Walcząc o posadę zastępcy kierownika Stephenie, odmawia starej cygance przedłużenia terminu spłaty długów, co oznacza dla niej eksmisję. Upokorzona staruszka rzuca na nią straszliwą klątwę demona Lamii. Stephenie szybko przekonuje się, że to wcale nie zabobony, a jeśli nie wymyśli jak pozbyć się demona, za trzy dni porwie on jej duszę do piekła. Na szczęście dla niej są ludzie którzy wiedzą jak jej pomóc.

Charakteryzacja

W jednej z kilku scen, wymyślonych przez braci Raimi, w których leje się krew, reżyser poprosił ekipę, żeby efekt tryskającego krwią nosa Christine zrealizować tradycyjną metodą. Aby stworzyć najbardziej spektakularny krwotok z nosa w historii kina, charakteryzator Greg Nicotero umieścił za uchem Alison Lohman rurkę, biegnącą do nosa. Następnie w nozdrzu aktorki umieszczono mały zbiorniczek, w którym krew odbijała się za pomocą specjalnego urządzenia, tryskając na zewnątrz - czasem na zdumiewającą odległość 4 metrów.

"To było dziwne uczucie - śmieje się Alison Lohman, wspominając to nosowe akcesorium. Zupełnie jakby ktoś włączał mi w nosie zraszacz. Najbardziej niesamowite wrażenie sprawiała siła ciśnienia oraz ilość wydostającej się na zewnątrz krwi".

Na uwagę zasługuje też praca ekipy KNB, odpowiedzialnej za stworzenie wielu różnych wcieleń pani Ganush. Były to, między innymi, zabalsamowane zwłoki, gnijący trup z koszmaru Christine oraz ciało "spoczywające w pokoju" na cmentarzu.

Mając do czynienia z tyloma odmianami śmierci, na planie trzeba było zachować duże poczucie humoru. "Sam ma specyficzne podejście do swoich bohaterów oraz poczucie humoru na granicy dobrego smaku" - wyjaśnia Nicotero. "Znam Sama na tyle długo, żeby wiedzieć, że on raczej nie ma oporów. Bardzo chętnie pójdzie za tobą ścieżką, która wydaje się nieco kontrowersyjna - bo chce zapewnić widzom i sobie dobrą zabawę".

Dla potrzeb charakteryzacji i efektów specjalnych, Lorna Raver musiała poświęcić wiele czasu na wykonanie odlewów ciała i twarzy. Pozwoliło to na zaprojektowanie różnych wcieleń tej postaci.

"Lorna jest naprawdę wspaniałą aktorką, z którą doskonale się współpracuje - chwali ją Nicotero. "Nie dość, że wykonaliśmy odlewy jej twarzy z różną mimiką, to wysłaliśmy ją jeszcze do firmy Cyber Effects w Burbank, gdzie powstał skan całego jej ciała, który pozwolił na stworzenie trójwymiarowych kopii aktorki. Zeskanowaliśmy też tę jej obłąkaną, potworną, przerażającą minę z szeroko otwartymi ustami".

Jakby tego było mało, przygotowano też dla aktorki różnego rodzaju protezy dentystyczne, soczewki kontaktowe oraz specjalną protezę, pokazującą obrażenia pani Ganush po bliskim spotkaniu z biurowym zszywaczem Christine. Aktorka ucieszyła się, że charakteryzacja zbytnio nie krępuje jej ruchów. "Makijaż nie usztywniał twarzy, przez co nie ucierpiała moja mimika, a jedynie podkreślał zmarszczki i moje naturalne cechy wyglądu". Natomiast w kilku ujęciach, w których pani Ganush ukazuje się Christine w postaci zjawy, charakteryzacja jest o wiele mocniejsza i bardziej złożona.

"Charakteryzacja demona była o wiele solidniejsza - zauważa Lorna Raver - ale w takich sytuacjach gra się inaczej. Na tym etapie jestem wytworem wyobraźni Christine. Tym, co ona widzi, a nie tym, co ja przedstawiam. To nie pani Ganush, lecz jej wizja w oczach głównej bohaterki".

