RECENZJA: Searching 1

Searching to kino międzygatunkowe łączące w sobie elementy klasycznego dreszczowca, psychologii z próbą interpretacji zjawisk społecznych oraz dramatu, w bezpośrednim odniesieniu do relacji rodzinnych, wychowania dziecka przez ojca. Już po zwiastunie możemy stwierdzić (i słusznie), że naszą uwagę przykuje prezentacja tematu. Pomysł na wprowadzenie przy użyciu technologii i później wykorzystanie medium jako środka do komunikacji z widzem to nietuzinkowa opcja i coś, stosunkowo nowego dla widza.

Pewnego dnia nastoletnia córka przestaje odpowiadać na SMS-y i telefony. Na szczęście zostawiła w domu laptop. Ojciec włamuje się więc na jej konto mailowe i profile na social media, by wszelkimi dostępnymi sposobami dowiedzieć się jak najwięcej. Po zaginięciu córki, ojciec David Kim (John Cho – znany z serii Star Trek) na własną rękę stara się uzyskać informacje. Sprawa z godziny na godzinę staje się poważniejsza, prowadzi ją pani detektyw Rosemary Vick (Debra Messing). Kiedy zawodzi oficjalne dochodzenie prowadzone przez policję, informacje uzyskane za pomocą kamer przemysłowych i filmików youtube’owych – choć często mylące – okażą się naprawdę przydatne.

Film zaskakuje od samego początku formą przekazu. Wspomniany wyżej zwiastun daje namiastkę świetnego wprowadzenia. Już pierwsze 10 minut seansu dostarcza nam amplitudę emocji, bardzo skrajnych, zapierających dech w piersi – radość, wzruszenie i empatia. Twórcy zyskują uwagę widza, skuteczny prolog. Historia rodziny zapisana na kartach wspomnień technologii wprowadza nas do świata samotnego ojca, wychowującego córkę. Produkcja pozwala nam poczuć empatię, więź z bohaterami. Zasługa, w tym pomysłu na przyciągniecie naszej uwagi przedstawieniem wpływu social media na nasze życie. To wszystko może wydawać się bardziej nasze, relacjonowane z pozycji człowieka, którego życiem kieruje telefon, laptop, internetowe środowisko. Próba analizy i dość klarowne wnioski widoczne na ekranie… Pokłady hipokryzji, obłudy i niesłusznych emocji w internecie widać gołym okiem. Searching to mała lekcja i nienachalna prawda o XXI wieku. Trochę szkoda, że bardzo dobrze przygotowany pomysł na przedstawienie historii jest spięty luźnymi klamrami. Twórcy pozwolili sobie na skróty w kontekście śledztwa. Nauczeni produkcjami Netflixa, HBO, serialami kryminalnymi wiemy, jak ten proces przebiega, jak się go prowadzi i widzimy, że Searching ma luki. Bardzo widoczne są braki przesłuchań, niepełne raporty, dziwna forma kontaktu z ojcem… Zostajemy w to wplątani i niejako nasze obiekcje są przykryte całą intrygą, twórcy dostarczają swoich argumentów, ale po seansie brakuje ciągłości. Dodatkowo pojawia się niedosyt po zakończeniu – za bardzo jesteśmy w tej historii, żeby tak na kropce poprzestać.

Mimo braków i wątpliwości to ciągle niezłe kino, z poważnymi aspiracjami, ciekawym zapisem fabularnym i co najważniejsze głębszą próbą zrozumienia społeczeństwa. Przy takim wyrzucie filmów korzystających z efektów specjalnych, CGI i prostoty przekazu, dobrze, że są jeszcze propozycje kina popularnego starające się dodać coś od siebie do kotła kinematografii. Searching to skuteczne nawiązanie do naszej multimedialnej rzeczywistości i wciągające kino na miarę XXI wieku.

OCENA : 7/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…