Współczesna wersja "Kompanii braci". – Od razu nasunęła mi się ta analogia, mimo że ten serial jest pod każdym względem wyrażnie słabszy od znakomitej produkcji Spielberga i Hanksa. W niczym nie umniejsza to faktu, że serial zdecydowanie wyróżnia się wśród wszystkich pozostałych. To, co uderza w nim, to realizm. Marines są ludżmi z krwi i kości. Większośc z nich ma niewiele wspólnego z wojjennymi bohaterami znanymi z hollywood. Twórcy przedstawiają ich życie poza polem walki, kłopoty z używkami, podziały wewnątrz grupy, kiepską organizację odziału, tchórzliwych dowódców, a nawet przybliżają sposób w jaki dzielni Marines załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne.
Szkoda, że twórcą nie do końca udalo się uciec od amerykańskiego patosu i propagandy. W pierwszych odcinkach trudno było mi się czegoś przyczepić, ale póżniej byłokilka scen typowych dla większości wojennych filmów made in USA. Mam na myśli chociażby scenę z ratowaniem rannego dziecka, albo niektóre dialogi bohaterów.
Najbardziej w pamięci utkwi mi "Ojciec chrzestny" – świetna postać!
7/10.
Polecam!
Kolejny udany mini serial HBO – Po "Johnie Adamsie" kolejny mini serial zrobiony z rozmachem. Po dwóch odcinkach jestem zachwycony. W stylu "Jarheada", pokazuje życie żołnierzy na wojnie od kuchni. Dla mnie "Jarhead" był przeciętny, a "Generation Kill" jest nieprzeciętny ;)
Pozostałe
Proszę czekać…
Geniusz! – Osobiście nie porównywałbym Generation Kill z Kompanią Braci. Oba seriale są świetne, ale pamiętajmy, że II Wojna obfitowała w o wiele efektowniejsze walki. Teraz jest to walka taktyczna, niewiele w niej tego swoistego piękna i heroizmu. Wojna w Iraku toczona jest zupełnie inaczej. Moim zdaniem to bardzo dobrze okazana "Iraqi Freedom", a co najważniejsze – podkreślone są wielkie błędy dowództwa USMC. Chciałbym też podkreślić rolę Rudy’ego Reyesa, który jest weteranem wojny w Iraku i myślę, że też dość dużo dał serialowi. Moja ocena ogólna? 10/10. Zdecydowanie zasłużona. Pozdrawiam wszystkich :)