Troja

7,2
Film nakręcony na podstawie poematu Homera pt. „Iliada”. Stworzona z rozmachem opowieść o porwaniu przez Parysa pięknej Heleny i trwającym dziesięć lat oblężeniu miasta, w którym skryli się niezwyciężeni dotąd Trojanie.

Budowa Troi

Z Londynu ekipa przeniosła się na śródziemnomorską wyspę Maltę, gdzie wybudowano Troję. Miasto powstało na obszarze 10 akrów, na terenie siedemnastowiecznego obozu wojskowego Fort Ricasoli. Malta to kraj o bogatej historii, wyspa pełna archeologicznych ruin i zabytków – niektóre z nich są starsze od Troi o ponad 2000 lat. Zadecydowano, że żaden z istniejących budynków nie wygląda tak, by można było wiarygodnie umieścić go w roku 1200 przed naszą erą. W rezultacie musiano wybudować od podstaw całe miasto. Przy budowie pracowało ponad 500 miejscowych robotników i blisko 200 angielskich rzemieślników, którzy prace rozpoczęli na początku minionego roku.

Harmonogram prac wielokrotnie zakłócały silne miejscowe wiatry, upały i wysoka wilgotność, co zmuszało Petersena do bezustannego śledzenia prognoz pogody i zmiany planów dotyczących realizacji poszczególnych scen. Kapryśna aura nie przeszkadzała jednak ekipie budowlanej, która pracowała na terenie powstającego miasta. Nadszedł w końcu dzień, w którym pracownicy, pod kierunkiem dwukrotnego zdobywcy Oskara, dekoratora Petera Younga, skończyli pracę nad pałacem królewskim i ulicami. Wszystko gotowe było do realizacji dwóch scen przyjazdów. 1200 statystów, ubranych w kostiumy, z perukami na głowach, zebrało się wokół bramy miejskiej, przez którą przejechała kawalkada strażników apolińskich, eskortujących Hektora i Parysa, którzy po raz pierwszy pokazywali Helenę Trojańczykom. – Właśnie podczas sceny tej prezentacji widzowie po raz pierwszy widzą miasto – mówi Phelps. – Sądzę, że zareagują tak samo, jak Helena, gdy zobaczyła je pierwszy raz – będą oczarowani. Young chciał, by obserwując kawalkadę, przemieszczającą się krętymi uliczkami miasta, widz zaznajomił się z jego charakterem. – Żeby ożywić miasto musieliśmy pamiętać o wszystkich tych szczegółach, które widoczne są tam, gdzie mieszkają ludzie – mówi. – Nie wystarczyło wystawić jakieś garnki, wpuścić na ulice przebranych statystów. Musieliśmy dać im zajęcie, handel, pracę w kuźni, przenoszenie towarów, ciągnięcie wózków, i tak dalej. Wszystkie te zajęcia ledwo zauważa się, widać je gdzieś w tle, ale są niezbędne, by wywołać wrażenie prawdziwości sceny, która toczy się na pierwszym planie.

Stopniowo, w miarę rozwoju akcji, widzowie zapoznają się z całym miastem. - Na placu miejskim i na ulicach chciałem pokazać różne strony życia w tamtych czasach – mówi Phelps. – Zobaczymy wielki targ, a także boczne uliczki. Plac targowy to centralny punkt miasta, staraliśmy się pokazać to poprzez jego wygląd, poprzez nastrój, jaki na nim panuje. Na plac sprowadzony zostanie koń trojański, pracowaliśmy więc niejako od końca -wiedzieliśmy, że musi się na nim zmieścić dwunastometrowy koń, reszta została dobudowana wokół niego.

Epicka produkcja

Realizacja Troi była potężnym, międzynarodowym, ambitnym przedsięwzięciem. Reżyser Wolfgang Petersen chętnie przyjął możliwość nakręcenia filmu mówiącego o ludzkich dramatach, a jednocześnie o tak epickich proporcjach. – Nasza opowieść to fascynująca, wielowątkowa historia o mocno zarysowanych bohaterach, którymi powodują czytelne emocje. Już samo to nie jest proste do pokazania na ekranie, a my – na dodatek – zrobiliśmy film o prawdziwie epickim rozmachu.

Jednym z najważniejszych elementów realizacji filmu było kierownictwo produkcji. Na stanowisku kierownika produkcji Petersen obsadził nowatorskiego projektanta Nigela Phelpsa, którego zadaniem było odtworzenie starożytnego, minionego świata. - Nigel posiada olbrzymią wiedzę na temat starożytności, jego pierwsze szkice były, po prostu, piękne – przypomina sobie Petersen. – On i kierowany przez niego zespół pracowników zagrzebał się w rozmaitych książkach i materiałach źródłowych, rezultaty jego pracy zaparły nam dech w piersiach. - Naszym początkowym celem było nadanie filmowi epickiego rozmachu – mówi Phelps. - Wolfgang wielokrotnie podkreślał, że chce, żeby film był realistyczny i wiarygodny. Po zapoznaniu się z materiałami źródłowymi zrozumiałem, że w okresie, który nas interesował, wszystko było dość małe. W roku 1200 przed naszą erą na tych terenach dominowały dwie kultury – mykeńska i egipska. Połączyłem sztukę i formę mykeńską z rozmachem Egipcjan, dzięki czemu powstało coś, co było zarówno wiarygodne dla czasów, w jakich rozgrywa się akcja filmu, jak i odpowiadało nam skalą.

Większa część poszukiwań źródeł możliwa była dzięki pomocy British Museum, które udostępniło swoje zbiory przedmiotów odnalezionych podczas wykopalisk w Turcji, w miejscu, gdzie uważa się, że znajdowała się Troja. Zdania na temat wyglądu miasta w interesującym filmowców okresie są podzielone. Na miejscu wykopalisk odkryto kilka starożytnych miast, wybudowanych kolejno na sobie. Phelps i jego ludzie mieli za zadanie odtworzyć Troję VI. - W rzeczywistości Troja była znacznie mniejsza od naszego projektu – było w niej dość ciasno – mówi kierownik produkcji. – Ale miasto rzeczywiście otoczone było murem, a wśród zabudowań stał pałac królewski. Większość budynków była parterowa, nakryta płaskimi dachami. Budynki wykonane były w większości z suszonego na słońcu błota, uformowanego w cegły. Musieliśmy to trochę zmienić, by na filmie miasto wyglądało bardziej ciekawie.

Większa część akcji filmu dzieje się dookoła Troi i w samym mieście, główne miejsca akcji to plaża, na której lądują Grecy, pole bitwy pod murami miasta, samo miasto i znajdujący się w nim pałac. Inne miejsca to, między innym, Dolina Tessalońska w Grecji kontynentalnej, królestwa Sparty i Myken. – Staraliśmy się, by na ekranie widoczne były różnice pomiędzy poszczególnymi kulturami – mówi Phelps. – Mykeny Agamemnona to świat złota i bogactwa, w przeciwieństwie do Sparty, która jest surowym, pozbawionym kolorów krajem. Sama Troja jest pełna zieleni, to bardzo przyjemne miejsce.

Filmowcy musieli zadecydować, gdzie - w Londynie, na Malcie czy w Meksyku – powstaną sceny rozgrywane w poszczególnych miejscach. Większość scen we wnętrzach zrealizowano w studiach Shepperton Studios, znajdujących się 40 mil od Londynu, ale tętniąca życiem Troja nie mogła powstać w studiu. - Malta to wspaniała wyspa, ma cudowne klify i formacje skalne, miejsce, gdzie zbudowaliśmy Troję, wygląda po prostu cudownie – mówi producentka Diana Rathbun. – Na wyspie nie znaleźliśmy jednak plaży wystarczająco dużej, by nasi graficy zmieścili na niej tysiąc okrętów, nie znaleźliśmy także odpowiednio naturalnego miejsca dużego na tyle, by sfilmować na nim bitwę z udziałem 75000 wojowników. Ostatnim miejscem, gdzie powstawały sceny filmu, był Meksyk, który spełnił wszystkie nasze wymagania. Zdjęcia rozpoczęto w Shepperton 22 kwietnia 2003 roku. Powstały tam plany przedstawiające pałac w Troi, składający się z sali zgromadzeń i pomieszczeń mieszkalnych dla rodziny królewskiej. Wszystkie wnętrza miały odkryte dachy, co zgodne jest z realiami epoki, ponieważ jedynym źródłem światła i ciepła były wtedy promienie słoneczne i ogień, płonący pośrodku komnat. Projektując salę zgromadzeń Priama Phelps wyróżnił ją spośród pozostałych wnętrz dodając do niej duży basen pośrodku. W Sali znajduje się także inny charakterystyczny element, olbrzymi, siedemnastometrowy posąg Zeusa, boga piorunów, trzymającego w dłoni złoty sierp. Zeus otoczony jest pięciometrowymi posągami innych bogów starożytnej Grecji, każdy z nich dzierży własny symbol swych mocy. - Motywy religijne odgrywają w naszym filmie bardzo istotną rolę – mówi Phelps. – Projektując posągi kierowaliśmy się wyglądem najstarszych rzeź, do jakich mieliśmy dostęp, a potem, wraz z naszym kostiumologiem, Bobem Ringwoodem, zmieniliśmy nieco wygląd ich fryzur i szat, by bardziej odpowiadały temu, co widoczne jest w filmie.

