Transseksualna prostytutka Sin-Dee wychodzi z aresztu i dowiaduje się od swojej najlepszej przyjaciółki, że jej chłopak ją zdradził, w dodatku z biologiczną kobietą. Wściekła, ale cały czas na wysokich szpilkach, dumnie przemierza zakazane ulice Los Angeles aby go odnaleźć i zawalczyć o swój związek. Jest Wigilia Bożego Narodzenia.
Zapraszam na bloga z moją filmową skrobaniną: https://agrumpyoldcritic.blogspot.com/

Żenujący film o dwóch odrażających dresiarach. I moja odraza nie ma nic wspólnego z seksualnością bądź zawodem bohaterek, ale z brakiem kompetencji tfurców. 3

Nie rozumiem tego...

Mandarynka (2015) - Kitana Kiki Rodriguez, James Ransone, Mya Taylor (I)

Nie, nie to, że nie rozumiem filmu, bo tu nie ma nic do rozumienia - jest on równie skomplikowany co budowa cepa. Nie rozumiem powszechnych nad nim zachwytów. Bo to jest żenująca filmowa grafomania, napisana i nakręcona przez kogoś, kto naoglądał się za dużo filmów Kevina Smitha i Jima Jarmuscha oraz nasłuchał za dużo dialogów Quentina Tarantino.

Pan Sean Baker stwierdził najwyraźniej, że aby stworzyć arcydzieło filmowe wystarczy wziąć aktorów-naturszczyków, kazać im dużo przeklinać i włączyć kamerę. Oczywiście, w filmach Tarantino dużo przeklinają - i jest fajnie. W Clerks i Down By Law pozornie nic się nie dzieje - i jest fajnie. Ale film składa się z wielu elementów, które razem muszą być połączone w spójną całość, podobnie jak smaczne danie musi być odpowiednio przyprawione. Nie bez przyczyny nazywa się to "sztuką filmową". Nie wystarczy podpatrzyć, że ten kucharz sypie sól, a drugi pieprz, więc sypniemy soli i pieprzu, licząc, że efektem będzie pyszne danie. U Tarantino przeklinanie jest elementem większej układanki i stanowi tylko część charakterystyki barwnych i pełnokrwistych postaci. W Clerks "nic-się-nie-dzianie" jest pozorne i ma uwypuklić genialne dialogi i barwnych bohaterów. W Mandarynce mamy posoloną i popieprzoną wodę.

Mandarynka (2015) - Mya Taylor (I), Kitana Kiki Rodriguez

Bohaterkami tego filmu są dwie półmózgie transseksualne prostytutki - i tutaj muszę od razu wstawić zastrzeżenie. Absolutnie nie mam żadnego problemu ani z tym, że bohaterkami filmu są osoby transseksualne ani z ich profesją. Na dowód mogę podać przykład innego filmu o transseksualnej prostytutce, który jest filmem znakomitym: The Amazing Truth About Queen Raquela. Mam natomiast problem z tym, że bohaterki są kompletnie odrażające i nieinteresujące. Tymczasem film jest dramatem (z jedynie nutką komedii), więc wypadałoby się przejmować losami bohaterów. Trudno jednak nie być obojętnym wobec losów tak obrzydliwych postaci (i powtarzam - nie ma to nic wspólnego z ich seksualnością ani wykonywanym zawodem). Film dzieje się w Ameryce, ale myślę, że najbardziej pasującym epitetem, którym można podsumować bohaterki, to - dresiary. Dwa kompletnie bezmyślne, zmanierowane do granic, chamskie indywidua, które wzbudzają jedynie złość, odrazę i politowanie. A nie takie chyba były zamiary twórców, gdy kręcili np. scenę oblania jednej z nich moczem przez amerykańskie pisiory. Zamiast zacząć współczuć, człowiek myśli sobie "Dobrze ci tak, głupia krowo". Fabuła filmu jest zresztą czysto pretekstowa i cały ciężar utrzymania uwagi widza spoczywa na barkach aktorek, których zmanierowana, okropnie przerysowana gra zaczyna męczyć po kilkudziesięciu sekundach projekcji. Nie pomagają żenujące dialogi, sprowadzające się w dużej mierze do obrzucania się przez obie bohaterki wyzwiskami. Wraz z rozwojem rachitycznej akcji dotychczasowe przyjaciółki popadają w konflikt, ale nawet przedtem nie zwracają się do siebie inaczej niż per "dziwko" a ich zasób słów jest chyba uboższy niż niedoszłego prezydenta Polski - Kononowicza (jak ktoś nie kojarzy, to proszę sobie wyszukać na Jutubie). Polecam zajrzeć na stronę z cytatami na IMDB, jeśli ktoś nie wierzy.

Z tymi "kilkudziesięcioma sekundami projekcji" zresztą wcale nie żartuję, bo właśnie po takim czasie zapauzowałem film, żeby się upewnić, że się nie pomyliłem i to jest właśnie ta Mandarynka, o której czytałem tyle pozytywnych opinii. Film jest prawie nieoglądalny od samego początku i dalej niestety nie robi się lepiej.

