Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

Recenzja: Dziedziczki 0

Delikatny i zniuansowany sposób na opowiedzenie zmian, wewnętrznych turbulencji i niepoddaniu się stygmatyzacji związanej z wiekiem. To wszystko doskonale wychodzi filmowi Dziedziczki. Wiek to tylko cyfry, które nic nie determinują, a przyzwyczajenia oraz rutyna nie zawsze są po stronie człowieka i jego zdrowia psychicznego.

Chela i Chiquita są w związku, w którym widać zdecydowany podział ról i zupełnie inne podejście do życia. Są w sytuacji niekorzystnej finansowo, na które Chela nie jest odporna i przygotowana. Utrata jakiegokolwiek przedmiotu z mieszkania, po to by kobiety mogły się utrzymać, jest jak zabranie kawałka jej. To jest, jak rozkradanie jej historii. Cechuje ją mocna zażyłość z miejscem, w którym mieszka i bardzo ciężko znosi pchli targ, który się w nim odbywa. Niczym bohaterka Aquarius traktuje dom inaczej, niż wielu przedstawicieli współczesnego pokolenia w płynnej nowoczesności. Teraz wszystko jest tymczasowe, bo co chwilę można mieć nowe, a sentymentalizm nie gra pierwszych skrzypiec. Przywiązanie jest dla niej istotne, gdyż nie lubi przekraczać swojej strefy komfortu i zdecydowanie nie jest tak bojowa oraz przebojowa, jak postać z wyżej wymienionego filmu. Ale łączy oba filmy figura domu jako bohatera. Tylko tutaj Cheli te kurczowe trzymanie się przeszłości odbiera możliwość niespiętego doświadczania rzeczywistości.

Właśnie o doświadczaniu jest ten film. W pozornie lekki sposób nasza bohaterka sięga po owoc z zakazanego przez samą siebie, swoje przyzwyczajenia i naturę, ogrodu. Kiedy Chiquita przesiaduje tymczasowo w więzieniu, Chela zaczyna stawiać coraz odważniejsze kroki. Zaczyna podwozić koleżankę, a za chwilę stanie się niemalże taksówkarzem. Starszą panią w przyciemnionych okularach, która wcześniej nie wychodziła z domu, a teraz nawet jazda na ulicy jej nie wystarcza i odważa się symbolicznie i dosłownie na podróż po autostradzie. Nie ma w tym przerysowania, czy jakiegoś nienaturalnego przeskoku. Ta aktywność dokonuje się tutaj bez niepotrzebnej powagi, ale z uwagą. Kameralnie, bez wielu słów, ale ze znaczącymi.

Dziedziczki to film o trudach odrzucania nawyków i na nowo zaciągnięcia się świeżym powietrzem. Dania szansy sobie i rzeczywistości, a nie zaryglowaniu się na "inne". O znaczeniu zmian w życiu człowieka może znacząco zdecydować on sam. I o tym samostanowieniu i ucieczce od ubezwłasnowolnienia przez samą siebie opowiada to kino. Ze zrównoważonym, spokojnym, ale nienużącym głosem. Jak mówiła Maria Czubaszek: Przychylam się do opinii, że są dwa dni, którymi nie należy się przejmować. To wczoraj i dzisiaj.

Ocena: 7/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…