Historyczna Troja i Iliada

Z greckiej mitologii znamy opowieść o złotym jabłku, które Eros, bogini niezgody, rzuciła pomiędzy zgromadzonych mieszkańców Olimpu w trakcie uczty weselnej, na którą jej nie zaproszono. Jabłko trafiło w ręce Parysa, który miał ofiarować je najpiękniejszej bogini. Hera, żona Zeusa, obiecała mu, że jeśli to jej ofiaruje złoty owoc, otrzyma za niego potęgę. Atena obiecała mu bogactwo. Afrodyta przyrzekła mu jednak najpiękniejszą kobietę świata – i to ona otrzymała jabłko. Nagrodą była Helena.

Choć Troja jest inspirowana Iliadą, film opowiada także o wydarzeniach, o których dzieło Homera milczy. W Iliadzie nie ma konia trojańskiego, a o zburzeniu miasta mówi jedynie Wergiliusz w Eneidzie.. – Nasz film to zbiór elementów różnych opowieści, choć naszym głównym źródłem była Iliada – mówi Wolfgang Petersen. – Jedną z różnic pomiędzy filmem a historią opowiedzianą przez Homera jest brak bogów. W Iliadzie bogowie są bezpośrednio zamieszani w wydarzenia – walczą, pomagają, snują intrygi. U nas nie. Są elementy religii, bohaterowie wierzą w bogów, ale tylko się o nich mówi – bogowie nie są częścią naszej opowieści. Nie pasowali ze względu na realizm pozostałych elementów naszej historii, jaki udało nam się osiągnąć.

To, czy Parys i Helena, a także pozostali bohaterowie opowieści Homera rzeczywiście kiedyś istnieli, pozostanie prawdopodobnie na zawsze tajemnicą. Istnieją pewne archeologiczne dowody, wskazujące na istnienie prawdziwych pałaców królów Agamemnona i Nestora, niektórzy inni królowie – jak Odyseusz i Priam, są uważani za osoby historyczne – przynajmniej przez część uczonych. Starożytne wazy i płaskorzeźby pokazują nam tę wojnę, nie jest jednak wiadome, czy przekazują one mit, czy też opowieść historyczną.

W swoim czasie uważano, że wojna trojańska powstała całkowicie w wyobraźni starożytnego poety Homera. Nie istniały żadne inne dowody na historyczność tych wydarzeń. Kluczem do odkrycia tajemnic przeszłości stała się archeologia, nowa wówczas gałąź wiedzy, która wywodzi swoje korzenie z egiptologii.

Ruiny miasta, o którym powszechnie obecnie sądzi się, że są ruinami prawdziwej Troi, odkryto dopiero w 1871 roku. W ciągu wieków liczni poszukiwacze tego miasta zazwyczaj zgadzali się w jednym – potężne, obwałowane murami miasto strzegło brzegu morza Egejskiego, wybudowano je gdzieś w pobliżu miejsca zwanego Troad w obecnej Turcji – nazwa Troad zdawała się być przekształconą nazwą Troi. Nie istniały jednak żadne dowody wskazujące na jakieś dokładniejsze umiejscowienie starożytnego miasta. Chwała za odkrycie Troi stała się udziałem niemieckiego przedsiębiorcy i domorosłego archeologa Heinricha Schliemanna. Mało kto pamięta o udziale brytyjskiego archeologa Franka Calverta, który poradził Schliemannowi rozpoczęcie wykopalisk w miejscu o nazwie Hisarlik – które obecnie uważa się za starożytną Troję.

Znaleziono tam pozostałości siedmiu miast, wybudowanych na sobie – dzięki temu wiemy, że Troja była odbudowywana wiele razy. Miasto, o którym Schliemann sądził początkowo, że jest Troją Homera, znajdowało się na drugim poziomie. Późniejsze badania dowiodły, że odkrywca mylił się. Obecnie większość uczonych uważa, że miasto, które było tłem wojny trojańskiej, to Troja VI. Tradycyjne daty upadku Troi zawierają się w przedziale od 1250 do 1183 roku przed naszą erą, co doskonale współgra z datą zniszczenia miasta. W roku 1988 podjęto ponownie badania, naukowcy przypuszczają, że Troja kryje jeszcze wiele tajemnic.

Wciąż trwa debata o tym, czy Troja upadła z powodu jednej wojny: niektóre dowody świadczą o tym, że gród został zniszczony przez trzęsienie ziemi, a nie przez napad zbrojny. Wielu uważa, że miasto toczyło serię wojen z Grecja, z ostatnią, największą, uwiecznioną w Iliadzie. W każdym jednak przypadku zniknięcie jednego z największych miast-państw w rejonie morza Egejskiego nie ulega żadnym wątpliwościom.

Choć Schliemann mógł rozwiązać jedną z największych zagadek historii, nie mógł potwierdzić wiarygodności opowieści Homera. Prawdę mówiąc, jego odkrycia wytrąciły argumenty z ręki zwolennikom teorii, w myśl której potwierdzenie istnienia Troi nada większej wiarygodności dziełu greckiego barda.

Epickie poematy przypisywane Homerowi, Iliada i Odyseja, powstały około 400 lat po upadku Troi. Należały do tradycji ustnej, przekazywano je z pokolenia na pokolenie recytując i słuchając, historie te początkowo nie były spisane. Podobnie jak inni bardowie, Homer wykorzystywał mityczne, mające czasami setki lat opowieści, przetwarzał je i opowiadał w nowej wersji praktycznie za każdym razem. Dodawał i usuwał rozmaite elementy historii. Niewiele wiemy o Homerze, uczeni nie są nawet zgodni, czy autorstwo wspomnianych dwóch poematów można przypisać jednej osobie. Jedno jest pewne – podczas gdy dzieła innych twórców zaginęły, twórczość Homera została zachowana. Iliada i Odyseja to dwa najwcześniejsze mistrzowskie dzieła greckiej literatury, wielu badaczy uważa też, że są one rezultatem geniuszu jednego autora.

Najbardziej prawdopodobną przyczyną wojny, lub może serii wojen, była chęć kontrolowania Dardanele, wąskiego przesmyku morskiego, prowadzącego na Morze Czarne. Porwanie królewskiej żony mogło być jednak doskonałą wymówką do wszczęcia krwawego konfliktu, który – według homeryckiej legendy – ciągnął się 10 lat. Iliada opisuje wydarzenia z jedynie 50 dni. Jeśli jednak wierzymy, w to o czym pisze Homer, Iliada opowiada o 50 dniach bardzo ważnych w historii ludzkości.

Informacje o produkcji

Ludzie walczą od stuleci. Niektórzy ze względu na władzę, inni z powodu chwały lub honoru – niektórzy zaś – z miłości. W starożytnej Grecji namiętność, jaka połączyła parę najbardziej znanych kochanków w literaturze świata – Parysa, księcia Troi (Orlando Bloom) i Helenę (Diane Kruger), królową Sparty, stała się przyczyną wojny, skutkiem której legła w ruinach cała cywilizacja. Porwanie Heleny to obraza, której mąż, król Menelaos (Brendan Gleeson), nie może puścić płazem. Afront dla Menelaosa to afront dla całej rodziny – brat męża królowej, potężny król Myken, Agamemnon (Brian Cox), jednoczy wkrótce wokół siebie liczne plemiona Greków i prowadzi je pod Troję, by walczyć w obronie splamionego honoru swego brata.

W rzeczywistości honor jest jedynie wygodnym pretekstem - prawdziwą przyczyną wyruszenia Agamemnona na wyprawę jest chciwość – by zdobyć panowanie nad morzem Egejskim, musi zdobyć Troję, co z kolei zapewni jego królestwu niekwestionowane przywództwo. Troja to wielkie, otoczone potężnymi murami miasto, którym włada król Priam (Peter O'Toole), a broni go waleczny książę Hektor (Eric Bana (I)). Nikt nigdy nie przełamał murów miasta. Kluczem do zwycięstwa lub porażki w wojnie trojańskiej jest jednak jeden człowiek – Achilles (Brad Pitt), którego uważa się za najlepszego żyjącego wojownika.

Arogancki, buntowniczy i niepokonany Achilles nie służy nikomu i niczemu, interesuje go wyłącznie własna chwała. To właśnie wielka żądza chwały prowadzi go pod sztandarem Agamemnona przed wrota Troi. O losie Achillesa zadecyduje jednak co innego:miłość.

Dwa światy walczą o honor i władzę. Tysiące ludzi zginie w poszukiwaniu chwały. Miłość przyniesie zagładę całemu narodowi.

Koń trojański

Koń jest jednym z najważniejszych elementów w filmie – przypomina Phelps. – Myśląc logicznie, jedynym materiałem, jakim dysponowali Grecy, było drewno ze spalonych okrętów. Chciałem, żeby wyraźnie widoczne było, że koń został wybudowany pośpiesznie, w ciągu dwunastu dni, jakie Grecy mieli na jego stworzenie. Czułem też, że koń powinien być bardzo pogański, że powinien silnie oddziaływać na Trojan. Grecy musieli stworzyć coś, co Trojanie chętnie wprowadziliby do miasta, do swojej świątyni za murami.

