątkową tancerką (performerką, artystką).

Dokument nie ma zamiaru czerpać i odbijać się od trampoliny sukcesu filmu Mr. Gaga, a ewentualnie kontyunować nienachalną narrację splotu sztuki tańca ze sztuką życia. Żadna figura, w skomplikowanych układach tanecznych Izraelskiej szkoły, nie jest tak trudna do wykonania, jak niektóre manewry w życiu. Nasza bohaterka, tak jak dokument odcina się od Ohada. W wieku 30 lata decyduje się wrócić do Stanów Zjednoczonych, wykorzystać ogromne doświadczenie i talent, w celu tworzenia własnych, scenicznych przedstawień. Po drodze zakochuje się w 10 lat młodszym tancerze, jednak nie zmienia to jej decyzji. On nie chce z nią wyjechać, gdyż w Izraelu ma swoją tożsamość, należy do jednej z najlepszych grup tańca współczesnego na świecie. Nie czuje, że dojrzał do takiej decyzji. W sekwencjach nagrań z prób i mierzenia się z możliowściami własnego ciała, Bobbi mierzy się również z rzeczywistością. Musi zdecydować, czy da się mieć dwie miłości życia naraz i być obu tak samo oddanym.

To historia miłosna, ale nie do końca wiadomo czy słowa – między nią, a nim – tyczą się jej ukochanego, czy tańca. Nie ma w tym żadnej ckliwości, dramy, a raczej szczera i bolesna lekcja życia. Pozostaje zawieszone w powietrzu, w jednej z pięknych póz wielkiej kobiety, pytanie – czy miłość do sztuki kiedykolwiek da tą samą radość, co do istoty ludzkiej? Czy kompromis istnieje i jak bardzo boli jego poszukiwanie. A boli bardziej, niż jakakolwiek lekcja tańca u Ohada Naharina.

Bobbi Jene nie bazuje na tanich i łatwych emocjach oraz nie jest prostym i schematycznym dokumentem o zdolnej tancerce z wątkiem miłosnym dla dekoracji i urozmaicenia w tle. Mam atak miłości mówi z rozbrajającą szczerością bohaterka. Właśnie tym jest ten dokument, atakiem serca… atakiem na serce.

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…