Christine u wrót piekieł

Pod względem efektów specjalnych, jedną z ważniejszych była scena, w której Lamia usiłuje zaciągnąć Christine do piekła. W tym celu powstał mechaniczny cylinder oraz dwa krzesła, na których Alison Lohman mogła przyjąć pozycję siedzącą lub leżącą.

"Krzesła zostały wykonane z przezroczystego plastiku, przepuszczającego światło - wyjaśnia Bruce Jones. Cylinder natomiast zaprojektowano tak, żeby zmieścili się w nim ubrani w zielone kostiumy członkowie ekipy KNB, którzy przy pomocy sztucznych rąk wchodzili w bezpośrednią interakcję z Alison. Otwór wypełniliśmy cyfrowymi kamieniami i gruzem, dodając do wszystkiego promienie światła".

Sam Raimi nie może się nachwalić swojej aktorki, wspominając drogę do piekła i z powrotem, jaką jej zgotował, zmuszając do gry w skomplikowanej scenografii oraz kaskaderskich wyczynów:" Alison była niesamowita. Zafundowaliśmy jej sceny walki, błoto i krew, a ona wychodziła zwycięsko z każdej sytuacji - gotowa na więcej. Zachwyciła mnie jej wytrzymałość i profesjonalne podejście.”

Jasnowidze i grzesznicy: Obsadzanie ról

Kiedy scenariusz był gotowy i realizacja dostała zielone światło, Sam Raimi wraz z producentami zabrał się do szukania głównej bohaterki, do roli bardzo wymagającej pod względem kondycyjnym. Na szczęście, reżyser znalazł Alison Lohman. "Alison jest niezwykle wrażliwą osobą" zachwyca się Rami. "Jest aktorką, z którą się utożsamiamy, oglądając ją na ekranie. Ponieważ zależało mi, żeby widz identyfikował się z tą bohaterką, bardzo ważne było obsadzenie Alison w tej roli".

"Christine podejmuje kolejne decyzje, które mogłyby zrazić do niej widza - dodaje Raimi - Stają się one coraz mroczniejsze, ale dzięki temu jest w stanie przeżyć ten straszliwy koszmar, będący jej udziałem. Chciałem, żeby widzowie pozostali przy Christine, nawet kiedy będzie - pod koniec filmu - podejmować bardzo trudne decyzje". Lohman chętnie podjęła się wyzwań, jakie niosła ze sobą jej rola pod względem kondycyjnym, ale nie była wielką fanką horrorów, kiedy dołączyła do ekipy. Aktorka wyjaśnia "Nie lubiłam horrorów tylko dlatego, że strasznie się ich bałam. Po co siedzieć w kinie na horrorze, jeśli przez cały czas człowiek ma zamknięte oczy?"

Jednak doświadczenia Christine wydały się aktorce na tyle fascynujące, że gotowa była podjąć wyzwanie. "Moja bohaterka przechodzi prawdziwą przemianę - mówi Lohman. - Na początku popełnia jeden błąd. Po drodze staje się bardziej współczująca i empatyczna, a ja z przyjemnością grałam w scenach akcji. Dobrze się bawiłam i nie przeszkadzało mi, że miałam coraz więcej siniaków". Przeciwieństwem Christine jest jej sympatyczny (choć powątpiewający) chłopak, Clay. Justin Long odkrył, że ta pragmatyczna, sceptyczna postać przypomina mu ojca. "Mój ojciec jest profesorem filozofii, człowiekiem racjonalnym... wyjątkowym stoikiem o żelaznej logice" - zauważa aktor. - Jest zwolennikiem teorii, że na wszystko można znaleźć wytłumaczenie. Musiałem wzorować się na kimś, kto częściej używa prawej półkuli do myślenia. Ja wierzę we wszystko: potwora z Loch Ness, Wielką stopę, duchy. Czuję, że wokół mnie istnieją nadprzyrodzone moce".

W filmie przez cały czas widać, że Clay odgrywa kluczową rolę w życiu Christine. "Staram się wspierać ją, jak potrafię, zamiast rzucić ją, ze słowami, że postradała zmysły" - wyjaśnia Long. "Oto siła naszego związku". I chociaż Clay stanowi ogromne wsparcie dla swojej dziewczyny, rzadko bywa obecny podczas ataków Lamii na Christine. Long dowcipnie komentuje fakt, iż nie udało mu się wziąć udziału w najbardziej obrzydliwych scenach filmu. "To niesamowite wrażenie, kiedy człowiek czuje dziwną zawiść, że to nie jego obrzucają larwami".