Projektant stanął więc przed zadaniem wymyślenia figury, która będzie rozpoznawalna dla widzów, a jednocześnie zgodna z duchem filmu, który wymagał maksymalnego realizmu. – Nie chciałem mieć konia na kółkach – mówi Phelps. – Widzieliśmy coś takiego wiele razy, poza tym to bezsensowne. Zawsze miałem wrażenie, że kiedy coś takiego na kółkach pojawiłoby się na plaży, gdzieś obok powinna znaleźć się tabliczka z napisem „Weź mnie do domu”. Trzech grafików, opierając się o różne źródła (w tym fotografie spalonego okrętu i zdjęcia olbrzymiego goryla, wykonanego w całości z opon samochodowych), opracowało wstępny projekt, który następnie dopracowano. Po zgodzeniu się co do ostatecznego wyglądu konia, do pracy przystąpił rzeźbiarz, który wykonał trójwymiarową makietę o wysokości 30 centymetrów. Później wykonano kolejny, większy model. Ostatnim etapem było zrobienie konia naturalnej wielkości, wyrzeźbionego w specjalnym styropianie przez dwunastu modelarzy.

Koń powstał we wnętrzach Shepperton Studios w Londynie, ale musiano wykonać go w dwóch częściach, ponieważ nie dysponowano pomieszczeniem wielkim na tyle, by zmieścić w nim olbrzymią figurę. – Muszę przyznać, że mocno się denerwowałem – mówi Phelps. – Najpierw rzeźbiono dolną część, z nogami i podstawą, a dopiero potem górną, z głową i grzbietem. W całości konia zobaczyliśmy dopiero za jakieś dwa, trzy miesiące, na Malcie.

Konia przetransportowano w częściach na Maltę, gdzie na początku maja przeniosła się także cała ekipa. Figura, zbudowana głównie ze stali i włókna węglowego, któremu nadano fakturę drewna, mierzyła ponad 12 metrów wysokości i ważyła jedenaście ton. Po wykonaniu poszczególnych części, montaż całości zabrał całe tygodnie. Następnie koń musiał zostać przewieziony na miejsce, z którego – poprzez wysokie na 15 metrów wrota Troi – miał wyruszyć do wnętrza miasta. - Widziałem film dokumentalny o budowniczych piramid, na którym pokazano trzy potężne bloki kamienne przesuwane na okrąglakach – przypomina sobie Phelps. – Według mnie to znacznie bardziej logiczny sposób przetransportowania konia do miasta. – Na drodze prowadzącej przez bramę ułożono pnie, po których Trojanie przetoczyli konia do miasta. W rzeczywistości ciężar przesunięcia posągu spoczął na systemie kołowrotków, dźwigni i sznurów, usuniętych potem przez grafików komputerowych.

Konie

By pozostać w zgodzie z realiami historycznymi, aktorzy w Troi musieli jeździć na koniach na oklep, co okazało się dużym wyzwaniem dla nawet najlepszych jeźdźców. Szczególnymi umiejętnościami musiał wykazać się zwłaszcza Eric Bana (I), który był przywódcą elitarnej trojańskiej straży apolińskiej. W jednej ze scen towarzyszy mu 80 jeźdźców, niezmierne ważne więc było, by aktor potrafił dobrze powodować koniem. – Hektor to urodzony jeździec – wyjaśnia Wolfgang Petersen. – Ale to Hektor, Eric nie miał pojęcia o jeździe konnej, musiał uczyć się od podstaw. Teraz jest już chyba doświadczonym jeźdźcem. - Szkolenie rozpocząłem jeszcze w Australii, całe miesiące przed rozpoczęciem zdjęć – mówi Bana, - kontynuowałem je w trakcie realizacji całego filmu. Atakowało mnie sześciu czy ośmiu ludzi, starających się zepchnąć mnie z konia, dzięki temu uczyłem się nie ulegać panice gdyby, w panującym na planie zamieszaniu koń stał się narowisty lub gdybym z niego spadł. Ale w trakcie kręcenia zdjęć zdarzały się wspaniałe chwile. Razem z Orlando całymi godzinami galopowaliśmy po plaży na naszych koniach. Szkoleniem aktorów zajął się znawca koni Jorge Casares, jego autorstwa są także wszystkie sceny trikowe z wykorzystaniem tych zwierząt. Szkolenie koni, które uczono poszczególnych zadań, trwało sześć tygodni. - Najtrudniejsze było poradzenie sobie z rydwanami, ciągniętymi przez konie – przypomina sobie Casares. – W trakcie walk na planie znajdowało się około 500 osób, spora część z nich miała długie włócznie i kopie. Konie, w całkiem naturalny sposób, boją się galopować w takim otoczeniu. Przestraszony koń może ponieść, wyrzucić aktora z rydwanu i wpaść w szał. Takie oszalałe zwierzę może stratować statystów, kamery, nic go nie powstrzyma.

Kostiumy

Podobnie jak w przypadku innych aspektów całej produkcji, realizm był jedną z najważniejszych rzeczy, na jakie zwracano uwagę przy projektowaniu tysięcy kostiumów, koniecznych do ubrania licznych aktorów, statystów i kaskaderów. Ponieważ jednak akcja opowieści dzieje się w tak odległych czasach, istnieje bardzo niewiele źródeł. Opisy w Iliadzie są oparte na tym, co Homer widział dookoła siebie, trzysta lub czterysta lat po wydarzeniach wojny trojańskiej. Znany projektant kostiumów, Bob Ringwood, musiał jednak zebrać wszystkie dostępne materiały źródłowe. - Dostałem katalogi muzeów z całego świata – mówi Ringwood, - kilka dni spędziłem w British Museum, badałem wszystko co mieli, zwracałem uwagę na to z czego i jak zrobione były ubrania i zbroje. Długie godziny spędziłem przy płaskorzeźbach, na których widniało tysiące maleńkich figurek – bez przerwy uruchamiałem alarmy, włączające się, gdy ktoś zanadto zbliży się do eksponatów. Doszedłem do wniosku, że jednak jeśli poświęci się na to sporo czasu, można dowiedzieć się wielu ciekawych informacji na temat tego okresu. Na wzorach z tych płaskorzeźb oparte są nasze stroje dworskie, najbardziej wierne realiom historycznym. Za realistyczny wygląd kostiumów odpowiadają też, w części, metody ich produkcji, wykorzystane przez Ringwooda. – W przypadku takiego filmu, historycznego, dziejącego się w określonym miejscu, uważam, że istotne jest by wykorzystywać miejscowe materiały, wykonane przez ludzi tam mieszkających – mówi projektant. – Jeśli pójdzie się na łatwiznę i użyje współczesnych materiałów, produkowanych taśmowo w fabrykach, osiągnie się nowoczesny wygląd. Dlatego my na całym świecie skupywaliśmy próbki materiałów, niektóre z nich były wykonane tą samą techniką, jaką robiono je 3000 lat temu. Opierając się o te wzory 150 moich pracowników wykonało część materiałów, resztę zrobili dla nas wynajęci pracownicy w Iraku, Turcji, w Indiach, Sri Lance i Chinach.

Ringwood musiał poradzić sobie także z innym poważnym problemem. Projektując zbroje dla potrzeb filmu, musiał wizualnie zjednoczyć armię grecką, choć w rzeczywistości składała się ona z mniejszych armii, pochodzących z różnych królestw, siłą rzeczy prezentowała więc sporą różnorodność. – Na filmie muszą wyglądać podobnie, ponieważ po montażu widz musi od razu zorientować się, kto na ekranie jest Grekiem, a kto Trojańczykiem. Zdecydowałem się wykorzystać kolory – armia Troi nosi barwy błękitu, złota i metali, natomiast Grecy noszą barwy ziemi, skóry i surowe płótno. Choć w armii napastników wciąż widoczne są podziały na oddziały poszczególnych władców, zbroje Greków są na tyle podobne do siebie, widz nie ma kłopotów z określeniem przynależności noszących je wojowników.

Prototypy zbroi wykorzystywane na filmie wykonano przy użyciu tradycyjnych metod i środków właściwych dla epoki. Wykorzystano płótno, metal, skórę i trawy. Same kostiumy zrobiono z plastiku, do ich produkcji skorzystano z niedawno opracowanej nowej technologii, dającej znakomite rezultaty. Prototypy pokryto miniaturowymi drobinami plastiku, napylonymi ze specjalnych urządzeń. Miniaturowe cząsteczki wiernie odwzorowują nawet najdrobniejsze szczegóły powierzchni, jak rysy na skórze. Następnie plastik zdejmowano i wykorzystywano go do stworzenia formy, w której tłoczono plastikowe atrapy zbroi. Takie półfabrykaty zdobiono potem metalem, prawdziwą skórą i innymi naturalnymi materiałami. W rezultacie otrzymano lekki pancerz, wiernie przypominający oryginał, który można było produkować w liczbie kilkuset tygodniowo. - Bob Ringwood jest geniuszem – zachwyca się Wolfgang Petersen. – Prawdziwym geniuszem i wielkim artystą. Jestem zachwycony jego umiejętnościami – z całego świata sprowadził materiały, złożył je w bardzo harmonijną całość. Ringwood i jego pracownicy w ciągu zaledwie czterech i pół miesiąca zaprojektował i wykonał około 8000 kostiumów i 10000 par butów.

