Laura spędziła najszczęśliwsze lata swego dzieciństwa dorastając w sierocińcu nad morzem, wśród troskliwych wychowawców i dzieci, które były dla niej jak bracia i siostry. Teraz, jako trzydziestoletnia kobieta, wraca w te strony z mężem Carlosem i siedmioletnim synkiem, Simonem. Jej marzeniem jest odnowienie i ponowne otwarcie porzuconego przytułku jako ośrodka dla niepełnosprawnych dzieci. Nowy dom i tajemnicza okolica pobudzają wyobraźnię Simona – chłopiec zaczyna snuć nieprawdopodobne opowieści i wymyślać nie do końca niewinne zabawy... Męcząca historia zaczyna niepokoić Laurę, wciągając ją w dziwny dziecięcy świat, który przywołuje echa dawno zapomnianych, dręczących wspomnień z jej własnego dzieciństwa. Zbliża się dzień otwarcia ośrodka, a sytuacja w rodzinie Laury jest coraz bardziej napięta. Carlos pozostaje sceptyczny wobec tego, co się dzieje – wierzy, że Simon wszystko to zmyślił, desperacko próbując zwrócić na siebie uwagę. Ale Laura jest coraz bardziej przekonana, że coś przerażającego i dawno wypartego z pamięci kryje się w murach starego domu; coś, co tylko czeka, by się ujawnić i wyrządzić ogromną krzywdę jej bliskim.

Guillermo Del Toro o filmie

Przez wiele lat śledziłem pracę J. A. Bayona, reżysera filmów krótkometrażowych oraz niezliczonych wideoklipów delirycznej muzyki, którą uwielbiam. Jego talent wręcz domagał się wyreżyserowania filmu pełnometrażowego, więc realizacja Sierocińca była niczym więcej, jak tylko odpowiedzią na tę potrzebę. Po obejrzeniu filmu jestem przeświadczony, że warto było podjąć ten wysiłek. Podczas mojej długiej kariery w przemyśle filmowym otrzymałem naprawdę wiele scenariuszy; nie bez znaczenia jest tu moje ciągłe zainteresowanie dokonaniami nowych filmowców. Wielu reżyserów prosiło mnie o opinię i radę. Niestety bardzo rzadko zdarza się napotkać świetny skrypt. Scenariusz może świadczyć o talencie jego autora, ale niemal nigdy nie znaczy to jeszcze, że trzeba go od razu przekształcić w film. Tymczasem kiedy przeczytałem Sierociniec, natychmiast wiedziałem, że mam do czynienia z czymś wyjątkowym.

Scenariusz Sergio G. Sáncheza był najlepszym, jaki udało mi się przeczytać od wielu lat. Już po paru stronach zdałem sobie sprawę, że nie jest to po prostu kolejna powtórka z rozrywki wykorzystująca repertuar ogranych już elementów gatunku: domy, w których straszy, duchy, równoległe rzeczywistości... Ten skrypt osiągnął prawdziwie rzadką głębię.

Sierociniec to coś więcej niż horror; jak na film tego rodzaju, niesie ze sobą również niezwykłą głębię emocjonalną. Poza tym, serwując naprawdę przerażający przegląd nadnaturalnych zjawisk, stanowi jedną z najlepiej wykreowanych, najpiękniejszych opowieści o bezdennym, dojmującym bólu wywołanym stratą, jakie widziałem. Bayona nie tylko stworzył historię tajemniczą i operującą suspensem, ale skonstruował też potężnie oddziałujący na odbiorcę melodramat, modelując z wielką uwagą i precyzją swe postaci, jak również więzy, które je łączą.

Bayona okazał pełne zaufanie do scenariusza Sáncheza, jednocześnie pokazując, że jest mistrzem języka audiowizualnego, obdarzonym unikalną osobowością. Co więcej, udało mu się zaczarować swoich aktorów, by stworzyli prawdziwie zapadające w pamięć kreacje, dotyczy to szczególnie Belén Ruedy, która promienieje żarem odwagi i intuicji. Ale może najbardziej istotne ze wszystkiego jest to, że Bayona czerpał zadowolenie ze swej pracy, podobnie jak ja.