Jako chłopak Christine, Clay zachowuje się tak, jak większość rozsądnych ludzi... pociesza ją i współczuje jej, ale szczerze wątpi w występowanie jakichkolwiek pozaziemskich zjawisk.

W niewdzięczną rolę pani Ganush, wciela się nieznana szerzej publiczności kinowej Lorna Raver. Aktorka spędziła większą część kariery na deskach teatrów w Nowym Jorku i Chicago, zanim trafiła do Hollywood. "Nie grałam zbyt często w filmach, bo starszej aktorce trudno dostać w nich rolę, jeśli nie jest znana" - wyznaje Raver. "Kiedy otrzymałam tę propozycję i dowiedziałam się, że w projekt zaangażowany jest Sam, bardzo się ucieszyłam".

Raver zdobyła rolę przechodząc tradycyjny proces przesłuchań. Zgodnie z przyjętym zwyczajem, na początku widziała tylko niewielkie fragmenty scenariusza. "Nie miałam pojęcia, w co się pakuję - mówi Raver - ponieważ przeczytałam tylko sceny ze staruszką, która przychodzi do banku, bo chcą ją wyrzucić z domu. Dopiero potem przeczytałam cały scenariusz i powiedziałam "O rany!". Kiedy aktorka oswoiła się z treścią fabuły i czekającymi ją trudnymi zadaniami, odkryła, że praca z Samem jest bardzo przyjemna. "Sam potrafi przełamywać lody" - zauważa Raver. - "Aktorowi świetnie się z nim pracuje, ponieważ włącza go do procesu. Ciekawie się go obserwowało, ponieważ jest niezwykle skupiony i czasem można zauważyć, że w głowie ma cały film".

Chociaż jest to pierwsza tak znacząca rola filmowa tej doświadczonej aktorki teatralnej i telewizyjnej, z radością podchodzi ona do każdej nietypowej postaci, w jaką się wciela. Przygotowując się do roli, uczyła się węgierskiego akcentu. Poprosiła nawet nauczyciela, żeby przetłumaczył fragmenty scenariusza na węgierski. Nauka słownictwa przydała się podczas kilku scen. Raimi prosił Raver, żeby w najbardziej emocjonujących, gwałtownych scenach ataków pani Ganush na Christine, używała węgierskich słów.

Nikt nie był pod większym wrażeniem talentów aktorki, niż człowiek, który pomógł jej zbudować rolę zarówno uroczej jak i podłej pani Ganush. "Lorna trafiła z tą rolą w dziesiątkę - mówi Raimi - zwłaszcza w scenie ataku w samochodzie. Jest prawdziwą wojowniczką, która zawsze gotowa jest powtórzyć ujęcie i dać z siebie wszystko".

Kostiumy

W kreowaniu bogatego i różnorodnego świata filmu "Wrota do piekieł", swój udział miała też autorka kostiumów, Isis Mussenden. Scenograf opowiada historię każdej postaci przy pomocy wnętrz, a Musseden pragnęła osiągnąć to samo poprzez ubranie. "Christine na początku filmu jest przedstawiona jako młoda, ambitna pracownica banku, która stara się wyglądać konserwatywnie, ale nie brak jej wyczucia stylu" - mówi Musseden. "Kiedy zaczyna się czuć coraz gorzej psychicznie z powodu obecności nieuchwytnych sił nadprzyrodzonych, odbija się to niekorzystnie na jej wyglądzie. Staraliśmy się to pokazać ubierając ją w coraz bardziej zgaszoną kolorystycznie garderobę".