Krwawe nowinki

Realia wojny epoki brązu, w której największe znaczenie miała broń obuchowa, włócznie i łuki, a mniejsze miecze, wymagały zastosowania nowatorskich środków. – Walki w Iliadzie są brutalne – podkreśla Simon Crane. – Są opisane bardzo dokładnie i drobiazgowo. Nie próbujemy gloryfikować walki, ale jeśli ktoś uderzy kogoś z całej siły młotem, to musi to boleć, a obrażenia są na pewno bardzo poważne. Widać to w naszym filmie, widzowie będą mieć wrażenie, że są w samym środku walki.

Kierownik ekipy do spraw efektów specjalnych, Joss Williams, dzięki pomocy swych pracowników wykonał liczne sztuczne kończyny i inne części ciała, dzięki którym reżyser mógł bez przeszkód kręcić sceny walki. W zbliżeniach wykorzystywano znacznie bardziej szczegółowe protezy. – Wykonaliśmy sterowane sprężonym powietrzem kukły, mające sztuczne ręce i nogi, ciała, głowy – opisuje Williams. – Dzięki nim można było pokazać sceny, w których rydwan przejeżdża po czyichś nogach, albo gdy miecz wbija się głęboko w ciało.

Bardzo realistyczne protezy wykonywane są z kilku warstw. Kości robi się z żywicy i gąbki, mięśnie z wosku. W protezach umieszcza się następnie pojemniki ze sztuczną krwią, a całość okrywa sztuczną skórą. Taka kończyna jest następnie przytwierdzana do pneumatycznego szkieletu, który można ustawić w dowolnej pozycji. Gotowa proteza wygląda bardzo realistycznie. Oprócz kukieł tego rodzaju wykonano także trzydzieści nagich ciał, trzydzieści spalonych ciał i po trzydzieści kukieł ubranych w stroje greckie i trojańskie, które wykorzystano w roli poległych wojowników. Opracowano nowatorskie urządzenie, dzięki któremu można było pokazać widok ostrza włóczni, przebijającego tarczę Brada Pitta zaledwie o centymetry od głowy aktora. - Brad trzymał tarczę w dłoni – wyjaśnia Williams, a inny aktor udawał, że rzuca w niego włócznią, którą dodano potem podczas obróbki filmu. Następnie Brad naciskał wyzwalacz urządzenia, które zamocowane było na jego tarczy. Z pojemnika wystrzeliwał grot, z wielką siłą przebijający przez zasłonę aktora, dzięki czemu powstawało wrażenie, że Achilles zasłonił się przed celnie rzuconym pociskiem.

Crane wymyślił także inne unikatowe rozwiązanie, pomocne w trakcie realizacji scen walki. – W różnych miejscach terenu, na którym toczyła się walka, wsadziliśmy w ziemię pojemniki ciśnieniowe, wypełnione pulpą z arbuzów i keczupem. Od czasu do czasu odpalaliśmy taki pojemnik, który posyłał w powietrze czerwoną mgłę i miazgę, kiedy więc na planie zadawano cios, towarzyszyło temu mnóstwo krwi.

Marsz do boju

Oprócz opowieści o miłości i honorze, Troja mówi o brutalnej rzeczywistości wojny. Liczne sceny bitewne filmu musiały nie tylko doskonale, realistycznie wyglądać, musiały także przekazywać grozę walki. - Realizując sceny bitewne pamiętaliśmy o krwi, pocie i łzach – mówi Petersen. – Chcieliśmy, by widz miał wrażenie bezpośredniego uczestnictwa w walce. Nasze bitwy nie są chwalebne – chciałem, by były jak najbardziej realistyczne. Muszę tu podziękować Simonowi Crane’owi, naszemu koordynatorowi kaskaderów i reżyserowi drugiej ekipy, który kierował całą armią ekspertów od broni i choreografii walki. Wspaniałe, jak uważam, sekwencje bitew, jakie widoczne są na ekranie, są w całości dziełem Simona i kierowanych przez niego ludzi.

Do podstawowego, liczącego osiem osób zespołu Crane’a, dołączyło 50 kaskaderów z całego świata. Cały zespół rozpoczął próby na sześć tygodni przed rozpoczęciem zdjęć. Do dyspozycji Crane’a oddano także 1000 statystów, których podzielono na mniejsze grupy w zależności od posiadanych przez nich umiejętności. Najlepsi spośród nich widoczni są w tle scen z udziałem kaskaderów lub na drugim planie walk. Wyczerpującym procesem było opracowanie wyglądu pojedynków Achillesa. – W scenariuszu na samym początku było jasno napisane – „Achilles walczy jak bóg” - mówi Crane. – Cóż, łatwo to napisać, ale pokazanie czegoś takiego na ekranie jest bardzo, bardzo trudne. To jedno zdanie przysporzyło mnóstwo trudu licznym ludziom. Ostatecznie opracowanie sposobu walki Achillesa trwało trzy miesiące, pracowało nad tym około trzydziestu osób. Achilles walczy jak bokser, ale z prędkością skejtera i zwinnością pantery. Nie patrzy także bezpośrednio na swojego przeciwnika. Spogląda na boki, wprost tylko wtedy, gdy zadaje śmiertelny cios – kiedy więc widzisz, że patrzy na ciebie, wiesz, że nadchodzi śmierć.

Brad Pitt na pół roku przed rozpoczęciem zdjęć zaczął intensywnie ćwiczyć, by rozwinąć muskulaturę godną Achillesa. – Oprócz treningu fizycznego – mówi aktor – musiałem nabrać sporo wagi. Ta rola była bardzo wyczerpująca fizycznie, ale rezultat końcowy naprawdę się opłacił. Warto było wylać każdą kroplę potu. Na szczęście przed pracą na planie miałem dużo wolnego czasu, mogłem w pełni poświęcić się przygotowaniom. Zacząłem sześć miesięcy przed zdjęciami, a potem zjawił się Simon i jego ludzie, którzy pomogli mi nauczyć się opracowanego przez nich sposobu walki.

Opracowanie metody walki dla jednego człowieka było skomplikowanym i długotrwałym procesem, cóż więc można powiedzieć o szkoleniu, jakiemu musiano poddać tysiąc statystów. Filmowcy musieli poradzić sobie ze skoordynowaniem poruszania się setek niedoświadczonych „żołnierzy”. Zadanie to przypadło doświadczonemu konsultantowi wojskowemu, byłemu oficerowi armii brytyjskiej, Richardowi Smedley’owi. – Niemający żadnego przygotowania ludzie, poruszają się w grupie bezładnie – mówi Smedley. – Zanim więc mogły rozpocząć się zdjęcia, musieliśmy nauczyć naszych statystów, w dużej części niemających żadnego doświadczenia wojskowego, pracy w skoordynowany sposób. Po wyszkoleniu ich, gdy ich marszowi i zwrotom nie można już było niczego zarzucić, mogliśmy w końcu przystąpić do uczenia ich rzeczy, jakie mieli robić na planie.

Smedley i jego zespół przez miesiąc opiekował się na Malcie grupą dwustu statystów, ucząc ich marszu, prawidłowego trzymania broni i wykonywania rozkazów. Statyści ci byli potrzebni do udziału w nielicznych scenach walki, jakie realizowano na wyspie. Po przeniesieniu produkcji do Meksyku, gdzie kręcono zdjęcia wszystkich dużych bitew, zmieniła się skala całego przedsięwzięcia. Nie tylko musiano wyszkolić około tysiąca miejscowych statystów, konieczne było także sformowanie z nich grupy, której członkowie posiadaliby odporność i zwinność umożliwiającą udział w scenach walki jako postacie tła, a jednocześnie wyglądaliby na mieszkańców basenu morza Śródziemnego. Smedley znalazł idealnych statystów wśród studentów Akademii Sportu w Sofii, stolicy Bułgarii. - Do Bułgarii przyleciał z Południowej Afryki jeden z moich pracowników, przesłuchał on chętnych i wybrał z nich grupę, która miała z nami pracować – przypomina sobie Smedley. – Znaleźliśmy około 250 atletów – wysokich, potężnie umięśnionych, wyglądających na Greków. Na miesiąc przed rozpoczęciem zdjęć sprowadziliśmy ich do Meksyku. Przeszli przez trzytygodniowy program szkoleniowy, który rozpoczął się od nauki wykonywania zwrotów, a zakończył próbami szarż i walk. W Meksyku wyszkoliliśmy ogółem około 1250 ludzi – 1000 Meksykanów i 250 Bułgarów. Harmonogram prac przewidywał nakręcenie scen do dwóch dużych bitew, znanych jako bitwa i barykady i bitwa strzał. – Bitwa strzał to była nasz duża bitwa pokazowa, 50000 Greków walczących z 25000 Trojan – mówi Crane. – Trojanie walczą zza osłony muru, polegają głównie na łucznikach. Kiedy nie mogą skryć się za murem i muszą walczyć pod nimi, chronią się murem tarcz – musieliśmy uwzględnić ten element w naszych ćwiczeniach. Od początku do końca bitwa trwa może z dziesięć minut, ale dwie ekipy filmowały ją przez cały miesiąc.