Krótko o filmie

Twórca Labiryntu Fauna, Guillermo del Toro, przedstawia Sierociniec - historię miłości, opowieść grozy.

Sierociniec to film, który jest najczęściej porównywany do Innych, ale w zgodnej opinii przewyższa go swoją wyjątkowością, jak również skalą sukcesu kasowego.

Laura spędziła dzieciństwo dorastając w sierocińcu otoczona troskliwą opieką wychowawców i przyjaźnią dzieci, które były dla niej niczym bracia i siostry. Teraz, jako trzydziestoletnia kobieta, powraca w „rodzinne” strony wraz z mężem Carlosem i siedmioletnim synkiem, Simonem. Jej marzeniem jest stworzenie ośrodka dla dzieci niepełnosprawnych w miejscu porzuconego przytułku.

Nowy dom i tajemnicza okolica pobudzają wyobraźnię Simona – chłopiec zaczyna snuć nieprawdopodobne opowieści i wymyślać nie do końca niewinne zabawy... Sytuacja ta zaczyna bardzo niepokoić Laurę, tym bardziej, że przywołuje echa dawno zapomnianych, dręczących wspomnień z jej własnego dzieciństwa.

Tymczasem zbliża się dzień otwarcia ośrodka, a sytuacja w rodzinie Laury jest coraz bardziej napięta. Carlos pozostaje sceptyczny wobec tego, co się dzieje – wierzy, że Simon wszystko zmyślił, desperacko próbując zwrócić na siebie uwagę. Ale Laura jest przekonana, że coś przerażającego i dawno wypartego z pamięci kryje się w murach starego domu. Coś, co tylko czeka, by się ujawnić i wyrządzić ogromną krzywdę jej bliskim.

Sierociniec jest rewelacyjnie skonstruowany, historia nas wciąga, a sama forma odcina się wyraźnie od typowego kina amerykańskiego. Hiszpanie, jak widać, tworzą swój własny, niezwykle ciekawy gatunek horrorów, a film Bayona jest bodajże najlepszym przedstawicielem tego nurtu. Tomasz Piętowski, Stopklatka.pl

Ta na wpół gotycka, na wpół obyczajowa historia o powrocie do krainy dzieciństwa - zamieszkanej przez nie tylko dziecinne koszmary – zasługuje na szczególne polecenie. Joanna Szymczyk, Wysokie Obcasy

Największy nieobecny tegorocznych Oscarów. Daily Telegraph

Sierociniec to tegoroczny Labirynt Fauna, a nawet więcej… IGN Movies

Przerażający jak Szósty zmysł, poruszający jak Inni. Chicago Sun-Times

Arcydzieło! Trzyma w napięciu od samego początku do końca. Time Magazine

O aktorach

Belén Rueda

Belén Rueda od razu została wybrana przez J. A. Bayonę do roli Laury. Reżyser wyjaśnia: „Potrzebowałem bardzo wszechstronnej aktorki. Belén pozornie wydawać się może osobą bardzo podatną na zranienia, ale w rzeczywistości jest bardzo silna. Przypomina mi bohaterki z filmów Jamesa Camerona. Jest także wspaniałą matką, co było bardzo pomocne, kiedy przygotowywaliśmy razem tę rolę.”

Wcielenie się w postać Laury stanowiło wyzwanie dla Belén Ruedy. Była to nie tylko jej pierwsza główna rola, ale także sam gatunek stanowił dla niej niezbadany dotąd obszar. „Kiedy czytałam scenariusz, nikogo nie było w domu i naprawdę się bałam, ale nie mogłam przestać, póki nie doszłam do końca. To niezwykle wciągająca historia, która nieustannie zaskakuje. Co trzy czy cztery sceny niepokoi, rozbija i zmusza do przemyślenia wszystkiego od nowa”. Rueda stwierdza: „Moje pierwsze refleksje po przeczytaniu skryptu są dla mnie najważniejsze. Kiedy skończyłam Sierociniec wiedziałam, że muszę zagrać w tym filmie.”

