Obrabiający pociągi nierozgarnięty rzezimieszek Zakręcony, kradnie Japończykom mapę, która ma go doprowadzić do ukrytego skarbu. Niestety, mapy szuka też bezwzględny przywódca gangu Zły, a za Złym podąża łowca głów Dobry. Wkrótce cała trójka pakuje się w nie lada kłopoty i staje się obiektem pościgu. Biorą w nim udział chińscy bandyci, japońska armia, która również poszukuje ukrytego skarbu oraz koreańscy bojownicy o wolność, którzy z kolei wierzą, że mapa przedstawia plany budowy japońskiej kolei.

Dobry

Zbyt dumny aby być złym. Łowca głów do wynajęcia. Dla pieniędzy pojmie każdego. Używa broni o dużym zasięgu i dużej precyzji strzału. Gdy raz obierze cel, nie odpuści nim go dopadnie.

Festiwale

Film był pokazywany na następujących festiwalach:

AFI/Los Angeles International Film Festival (World Cinema), 2008.

Cannes Film Festival (Out of Competition), 2008.

London Film Festival (Film on the Square), 2008.

Pusan International Film Festival (Korean Cinema Today - Panorama), 2008.

Telluride Film Festival, 2008.

Toronto International Film Festival (Gala Presentations), 2008.

Gang Czang-Ji

Banda rozbójników składająca się z Koreańczyków, Mongołów, Rosjan, Chińczyków, która również próbuje odnaleźć mapę. Ich ubrania, broń, zachowanie są tak samo różne jak ich narodowość. Żadnej militarnej dyscypliny. Bandzie przewodzi charyzmatyczny, lecz ciężko myślący Chińczyk Czang-ji.

Gdzie?

Akcja filmu rozgrywa się w latach 30-tych XX wieku w okupowanej przez Japończyków Mandżurii. Mandżuria była wówczas obszarem konfliktu pomiędzy Japonią, Związkiem Radzieckim i Chinami. Stykały się tam interesy różnych kultur i różnych nacji. Wiele osób uciekało do Mandżurii by szukać schronienia i okazji do łatwego zarobku. Niektórzy zostawali bandytami, inni okradali pociągi a jeszcze inni stawali się łowcami głów. „Dobry, Zły i Zakręcony” to opowieść o trzech łotrzykach szukających swojego szczęścia .

Na ekranie możemy podziwiać: pustynię Gobi, miasteczko Tunhuang, przez które przed wiekami przebiegał słynny jedwabny szlak, a także malownicze przestrzenie między Lanzhou a Urumczi, gdzie przebiega linia kolejowa biegnąca wzdłuż zachodnich krańców Wielkiego Muru.

Japońska armia

Niespodziewanie traci mapę, którą potrzebuje ze względów strategicznych.

Nie cofnie się przed niczym by odebrać ją Zakręconemu.

Kinematografia południowokoreańska

Jim Jarmusch w niedawnym wywiadzie dla TVP Kultura uznał południowokoreańską kinematografię za jedną z najbardziej interesujących w początkach XXI wieku. Co oczywiste, oprócz wielkich autorów w rodzaju Park Chan-Wooka (tzw. „Trylogia Zemsty”) czy Kim Ki-Duka („Wiosna, lato, jesień, zima... i wiosna”) tamtejsze kino oferuje także – a właściwie przede wszystkim – ogromną ilość niezwykle udanych filmów o mniejszym ciężarze gatunkowym, które w niejednym kraju gromadzą wielomilionową publiczność, a w Polsce nadal pozostają zupełnie nieznane.

Bez wątpienia najwybitniejszym dokonaniem ostatnich lat w komercyjnym nurcie południowokoreańskiego kina jest „Dobry, zły i zakręcony” Kim Jee-Woona, czyli najnowsze dzieło twórcy znanych również nad Wisłą i dobrze tu przyjętych „Opowieści o dwóch siostrach” czy „Słodko-gorzkiego życia”.

Teraz ten brawurowo zrealizowany obraz, dorównujący pod każdym względem kultowemu „Kung-fu szałowi” Stephena Chowa, zagości na polskich ekranach.

Mandżuria lat 30.

Dzięki dbałości reżysera o wykreowanie określonej rzeczywistości, a także wyśmienitej grze wszystkich aktorów niewątpliwie udało się w „Dobrym, złym zakręconym” odtworzyć klimat popadłej w anarchię i chaos Mandżurii lat 30. poprzedniego wieku. Oglądamy świat pełen napięcia i poczucia zagrożenia, gdzie pistolety i miecze stoją ponad prawem, a Rosjanie, Chińczycy, Mandżurowie i Koreańczycy, którzy od najdawniejszych czasów stanowili na tamtych terenach rozpoznawalną mniejszość narodową (należą do niej wszyscy trzej główni bohaterowie), ścierają się w obronie własnych interesów, co przypomina mogący wybuchnąć w każdej chwili wulkan. Pociąg, w którym rozpoczynają się wzajemne zmagania rywali, pełen jest przedstawicieli różnych narodowości i warstw, co doskonale pokazuje przekrój mandżurskiego społeczeństwa w tamtym burzliwym okresie, a wręcz mogłoby uchodzić za mikrokosmos tej części globu przed wybuchem II wojny światowej.