Choć z powodów bezpieczeństwa znaczna większość strzał, jakie widzimy na ekranie, powstała dzięki komputerom, zbrojmistrz Simon Atherton nadzorował projektowanie i wykonanie 20000 strzał, a także 3000 mieczy i włóczni i 4000 tarcz.

Druga bitwa miała mniejsze rozmiary, ale była równie ambitnym przedsięwzięciem. – W trakcie bitwy na barykadach – opisuje Crane, - widzimy jak Trojanie staczają kule ognia ze szczytu wzgórza na obóz grecki. Pomyśleliśmy sobie, że będzie to dobrze wyglądało, jeśli wydzielimy tę scenę z innych walk. Kule zrobiliśmy z masy papierowej, wewnątrz znajdowały się małe ładunki, kiedy kula w coś uderzyła, specjaliści od efektów detonowali materiał wybuchowy, rozrzucając dookoła szczątki kuli.

Kolejną istotną sceną walk, jaką nakręcono w Meksyku, było lądowanie Greków i splądrowanie świątyni Apolla przez Achillesa i jego Myrmidonów.

Główne sceny pojedynków to walka Parysa z Menelaosem, Achillesa z olbrzymem Boagriusem, a także ta, od wyniku której zależał los dwóch narodów – Hektora i Achillesa. Nad opracowaniem tej ostatniej trzydzieści osób pracowało trzy miesiące. Pitt i Eric Bana (I) ćwiczyli ją po cztery godziny dziennie przez dwa miesiące. - Armie starły się w boju, widzimy co dzieje się, gdy ich dwaj najlepsi wojownicy stają naprzeciw siebie – opowiada Petersen. – Cała sztuka polega na tym, zresztą mistrzowsko widać to u Homera, by tak zbudować napięcie przed pojedynkiem, by całkowicie jasny był jej monumentalny wymiar. Choć widzieliśmy bitwę z udziałem 75000 wojowników, to ta walka pomiędzy dwoma żołnierzami jest znacznie bardziej widowiskowa i fascynująca.

W trakcie realizacji tej sceny nie korzystano z usług kaskaderów – każdy ruch wykonywali osobiście Pitt i Bana. – Kiedy widzi się tę walkę na ekranie, nie sposób uwierzyć, że biorą w niej udział aktorzy – zachwyca się reżyser. – Mówię tu o krwi, pocie i łzach, o realizmie walki, o wszystkim tym, co chcieliśmy pokazać w filmie, a czego ucieleśnieniem jest walka Erica i Brada. - Brad Pitt był gotów na wiele poświęceń – mówi Crane. – Jest bardzo skupiony na tym, czym się zajmuje. Kręciłem walki na wideo i pokazywałem mu potem choreografię. Kiedy je oglądał błyszczały mu się oczy, widać było, że to przeżywa, że myślami jest w walce. Wszystkie układy początkowo ćwiczyli kaskaderzy, ale kiedy w próbach zaczęli uczestniczyć aktorzy, nagle mieliśmy przed sobą zupełnie inne walki. Eric i Brad tchnęli życie w swych bohaterów. - Od czasu do czasu bierze się udział w realizacji filmu, podczas którego wszyscy dają z siebie dosłownie wszystko – mówi Pitt. – Mam wrażenie, że miało to miejsce w trakcie kręcenia Troi, zaczynało się od reżysera, a kończyło na gońcu. Doskonale spisali się także Simon Crane i jego pracownicy. - Wydaje mi się, że opracowane przez nich bitwy zapierają dech w piersiach – zgadza się Bana, który przed zjawieniem się na planie przez pół roku ćwiczył w ojczystej Australii. - Simon Crane i jego ludzie byli po prostu nadzwyczajni. Kaskaderzy, których musiałem „pokonywać”, mieli niesamowitą wytrzymałość. - Eric był wspaniały – mówi Crane. – Na samym początku powiedział nam, że nie ma zbyt wielkiego doświadczenia, jeśli chodzi o filmowe walki. Uwzględniliśmy to w naszym programie szkoleniowym i widać, Eric bardzo się przykładał. Porusza się tak, jak poruszałby się Hektor – on po prostu jest Hektorem.

O fabule

Namiętność leży u podstaw wszystkich monumentalnych wydarzeń, jakie zobaczymy w Troi, epickiej kronice tryumfów i tragedii, opowieści o legendarnej wojnie trojańskiej. Ziarno wojny zostaje posiane podczas uczty, wydanej przez króla Menelaosa ze Sparty. Uczta ma przynieść pokój z królem Priamem z Troi, reprezentowanym przez jego najstarszego syna, księcia Hektora, obrońcę Troi. Kiedy dwaj przywódcy świętują koniec długiej, niszczącej wojny, znika nieziemsko przystojny brat Hektora, Parys. Odnajduje się potem w sypialni żony Menelaosa, Heleny, powszechnie uważanej za najpiękniejszą kobietę świata. Gdy Parys bez powiadomienia brata porywa królową z pałacu Menelaosa, przypieczętowuje swój los. Przywódcy niezliczonych plemion greckich zjednoczą się w walce przeciw Trojanom. Wśród zbierających się Greków jest Achilles, wojownik o takiej sławie i renomie, że samo jego imię wzbudza strach w jego przeciwnikach. Krążą pogłoski, że jego matka, Tetyda (Julie Christie) jest boginią, i że dzięki niej jest nieśmiertelny. W rzeczywistości jest jednak zwykłym człowiekiem, wieczność musi więc zdobyć tak, jak każdy inny śmiertelnik: zapisać się w historii na tyle, by przyszłe pokolenia na zawsze zapamiętały jego imię.

Zataczająca coraz szersze kręgi legenda Achillesa sprawia, że Agamemnon, ambitny i arogancki król Greków i brat Menelaosa, nie ma wyjścia – z ociąganiem wzywa bohatera, by stawił się na wyprawie przeciwko Trojakom. Choć Achilles wie, że wszystko co robi Agamemnon wynika wyłącznie z pobudek osobistych, żądza chwały i wiecznej sławy prowadzi wojownika w odległe kraje, prosto na wojnę, której celem jest zemsta i zdobycie władzy.

Hektor i Parys przybywają do Troi tuż przed grecką armadą. Ich ojciec, król Priam, musi zadecydować, czy przystąpi do wojny z Grekami, czy też zwróci im porwaną żonę Menelaosa, co doprowadzi do niechybnej egzekucji Parysa, gdyż młodzieniec niewątpliwie podąży za swą ukochaną. Wkrótce wszystko staje się jasne. Parys nie odda Heleny, a Priam nie poświęci swego syna. Jedynym wyjściem jest wojna. Wkrótce Trojan ogarnia wojenna pożoga. Na brzegu pobliskiego morza ląduje tysiąc greckich okrętów, atakowi przewodzi boski Achilles. Nic, nawet dowództwo potężnego Hektora, nie jest w stanie powstrzymać Greków przed opanowaniem plaży.

O zachodzie słońca ziemia jest przesiąknięta krwią zarówno Greków, jak i Trojan. Helena ma złamane serce, gdy dostrzega, że jej szczęście jest okupione śmiercią i rozpaczą tak licznych wojowników, nie ma jednak sposobu, by powstrzymać rozlew krwi. Helenę podtrzymuje na duchu miłość Parysa, lecz i on jest przerażony toczącą się bitwą, wywołaną z jego przyczyny. Wszystko wskazuje na to, że los miasta wkrótce spocznie w greckich rękach. Przyszłość jest jednak niepewna, o czym Trojanie nie wiedzą. Pomiędzy Agamemnonem i jego najlepszym wojownikiem, Achillesem, toczy się spór. Achilles nie kryje swej pogardy dla króla. Wojownik walczy jedynie dla siebie – do chwili, kiedy w swoim namiocie znajduje przerażoną dziewczyną, będącą jego nagrodą za zniszczenie świątyni Apolla, boga-patrona Troi i obrońcy miasta. Dziewczyna to kuzynka Hektora, Bryzeida (Rose Byrne), piękna służka świątyni, jedyna osoba, która za nic ma nimb chwały, otaczającej Achillesa. Zaintrygowany wojownik bierze ją pod swoją opiekę.

