Fargo

7,8
Jerry Lundegaard wszystko sobie zaplanował. Wydawało mu się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Jaki jest jego plan? Otóż nasz Jerry wynajął dwóch, z pozoru niegroźnych przestępców, by ci porwali...jego własną żonę. Jaki jest w tym wszystkim sens? Ano taki, że ojciec pani Lundegaard jest bardzo bogatym panem. Tatuś zapłaci okup, a całą sumkę odbierze Jerry. Ale jednak nie wszystko idzie po jego myśli...
email: nawrocki281@wp.pl

Kalkulacja raczej nieunikniona 10

I znowu staję przed zadaniem zrecenzowania genialnego filmu równie genialnych braci. Genialnym nazwie go chyba większość osób, bo ten film, podobnie jak niemal wszystkie produkcje Ethana i Joela, zasługuje na to dumne miano. Jest w tym obrazie zawarte wszystko, czego widz od filmu oczekuje. A przynajmniej moje oczekiwania zostały spełnione. I to w stu procentach. Obraz ukazuję potęgę przypadku. Mówi o tym, że to przypadek, a nie przeznaczenie, kierują naszą egzystencją. Jest to oczywiście pokazane na ekranie w sposób nad wyraz subtelny, lecz nie trzeba samemu doszukiwać się jakiegoś drugiego dna. Twórcy wystawiają nam wszystko na tacy. I nie jest to bynajmniej negatyw. Raczej odwrotnie. Bo przeczuwamy już, że coś nie wyjdzie bohaterom, ale nie wiemy, w jaki sposób będzie to ukazane. Może będzie miał wypadek, może trafi za kratki. Kalkulacja podczas seansu jest chyba nieunikniona. Próbujemy wydedukować również to, jaki będzie koniec. Bo końca tej produkcji chyba nikt by nie przewidział. Nawet stary, filmowy wyjadacz.

Fargo (1996) - Steve Buscemi, Peter Stormare

Krótko o fabule. Sprzedawca aut, używanych, jak i nowych, Jerry Lundegaard, miał plan. Bardzo prosty w swojej budowie. Oczywiście, tylko na pierwszy rzut oka. Mianowicie, postanowił wyciągnąć od bogatego teścia pieniądze. W jaki sposób? Wynajął dwóch drobnych przestępców, by porwali córkę teścia. Początkowo wszystko idzie gładko, jednak wkrótce pozorowany kidnaping przeradza się w tragedię... To tyle o treści. Mamy tutaj klasyczny przykład ludzkiej głupoty. Chciwiec jest zdolny do wszystkiego, wynajęci przez niego bandyci to zwykłe nieudaczniki. A teść jest z tego wszystkiego najsprytniejszy, a zarazem najbardziej naiwny. Kiedy widz już pozna bohaterów, wie, że ten plan nie może się udać. Że jest z góry skazany na porażkę. Jak się później okazuje, widz doskonale dedukuje. Filmy utalentowanego rodzeństwa, szczególnie te wcześniejsze, nie opierały się raczej na grze aktorskiej (wyjątkiem "Barton Fink"). W "Fargo" jest zupełnie inaczej. Aktorzy, szczególnie Frances McDormand i Steve Buscemi, dali z siebie wszystko. Ich kreacje są bardzo sugestywne, podczas seansu bardziej się z takimi postaciami identyfikujemy. Zresztą McDormand została słusznie nagrodzona Oscarem. Polecam "Fargo" wszystkim kinomanom, którzy szukają w prostocie czegoś więcej. Bo film twórców "Big Lebowski" spełnia te warunki. Prostota jest w rzeczywistości bardziej złożona, niż nam się wydaje.

1 z 2 osoby uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 22
Matejsoner11 10

Najlepszy film Braci Coen… – I jeden z najlepszych filmów lat 90. Polecam!!!

Redox Matejsoner11 10

Racja, obok "Undergroundu" Kusturicy i "Europy" von Triera najznakomitszy obraz zeszłej dekady i na chwilkę obecną najlepszy film braci! Po prostu palce lizać!