Belén Rueda oddała się całkowicie filmowi, zarówno psychicznie, jak i emocjonalnie. „Straciła ponad sześć kilo podczas zdjęć, ale zupełnie się tym nie przejmowała”, mówi Bayona, który jest szalenie zadowolony z pracy aktorki. Podobnie zresztą jak i pozostała część ekipy. Jak wspomina Bayona: „Cały zespół spontanicznie oklaskiwał ją na koniec niektórych ujęć. To było bardzo poruszające. Jestem jej dozgonnie wdzięczny za to, że przyjęła tę rolę.”

Wybrana filmografia:

2007 Uwikłani, reż. Tom Kallin

2007 Sierociniec, reż. J.A.Bayona

2004 W stronę morza, reż. Alejandro Amenábar

Geraldine Chaplin

Geraldine Chaplin została odkryta przez Davida Leana i wybrana przez niego do roli w Doktorze Żywago. Od tego czasu ta wybitna aktorka pracowała z najważniejszymi twórcami filmowymi: Robertem Altmanem, Carlosem Saurą, Franco Zeffirellim, Richardem Attenborough.

Wybrana filmografia:

2007 Sierociniec, reż. J.A. Bayona

2004 W stronę morza, reż. Alejandro Amená

2002 Porozmawiaj z nią, reż. Pedro Almodóvar

1996 Jane Eyre, reż. Franco Zeffirelli

1993.Wiek niewinności, reż. Martin Scorsese

1992 Chaplin, reż. Richard Attenborough

1975 Nakarmić kruki, reż. Carlos Saura

1975 Nashville, reż. Robert Altman

1965 Doktor Żywago, reż. David Lean

O Guillermo Del Toro

Guillermo Del Toro urodził się 9 października 1964 roku w Guadalajarze, w Meksyku. Już w dzieciństwie bardzo interesował się kinem, a w szczególności filmami fantasy i gotyckimi horrorami. W wieku 8 lat Del Toro zaczął kręcić pierwsze krótkie filmy na taśmie Super 8. Chodził wtedy do szkoły prowadzonej przez jezuitów i marzył o zawodzie reżysera.

Swoją karierę filmową młody Del Toro rozpoczął jednak od wyjazdu do Stanów Zjednoczonych na kursy charakteryzacji, później zaś założył własną firmę Necropia, specjalizującą się w efektach specjalnych. Jako spec od efektów Del Toro wziął udział w realizacji ponad 20 filmów fabularnych, aby wreszcie samemu stanąć za kamerą w roku 1992 wraz z filmem Cronos. Po debiucie Del Toro przeniósł się do Hollywood gdzie nakręcił film Mutant, a następnie sequel filmu Stephena Norringtona z Wesleyem Snipesem w roli głównej - Blade - Wieczny łowca 2, który odniósł błyskawiczny i niespodziewany sukces. Umożliwił on reżyserowi realizację kolejnej adaptacji komiksu - tym razem Hellboy'a Mike'a Mignoli. Film ten jest powszechnie uznawany za jedną z najwspanialszych adaptacji komiksu w historii kina. Kolejnym filmem, wraz z którym Del Toro przeniósł się do Hiszpanii, był Labirynt Fauna. Ten całkowicie oryginalny pomysł dojrzewał w głowie reżysera przez ponad 20 lat i został zgodnie okrzyknięty przez widzów i przez krytykę jako niezwykle złożone arcydzieło, unikalne we współczesnym kinie.

O produkcji

Zgodne z wyobrażeniami Bayony przeniesienie Sierocińca na ekran pociągnęło za sobą podwojenie pierwotnego budżetu oraz czasu trwania zdjęć. Potem na scenie pojawił się Guillermo del Toro. „Spotkałem Guillermo 14 lat temu, kiedy przyjechał pokazać film Cronos na Festiwalu Filmów Fantasy w Sitges. Kiedy tylko dowiedział się o naszym projekcie, zaoferował, że będzie współproducentem filmu. Po tym wszystko stało się o wiele prostsze”, opowiada Bayona. Wsparcie ze strony It's Alive! New Talent Lab, spółki producenckiej Rodar & Rodar dało reżyserowi swobodę pozwalającą pracować z jego stałym zespołem, z którym wcześniej robił reklamówki i wideoklipy.