Projektantka kostiumów współpracowała z aktorami, pragnąc nadać autentyczności każdemu z bohaterów poprzez ich stroje. Niektóre ubrania były kupione, inne trzeba było uszyć. "W przypadku Lorny wszystko szyliśmy, ponieważ jej postać przechodzi w filmie znaczące przemiany. Zaprojektowaliśmy dla niej płaszcz z lat sześćdziesiątych, w intensywnych ciepłych barwach i dodaliśmy charakterystyczną koszulę z poliestru, którą mogła kupić na wyprzedaży 15 lat wcześniej. Całości dopełniała stara, gruba wełniana spódnica, która wyglądała tak, jakby pani Ganush miała ją od zawsze oraz buty na płaskim obcasie". Szczegóły te sprawiły, że Wrota do piekieł mają niezwykłą atmosferę. "Na planie wszystkie te detale rzucały się w oczy. Dzięki scenografii Steve'a, dekoracjom Dona i rekwizytom Ellen Freund, czuło się obecność sił nadprzyrodzonych w życiu Christine".

Kreowanie strachu: Efekty specjalne

Dynamiczna fabuła „Wrót do piekieł” powstała przy użyciu wielu środków, począwszy od green screens, przez użycie manekinów, rekwizytów, aż po CGI. W ekipie Sama Raimi, odpowiedzialnej za te efekty znaleźli się jego współpracownicy z poprzednich filmów oraz inni fachowcy, doskonale obeznani świecie horrorów i gatunku gore.

Plany zdjęciowe

Każdy plan, zaprojektowany przez Saklada współgrał ze zbliżającymi się wydarzeniami. Bezbarwne wnętrza banku nagle zalewa szokująca czerwień krwi; egzotyczny i pełen osobliwych gadżetów pokój seansu spirytystycznego jest terenem działania sił nadprzyrodzonych, a cmentarz to chaotyczne, gotyckie i klaustrofobiczne miejsce kluczowych wydarzeń, rozgrywających się sześć stóp pod ziemią.

Chcąc wiernie przenieść na ekran scenariusz pełen napięcia i elementów horroru, ekipa odpowiedzialna za scenografię musiała wykorzystać istniejące plany zdjęciowe i zbudować nowe.

"Wzbogaciliśmy postać Christine, wymyślając jej historię rodzinną, dzięki czemu jej pokój, który to odzwierciedlał, nabrał wiarygodności - mówi Saklad. "Z naszego punktu widzenia, mogliśmy popełnić tylko jeden błąd, a mianowicie taki, że jej sypialnia nie wyglądałby realistycznie. Sam może do woli udziwniać sceny akcji tylko wtedy, gdy stworzymy dla niego prawdziwy świat. Ujęcie się nie uda, jeżeli widz odniesie wrażenie, że Christine nie uderza w rzeczywistą ścianę. Im wyższy stopień realności udało się nam uzyskać, tym lepiej sprawdzały się elementy horroru”. Podczas tworzenia scenografii pokoju Christine oraz pomieszczenia, w którym odbywał się seans spirytystyczny, forma musiała ustąpić miejsca funkcjonalności. Obydwa plany powstały na terenie wytwórni 20th Century Fox. Saklad zaprojektował pomieszczenia z ruchomymi ścianami i sufitami. Konsultował się też z Randym Beckmanem, żeby ułatwić pracę kaskaderom.

"Na miesiąc przed zakończeniem scenografii - dodaje Saklad - koordynator kaskaderów zrobił próby ujęć w powietrzu. W ten sposób Randy ustalił miejsca, w których potrzebował otworów na linki asekuracyjne. Projekt sufitów powstał na wczesnym etapie całego procesu, a próby potwierdziły, które części trzeba będzie zdejmować do poszczególnych ujęć". Gotowe pomieszczenie, w którym miała się rozegrać scena seansu spirytystycznego, dekorator planu Don Diers zapełnił noszącymi znamiona czasu, egzotycznymi przedmiotami.

Chodziło o wrażenie, że pokój jest zamieszkany od 30 lat. "Pofarbowaliśmy używane książki, przez co wyglądały tak, jakby tkwiły na półkach od czterech dziesięcioleci" mówi Diers. "Znaleźliśmy antyczne meble, które postarzyliśmy przy pomocy drucianych szczotek. Powyjmowaliśmy z tapicerki część wypełnienia, tak że siedzenia się pozapadały. Wiele pięknych przedmiotów znaleźliśmy w starych rekwizytorniach, które wpadły na dobry pomysł, żeby je zachować z dawnych czasów".

