Film raczej niczym się nie wyróżnia ale ta muzyka! Musze dokładniej zbadać Joy Division.
Świetny film. Nie spodziewałem się tak dobrego filmu. – Nie słyszałem nawet wcześniej o tym zespole. Po obejrzeniu filmu stwierdzić mogę, że rzeczywiście jest to bardzo interesująca muzyka, ona ma coś w sobie. Paradoksalnie tej muzyki w filmie nie ma aż tak wiele. Jest przede wszystkim przedstawione życie młodego, zdolnego artysty, który nie może sobie poradzić z codziennością. Ten wątek rozdarcia pomiędzy dwiema kobietami jest przejmujący, ale na swój sposób… piękny. W całym filmie dużo jest smutku, nostalgii. Curtis musiał być nietuznkową postacią.
Kapitalne czarno-białe zdjęcia podkreślają klimat filmu. Wszystko jest takie oszczędne, wyważone. Nie ma zbędnych ujęć czy scen. Nie znam też aktora grającego Curtisa, w każdym bądź razie zrobił to znakomicie!
Ten film jest taki…prawdziwy.
Kolejna fantastyczna muzyczna pozycja, po Skazanym na bluesa, Ray’u, Spacerze po linie, Once, którą po prostu trzeba zobaczyć.
8/10.
Pieknie to opisales! w pelni sie z Toba zgadzam 8/10
Co prawda ja Joy Division znalem dosc dobrze przed obejrzeniem filmu niemniej film rzucil nowe swiatlo na postac wokalisty… Duzym plusem jest to ze aktor (tu nie wiem czy to charakteryzacja czy gra mimika) przypominal Iana Curtisa.
Pozostałe
Proszę czekać…
Powie mi ktoś dlaczego ten film jest czarno-biały?Ja myśle,że dlatego by było bardziej artystycznie.Mam rację?Bardzo dobra główna rola.