Mandarynka (2015) - Mya Taylor (I), Kitana Kiki Rodriguez

Niewątpliwie twórcy tego obrazu bardziej od talentu filmowego mają rozwinięty zmysł marketingowy i wiedzą, jak zrobić wokół swojego dzieła szum medialny. We wszystkich materiałach na temat filmu przewija się sensacyjna informacja, że został on nakręcony srajfonami. Aj waj... No niesamowite. Tylko co z tego (poza darmową reklamą dzięki powtarzaniu tego niesamowitego niusa przez niepełnosprytnych dziennikarzy)? Otóż absolutnie nic. Kręcenie telefonem nie jest nijak wplecione w tkankę filmu - nie jest częścią fabuły. A mogłoby i wtedy miałoby to sens. Polecam np. świetny meksykański dramat Oso polar, w którym część materiału jest kręcona komórką przez bohaterów filmu. Albo rewelacyjny paradokument Taxi-Teheran irańskiego reżysera-dysydenta Jafara Panahiego. Tymczasem Mandarynka równie dobrze mogłaby zostać nakręcona zwykłą kamerą. A nie, przepraszam... W kamerze nie da się jednym przyciskiem zaaplikować do materiału video "instagramowego" filtra, mającego sprawić, że całość będzie wyglądała jak nakręcona na kamerze 8 mm z lat 70-tych. Widać wg. tfurców tego obrazu to dodaje 100 punktów do artyzmu - w końcu zadziałało u Kevina Smitha czy Jima Jarmuscha, prawda? Tylko, że Smith i Jarmusch kręcili "lo-fi", bo nie stać ich było w początkach kariery na barwną taśmę filmową. Chasing Amy oraz późniejsze filmy Jarmuscha były już kolorowe. Oczywiście, manipulacja jakością czy też kolorami obrazu jest wykorzystywana przez filmowców jako środek artystycznego wyrazu (również rzeczony Jarmusch nakręcił w późniejszych latach czarno-białego Truposza), ale w przypadku Mandarynki nie mogę pozbyć się przemożnego wrażenia, że "instagramowy" filterek służy wyłącznie zamaskowaniu pustki intelektualnej i przypodobaniu się niedokrytykom (jak widać, strategia okazała się niestety skuteczna).

Na koniec zostawiłem jeszcze jeden grzech tfurców - tym razem nie dotyczący materii filmowej jako takiej. Jak już wspomniałem wyżej, bohaterkami filmu są transseksualistki - a jest to grupa ludzi jeszcze bardziej niezrozumiana niż homoseksualiści. Osoby takie notorycznie borykają się z nietolerancją, wyśmiewaniem, ostracyzmem, agresją. I taka marginalizowana mniejszość "otrzymuje w prezencie" film, którego transseksualne bohaterki są odrażającymi "odpadami atomowymi". Po co? Ich transseksualizm nie pełni w tym filmie żadnej funkcji, która by uzasadniała taki wybór. Odpowiedź "chyba po to, aby jeszcze zwiększyć uprzedzenia wobec tej grupy ludzi" sama ciśnie się na usta. Aż musiałem sprawdzić, czy autorem scenariusza nie jest Fred Phelps (dla osób niezorientowanych w amerykańskiej prawiczkowej zoologii - ichni odpowiednik ojca Sromotnika czy, za przeproszeniem, Wojciecha Cejrowskiego). Film ten jest więc odrażający nie tylko sam w sobie - jako dzieło filmowe - ale również poprzez to, co za sobą niesie.

Mandarynka (2015) - Mickey O'Hagan, Kitana Kiki Rodriguez

Muszę tutaj jeszcze raz z całą mocą podkreślić, że absolutnie nie mam nic przeciwko portretowaniu w kinie patologii, przedstawianiu odrażających postaci czy historii. Nie jestem jakąś mimozą, która ogląda tylko opery mydlane i komedie miłosne i dostaje palpitacji serca, gdy usłyszy słowo "dupa". Ale wszystko musi mieć swój cel, użycie danego elementu musi być uzasadnione w kontekście danego dzieła, pełnić w nim określoną rolę. Sól i pieprz też lubię, ale picia słonej wody z pieprzem w najbliższym czasie raczej nie planuję.

Podsumowując, film ten mogę polecić wyłącznie osobom, które do tego stopnia lubią amerykańskie kino niezależne, że podoba im się absolutnie wszystko z tego nurtu. Ludziom, którzy wymagają od filmu solidnej fabuły czy dialogów (a chyba właśnie od niezależnego dramatu ma się prawo takich elementów oczekiwać) zdecydowanie odradzam. Ale, biorąc pod uwagę powszechny zachwyt nad tym filmem, najwyraźniej nie mam racji. Nie rozumiem tego...

0 z 1 osoba uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 3
Garret_Reza_fdb 5

N. A za tydzień polska premiera :d Sam film niesmaczny – aktorzy wręcz plują na siebie – i niechlujnie wykonany.

i_darek1x 7

Dobry ! – Zaskakująco interesujący !Idealny na święta ;) Polecam !

Beznickowy i_darek1x 7

@i_darek1x Jestem w szoku, że ten film ci się spodobał :o

Więcej informacji

Proszę czekać…