O produkcji
Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu
Michael Mann przez lata zajmował się jako filmowiec tematyką policyjną. Zrealizował jak dotąd tylko cztery filmy kinowe – każdy z nich stał się artystycznym wydarzeniem. Nie inaczej było z „Alim”.
Pytany o przyczyny podjęcia prac nad filmową biografią legendarnego boksera, reżyser odpowiedział: Jestem zaledwie o rok od niego młodszy, dlatego problemy jego pokolenia były również moimi problemami. Ponadto w 1963 roku miałem okazję zobaczyć Malcolma X. Był wspaniałym człowiekiem i jego śmierć odczułem bardzo boleśnie. Mimo tych wyjaśnień, dla wielu akurat ten temat, podjęty przez Manna, był zaskoczeniem. Jeśli jednak przyjrzeć się bliżej pozostałym filmom tego reżysera,
to widać, że każdy z nich opowiada o człowieku, który zrobi wszystko, by obronić swoje przekonania.
Michael Mann znany jest jako reżyser, który wyjątkowo precyzyjnie przygotowuje się do swoich kolejnych produkcji. Mann długo kompletował obsadę – w ekipie znalazło się wielu znakomitych młodych czarnoskórych aktorów, na czele z Jamie Foxxem, który wniósł do filmu swój olbrzymi talent komiczny. Jedną z najciekawszych ról w swoim dorobku stworzył też Jon Voight. Aktor już drugi raz współpracował z Mannem (wcześniej w „Gorączce”) i cierpliwie znosił wielogodzinną charakteryzację, by jak najbardziej upodobnić się do oryginalnego Howarda Cosella. Jednak najwięcej kontrowersji wzbudziło obsadzenie Willa Smitha w roli tytułowej. Smith znany był wcześniej wyłącznie z ról komediowych w produkcjach czysto komercyjnych. Jednak, jak twierdzi jeden
z producentów, Jon Peters: Michael dobrze wiedział, co robi. Dostrzegł w Willu potencjał dramatyczny i Will go nie zawiódł. Wiedział, że może to być dla niego rola życia i z tej szansy skorzystał. Przecież przygotowywał się do tej roli prawie rok.
Michael Mann znany jest z dążenia do perfekcji. Nim w ogóle przystąpił do zdjęć, zgromadził niemal wszystkie dostępne materiały filmowe, dotyczące kariery Alego z lat 1964-1974. Wielką pomocą służył tu Leonard Gast, autor „When we were kings”, wyróżnionego Oscarem dokumentu o walce Alego z George’em Foremanem, a także Howard Bingham, jeden z najbliższych przyjaciół boksera. Szczególnie uważnie zostały przestudiowane wszystkie walki bokserskie, które reżyser zamierzał pokazać w filmie.
W efekcie to, co widzimy na ekranie, jest nieomal perfekcyjnym odtworzeniem autentycznych walk boksera. Warto podkreślić, że do sfilmowania walk bokserskich została wykorzystana najnowocześniejsza technika operatorska, łącznie z użyciem steadicamu. Efekt jest zadziwiający, a sceny te można porównać jedynie
do niezapomnianych sekwencji z filmu „Wściekły byk” Martina Scorsese.
Równie pieczołowicie ekipa odtwarzała miejsca, gdzie przebywał autentyczny Ali. Scenograf, John Myhres opowiada: Ali spędził niezapomniany wieczór ze swoją pierwszą żoną Sonji. Bawili się m.in. w klubie The Tiger Lounge w Chicago. Odnaleźliśmy to miejsce. Dziś jest tam sklep meblowy. Wynajęliśmy cały budynek
na jakiś czas. Usunęliśmy meble i na podstawie zdjęć odtworzyliśmy wnętrze dawnego klubu. Co więcej, długo analizowaliśmy dostępne materiały, tak aby nasz filmowy Ali poruszał się dokładnie w tych miejscach, jak to miało miejsce 40 lat wcześniej.
Pytany, dlaczego tak pieczołowicie odtwarzał wszystkie realia, Mann odpowiada: Przystępując do pracy nad tym filmem, nie interesowała mnie realizacja ćwiczenia biograficznego, ani dokumentalnej laurki ku czci. Idealizować Alego byłoby pomniejszaniem jego człowieczeństwa. Chciałem po prostu pokazać, co działo się
w sercu tego człowieka. Nie tylko zresztą jego – próbowałem odtworzyć stan ducha czarnoskórych z tamtego okresu. Stąd taka właśnie, a nie inna sekwencja otwierająca film – kiedy widzimy to, co dla tych ludzi było wtedy najważniejsze: kościół, muzyka, ale też osiągnięcie własnych celów w życiu.
Warto zwrócić uwagę również na ścieżkę muzyczną. Mann bardzo pieczołowicie dobiera muzykę do swoich filmów. W poprzednich filmach korzystał z nagrań tak „niefilmowych” kompozytorów, jak znakomity jazzman Jan Garbarek, czy Kronos Quortet. Tym razem autorką głównej muzyki jest Lisa Gerrard (przy współudziale Pietera Bourke), niegdyś wokalistka kultowej grupy Dead Can Dance, dziś komponująca przede wszystkim muzykę filmową. Oprócz tego możemy usłyszeć czołówkę czarnoskórych wykonawców. Mann wybrał dawne nagrania wielkich gwiazd (m.in. Arethy Franklin czy Marvina Gaye), ale też na potrzeby tego filmu powstały nowe piosenki R. Kelly’ego, czy Alicii Keyes. Na osobną uwagę zasługują utwory marokańskiego śpiewaka, Salifa Keity.
Michael Mann pracował nad „Alim” prawie dwa lata. Opłaciło się. Ten film, jak określił to jeden z krytyków, to „Michael Mann w najlepszym swoim dziele”.