Wkrótce poznaje cenę tej decyzji. Achilles stwierdza, że nie może ochronić Bryzeidy przed zakusami złego, zazdrosnego króla, który pragnie ukarać go za odniesioną zniewagę.. Gdy Agamemnon porywa Bryzeidę, rozwścieczony Achilles odmawia walki w imię zdradzieckiego króla. Bez Achillesa walczącego wśród Greków, szale zwycięstwa zdają się przechylać na stronę Trojan, którzy okazują się świetnymi wojownikami. Pod murami miasta śmierć zbiera krwawe żniwo – żadna ze stron nie może odnieść decydującego zwycięstwa, obie strony ponoszą olbrzymie straty. - Jest takie stare powiedzenie, że wojna wyzwala w ludziach to co najgorsze i najlepsze – mówi znany producent i reżyser Wolfgang Petersen. – Ale wojna jest nieszczęściem dla wszystkich, którzy są w nią zamieszani. Choć nasz film pokazuje wielkie zmagania pomiędzy tysiącami wojowników w sposób, jakiego nikt wcześniej nie pokazywał, główny nacisk położono na ponadczasowy aspekt opowieści – na zwycięstwa i porażki człowieka, przekazane nam w twórczości Homera. Troja inspirowana jest Iliadą, epickim dziełem, którego prawdopodobnym autorem jest starożytny poeta Homer, uważany za ojca literatury zachodniej. Przypisywane mu epickie poematy powstały w ósmym stuleciu przed naszą erą, mniej więcej 300 do 400 lat po przypuszczalnym upadku Troi. Choć nie jest jasne, czy Homer przetworzył istniejące wcześniej kroniki przekazywane ustnie, czy też jest pierwotnym i jedynym autorem, jego dzieło przetrwało całe stulecia i do dziś bardzo silnie działa na wyobraźnię wszystkich czytelników. - Nie wydaje mi się, by w ciągu ostatnich 3000 lat jakiś inny pisarz opisał horror wojny równie dosłownie, brutalnie i dokładnie jak Homer - mówi Wolfgang Petersen. – Ale w jego dziełach ludzki dramat jest przesłonięty brutalnością. Współczesna publiczność pozna tę opowieść dzięki zapoznaniu się z życiem i namiętnościami, jakie targają prawdziwymi ludźmi, uwikłanymi w ten straszliwy konflikt.

Autorem scenariusza filmu jest David Benioff, autor scenariusza i noweli do doskonale przyjętego filmu Spike’a Lee 25. godzina. – To jedna z tych opowieści, które przemawiają do każdego – mówi producentka, Diana Rathbun. – Nie wszyscy mogą być wspaniałymi bohaterami i zabić smoka, ale emocje, jakie są udziałem takich bohaterów, znamy i my, zwykli ludzie. Kiedy czytałam scenariusz bardzo spodobał mi się właśnie ten jego aspekt – postaci są tak nakreślone, że publiczność rozpoznaje je niemal natychmiast. Przeniesienie literatury klasycznej na ekran jest zazwyczaj dość trudne, takie dzieła literackie są nam odległe, zdają się dziać w innym świecie, w innych czasach. W tym jednak przypadku widzowie wiedzą, o co chodzi w tej opowieści, znają uczucia, jakimi kierują się jej bohaterowi. Bo uczucia są takie same – niezależnie od tego, czy pochodzą sprzed tysięcy lat, czy też doświadczyliśmy ich wczoraj.

Obsada

Aktorzy grający w filmie, który odtwarza wydarzenia sprzed 3000 lat, musieli nie tylko tchnąć życie w bohaterów prastarej opowieści, musieli także pokazać niepoddające się upływowi czasu ludzkie dramaty. - To bardzo skomplikowana historia – podkreśla reżyser. – Jest w niej tyle postaci, każda związana na liczne sposoby z pozostałymi. Wszystkie składają się na niesamowitą ludzką mozaikę. Tu nie ma nieważnych bohaterów opowieści, nie można usunąć dwóch czy trzech postaci, ponieważ bez nich cała opowieść nie będzie miała sensu, rozpadnie się jak domek z kart. Fascynującą przygodą było obsadzanie wszystkich ról, wydaje mi się, że mogę być naprawdę dumny z wybranych aktorów. Wszyscy są nieprawdopodobnie świetni. Najważniejsze było wybranie aktora do roli wspaniałego wojownika, bohaterskiego Achillesa. Z propozycją objęcia roli filmowcy zwrócili się do Brada Pitta, gwiazdy filmów tak różnych, jak Podziemny krąg i Ocean's Eleven: Ryzykowna gra, zdobywcy Złotego Globu za rolę w filmie 12 małp. - Brad ma zarówno talent, jak i swoisty magnetyzm, dzięki którym jego Achilles jest wiarygodny jako wspaniały wojownik i charyzmatyczny przywódca, a jednocześnie nie traci swego człowieczeństwa – mówi Wolfgang Petersen.

Pitta zaintrygowała skomplikowana osobowość bohatera. - Homer doskonale, w bardzo subtelny sposób pokazuje nam jego charakter. Trzeba przy tym pamiętać, że nie było to łatwe, bo Iliada nie jest opowiadana linearnie – mówi Pitt. – Od słowa do słowa, stopniowo, odsłania się przed nami osobowość Achillesa. W jednym momencie mamy wrażenie, że to brutalny zabójca o kamiennym sercu, po czym Homer zaczyna opowiadać o wcześniejszych wydarzeniach, w których poznajemy zupełnie inną stronę tego człowieka. Z opowieści dowiadujemy się, że był łaskawy i wielkoduszny. Dzięki takim zabiegom, pozornym sprzecznościom, Homer ukazuje swym czytelnikom zmienność natury ludzkiej. W obsadzie filmu znaleźli się aktorzy, którzy dopiero wspinają się na szczyt filmowego panteonu, jak i doświadczeni weterani filmu i teatru. W rolę księcia Troi, Hektora, wcielił się Eric Bana (I), gwiazda filmu Anga Lee Hulk, pamiętny także z australijskiego filmu Chopper. - Hektor od razu przykuł moją uwagę – przypomina sobie aktor. – Jest bardzo szlachetny i bardzo odważny, to cechy klasycznych bohaterów, zarówno w sensie filmowym, jak i ludzkim. Hektor ma żonę i dziecko, ale wyczuwam w nim, że całe miasto, cała Troja jest jego rodziną. Choć cały film jest epicki, według mnie pokazuje naprawdę osobistą historię, bardzo bliskie więzi ludzkie, namiętności i uczucia, z których kiełkuje wojna i chaos.

Orlando Bloom, który dał się poznać światowej publiczności rolą w filmowej trylogii Władca Pierścieni, gra młodszego brata Hektora, niezwykle czarującego księcia Parysa. – Osobiście uważam, że Parys jest swoistym antybohaterem - mówi aktor. – Nie jest podobny do żadnej z granych przeze mnie wcześniej postaci. To drugi syn Priama, prowadził dotychczas życie wolne od trosk i niedostatków. Opiekowano się nim, nie musiał przejmować się ani obowiązkami wojownika, ani króla. Choć żyje w niebezpiecznym, rozpolitykowanym otoczeniu, jego świat jest bardzo prosty, do chwili, gdy jego pożądanie kobiety staje się powodem wojny. Walczą dwa kraje, a ich wojna doprowadza do utraty wszystkiego co zna. Wszystko to z powodu jego miłości.

W poszukiwaniu aktorki, która zagrałaby Helenę, królową, której uroda stała się przyczyną wyprawy tysiąca okrętów, zorganizowano międzynarodowe castingi. Reżyser wybrał w nich niemiecką aktorkę Diane Kruger, która wcześniej wystąpiła w filmie Mon idole. – W Iliadzie Helena jest próżna, dba praktycznie wyłącznie o siebie, ciężko jest więc zarówno zrozumieć, jak i wybaczyć jej samolubne zachowania – mówi Kruger. – W scenariuszu filmu jest już bardziej ludzka, widać jak bardzo samotne życie prowadziła, że czuła się niczym ptak uwięziony w złotej klatce. Widzowie zobaczą także, jak zmuszono ją do poślubienia mężczyzny dwukrotnie od niej starszego. Wyraźnie widoczne jest, jak bardzo jest nieszczęśliwa. Gdy poznaje Parysa, nagle okazuje się, że może poznać co to miłość, uczucie, którego nigdy wcześniej nie znała. Ma nadzieję, choćby chwilową, na wyrwanie się z więzów, na uwolnienie się. – Chciałabym wierzyć, że Parysa przyciągnęła do niej nie tylko uroda, lecz także otaczająca ją aura smutku i bezsilności.

W postać króla Menelaosa, od którego uciekła Helena, wcielił się wszechstronny aktor Brendan Gleeson. – Menelaos to Spartańczyk, choć stracił nieco na swej twardości – mówi Gleeson, mający na swoim koncie role w filmach Gangi Nowego Jorku i 28 dni później. – Spartanie cieszyli się sławą ludzi bardzo twardych i lubiących wojnę, ale dni wojowania Menelaosa już minęły. W zasadzie całkiem go polubiłem, choć nie jest to jakaś szczególnie atrakcyjna postać. To mężczyzna w średnim wieku, mający piękną, młodszą żonę. Spełnia się jego najgorszy koszmar – zjawia się młodszy rywal i zabiera żonę ze sobą. Wydaje mu się, że traci wszystko. W gruncie rzeczy to jednak porządny człowiek, pod Troję wyrusza po swoją żonę i honor.