Mówi reżyser

Oddajmy głos reżyserowi: – Po ukończeniu prac nad „Słodko-gorzkim życiem” podróżowałem po rozległych terenach Niziny Mandżurskiej, która została dziś w większości zurbanizowana, ale nadal można znaleźć na niej niekończące się otwarte przestrzenie – wspomina Kim Jee-Woon. – Znalazłszy się już w takim miejscu, potrafiłem godzinami stać bez ruchu i przyglądać się nieosiągalnemu horyzontowi. Myślałem wówczas o tysiącach moich rodaków, którzy wędrowali tamtędy przed podzieleniem Korei i odcięciem jej południowej części od głębi terytorium Azji. W czasach okupacji japońskiej Mandżuria musiała wydawać się im miejscem wielkich możliwości, z którym na pewno wiązali nadzieje na lepsze życie.

Zatem dobry, zły i zakręcony nie robią nic innego, jak tylko próbują przetrwać, każdy na swój sposób, w tych trudnych a zarazem fascynujących czasach.

Na przekór czasom i ludziom wbrew

Warunki pracy na planie były ekstremalnie trudne. Ekipa ponad 400 osób rzadko zaznawała komfortu zdjęć w temperaturze poniżej 40 stopni Celsjusza, nocą zaś często doświadczała na własnej skórze przymrozków. By sprostać wymaganiom Kim Jee-woona, który najczęściej wybierał miejsca pod kątem ich walorów plastycznych, a nie dostępności dla ludzi i sprzętu, musiała własnymi siłami przystosować do przejazdu ponad 33 kilometry trasy. Wielki gwiazdor koreańskiego kina Lee Byung-Hun tak wspomina trudy planu zdjęciowego: – To była wspaniała i zarazem przerażająca przygoda – mówi aktor. – Z jednej strony dawała mi fajne podekscytowanie, z drugiej wywoływała we mnie straszliwe napięcie. Czasami moje dłonie dosłownie spływały potem, gdy czekałem na kolejny klaps. A gdy koń zaczynał biec coraz szybciej i szybciej, czułem, że mogłem spaść i zginąć praktycznie w każdej minucie. Ale uczucia, które miałem, gdy oglądaliśmy na monitorze poszczególne ujęcia zaraz po ich nakręceniu, uczucia niewyrażalnej słowami dumy, nie da się porównać z niczym innym.

O filmie

Wielkie kinowe widowisko o trzech Koreańczykach, którzy wywołali zamieszanie w całej północno-wschodniej Azji, poszukując tajemniczego skarbu i starając się po drodze wyeliminować siebie nawzajem, zyskała uznanie publiczności tegorocznego festiwalu w Cannes, która po projekcji zgotowała twórcom kilkuminutową owację na stojąco, i ubiegłorocznego Katalońskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego, gdzie Kim Jee-Woon odebrał nagrodę dla najlepszego reżysera, a także zwykłych brytyjskich kinomanów, którzy znają „Dobrego, złego i zakręconego” już od kilkunastu tygodni i kupili ponad ćwierć miliona biletów na ten film. Od sierpnia film gości również na ekranach kin niemieckich.

Ta najdroższa produkcja w historii koreańskiej kinematografii, której budżet wyniósł 17 milionów dolarów, zbierająca na ekranie trzech najpopularniejszych tam aktorów, jest niewątpliwie świadectwem kunsztu i wielkiej filmowej wyobraźni reżysera Kim Jee-woona, który jest także współautorem scenariusza obok debiutującego autora Kim Min-Suka, a także współproducentem obrazu obok Choi Jae-wona, współtwórcy sukcesów spektakularnego filmu „Host: Potwór” w reżyserii Joon-Ho Bonga. Nie ma też wątpliwości co do tego, że Jee-woon wyraźnie triumfuje nad wizjonerem japońskiego kina Takashim Miike, który rok przed nim zrealizował obraz „Sukiyaki Western Django”, pod wieloma względami bardzo podobny do „Dobrego, złego i zakręconego”, ale osadzony w realiach XII-wiecznej Japonii.