Zdjęcia rozpoczęły się 15 maja 2006 roku w Llanes, w regionie Asturii. Ekipa wybrała tę lokalizację ze względu na ogromną różnorodność naturalnych planów: tajemniczych grot, wyniosłych klifów, rozległych przestrzeni dziewiczych plaż, lasów, gór, urzekło ich nawet centrum wioski, w której musieli symulować wielką burzę śnieżną w środku sierpnia. W Llanes ekipa produkcyjna znalazła też najważniejszą lokalizację: Partarri'u Mansion, dom, który posłużył w filmie za stary sierociniec.

„Nie szukałem ogromnego budynku, pełnego niekończących się korytarzy, takiego jak w Lśnieniu”, stwierdza Bayona. „Chciałem czegoś mniejszego, nie przytłaczającego swym ogromem, ale jednocześnie wystarczająco obszernego, by uczynić tę historię wiarygodną. Partarri'u Mansion posiadało wszystkie te cechy. Był to wielki dom kolonialny, pochodzący z końca XIX wieku, stwarzający naprawdę tajemniczą atmosferę. Jego wymiary wprowadzają w błąd na pierwszy rzut oka: fakt, że każda z jego fasad jest inna, robi wrażenie, że dom nieustannie się zmienia.”

Jednakże plany reżysera, pełne skomplikowanych ruchów kamery, wymagałyby całkowitego przebudowania wnętrza domu. Bayona opowiada: „Moje wyobrażenia o tym filmie były zakotwiczone w obrazach ze starych horrorów, takich jak W kleszczach lęku Jacka Claytona, czy Nawiedzonym domu Roberta Wise'a, tak więc musiało to być zrobione w klasyczny sposób: w studiu. Nasze podejście do realizacji było bardzo ambitne. Wszystko musiało być dopracowane co do najdrobniejszego szczegółu i z wielką precyzją, a to można uzyskać tylko w studio.”

Aby osiągnąć tę precyzję, cały przebieg zdjęć do filmu był wcześniej zwizualizowany. Tysiące szkiców, scenorysów i konceptualnych scenografii zostało stworzonych, zanim jeszcze zaczęły się zdjęcia. Cały plan został odtworzony w trójwymiarowym programie graficznym, w którym kierownik zdjęć ustalał pozycję kamery, zanim ekipa wyszła na plan. Po czterech tygodniach w Llanes, zespół przeniósł się do Barcelony, gdzie dziesięciotygodniowe kręcenie zdjęć dobiegło końca.

O scenariuszu

Choć pierwsza wersja skryptu Sáncheza została napisana w 2000 roku, dopiero cztery lata później znalazł się J. A. Bayona, który zgodził się Sierociniec reżyserować. Niemal natychmiast projekt został wybrany przez Sundance Institute's Script Lab.

Sierociniec ma wiele wspólnego z rzadko dziś widywanym typem kina fantasy. Mówi o przerażeniu, jakie rodzi się z elementów codzienności, elementów, które stają się stopniowo coraz bardziej skażone, aż w końcu otwierają wrota szaleństwa. Pokazany tu horror nie przychodzi z zewnątrz, nie zrodził się w zwichrowanym, skrzywionym umyśle psychopaty, ani też nie jest wynikiem zapuszczania się przez główne postacie w jakieś niedozwolone rejony. To horror, który rodzi się w idyllicznym otoczeniu, w sercu idealnej rodziny i nieoczekiwanie rozrasta się, grożąc, że zniszczy ją kompletnie.

Według Bayony: „Zasadniczo Sierociniec dotyczy lęku przed rozłąką. Wszystkie postacie w filmie żyją obarczone traumą separacji, która naznaczyła ich przeszłość albo też pod groźbą separacji mającej dopiero nastąpić. Lęk ten manifestuje się jako coś żywego i obecnego w ich otoczeniu, przemieniając ich sny o idyllicznym szczęśliwym domu w najbardziej niszczycielski koszmar.”

Wywiad z reżyserem, Juanem Antonio Bayonem

Czy należy uważać za istotny fakt, że Pana pierwszy film jest horrorem?