Brat Menelaosa, chciwy król Agamemnon, grany jest przez znanego aktora Briana Coxa, który międzynarodową sławę zdobył dzięki występom w filmach takich jak 25. godzina i L.I.E. – Mam wrażenie, że dla Agamemnona Troja to takie miejsce pełne wyznawców New Age, bitników i hipisów – mówi aktor. – Uważa, że wszyscy żyją tam zajęci własnymi sprawami, nie wiedzą nic o świecie i postępie, jaki się dokonał. Właśnie dlatego Agamemnon chce pokazać im – w naprawdę straszny sposób – czym stał się świat. Agamemnon jest pijany władzą, a jego pragnienie pokonania Troi ma w sobie coś autodestruktywnego – jest jak jakaś potężna maszyna, której przydarza się awaria. Stare powiedzenie, że władza korumpuje, a absolutna władza korumpuje absolutnie, jest wielce prawdziwe.

W roli władcy miasta, króla Troi Priama, zobaczymy Petera O’Toole’a, siedmiokrotnie nominowanego do Oskara, honorowego laureata tej nagrody, przyznanej mu za wkład, jaki wniósł w historię światowej kinematografii. – Przyczyną zguby Prima jest on sam – uważa O’Toole, mający duże doświadczenie w odtwarzaniu ról przywódców i władców. – Otaczającym go światem rządzą wojownicy-arystokraci, ale Priam wyłamuje się z tego schematu. Grube mury Troi pozwoliły mu przez całe lata żyć w pokoju. Nie ma zamiaru nikogo atakować, ale będzie się zaciekle bronić przed każdym, kto ośmieli się go zaatakować, a żaden wróg nie zdobył nigdy obwarowań miasta. Jednym z najbardziej poruszających momentów filmu jest znacząca, bolesna scena spotkania Priama i Achillesa. Przygotowując się do nakręcenia bardzo osobistej rozmowy bohaterów, Petersen zaplanował realizację całej sceny w sali balowej meksykańskiego hotelu, co miało zapewnić absolutną ciszę, gwarantującą całkowite skupienie aktorów. Specjalne przygotowania sowicie się opłaciły. – Było tam bardzo cicho – wspomina Petersen. – Nigdy tego nie zapomnę. Już po zakończeniu sceny Brad siedział tam, prawie w szoku. A Peter O’Toole – cóż mogę powiedzieć? To była jedna z tych chwil w życiu filmowca, które pamięta się do końca życia. - To jedna z najlepszych scen, jakie czytałem – zgadza się Pitt. – Z dużą niecierpliwością czekałem na jej realizację, byłem bardzo podekscytowany tym, że będę miał okazję pracować nad nią z Peterem O’Toolem. Ta scena jest dla mnie z całą pewnością najlepszym wytłumaczeniem tego, dlaczego zajmuję się aktorstwem. To było coś fantastycznego.

Młodą akolytkę świątyni Apolla, Bryzeidę, siostrzenicę Priama, gra Rose Byrne, gwiazda filmów Nie oddam zamku i Goddess of 1967. Bryzeidę schwytali Grecy i w ramach trybutu przekazali Achillesowi. – Bryzeida bardzo mi się podoba – z entuzjazmem mówi Byrne. – Ma siedemnaście lat, całe dotychczasowe życie spędziła bezpiecznie w Troi, nagle jest jeńcem, ale udaje się jej zachować godność i siłę, mimo warunków, w jakich się znalazła. Moja postać wywiera ostatecznie wielki wpływ na Achillesa, a poprzez niego na całą historię. Bryzeida staje się dla Achillesa kimś bardzo ważnym – mówi Byrne. – Żeby poczuć do niego sympatię musiała ujrzeć w nim kogoś więcej niż zabójcę, musiała przekonać się, że i on ma duszę i serce.

W obsadzie filmu znalazła się także znana aktorka Julie Christie, zdobywczyni Oskara dla najlepszej aktorki za rolę w filmie Darling, która zagrała matkę Achillesa, Tetydę. Jej postać wywrze wielki wpływ na całą opowieść, gdyż to Tetyda przepowie przyszłość Achillesa. – Tetyda jest jasnowidzką – mówi Pitt. – Jej wróżba będzie dla Achillesa prawdziwym dylematem, przepowie mu bowiem, że jeśli nie pójdzie na wojnę, będzie miał kochające dzieci i wnuki, ale gdy umrą jego potomkowie, ludzie o nim zapomną. Jeśli wyruszy w bój, dokona wielkich czynów, o których pamięć przetrwa tysiące lat, zginie jednak na wojnie. Tetyda mówi mu, że jeśli zdecyduje się ruszyć w pole, skazuje się na śmierć.

Agamemnon wie, że Achilles nie wyruszy chętnie do boju, dlatego posyła do niego Odyseusza, króla Itaki i bliskiego przyjaciela syna Tetydy, który ma wzbudzić w nim zapał do walki. – Odyseusz to sprytny, bardzo doświadczony taktyk – mówi cieszący się międzynarodową sławą gwiazdor Sean Bean, który gra Odysa. – To odważny, honorowy człowiek i doskonały wojownik, ale w tej opowieści odgrywa rolę ambasadora lub dyplomaty. Odyseusz rozumie Achillesa lepiej niż ktokolwiek inny, wie dlaczego nie chce iść na wojnę, rozumie dlaczego nie chce wyruszyć u boku Agamemnona, któremu nie ufa. Achilles bardzo lubi Odyseusza i słucha jego rad – a to nieczęsto mu się zdarza. Obaj bohaterowie cenią się wzajemnie i szanują, i jeśli komuś może się udać nakłonić Achillesa do wyruszenia pod Troję, to tylko Odyseuszowi. - Nasza opowieść mówi o tym, jacy są ludzie – podsumowuje Petersen. – Świat nie jest czarno-biały. Nie ma podziału na tych „dobrych” i tych „złych”. To tradycyjna opowieść, niemal klasyczna. O samej fabule można powiedzieć, że jest nowoczesna, ponieważ porusza współczesne tematy, mówi o ludzkich dramatach i cierpieniu. Życie jest tak skomplikowane i pasjonujące, z tego powodu może być także pełne tragedii.

Wśród pozostałych aktorów, jakich zobaczymy w filmie Petersena, znajdują się Saffron Burrows jako oddana żona Hektora Andromacha; Vincent Regan w roli Eudorusa, towarzysza Achillesa i kapitana Myrmidyjczyków, a także Garrett Hedlund jako umiłowany kuzyn Achillesa, Patrokles.

Okręty

W filmie widoczne jest tysiąc okrętów, jakie wypływa ze Sparty po Helenę. Do ich stworzenia wykorzystano kilka różnych technik. Na Malcie zbudowano dwa działające, długie na 12 metrów okręty. Przy ich budowie wykorzystano stal, którą pokryto następnie drewnem. Okręty te wzięły udział w scenach na morzu. - Te dwa okręty to były prawdziwe techniczne cudeńka – mówi Nigel Phelps. – Kiedy na pokładzie czegoś takiego ma znaleźć się załoga i aktorzy, konieczne jest spełnienie wielu bardzo ścisłych wymogów. Konieczne było uzyskanie certyfikatu pływalności tych jednostek, zabranie kamizelek ratunkowych, na okrętach musiały się także znajdować ukryte łodzie ratunkowe, musieliśmy zbudować więc sporo schowków. W naszej ekipie mieliśmy zawodowego szkutnika, dzięki któremu nasze zabaweczki nabrały wiarygodnego wyglądu. Mówiąc krótko, zbudowaliśmy dwa normalne, doskonale wyposażone jachty, które wyglądają na łodzie sprzed 3000 lat.

Ponieważ dwa prawdziwe okręty, skonstruowane dla potrzeb filmu, musiano wykorzystywać w roli kilku różnych jednostek, Phelps i jego ludzie musieli wymyślić sposób na łatwą i szybką zmianę ich wyglądu. Rozwiązaniem okazało się zaprojektowanie odmiennych oczu widocznych na dziobie i znaków na żaglach. Najłatwiejszym do wypatrzenia okrętem jest ten należący do Achillesa – jako jedyny w całej flocie płynie pod czarnymi żaglami.

W scenach, w których widoczny jest obóz grecki rozbity na plaży, wykorzystano cztery inne okręty – a w zasadzie trzy pełne jednostki i dwie połówki kolejnej. Ponieważ okręty te przez cały czas pozostawały wyciągnięte na plaży, wybudowano je w całości z drewna, co w oczywisty sposób dodało im realizmu.

Za wyjątkiem dwóch, wspomnianych wyżej prawdziwych okrętów, armada tysiąca greckich łodzi żeglujących do Troi powstała dzięki pracy Framestore CFC, największej w Europie firmy zajmującej się efektami wizualnymi i animacją komputerową.

Ostatnia bitwa

Pierwsza i druga ekipa filmowa zakończyły prace na Malcie i wyruszyły do Meksyku, gdzie czekała ich realizacja potencjalnie najtrudniejszych i najbardziej wymagających scen całego filmu. Praca na nowym planie, w Los Cabos, leżącym na najbardziej wysuniętym na południe fragmencie półwyspu Baja, w odległości 1100 mil od granicy z USA, rozpoczęła się 11 lipca.

Wiele osób pracujących na planie filmu wynajęto w Meksyku, zarówno z samego miasta Meksyk, jak i z dalszych okolic. Po przybyciu na miejsce liczącej ponad 350 osób zasadniczej części ekipy, wciąż należało wykonać olbrzymią pracę, by przygotować teren do kręcenia zdjęć.