Scenografia „Wrót do piekieł”

Produkcja horroru rozpoczęła się na planie w Kalifornii, gdzie w pomieszczeniach, które kiedyś zajmował bank, scenograf stworzył filmowe miejsce pracy głównej bohaterki - Wilshire Pacific Bank. Wytłumione wnętrza w ziemistych kolorach wyszły spod ręki scenografa Steve'a Saklada, który pracował z Samem jako dyrektor artystyczny przy filmie Spider-Man 2.

"Wrota do piekieł" mają wyjątkową atmosferę, dzięki nietypowym ujęciom kamery, niezwykłym kątom widzenia (dosłownie i w przenośni) oraz osobliwemu poczuciu humoru. W powodzi szczegółów technicznych, skomplikowanej scenografii, odkrywczych rozwiązań i wyrafinowanej charakteryzacji, reżyserowi udało się nadać pierwszorzędne znaczenie fabule, postaciom i grze aktorskiej.

Tradycyjne efekty specjalne

Operator Peter Deming, który pracował już z Raimim przy filmie Martwe zło 2, obydwu filmach z serii Krzyk i Z piekła rodem, wykorzystał naturalne światło w ujęciach, które stopniowo stają się coraz mroczniejsze, jako że przeżycia Christine zbliżają ją coraz bardziej do świata nadprzyrodzonego.

Oto jak Deming opisuje cały proces: "Często wykorzystywaliśmy istniejące, nietypowe źródła światła, na przykład w garażu, gdzie wszystko jest niebiesko-zielone. Posłużyliśmy się oświetleniem latarni, połączonym ze światłem, używanym we wnętrzach. Dodało to scenom realizmu". W scenach seansu spirytystycznego, gdzie wykorzystano szerszą paletę kolorów, operator posłużył się dodatkowym oświetleniem i rozedrganym ruchem kamery, żeby wzmocnić wrażenie niepokoju i napięcia, kiedy widz zaczyna sobie uświadamiać, że Christine jest w pułapce.

Deming uczestniczył też w kreowaniu atmosfery w scenach z Lamią, wykorzystujących odbicie światła od poliestrowych powierzchni oraz efekt wiatru, podrywającego z ziemi liście. "Sam uwielbia efekty rodem z filmów klasy B" - zauważa Deming. "Bardzo podoba mu się wiatr, wiejący nie wiadomo skąd, chaotyczne ruchy kamery, nowatorskie oświetlenie. Uwielbia to."

Operator starał się pozostać wierny scenariuszowi, skupiającemu się na budowaniu relacji widza z Christine. "Od początku ustaliliśmy z Samem, że kamera powinna towarzyszyć jej możliwie jak najczęściej" - wyjaśnia. "Nakręciliśmy bardzo wiele ujęć, koncentrujących się na jej twarzy, żeby widz mógł się z nią utożsamić".

Najpierw ekipa od efektów specjalnych zajęła się sceną ataku pani Ganush na Christine w samochodzie. Na potrzeby ujęć akcji, w których Alice szaleńczo prowadzi auto, stworzono jego model, ze zdejmowanymi elementami, w tym wszystkimi drzwiami. Dach można było otwierać od przodu do tyłu i z boku, co dawało filmowcom dużą swobodę realizacji ujęć pod różnym kątem w niewielkiej przestrzeni.

Deming tak opisuje pracę ekipy, odpowiedzialnej za efekty specjalne. "Nie mielibyśmy szans nakręcić tej sceny w innym samochodzie. Na etapie preprodukcji, przeanalizowaliśmy każde ujęcie i ustaliliśmy, którą część samochodu trzeba będzie rozmontować, a które muszą pozostać na miejscu. Ta metoda sprawdziła się zadziwiająco dobrze. Samochód można było rozebrać na części i złożyć z powrotem niezwykle szybko"

Greg Nicotero i Howard Berger, partnerzy w firmie KNB EFX Group, nadzorowali charakteryzację z użyciem efektów specjalnych przy kilku filmach Sama Raimiego. Reżysera poznali w roku 1986 na planie filmu Martwe zło 2, a potem spotkali się z nim przy realizacji Armii ciemności. Kiedy Nicotero dowiedział się o najnowszym projekcie, z radością przyjął nowiny, że film przewiduje wykonanie wielu elementów charakteryzacji tradycyjnymi metodami. "Efekty wizualne są ciekawe, ale jest coś wyjątkowego w tym, że banda facetów pociąga za sznurki i porusza lalką" śmieje się. "Sam nadal jest wielkim miłośnikiem tej techniki".

