„Władca Pierścieni” w wydaniu animowanym – przepełniona kolorami i grafiką ekranizacja legendarnej trylogii J.R.R. Tolkiena. Opowieść o przygodach mieszkańców Śródziemia, o sympatycznych Hobbitach oraz ich przyjaciół i wrogów.

Czy to bajka, czy nie-bajka? 4

Bakshi jest uważany za twórcę kontrowersyjnego, głównie ze względu na niepohamowaną skłonność do mieszania zwykłej techniki animacyjnej z techniką rotoskopową. Film Ralpha Bakshiego prezentuje tę technikę aż do upojenia, aczkolwiek należy uczciwie przyznać, iż o ile jest to pierwsza próba przeniesienia na ekran epopei o Śródziemiu, to zupełnie dobrze przetarł on szlak dla współczesnej wersji Petera Jacksona.

Film zawiera w sobie treść „Drużyny Pierścienia”, oraz „Dwóch wież”, kończąc się na bitwie o Helmowy Jar. Miał być kontynuowany, ale po fiasku pierwszej części, Bakshi nie otrzymał środków na dokończenie tego projektu. Być może spodziewał się takiego obrotu sprawy, bo otrzymaliśmy w efekcie upiorne stretto, zrozumiałe wyłącznie dla zagorzałych czytelników Tolkiena. Scenarzysta nienajlepiej radzi sobie również z dramaturgią kluczowych dla akcji scen. Pojedynek czarodziejów jest pozbawiony napięcia, do tego niezdarnie animowany. Saruman prezentuje swoją magiczną laskę Gandalfowi stojącemu w katatonii, trzymając ją przed sobą w objęciach jak kłodę drewna. Gdyby nie dialogi, scena ta byłaby kompletnie nie do pojęcia. W pościgu Nazgulów za Frodem, konie jakby przestały słuchać swoich jeźdźców. Starcie jeźdźców Rohanu z odziałem Orków przypomina zawody dwóch drużyn niepełnosprawnych, przy czym Orki wyglądają jak grupa ślamazarnych, wydających nieartykułowane odgłosy, zwolnionych z zakładu zamkniętego debili.

Zarówno Orki jak i jeźdźcy Rohanu oraz Nazgule to przeniesiona do animacji akcja na żywo, przedstawiona w technice rotoskopowej. Podobnie prolog, w którym występuje Isildur i Sauron, a także moment tworzenia pierścieni, tłum w gospodzie „Pod Rozbrykanym Kucykiem”, oraz starcia bitewne.

W przypadku postaci animowanych, poza udźwiękowionym przez rewelacyjnego Petera Woodthorpe’a Gollumem (genialny pomysł, nota bene dokładnie odwzorowany przez Jacksona), reszta przedstawia się przeciętnie, o ile nie groteskowo. Weźmy przykład Balroga – komiczne skrzyżowanie motyla z niezdarnym monstrum o słoniowatych nogach zakończonych stopami-kulfonami w typie futrzanych bamboszy, czy też Elfów, bardziej przypominających nieziemskie zjawy o cielęcym wejrzeniu niż wyniosły, dumny i srogi lud z zamierzchłych czasów.

Nudnej akcji nie ratują te krótkie chwile, gdy narracja filmowa nieco się ożywia, jak w niezłej dramaturgicznie scenie Bilba i Froda w Rivendell, albo w chwili pierwszego spotkania z Nazgulem na drodze do gospody w Bree, gdzie Hobbici ukryci są pod korzeniem drzewa (scena niemal dosłownie skopiowana przez Jacksona), i gdzie można by poczuć ciarki grozy, gdyby nie fakt, iż upiór z niewytłumaczalnych przyczyn człapie i kuleje jak stary, zniedołężniały dziad.

Mocną stroną filmu jest obsada aktorska: użyczający głosu Aragornowi John Hurt, Fraser Kerr jako Saruman, William Squire jako Gandalf, Anthony Daniels jako Legolas (znany z roli robota C-3PO w „Gwiezdnych wojnach”) oraz narrator całej opowieści Norman Bird w roli Bilbo Bagginsa.

Jackson nie ograniczył się tylko do kopiowania charakterystyki animowanych postaci z wersji Bakshiego, wykorzystał również wiele innych jego pomysłów. Okrągły dom Bilbo Bagginsa w Bag End został żywcem przeniesiony do „Drużyny Pierścienia”, podobnie jak wspomniana wyżej sceneria z upiorem na drodze, scena w Rivendell, gdy budzący się Frodo widzi Gandalfa czy też scena rozmowy Froda z Bilbem.

Najbardziej jednak zainspirowała go chyba sekwencja przejścia przez górę Moria, począwszy od próby pokonania drzwi do wnętrza Khazad-dum, przez wędrówkę przez pieczary, a skończywszy na pojedynku Gandalfa z Balrogiem.

Jeśli do filmu Jacksona dodać jeszcze kilka rozwiązań z „Tarana i magicznego kotła” – postać pokracznego lizusa, sługi Rogatego Króla, jako pierwowzoru Gadziego Języka, oraz sylwetki potężnych ptaków - szpiegów króla, występujących jako „rumaki” Nazgulów, to otrzymamy niemal wszystkie najbardziej przykuwające uwagę elementy składające się na sukces drugiej ekranizacji. Wystarczyło dopracować dziurawy narracyjnie scenariusz i wykorzystać zdobycze współczesnej techniki kinematograficznej, aby widz mógł nareszcie z przyjemnością i ze zrozumieniem śledzić filmową akcję.

Czy można na koniec powiedzieć coś dobrego na temat ścieżki dźwiękowej? Z trudem. W filmie animowanym muzyka odgrywa rolę kluczową, bowiem przy ograniczonych możliwościach tego gatunku dźwięk musi pomagać tworzyć atmosferę i wpływać dodatnio na ciągłość filmowej narracji. Niestety, tutaj nie udaje się to prawie wcale. Muzyka zazwyczaj przeszkadza w scenach, nie przystając do ich dramaturgii, do tego jest zbyt masywna i za ciężka, zbyt monumentalnie zinstrumentowana jak na potrzeby tej epickiej opowieści, mimo wszystko bardziej odpowiednia do filmów wojennych czy westernów z lat 50-70-tych, niż do lirycznej opowieści o bohaterach, gotowych oddać życie za utrzymanie porządku bajkowego, dziewiczego świata.

5 z 6 osób uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 2
bizarre 7

Klimatem nadrabia wszystkie niedoskonałości, a tych niestety jest sporo. Już na samym początku negatywnie uderza wygląd postaci. Najgorzej wykreowany jest Aragorn, który wygląda jak zmęczony życiem Indianin. Przez to ciężko zaakceptować tyc bohaterów (szczególnie mając już w głowie wręcz idealną obsadę z trylogii. Cała opowieść została znacznie łagodniej przedstawiona niż zrobił to Jackson, ale i tak widać, że Bakshi czuje Tolkiena. Wielka szkoda, że nie powstała druga część, w której miały być wydarzenia z "Powrotu króla", bo przez to film Bakshiego jest niepełny i jeszcze bardziej niedoceniony.

Asmodeusz 7

fajne – dużo przed powstaniem fabularnej wersji władcy dostaliśmy dzieło animowane, które przyznam nawet dziś robi wrazenie (choć wolę ogień i lód)

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…