> MacT o 2009-09-24 21:52 napisał:
> Bruno jest równie beznadziejny i tandetny jak Borat. Nie zaśmiałem ani razu.
> Niezliczona ilość żenujących scen oraz pedalskich żartów. Dosłownie cierpiałem
> na każdej minucie tego "filmu". Muszę jednak przyznać, że Sacha Baron Cohen ma
> odwagę by robić z siebie takiego idotę i tylko dlatego daje ocenę 1/10- chociaż
> i na to nie zasługuje. Już nie mogę się doczekać opinii, iż pod przykrywką
> pedalskich żartów kryję się drugie dno zrozumiałe jedynie dla "inteligentnych".
> Odradzam każdej osobie, która miała niestrawność na Boracie- tu jest jeszcze
> gorzej.
Poruszyła mną dogłębnie twoja wyważona, mądra i jakże uragumentowana ocena. Zaprawdę, masz wielką rację. W końcu masz daleko bardziej wyrafinowany umysł od nas wszystkich. Plujesz na "idiotę" Cohena, a sam oceniasz nominowaną do Złotej Maliny komedyjkę "Facet pełen uroku" jako arcydzieło. No, ale sam wiesz lepiej.
Jakie to paradoksalne – żarty Sachy Barona Cohena, przy których omal się nie zabiłem śmiechem (a oglądałem zarówno "Borata", jak i "Bruno), choć do wyrafinowanych nie należą, zrozumiałe są jedynie dla inteligentnych. Prawie 120 tysięcy chłopa zrozumiało drwinę z faszyzujących Amerykanów (IMDb – dane zarówno dla "Borata", jak i "Bruno). Ale wola jednostki jest oczywiście ważniejsza.
tompawel →
Żałosny komentarz (nie, nie mówię o moim). Debiut Wajdy w pełnym metrażu nie jest wprawdzie zbyt lotny, ale jako początek Szkoły Polskiej zalicza się do klasyków jako takich. 7/10.
Zbroją? Pamiętam raczej to, że Bezimienny nieimający się kul to postać metaforyczna, duch, którego nie można pokonać tak jak nie można pokonać absolutnego dobra. Tym niemniej zgadzam się z przedmówcą – film to arcydzieło, chociaż jest jedynie kopią "Straży przybocznej". Ale film Kurosawy nie posiada słynnej sceny rzezi za pomocą CKM-u czy też właśnie końcowego pojedynku.
Proszę czekać…