W przeciwieństwie do kilku poprzednich filmów, Sam Raimi nie chciał, żeby we "Wrotach do piekieł", na plan pierwszy wysunęły się elementy gore. Swoją decyzję wyjaśnia następująco: "Nie chciałem się powtarzać. Wolałem, żeby tym razem krew nie lała się tak szerokim strumieniem." Przy produkcji Wrót do piekieł, wykorzystano szeroki wachlarz efektów specjalnych. Na przykład, kreując efekt wiatru, wiejącego w mieszkaniu Christine (sygnału, że zbliża się straszny demon Lamia), zespół użył specjalnych włókien do otwierania i zamykania drzwi oraz poruszania żyrandoli i firanek. Zamontowano też w oknach miedziane rury, którymi pompowano powietrze na rolety i firanki.

Wyczyny kaskaderskie

Aktorzy musieli czasem grać w ujęciach akcji bez udziału kaskaderów, jak na przykład Alison Lohman i Lorna Raver w scenie walki w samochodzie. Sam Raimi był pod wielkim wrażeniem pełnej koncentracji swoich głównych aktorek oraz tego, jak ekipa dbała o bezpieczeństwo podczas realizacji tej sceny. "Randy Beckman był bardzo ostrożny” - mówi reżyser. – „Najpierw przeprowadził próby z kaskaderkami... żeby Alison i Lorna mogły zobaczyć dokładnie, jak będzie się rozgrywała scena oraz wychwycić potencjalnie niebezpieczne momenty. Dopiero wtedy dostosowywały ujęcie do swoich potrzeb".

Lohman tak opisuje scenę walki z Raver: "Na początku Lorna i ja uzgodniłyśmy, że jesteśmy gotowe zrobić sobie krzywdę. Nie mogło być inaczej, ponieważ przy tak bliskich ujęciach, naprawdę widać, czy kogoś odczuwa ból czy nie. Próbowałam nakłonić więc Lornę, żeby mnie lekko przydusiła i na chwilę odcięła mi dopływ powietrza".

Jej filmowa przeciwniczka dodaje "Kaskaderzy bardzo nam pomogli, pokazując, jak chwycić drugą osobę, żeby to wyglądało autentycznie. Dowiedziałyśmy się, jak się poruszać, żeby sprawiać wrażenie, iż ktoś nas popchnął w danym kierunku". Mimo starannej choreografii, nie dało się uniknąć kilku wypadków. "Raz [Alison] uderzyła mnie zszywaczem" – przyznaje Lorna Raver, krzywiąc się na to wspomnienie. "Na szczęście, nie był wykonany z metalu". W scenach akcji w mieszkaniu Christine, aktorkę zawieszono na linach, co pozwoliło nakręcić ujęcia, w których Lamia ciągnie ją po podłodze i rzuca po całej sypialni. Ekipa przygotowywała tę scenę przez tydzień z udziałem kaskaderki, zanim przyszedł czas na jeden dzień zdjęć z udziałem Lohman. "Jednym z największych wyzwań - przyznaje Randy Beckman, asystent reżysera i koordynator kaskaderów - było przygotowanie Alison i przekonanie jej do scen kaskaderskich. Spędziła wiele czasu unosząc się w powietrzu i spadając. Nie raz uderzyła o ziemię, ale miała do tego wspaniałe podejście”.

Ze swojej strony Lohman wiedziała, na co się decyduje i nie wahała się przed niczym. Przyznaje, że cięższe dni przetrwała dzięki postawie reżysera. "Bardzo mi odpowiada osobowość Sama, który do wszystkiego podchodzi z humorem" - wspomina Lohman. - Jest absurdalny, dziwaczny i zabawny, a jednocześnie emocjonalny".

