Dzień Avatara... 15
W piątek 21 sierpnia na całym świecie odbywał się tzw. Dzień Avatara. Właśnie wtedy w wybranych kinach była możliwość obejrzenia specjalnego pokazu 15 minutowego fragmentu filmu Avatar, podczas którego James Cameron po raz pierwszy zaprezentował technikę, która miała stać się rewolucją. Problem w tym, iż w Polsce dzięki dystrybutorowi Imperial-Cinepix zmarnowano okazję na niebywałą promocję tego obrazu. Czemu wciąż widzowie kinowi w naszym kraju są traktowani dużo gorzej niż na zachodzie?

Zapraszamy do przeczytania autorskiego felietonu.
Kadr z filmu Avatar
Polska to nie jest kraj trzeciego świata. Jesteśmy w Unii Europejskiej, pretendujemy do roli regionalnego mocarstwa. Problem w tym, iż za marzeniami polityków nie idzie traktowanie obywateli przez firmy. Ja postanowiłem się skupić na jednej z nich. A jako, iż jest to portal filmowy skupimy się na tym jak według autora zmarnowano okazję do darmowej i niezwykłej promocji filmu Avatar.
Nie łudźmy się, że w najbliższym czasie Polska stanie się pierwszą ligą w branży filmowej. Mamy kilku zdolnych reżyserów, ale wciąż brakuje ludzi, którzy mogliby ich wesprzeć. Specjalnie ich nie widać również w firmach, które z zasady powinny działać na rzecz filmowców. Jedną z nich jest spółka Imperial-Cinepix, która reklamuje się jako dystrybutor filmów takich studiów jak: 20th Century Fox, MGM, Buena Vista Home Entertainment oraz Sony Home Entertainment. I właśnie ona była odpowiedzialna za to jak w naszym kraju wyglądał Dzień Avatara.
Nie mam pretensji o to, że film pokazano jedynie w jednym kinie. Powiedzmy sobie szczerze, iż nie jesteśmy żadnym wielkim krajem (38 mln mieszkańców) i z tego względu przychody z biletów kinowych dla światowych producentów praktycznie nic nie znaczą. Dlatego dobrze się stało, że chociaż w jednym miejscu można było obejrzeć 15 minutowy fragment filmu. Ale zasadnicze pytanie powinno brzmieć: czy właściwie można było?
Kadr z filmu Avatar
W naszym kraju jakby na przekór wszystkim deklaracjom reżysera, Jamesa Camerona postawiono na kameralność i tajemniczość. Jeśli po początkowych deklaracjach liczyliście, że może uda Wam się obejrzeć fragment, to musieliście się grubo zawieść. Firma Imperial-Cinepix z nieznanych przyczyn zdecydowała się, że cały pokaz zostanie maksymalnie ograniczony. Nie chcieli dużych kolejek w kinie (a czy to nie byłaby świetna promocja, gdyby nagle w jednym miejscu w Warszawie pojawiły się setki fanów spragnionych obejrzenia fragmentu?), więc zdecydowali się, że wstęp będą mieli jedynie zaproszone osoby. Nie zaproszono prasy (ograniczono się do jednego portalu i dziennikarzy z zaprzyjaźnionych kinowych periodyków), bo może wyszliby z kina zawiedzeni i opowiadali, że rewolucji nie ma? Jaki w tym sens? Autor tego nie rozumie.
James Cameron miał wspaniały pomysł na to jak właściwie sprawić, aby w jednym miejscu nagle znaleźli się ludzie spragnieni obejrzenia czegoś niezwykłego. Przyznam szczerze, że aż żal było czytać relacje z kin francuskich, niemieckich czy brytyjskich, w których to na kilka godzin przed pokazami ustawiały się kolejki. Ludzie pytali się, o co chodzi i nawet ci, którzy nie wiedzieli o filmie Avatar w tych krajach na pewno szybko się dowiedzieli. I właśnie na tym wygląda świetna promocja. Właściwie mieli darmową reklamę (we Francji w kilku najważniejszych serwisach informacyjnych pokazano relację z tego wydarzenia). To była nie tylko darmowa promocja filmu, ale również świetny sposób, aby o produkcji usłyszały osoby, które, na co dzień kinem się nie interesują. Mogę założyć się, że o kilka procent wzrosła w tych krajach chęć udania się do kina. Ot choćby z ludzkiej ciekawości, zobaczyć, o co taki szum. Dlaczego więc takie coś nie miało miejsca u nas?
Niestety ciężko jest odpowiedzieć na to pytanie. Niektórzy powiedzą, iż to przez piractwo, ale można to zripostować, iż skoro tak dystrybutor traktuje przeciętnego widza to niech się nie dziwi, iż przeciętny widz nie czuje żalu wobec producentów, kiedy decyduje się ściągnąć film. To właśnie relacja w zbliżeniu dystrybutor – twórca – widz w wielu krajach zachodnich upatruje się w myśli, iż dzięki temu niejedna osoba zdecyduje się jednak iść do kina, kupić DVD. Więc jaki powód wymyślili pomysłodawcy tak ograniczonej promocji? Niemniej po tym wydarzeniu mam coraz mniej marzeń, że kiedyś staniemy się przynajmniej pierwszą ligą w branży filmowej. Ludzie, którzy nie potrafili choćby skopiować tego, co świetnie sprawdziło się na zachodzie, nie będą potrafili promować polskich filmów zagranicą. I teraz wiem, dlaczego Andrzej Wajda miał troszkę żalu, że promocja Katynia czy innych polskich produkcji na zachodzie nijak się ma do tego, co wymyślają tamtejsi spece od reklamy. Dlatego też najprawdopodobniej większość naszych produkcji nie zdobywa nagród na festiwalach filmowych na świecie.
Kadr z filmu Avatar
I na koniec jeszcze moja własna myśl odnośnie przesunięcia o tydzień premiery filmu Avatar. W większości krajów świata obraz pojawi się 18 grudnia. U nas Imperial-Cinepix zdecydowało się na premierę 25 grudnia. I ja się pytam, czemu taka data? Lepiej już może na początku stycznia. Polski naród w przeciwieństwie do zachodnich, święta traktuje bardzo rodzinnie i bardzo rzadko zdarza się, że ktoś w świąteczne dni chodzi do kina. Skoro rzekomo dystrybutor obawiał się, iż w natłoku przedświątecznych spraw, potencjalny widz nie znajdzie czasu na pójście do kina, to właściwie, czemu nie poczekać już na początek stycznia i wypuścić film w momencie, w którym będzie już po świętach i po przygotowaniach do sylwestra? Przecież Avatar to nie jakaś produkcja, którą ciężko ocenić czy spodoba się widzom. Przyniesie ogromny dochód, o czym pewnie wszyscy sobie zdają sprawę. Więc znów mamy przykład traktowania widza jako głupią masę, która przełknie wszystko. Co z tego, że będzie musiał poczekać tydzień kiedy nawet w malutkich krajach obraz oglądać będą 18 grudnia. Nasi specjaliści z branży filmowej wiedzą lepiej.
Mam nadzieje, że wreszcie coś w kontaktach widz – dystrybutor się poprawi. Mam nadzieje, że wreszcie nas będzie się traktowało jako partnerów a nie ciemną masę. Bo inaczej widzę wszystko w czarnych barwach.
A wy, co myślicie?
Widzowie oglądający pokaz Avatara podczas konwentu Comic-Con w San Diego
A nie uważacie, że nasze Nav’iki wyglądają całkiem świątecznie i 25 grudnia to idealna data ;] Szkoda, że nie będzie choinki…