Jak łatwo się domyślić, „Dobry, zły i zakręcony” ma wiele wspólnego ze słynnym, kultowym spaghetti westernem Sergia Leone „Dobry, zły i brzydki” z Clintem Eastwoodem w roli głównej. Mimo iż Jee-woon zamienił realia końca wojny secesyjnej w najbardziej zapadłych osadach amerykańskiego Środkowego Zachodu na lata 30. ubiegłego wieku w okupowanej przez Japończyków Mandżurii, schemat fabularny filmu pozostał z grubsza ten sam.

O realizacji

Tym, co w „Dobrym, złym i zakręconym” robi zdecydowanie największe wrażenie, są fantastyczne zdjęcia i supernowoczesny montaż, obywający się jednak bez efektów komputerowych, tak jak trójka głównych aktorów obyła się bez pomocy kaskaderów. Kim Jee-woon kręcił ten film aż przez 300 dni, po raz pierwszy przenosząc swój plan również poza granice Korei. W najnowszym dziele koreańskiego mistrza stylizacji możemy więc podziwiać niedostępne dla większości filmowców krajobrazy Chin: udające dawną Mandżurię pustynię Gobi oraz Tun-Huang, przez które przed wiekami przebiegał słynny jedwabny szlak do Europy, a także malownicze przestrzenie między Lanzhou a Urumczi, gdzie powstała większość zdjęć plenerowych, w tym te najbardziej widowiskowe z wykorzystaniem linii kolejowej biegnącej wzdłuż zachodnich krańców Wielkiego Muru.

Treść

Obrabiający pociągi nierozgarnięty rzezimieszek Zakręcony, kradnie Japończykom mapę, która ma go doprowadzić do ukrytego skarbu. Niestety, mapy szuka też bezwzględny przywódca gangu Zły, a za Złym podąża łowca głów Dobry. Wkrótce cała trójka pakuje się w nie lada kłopoty i staje się obiektem pościgu. Biorą w nim udział chińscy bandyci, japońska armia, która również poszukuje ukrytego skarbu oraz koreańscy bojownicy o wolność, którzy z kolei wierzą, że mapa przedstawia plany budowy japońskiej kolei. Akcja szybko nabiera tempa, jakiego mógłby pozazdrościć Jee-woonowi sam Steven Spielberg. Podczas przygód nie braknie humoru i efektownych scen akcji.

Uwodzicielska wizja świata

Z drugiej strony wizja świata z „Dobrego, złego i zakręconego” wielu kinomanom może wydać się niezwykle uwodzicielska. Orientalne piękności w tradycyjnych chińskich krwistoczerwonych sukniach w gęsto zasnutych spalanym opium pałacach. Surowe piękno krajobrazów i północne wiatry goniące się po pustyniach Mandżurii. Niewolnicy i kupcy na czarnym rynku. Wytwórcy nielegalnej broni. Plus oczywiście wielu, wielu innych. Do tego trzeba dodać, że w sposobie prezentowania poszczególnych bohaterów i miejsc jest bardzo wiele ciepła, a opowieść poprowadzono z czułością dla nich i ogólną dobrodusznością.

Wyimki z prasy światowej

Gdyby Sergio Leone mógł zobaczyć „Dobrego, złego i zakręconego”, ów radośnie obłąkany koreański hołd dla jego spaghetti westernów, prawdopodobnie pozazdrościłby środków, jakimi dysponował reżyser Kim Ji-Woon. – Wendy Ide, „The Times”

Everything that the latest Indiana Jones flick should have been - „MTV”

It’s a blast – literally - „The Times”

Dazzling - „Time Out”

A Fistful of fun - „Daily Mirror”

- „Film Review”

Fantastic - „Guardian Guide”

Thrilling - „Q Magazine”

Any more exciting action and you’d be out for the count – unmissable. 10/10 - Alan Frank „Daily Star”

It's a picture of ferocious energy and excess, consciously influenced in its plot, music and visual style by Sergio Leone's The Good, the Bad and the Ugly as well as by the Indiana Jones movies. Over-extended, but extremely enjoyable. - Gaurdian. Philip French The Observer

“The Good The Bad The Weird” is like every favorite movie you’ve ever loved, and like nothing you’ve ever seen before. Good, the Bad, the Weird, The. David Cornelius "The Wild Wild East."

Zakręcony

Zbyt zakręcony aby być dobrym lub złym. Obrabiający pociągi nierozgarnięty i nieprzewidywalny rzezimieszek, który zamiast konno woli jeździć motocyklem . Kradnie Japończykom mapę, która ma go doprowadzić do ukrytego skarbu.

Zły

Zbyt zachłanny aby być dobrym. Przystojniak. Bezwzględny przywódca gangu, który prędzej zginie niż pozwoli Zakręconemu sprzątnąć sobie łup sprzed nosa. Chce być najlepszy we wszystkich pojedynkach.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…