Do sceny na cmentarzu, w której Christine odkopuje grób pani Ganush, zbudowano stalowy zbiornik w kształcie trójkąta. Zamontowano w nim tamy, pozwalające regulować ilość błota, pompowanego do wnętrza. W zbiorniku zamontowano też pierścienie, pomagające aktorce swobodnie się poruszać, wspinać po ścianach, żeby znów rzucić się do tego wodnego grobu, rozpryskując błoto na wszystkie strony.

Wykorzystanie lalek

Ekipa odpowiedzialna za efekty specjalne musiała też wprawić w ruch mechanicznego kozła, pojawiającego się podczas seansu spirytystycznego. "Rozmawialiśmy z Samem o wykreowaniu jednej z wersji Lamii, która wyglądałaby w połowie jak człowiek, a w połowie jak kozioł” - wyjaśnia Nicotero.

"Zastanawialiśmy się też nad wykonaniem kostiumu kozła oraz przedstawiającej go marionetki". Raimi zdecydował, że Lamia powinna być niewidzialną siłą, która potrafi opętać osoby oraz zwierzę, obecne podczas seansu spirytystycznego. Animatroniczny kozioł zaskoczył co najmniej jednego z braci Raimi. "Greg z upodobaniem mnie straszył" - śmieje się Ivan Raimi. "Kiedy wszedłem do pomieszczenia, w którym kręcono scenę seansu, kątem oka zauważyłem, że kozioł śledzi moje kroki, ruszając łbem. Gdy zwróciłem się w jego stronę, zamarł w bezruchu".

Nicotero, który wykonał lalkę - sobowtóra Billa Paxtona w filmie Sama Raimiego, Prosty plan, podkreśla uznanie reżysera wobec sztuki lalkarskiej. "Sam darzy specyficznym uczuciem lalkarzy. Uważa, że niektórzy z nich potrafią tchnąć życie w marionetki. Sam jest jednym z tych reżyserów, którzy rozumieją, że lalkarstwo może być sztuką".

Sam Raimi wyraża się o Nicotero, Bergerze i ich ekipie, odpowiedzialnej za stworzenie tylu efektów specjalnych, w samych superlatywach: "Kiedy zwrócisz się do Grega albo Howarda z prośbą o zaprojektowanie jakiegoś efektu, zawsze przedstawią ci takie rozwiązania, które zapewnią najbardziej realistyczny rezultat podczas zdjęć pod określonym kątem. Są prawdziwie nowatorskimi artystami w dziedzinie horrorów. Potrafią we współpracy z lalkarzami tchnąć w swoją sztukę życie na planie filmowym.

Zbrodnia i kara: Geneza Wrót do piekieł

Bracia Sam i Ivan Raimi napisali pierwszą wersję scenariusza, na podstawie którego powstał film "Wrota do piekieł" ponad 10 lat temu. Na początku zatytułowali go po prostu Klątwa. "Zawsze podobała nam się idea klątw", wyjaśnia Ivan Raimi. "Uwielbialiśmy wyobrażać sobie, co mogłoby się przytrafić zwykłej osobie, gdyby została obrzucona klątwą i znalazła się w takich niezwykłych okolicznościach".

W scenariuszu, młoda pracownica banku, specjalizująca się w udzielaniu pożyczek, Christine Brown jest prześladowana przez złe moce, po tym jak popełnia, niewielkie, zdawać by się mogło, wykroczenie i odmawia odroczenia spłaty pożyczki staruszce - niejakiej pani Ganush. Według Sama Raimiego, film jest "prostą opowieścią z morałem", której bohaterka jest "naprawdę dobrą dziewczyną. Nikomu nie życzy źle i stara się zrobić karierę w Los Angeles. Christine ma chłopaka, na którym bardzo jej zależy i dla którego popełnia jeden bardzo zły uczynek. Podejmuje decyzję, żeby zgrzeszyć, czym uruchamia całą lawinę wydarzeń, zaś film opowiada o tym, jaka kara ją za to spotyka".