Wiele z koniecznych prac wykonano jeszcze przed przybyciem aktorów i filmowców, ekipy pracowały na powierzchni ponad 2800 akrów. Wynajęto 230 robotników, większość pochodziła z miasta Meksyk, którzy zajęli się budową greckich okrętów, wspaniałej świątyni Apolla i imponujących murów miasta. Jednym z najpoważniejszych problemów, jakie musiano rozwikłać, było oczyszczenie terenu pod mur. Plażę wybraną na miejsce realizacji poszczególnych scen otaczały tysiące akrów stepu, porośniętego kaktusami. Przygotowując miejsce, na którym miano stoczyć bitwę, oczyszczono około mili kwadratowej terenu.

Zanim wydano pozwolenie na rozpoczęcie prac, konieczne było wykonanie badań terenu, w rezultacie pozwolenie obwarowano licznymi warunkami, jednym z nich była konieczność zachowania przedstawicieli pewnego gatunku kaktusa. Ekipa produkcyjna musiała zorganizować grupę botaników, która przeliczyła, zaklasyfikowała i oznaczyła każdy kaktus na wybranym terenie. 4000 kaktusów musiano ręcznie wykopać i przenieść do szkółki, gdzie opiekowano się nimi do czasu ponownego przesadzenia na pierwotnie zajmowane miejsce, co nastąpiło po zakończeniu zdjęć.

Podobnych starań dokładano w przypadku zwierząt występujących w pasie nadmorskim. Całe wybrzeże Meksyku to obszar lęgowy żółwi, konieczne więc było wprowadzenie w życie specjalnego programu ochrony tych gadów. Wynajęto dwóch specjalistów, którzy przez pół roku, siedem dni w tygodniu, dwadzieścia cztery godziny na dobę, patrolowali plażę w poszukiwaniu miejsc lęgowych żółwi. Z wykrytych gniazd wybierano jaja, które przenoszono go ogrodzonego „inkubatora”. 45 dni później z jaj wykluwały się żółwie, które wypuszczano na brzegu morza.

Po zabezpieczeniu terenu 80 robotników, którymi kierował Tony Graysmark, rozpoczęło budowę zewnętrznego muru i bram Troi. Trwało to cztery miesiące, podczas budowy zużyto około 200 ton cementu. Wybudowano stusiedemdziesięciometrowy odcinek obwarowań, o przeciętnej wysokości 12 metrów, choć w pobliżu bramy wysokość muru sięgała 20 metrów. W procesie postprodukcji mur przetworzono cyfrowo, wydłużając go w obu kierunkach o całe mile.

O prawdziwym pechu można powiedzieć, gdy filmowcy przekonali się, że wybudowany dla nich mur wcale nie jest niezniszczalny. Pierwsza ekipa zdjęciowa opuściła już Meksyk, druga miała przed sobą jeszcze dwa tygodnie zdjęć, kiedy w niedzielę 21 września, o drugiej nad ranem, wybrzeże półwyspu Baja nawiedził huragan Marty. Wszystkie plany zostały poważnie uszkodzone – mury miasta zawaliły się na dwóch trzecich długości.

Druga ekipa pod kierownictwem Simona Crane’a zdołała jeszcze przez tydzień kręcić ujęcia na plaży – pomimo braku połowy greckiej floty i zniszczenia części świątyni Apolla. Sama odbudowa muru trwała jednak kolejny miesiąc. Ostatnie ujęcia nakręcił Petersen z częścią drugiej ekipy i Cranem w końcu grudnia minionego roku. - Podczas pracy nad tym filmem czułam się trochę tak, jakbym sama w nim występowała – mówi producentka Diana Rathbun. – Czasami każdy musiał dawać z siebie dosłownie wszystko, sama logistyka całego przedsięwzięcia była bardzo poważnym wyzwaniem. Nigdy jednak nie pracowałam nad innym filmem, podczas realizacji którego widziałabym tyle pasji i zaangażowania.

Spalenie Troi

Po zakończeniu prac nad wszystkimi scenami toczącymi się wewnątrz miejskich murów, zespół filmowców stanął przed ostatnim zadaniem na Malcie – musieli spalić doszczętnie swoje dzieło. Sfilmowanie zburzenia Troi wymagało olbrzymiej pracy, niezwykle starannego planowania, koordynacji i dużego wysiłku. – Nasza scena to jeden z największych pożarów na planie filmowym od czasów Przeminęło z wiatrem – mówi kierownik ekipy zajmującej się efektami specjalnymi, Joss Williams. – Nasz pożar był jednak nieco inny – w pełni nad nim panowaliśmy, a ogień w każdej chwili mogliśmy zgasić. W przypadku Przeminęło z wiatrem po prostu podpalono dekoracje i zdano się na żywioł.

Do pięciu zbiorników płynnego propanu ekipa pracowników Williama podłączyła setki metrów rur, którymi płynął gaz. Ich wyloty znajdowały się na tyłach budynków. Kontrolowano je dzięki 350 zaworom. Każdy zbiornik mieścił 5000 litrów materiału palnego, który mógł być wykorzystywany zarówno w postaci płynnej, jak i gazowej. Jeśli podpalano ciekły gaz, płomień był 270 razy bardziej intensywny, niż w przypadku podpalenia propanu w postaci lotnej. W tym niebezpiecznym otoczeniu poruszał się zespół doświadczonych kaskaderów, kierowany przez Simona Crane’a, a także aktorzy Brad Pitt, Brian Cox i Sean Bean.

Sprawą najbardziej istotną dla kierownika drugiej ekipy zdjęciowej, Crane’a, było zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim osobom, biorącym udział w tym doskonale wyreżyserowanym chaosie. - Bezpieczeństwo jest, oczywiście, najważniejsze – wyjaśnia doświadczony kierownik kaskaderów. – To właśnie dlatego tak dużo czasu i uwagi poświęcamy na próby. Im więcej prób, tym mniejsze ryzyko. Scenę splądrowania miasta ćwiczyliśmy już na wiele tygodni przed jej realizacją. Nawet pomimo podjęcia licznych środków ostrożności, coś zawsze może pójść źle – dlatego na planie cały czas przebywała grupa doświadczonych sanitariuszy i kilka karetek, mieliśmy także opracowane kilka planów ewakuacji.

Ze względu na intensywne przygotowania, doświadczenie osób biorących udział w realizacji tej sceny i wzorowe wykonanie planów, w trakcie realizacji pożaru Troi nikt nie doznał żadnych obrażeń.

Ulepszone bitwy

Każdego dnia pod Troją ścierały się tysiące ludzi. Nawet legiony statystów, kaskaderów i aktorów, którzy pracowali nad filmem, nie wystarczyłyby do wiarygodnego oddania tej olbrzymiej walki. Zadanie odpowiedniego pokazania skali walk spoczęło na barkach pracowników zespołu zajmującego się efektami wizualnymi.

W Troi debiutuje „wirtualny kaskader”, opracowany przez firmy The Moving Picture Company i Framestore CFC, wykorzystujący technologię opracowaną pierwotnie przez NaturalMotion. Oprogramowanie, nazwane „endorfiną”, służyło początkowo do naukowych badań ruchu ludzi, wykorzystywano je na Uniwersytecie Oksfordzkim. Ten genialny program umożliwił stworzenie wirtualnych ciał ludzkich, reagujących na każdy bodziec fizyczny dokładnie tak, jak zareagowałby na niego prawdziwy człowiek. W standardowo wykorzystywanych programach komputerowych postaci tego rodzaju korzystają zazwyczaj jedynie z biblioteki gotowych ruchów, tu natomiast każdy z wirtualnych aktorów poruszał się i reagował samodzielnie, w sposób niezwykle realistyczny. Proces, dzięki któremu wirtualni kaskaderzy mogli poruszać się na ekranie i „podejmować decyzje”, został nazwany „technologią aktywnej postaci”. Jej sednem jest symulacja sztucznej inteligencji, biorącej pod uwagę możliwości mózgu, ciała i nerwów człowieka. Wirtualni kaskaderzy stopniowo uczyli się poruszania i reagowania bodźce, im dłużej trwała nauka, tym bardziej realistycznie reagowali. Modele mięśni, jakimi posłużono się do nadania kształtów tym cyfrowym postaciom są wiernym odzwierciedleniem rzeczywistych mięśni ludzkich. Dzięki połączeniu tych wszystkich elementów widz ma wrażenie, że na ekranie obserwuje działania prawdziwych ludzi.

Po zaprogramowaniu gotowi wirtualni kaskaderzy potrafili podejmować samodzielne decyzje, odpowiednio reagując na to, co działo się dookoła nich. Na przykład, wbudowane w oprogramowanie moduły odpowiadające za chęć przetrwania wymuszały używanie tarcz, chroniących przed ciosami przeciwnika, za utrzymanie równowagi i podobne aspekty walki. Genialne oprogramowanie umożliwiło pokazanie zapierających dech w piersiach bitew na skalę i w sposób niewidziany wcześniej w kinie.

Więcej informacji

Proszę czekać…