Chciałem wyreżyserować ten film ze względu na wachlarz możliwości, jakie oferuje scenariusz Sierocińca. Projekt musi mnie pociągać niezależnie od tego, do jakiego gatunku należy. Chociaż prawdą jest, że realizacja horroru to świetna szkoła. Wolno tu manipulować czasem i przestrzenią w dowolny sposób, operować kamerą tak, aby osiągnąć natychmiastowy efekt. To daje pewnego rodzaju poczucie bezpieczeństwa. Ale film powołuje do życia coś, co w znacznym stopniu przekracza ograniczenia gatunkowe, coś, co leży pod powierzchnią opowiadanej historii.

Czy pierwszy film powinien być, Pana zdaniem, swego rodzaju „manifestem artystycznym” twórcy?

Uważam, że każdy film musi być manifestem swego autora. Ja sam nie wiem, dokąd zmierzam jako twórca filmowy. Myślę, że byłoby to zbyt racjonalne, aby układać plan, wierzę, że robienie filmów jest czymś bardzo emocjonalnym.

W jaki sposób przerobił Pan scenariusz wspólnie z Sergio Sánchezem?

To była najbardziej skomplikowana część prac. Pierwszy szkic został napisany niemal dziesięć lat temu. Przepracowaliśmy go więc od samego początku. Moim pierwszym pytaniem było: dlaczego Laura powraca do domu, w którym dorastała? To było kluczem do całej reszty. Sierociniec stał się podróżą do czasów dzieciństwa, portretem psychologicznym kogoś, kto trzyma się kurczowo przeszłości, a ponieważ nie potrafi stawić czoła teraźniejszości, ucieka w świat fantazji. Można odczytywać ten film na sposób realistyczny, nie jako historię o duchach, ale jako portret kobiety, która popada w szaleństwo. Utrzymywanie dwuznaczności staje się głównym ograniczeniem, ale też tym, co ostatecznie czyni tę pracę naprawdę ekscytującą.

Filmy krótkometrażowe, które Pan nakręcił pokazują silne wpływy kina amerykańskiego, podczas gdy Sierociniec posiada wyraźnie „europejski” styl. Czy to wynik przemyślanej decyzji?

W obu moich filmach krótkometrażowych, tak jak i w Sierocińcu przemyślane jest pokazanie zderzenia świata realnego z „hollywoodzką” rzeczywistością. Znajduję przyjemność w obserwowaniu samego siebie jako protagonisty tego konfliktu, walczącego przeciw stylowi hollywoodzkiemu i przeciwko znaczeniu tych filmów, które oglądałem w dzieciństwie, a które służyły za punkt odniesienia. Dla mnie sedno sprawy leży w tym, w jaki sposób integruje się wzajemne zależności. Carlos, mąż Laury, oskarża ją o to, że w swojej głowie kręci ona film. Nie wiem, czy Sierociniec jest bardziej czy mniej europejski, ale z premedytacją podjąłem wysiłek, żeby nie wyglądał tak jak współczesne horrory. Sierociniec przypomina filmy, które oglądałem jako dziecko.

Może Pan opowiedzieć właśnie o tych wzajemnych zależnościach: filmy takie jak Odgłosy, La Residencia, The Spirit of the Beehive, W kleszczach lęku, Les Disparus de Saint-Agil, a zwłaszcza zupełnie niedawno zrealizowane Kręgosłup diabła czy Szepty w mroku Pascala Laugier, zdają się dzielić wiele obsesji i odniesień z Sierocińcem?

Nie widziałem ani Szeptów w mroku, ani Les Disparus de Saint-Agil. Ale to prawda, że podczas przygotowań dyskutowaliśmy o pozostałych wymienionych filmach. Są pewne sceny, w których traktuję kolor bardzo podobnie, jak kiedyś Dario Argento. Pokazałem także La Residencia i The Innocents mojemu operatorowi, prosząc go, aby zwrócił szczególną uwagę na pracę kamery w obu tych filmach. Jednakże filmy, które wywarły na mnie największy wpływ pod względem formy i stylu narracji to Lokator i Bliskie spotkania trzeciego stopnia. Laura zaczyna swą podróż podobnie jak postać grana przez Richarda Dreyfussa w Bliskich spotkaniach… Uwielbiam też sposób, w jaki Polański wprowadza absurd w każdym detalu, jak również jego wykorzystanie przestrzeni, prowadzenie kamery i narrację obrazem.

