Kajko i Kokosz

6,6
6,0
Głównymi bohaterami serii są słowiańscy wojowie – Kajko i Kokosz. Przyjaciele na co dzień służą kasztelanowi Mirmiłowi, broniąc zamieszkałej przez nich osady przed wszelkimi niebezpieczeństwami. A tych nie brakuje. Największym zagrożeniem jest oddział rycerzy rozbójników – Zbójcerzy. Herszt Zbójcerzy, Krwawy Hegemon, marzy o zdobyciu Mirmiłowa, a odkąd Kajko i Kokosz przejęli jego jajo, z którego wykluł się smok Miluś, pragnie też osobistej zemsty na parze przyjaciół. Otwarte ataki, podstępy i fortele Hegemona – z tym mierzyć się będą Kajko i Kokosz.
filmoznawczyni 🎬

„Kajko i kokosz” to serial, który może okazać się swoistym łącznikiem międzypokoleniowym, skupiającym przed ekranem całe rodziny! 7

Para kultowych bohaterów, wykreowanych w 1972 roku przez Janusza Christę na łamach popularnego komiksu, dzięki uprzejmości Netflixa w końcu doczekała się własnego serialu! Kajko i Kokosz, dwójka słowiańskich wojowników, którzy dzielnie bronili grodu zwanego Mirmiłowem, stała się bohaterami dzieciństwa osób dorastających w latach 70. i 80. i pewnego rodzaju naszym rodzinnym odpowiednikiem francuskiego Asterixa i Obelixa. Janusz Christa swoje pierwsze karykatury opublikował w 1957 roku, a wiele jego prac graficznych ukazywało w ówczesnych czasopismach młodzieżowych. Pracował do 1990 roku, w którym to przeszedł na emeryturę z powodu pogarszającego się stanu zdrowia. Zmarł w Sopocie w 2008 roku. Jego prace cieszyły się w Polsce ogromną popularnością, a „Kajko i Kokosz. Szkoła Latania”, zyskały sławę jako pierwszy w historii komiks, który znalazł się na obowiązkowej liście lektur szkolnych.

Komiksy, wydawane regularnie w latach 1972-1991, opowiadają o parze sympatycznych wojów i ich średniowiecznych przygodach pełnych smoków czarownic i złych Zbójcerzy. Jednakże oprócz wątków fantastycznych zawierały one także wiele trafnych aluzji to ówczesnych realiów związanych z panującym wówczas ustrojem komunistycznych, biurokracją, tworzeniem się związków zawodowych, czy deficytami w produktach na rynku. Pierwsze plotki o rzekomym serialowym wskrzeszeniu dzieła pojawiły się dwa lata temu, kiedy firma produkcyjna Ego Film nabyła prawa do komiksowego pierwowzoru od wnuczki autora, Pauliny Christy. Początkowo pracę nad developmentem prowadzone były we współpracy z Fundacją Kreska, a rozwój projektu diametralnie przyspieszył w momencie zainteresowania się nim przez platformę streamingową Netflix, która postanowiła włączyć produkcję do swojej oferty. W efekcie otrzymaliśmy pierwszy sezon, składający się z pięciu 13 - minutowych odcinków: „Tajna broń Hegemona” (na podstawie albumu „Zamach na Milusia”), „Fujarka Łamignata” (na podstawie albumu „Szkoła latania”), „Złoty Puchar” (na podstawie albumu „Złoty Puchar”), „Zamach na Milusia” (na podstawie albumu „Zamach na Milusia”) oraz „Sekret maczugi” (na podstawie albumu „W krainie Borostworów”).