Chemas 8

Film jest faktycznie bardzo dobry, z dwóch powodów – aktorstwo na najwyższym poziomie i zakręcony scenariusz. Ocena osie4m jednak trochę naciągana z mojej strony, liczyłem na więcej. Na pewno nie jest to najlepszy film braci Cohen.

pajki_filmaniak 8

świetny film to trzeba zobaczyć

Garret_Reza_fdb 7

http://garretreza.pl/fargo-fil m/ Powtórka. Proste, ale skuteczne. Zabawny moralitet o zadowalaniu się tym, co już masz. Chyba.

Jankes 6

6/10 – Jak widać po wcześniejszych komentarzach, zdania na temat tego filmu są dość mocno podzielone. Ja zabierałem się już parokrotnie za jego obejrzenie i jakoś zawsze coś mi wypadało, ale wczoraj już nie popuściłem i musiałem go zobaczyć i niestety ja podzielam zdanie tych słabszych not, dla mnie to bardzo przeciętny film. Naprawdę nie mam pojęcia, czym można się tutaj zachwycać.

miodzik Jankes 9

> Jankes o 2015-03-06 08:12 napisał:

> Naprawdę nie mam pojęcia, czym można się tutaj zachwycać.

To ja podejmę tę rękawicę: można się zachwycać świetnym scenariuszem, równie dobrym prowadzeniem aktorów przez duet reżyserski, ale przede wszystkim zachwycająca jest kreacja Frances McDormand. Do tego świetnie (jak zawsze) wypada William H. Macy oraz (jak zawsze) Steve Buscemi.

Wytrawne oko zauważy też bardzo dobre zdjęcia i genialny montaż. Natomiast brakuje zapewne (tym oceniającym ten film słabo) hektolitrów krwi, fruwających od wystrzału z damskiego pistoletu na 5 metrów ofiar, kaskaderskich popisów itp. itd. Tu tych trików nie trzeba było stosować, muzyka jest stonowana – nie trzeba nawet ściszać subwoofera w czasie seansu – obraz się znakomicie broni tym co w kinie najważniejsze moim skromnym zdaniem, czyli scenariuszem plus aktorstwem :)

Jankes Jankes 6

Rękawica może i została podjęta, jednak w nijaki sposób nadal nie przekonuje mnie tego rodzaju kino. Nie twierdzę oczywiście, że jest to jakiś badziew, jednak dla mnie poza rolami dwóch lekko niedorozwiniętych przestępców, nic w tym filmie nie było warte uwagi.

Czym dłużej trwał to odnosiłem coraz większe wrażenie, że brakuje w nim podstawowego gatunku, a mianowicie komedii, bo czym dalej w las, to okazywała się, że albo tam są same półgłówki albo nieudacznicy życiowi.

Z tym filmem jest tak trochę jak z malarstwem, jeden zapłaci miliony dolarów za słynne dzieło Piccasa i będzie się przy tym onanizował do końca życia z zachwytu, drugi zapłaci i powie to wszystkim snobistycznym znajomym, że ma, ale w piwnicy i nic go to nie interesuje, nie zna się na tym ale ma, a trzeci – jak ja – bezduszny szary człowiek, nie dał by za to nawet 30PLN, bo wolałbym to lepiej z kolegami na colę przepuścić, dlatego ile ludzi tyle opinii i pewnie dobrze.

Jankes Jankes 6

I jeszcze co do tych krwawych i kaskaderskich scen, to znam wiele filmów które ich nie mają, a mi osobiście podobały się o niebo lepiej, więc akurat to słaby argument ale to tylko moja subiektywna opinia :)

bizarre Jankes 8

Ja "Fargo" cenię sobie, za udane przedstawienie przemocy w rozrywkowy sposób i to właśnie przemoc staje się tu najsilniejszym nośnikiem humoru. Coś jak w filmach Tarantino. "Fargo" ma ode mnie mocne 8/10

Jankes Jankes 6

No właśnie o to chodzi, że ja też nie lubię Tarantino :) Mam kumpla co się zachwyca Pulp Fiction i ja niestety tez już widziałem ten film parę razy, bo zostałem zmuszony i już nie mogę na niego patrzeć, ale to oczywiście rzecz indywidualna :) Dlatego on się zachwyca a ja umieram z nudów.

bizarre Jankes 8

Rozumiem, ja Tarantino podziwiam za to, jak się bawi kinem. Mocno bym się zdziwił, gdybyś nie lubił "Fargo", a lubił filmy Tarantino.

Więcej informacji

Proszę czekać…