Czy dyskutował Pan o tych odwołaniach z producentem Guillermo del Toro i jak Pan zamierzał je przekroczyć, zmieniając w coś zupełnie osobistego?

Niezbyt szczegółowo. Byliśmy ich oczywiście świadomi, ale nie nadawaliśmy im nadmiernej wagi. Skupiliśmy się na samej opowieści, na tym jak Laura traci wszystko, aż zostaje jej tylko własna wyobraźnia. To jest coś, co łączy Sierociniec z Labiryntem Fauna; Guillermo i ja odbieraliśmy całkowicie na tych samych falach.

Czy było trudne zostawić za sobą własne dzieciństwo?

Zderzenie między światem dorosłych i dzieci było już tematem moich filmów krótkometrażowych. Truffaut powiedział, że dzieciństwo jest czymś, o czym każdy ze znajomością rzeczy jest upoważniony mówić. To działa nawet w przypadku młodych reżyserów naszej generacji, którzy często dyskutują o tym, że nie mają nic do powiedzenia.

Z kim najbardziej się Pan identyfikuje jako reżyser – z dzieckiem, czy z matką?

Z obojgiem. Matka rozpoczyna podróż, która kończy się na przekształceniu jej w dziecko. Simon bawi się ze swoimi niewidzialnymi przyjaciółmi przez pierwsze pół godziny filmu, ale Laura uzyskuje z nimi kontakt na końcu filmu. Widzimy ją nawet ubraną w dziecięcy szkolny mundurek. Postać Simona wzbogaciłem detalami z mojego własnego dzieciństwa. A Belén pomogła mi nadać głębię granej przez nią postaci. Doświadczyła macierzyństwa – w przeciwieństwie do mnie – więc posiadła niezbędną wiedzę.

Simon jest dzieckiem adoptowanym. W jaki sposób pogłębiło to tematy winy, straty i macierzyństwa w filmie?

Wszystkie horrory mówią o przekraczaniu granic. Horror musi zabierać nas w miejsca, w które boimy się pójść, musi pokazywać rzeczy o nas samych, które uważamy za niepokojące. Deformacja, niepełnosprawność i choroba budzą w nas lęk niezmiennie. Musisz przerwać tę niezmienność, odwrócić ją. To jest prawdziwie przerażające. Który świat jest gorszy: realny, czy ten, który Laura sobie wyobraża? Z drugiej strony, choroba prowokuje do myślenia o moralności, o śmierci. To jest coś, z czym Laura musi nauczyć się sobie radzić.

Jak Pan tłumaczyłby międzynarodowy sukces hiszpańskich i azjatyckich horrorów, podczas gdy amerykańskie są ich dokładnym przeciwieństwem: pełnym krwawych scen, tortur i efektów specjalnych?

W Hollywood twórcy filmowi nadużywają efektów specjalnych, dźwiękowych i muzyki, by hipnotyzować swą publiczność. To jest ich strategia, by zamaskować braki w scenariuszu. Nie ma w tym winy publiczności. Ostatnie filmy takie jak Szósty zmysł, The Blair Witch Project czy Inni udowodniły swój potencjał komercyjny bez uciekania się do zbytecznych efektów wizualnych. Także telewizja porzuciła całą powściągliwość i zaczęła pokazywać przemoc wprost. Pościgi samochodów na żywo, czy operacje plastyczne są transmitowane każdego dnia. To niewiarygodne, że filmy podążyły za tym samym trendem.

Czy czuje się Pan częścią „nowej fali” hiszpańskich reżyserów?

W Hiszpanii zaczynamy mieć wreszcie narzędzia, które pozwalają nam konkurować z międzynarodowym kinem. Nie mówię o aspektach technicznych. Ja poszedłem do szkoły filmowej, co było niemożliwe dla reżyserów w Hiszpanii starszych ode mnie, ponieważ wszystkie szkoły filmowe w kraju znikły. Sierociniec jest nie tylko moim pierwszym filmem, to także „pierwszy raz” scenarzysty, kierownika zdjęć, montażysty i kompozytora. Nie wiem, czy jesteśmy częścią „nowej fali”, ale wiem na pewno, że nie byłoby nas tu bez tych, którzy byli przed nami.

Więcej informacji

Proszę czekać…