Zgodnie z oryginalnym stylem komiksów, nowy serial Netflixa wykorzystuje dwuwymiarową animację oraz charakterystyczną dla pierwowzoru kreskę i paletę barw. Warto wspomnieć, że po śmierci Janusza Christy, „Kajko i Kokosz” doczekali się kontynuacji w formie papierowej, która została zainspirowana oryginalnymi komiksami, co powinno uspokoić sceptycznych fanów, że odtworzenie autorskiej kreski na ekranie nie stanowiło dla twórców serialu najmniejszego problemu. Ci nieco bardziej spostrzegawczy bądź dociekliwi, mogą zauważyć drobne różnice pomiędzy postaciami rysunkowymi, a animowanymi. Inaczej wyglądają bowiem oczy czarownicy Jagi, czy tors Łamignata. Są to jednak subtelne różnice, które bynajmniej nie psują strony wizualnej dzieła. Poszczególne odcinki czerpią garściami z komiksowego uniwersum, pozostawiając jednak pewną przestrzeń twórczą w implementowaniu do serialu poszczególnych wątków. Przygody, które mamy okazję śledzić nie są przeniesione na ekran w skali 1:1 - scenarzyści świadomie żonglują fragmentami poszczególnych historii, łącząc je na nowo lub zmieniając ich chronologię. Starając się bazować na ludzkim sentymencie, nie zapominają o wprowadzeniu niezbędnych dla przykucia uwagi widza nieprzewidywalności.

Jak na recenzję animacji przystało, nie może zabraknąć tu komentarza na temat polskiego dubbingu, który okazał się być zaskakująco dobrym aspektem całej produkcji. Artur Pontek jako Kajko i Michał Piela jako Kokosz powołują do życia „papierowe” postaci, świetnie oddając ich charakter. Na największą pochwałę zasługuje jednak Jan Aleksandrowicz-Krasko oraz Jarosław Boberek, którzy podkładając głos pod słowiańskiego Robin Hooda - Łamignata i kasztelana Mirmiła kradną całe show i tworzą solidny fundament warstwy humorystycznej. W obsadzie znaleźli się również Agata Kulesza, Anna Apostolakis, Krzysztof Zalewski, Grzegorz Pawlak czy Abelard Giza. Cały zespół włożył wiele wysiłku w to, aby przekazać swoim bohaterom krzty indywidualizmu i oryginalności oraz zyskać sympatię wśród widzów-weteranów, jak i młodego pokolenia, które po raz pierwszy ma do czynienia z przygodami Kajka i Kokosza. Animacja została potraktowana tutaj bardzo dosłownie. Jestem pewna, że części odbiorców może nie przypaść do gustu klatkowy ruch postaci – daleki od współczesnych rozwiązań, do których zdążyli nas przyzwyczaić twórcy produkcji animowanych. Muszę przyznać, że sceny pełne dynamizmu niekiedy faktycznie kuleją, a odstawienie wygórowanych oczekiwań wizualnych na dalszy plan jest podstawą do czerpania przyjemności z seansu.

„Kajko i kokosz” to serial, który może okazać się swoistym łącznikiem międzypokoleniowym skupiającym przed ekranem całe rodziny. Wspólny seans może okazać się znakomitą okazją, aby przybliżyć swoim dzieciom bohaterów swojego dzieciństwa, a nawet zaszczepić w nich sympatię do pełnych ponadczasowego humoru przygód pary głównych bohaterów. Dzięki unikającym dłużyzn, pełnym humoru i wartkiej akcji odcinkom, produkcja będzie w stanie przykuć uwagę tych najmłodszych. Być może będzie to również świetna okazja do tego, aby otrzepać z kurzu swoje stare komiksy i przekazać je potomnym! „Kajko i Kokosz” nie narusza spuścizny Janusza Christa, lecz daje jej szansę zabłysnąć jeszcze raz, tym razem na innym polu eksploatacji. Dzięki temu ma szansę zostać również dostrzeżona i doceniona przez widzów zagranicznych. Uważam, że ma potencjał, aby to osiągnąć.

2 z 2 osoby uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 3
ana481516 7

Na plasterki!!!

Asmodeusz 5

jednak wole komiksy

Chemas

Mój kultowy komiks wreszcie doczekał się konkretne realizacji w formie serialu. Po obejrzeniu zwiastuna jestem jak najbardziej dobrej myśli. Zachowana oryginalna grafika komiksu i dobrze dobrany dubbing. Mam tylko nadzieję, że nie przekombinują i oddadzą klimat i treść komiksu rzetelnie.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…