Charymzatyczny akcyjniak komediowy z łobuzerskim atestem. Lecą sikry, a happy tree friends podkłada do pieca nieustannie. 7
Dobrze wysmażone chuligaństwo z bardzo charakterystycznymi postaciami, gdzie przekleństwa padają, tak często, jak strzały, a wszystko jest dobrze wysmażone i w żadnym momencie nieugrzecznione? No to na taki seans, gdzie wszystkie chwyty są dozwolone, zaprasza film Bodyguard i żona zawodowca. Kontynuacja Bodyguard Zawodowiec nie jest samym odcinaniem kuponów od solidnej rozrywki stworzonej w 2017 roku, a naprawdę zadbaną, z wyobraźnią i bez zasad BHP kontynuacją. Równie dziarscy, ale mniej zobowiązujący Urodzeni Mordercy wypili sobie kilka shotów z Guyem Ritchiem. Znowu sprawny akcyjniak wywołujący iskry.
Zaczynamy od nowej, duchowej drogi Michaela Bryce'a, gdzie ochroniarz postanawia przestać wykonywać swój zawód i pozwolić sobie na odpoczynek od nieprzewidywalności. Długo to nie potrwa, gdyż przeznaczenia nie oszuka - kobieta z niezacinającym się magazynkiem i również szybko wystrzeliwująca z siebie siarczyste, bez zająknięcia przekleństwa wciągnie go we wszystko, do czego miał się nie zbliżać. Sonia, jest żoną jego byłego klienta Dariusa. Jeżeli Darius myśli, że jest dziki i niepohamowany, to jego żona w takim razie nieśmiertelna. Wszystko dzieje się, tak szybko, że Michael nie zauważy, kiedy zacznie uczestniczyć w akcji uratowania jej męża, który zaginął. Do tego mamy jeszcze Interpol, który sięgnie po pomoc ludzi, którzy trochę nie mają wyjścia, biorąc pod uwagę ich potencjalne wyroki, na jakie sobie zapracowali i widoczny z kosmosu. Do tego kociołka pełnego wrażeń jest grubą kreską narysowany złoczyńca, którego nic nie powstrzyma przed chęcią zemsty i siania zniszczenia ze swojej twierdzy nie do zdobycia.
Bodyguard i żona zawodowca to żywiołowe i komediowe, bez nadętej ani chwili kino, które ma energię oraz niefrasobliwość, której nie zawaha się w ogromnych dawkach użyć. Konstrukcja fabularna i scenariuszowa nie jest i nawet nie ukrywa, że ma być skomplikowana. Jest chwilami po prostu pretekstem do stworzenia doskonałej chemii i zabawy dla dorosłych, pełnej krwi. Akcja się nie zacina, ma swoje momenty w żartach gorsze, ale w większości sytuacji jest błyskotliwe i prześmiewczo, nawet trochę zbliża się do pastiszu takiego kina z pełną premedytacją.
Ważne są tutaj relacje, jakkolwiek w kinie ekspresji i przemocy nieokiełznanej to brzmi, gdyż film wie, jak wykorzystać potencjał i stworzyć chemię pomiędzy naszymi happy tree friends. Każdy z aktorów ma pewne swoje charakterystyczne dania popisowe i tutaj są one upichcone i są totalnie for fun, spełniając swoje zadanie. Ryan Reynolds, który więcej gada, niż robi i jest od nieustannych awkward tekstów oraz lekko zdezorientowanej miny, doskonale sobie radzi z niekończącymi się dygresjami kontra Samuel L. Jackson, który wystarczy, że wypowie jedno przekleństwo, jak nikt na świecie i wybrzmiewa, jak symfonia wśród tej rebelianckiej przygody. Pola nie ustępuje im bohaterka niemalże z kina Rodrigueza, Salma Hayek, od której charyzmy i jej żywotności mamy doskonale podnoszoną temperaturę i naprawdę to nie tylko obietnice, że to nie jest na wolnym, niegasnącym ogniu, a cały czas pełne adrenaliny, ale unikające chaosu.
Bodyguard i żona zawodowca to mająca łobuzerski atest w praktyce totalnie komedia kryminalna, kino akcji i niezłej dewastacji. Jeżeli ktoś podpowiada widzowi, gdzie upatrywać świeżą, śmiałą w czynie, ale też mającej pomysły na ostry wywar z żartów rozrywkę, to koniecznie trzeba wykrzyczeć ten tytuł.
duży ubaw świetna gra aktorska no i akcji w filmie warto wybrać się do kina