"Zależało nam, żeby Christine była moralnie niejednoznaczna", mówi Ivan Raimi. "Stara się dobrze sobie radzić w pracy, jak każdy. Jest zwykłą osobą, posiadającą cechy podobne do każdego z nas, pełną odcieni szarości, a nie czarno-białą. Dlatego według mnie jest ciekawa. Kara, jaka zostaje jej wymierzona jest niewspółmierna do popełnionego przez nią występku i obserwowanie, jak sobie z tym radzi jest fascynujące".

Jak inni przypadkowi bohaterowie, którzy stają się nimi niejako wbrew własnej woli, występujący w filmach, sygnowanych nazwiskiem Raimi (Ash Williams z Martwego zła czy Peter Parker ze Spider-Mana), Christine też jest przeciętną osobą, która przypadkowo trafia do nierealnego świata, istniejącego tuż obok znanej jej rzeczywistości. Bez ostrzeżenia zaczynają się jej przytrafiać niesamowite przypadki: zostaje zaatakowana przez nieznajomego w samochodzie, ma przerażające wizje i jeszcze gorsze koszmary, a to dopiero początek.

Pisząc scenariusz, bracia Raimi zastanawiali się, kto okaże się dręczycielem Christine, nie z tego świata. Ostatecznie zdecydowali się na mistycznego potwora, demoniczną Lamię. W różnych kulturach przyjmuje ona wiele postaci - od greckiej bogini, która zostaje morderczynią, gdy Hera porywa jej dzieci, przez ogra kanibala, po stwora, przypominającego centaura - lecz wszystkie one mają wspólną cechę. "Legendy te łączy motyw, według którego demon zwany Lamią, gdy raz wzbudzisz jego gniew, nie ustanie, dopóki nie zaciągnie swojej przerażonej ofiary do piekła" wyjaśnia Ivan Raimi. "Oto wspólny, okrutny mianownik". Sam i Ivan Raimi tak skonstruowali fabułę, że na początku filmu Christine pojawia się w każdej scenie. Widzowie oglądają tę mrożąca krew w żyłach opowieść z perspektywy głównej bohaterki. Właściwie, widz ma wrażenie, że zwiedza "dom strachów", a Christine jest jego przewodniczką. Wątki poboczne przestają mieć znaczenie w obliczu rosnącej paniki i rozpaczy bohaterki, uświadamiającej sobie swój los. Elementem stanowiącym przeciwwagę dla przedziwnych doświadczeń Christine, scenarzyści uczynili jej racjonalnego, chłopaka, Clay’a, który usiłuje przekonać dziewczynę, że pani Ganush nie rzuciła na nią żadnej klątwy.

Sam Raimi chciał nakręcić film po napisaniu pierwszej wersji scenariusza, ale tempa nabrały inne projekty i „Klątwa” trafiła na półkę. Trylogia o Spider-Manie okazała się niemal dziesięcioletnim przedsięwzięciem i Wrota do piekieł dostały swoją szansę dopiero pod koniec 2007 roku. Wtedy producenci Robert G. Tapert - partner Sama Raimiego w Ghost House Pictures oraz wieloletni współpracownik Grant Curtis, zajęli się projektem i wyżej wspomniane studio filmowe zdobyło finanse na realizację filmu. "To coś więcej niż zwykły horror czy thriller o zjawiskach nadprzyrodzonych" - twierdzi Curtis. - "Postaci są na tyle ciekawe, że widz angażuje się emocjonalnie. W każdym filmie Sama zaczynamy utożsamiać się z bohaterami".

Tapert wtóruje mu: "Sam ma wyjątkową szansę powrócić do stylu reżyserowania, który ja osobiście, jako fan horrorów uwielbiam w jego wykonaniu - dzikiego, szalonego i pełnego niespodzianek, zabierających cię w miejsca, które nie przyszłyby ci do głowy".

Producent, współpracujący z Raimim od wielu lat ciekaw był, co jego przyjaciel zdziała w filmie niskobudżetowym, po zrealizowaniu trzech wielkich produkcji z rzędu. "Kiedy Sam wyreżyserował trzy filmy o Spider-Manie, zdobył wszystkie umiejętności, dostępne reżyserowi" dodaje Tapert. "Doskonale zna się na kręceniu filmów oraz procesie powstawania efektów specjalnych. Wszystko to wykorzystał we Wrotach do piekieł".

Więcej informacji

Proszę czekać…