@Trikster
Dlaczego?
Wydaje się, że same poszukiwania leku stanowią wyłącznie wątek poboczny, a historia rozdrabnia się pokazując po trosze losy każdego bohatera, zaś ich spoiwem jest rzeczona walka z wirusem. Historie te dla niektórych mogą być naiwne, dla mnie pokazane w bardzo zdrowy (jak na ironię) i nieprzesadzony jak na amerykańskie przyzwyczajenia sposób.
To, co urzekło mnie w filmie najbardziej to specyficzny klimat i nieskupianie się wyłącznie na szukaniu lekarstwa, lecz na zachowaniu ludzi. To postępowanie człowieka w kryzysowych sytuacjach było tutaj tematem przewodnim, więc jeśli ktoś poszedł na film oczekując Epidemii z Dustinem Hoffmanem to na pewno wyszedł niemile zaskoczony. Klimat filmu określiłbym jako dość surowy, emocje były bardzo stonowane i przedstawione w sposób właściwy filmom dokumentalnym. To wrażenie dokumentu dopełniło perfekcyjne kierowanie kamerą i rewelacyjny montaż ujęć. Majstersztyk. Film na pewno nie jest typowym dramatem, sceny śmierci są przedstawione dość bezdusznie, ale w moich oczach jest to jedynie zaleta filmu. I jeszcze raz zaczepiając się o zapożyczenia gatunkowe, dodam, że sceny z workami z ludźmi, z tą śmiercią dookoła oraz takim obojętnym, zimnym traktowaniem tego, co się dzieje, wywarły na mnie znacznie większe wrażenia, aniżeli miałoby to być pokazane jako ogólnoświatowa histeria.
Nie lubię oceniania aktorów a’la „nie wznieśli się na wyżyny swojego talentu”. Ich talent to jedynie połowa sukcesu (no chyba że jesteś się Meryl Streep :P), drugą połową jest umiejętnie kierujący aktorami reżyser, a w tym obrazie zrobił to doskonale. Każdy aktor został pokazany z zupełnie innej strony i podejrzewam, że to kosztowało ich znacznie więcej niż w produkcjach, w których mieli okazję zagrać dotychczas. Ta koncepcja filmu dokumentalnego została przez nich idealnie dopełniona, zobaczyliśmy ludzi, a nie aktorów grających ludzi. Zarzut czy zaleta? Wybieram to drugie.
Muzyki w samym filmie nie ma zbyt wiele, ale wszystkie dźwięki, które pojawiają się w trakcie seansu mają znaczenie i nie są przesadną, dopieszczoną fanfarami orkiestrą, lecz suchą, pasującą do atmosfery kompozycją. Zwróciłbym również uwagę na pomieszczenia. Ponieważ akcja ma miejsce w różnych lokalizacjach, również i wystroje są odmienne. Wiele pomieszczeń jest ozdobionych w bardzo ciepły sposób, a mimo tego ich natura jest zimna, jakby potwierdzać miała ogólnoświatowe strach i żałobę. I dobrze. Jedynym naprawdę ciepłym pod względem filmowego nastroju miejscem jest azjatycka wioska, która wygląda niczym odcięta od tego wszystkiego, z czym zmaga się dziesiątkowana przez wirus ludzkość.
Musze przyznać, że cały film mimo wtórności tematyki, wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Mój mini zachwyt może również wynikać z nastawienia, bowiem podejrzewałem, że będzie to taki trochę remake Epidemii. Ależ się cieszę, że tak się nie stało! Film jest idealny dla tych, którzy nie oczekują dramatu, lecz starannie, statycznie i nieco bezemocjonalnie poprowadzoną od początku do końca fabułę. Nie należy spodziewać się paniki, pokazania śmierci w jakiś ceremonialny sposób i wielkiej walki z wirusem, który stanie się głównym tematem obrazu, ale dokumentalnej fikcji (wiem, wiem).
8/10
> miodzik o 2011-12-14 18:26 napisał:
> Pisząc wpisuje coś innego miałem oczywiście na myśli: niech wpisuje reżysera,
> scenarzystę itd. a obsadę sobie daruje. Ale może i można to było odebrać w ten
> sposób, jak Ty to odebrałeś – więc mój błąd. Teraz jest jasne co miałem na
> myśli.
W takim razie propozycja jest taka: wpisujemy cudzysłów przy każdym pseudonimie, bez względu na zapis, a jeśli nie wiemy, czy jest to ksywa, to nie dodawajmy danej treści. To ja wolę jednak to, co zostało napisane w faq. Mam wówczas informacje o osobie i o roli, a na stronie aktora pojawia się wiadomość, że w filmie wystąpił. Brak kluczowej dla danego filmu obsady lub edytowalna treść? Kwestia do dyskusji, ja opowiadam się za informacją z możliwością jej poprawy/usunięcia.
> O to, że portal by świecił pustkami nie ma się co martwić, ponieważ:
> – i tak świeci pustkami w porównaniu z innymi, więc niech się wyróżnia chociaż
> rzetelną informacją – czym innym miałby na tę chwilę przyciągać tu nowych
> zapaleńców? Ilością wklepanych tych samych błędnych czasami treści? To nie
> byłoby żadnym wyróżnieniem się,
Jest to argument, który do mnie od zawsze przemawia, ale wygrywa z nim możliwość edycji danych.
> – większość tu dodających ma jednak sporą wiedzę o filmach i dodają raczej bez
> jakichś rażących wpadek, ale jeśli nawet taka się zdarzy to zawsze można
> wszystko poprawić (wszystko jest przecież edytowalne),
Widzę, że polemizujesz ze sobą.
> – korzystanie ze źródeł nie zwalnia z myślenia – nie wiesz, nie masz pewności -
> to omiń, ktoś inny kiedyś uzupełni
Albo możesz poprawić, kiedy zauważysz taki błąd. Owszem, nie zwalnia z myślenia, dlatego większość fdbowych ludzi dodaje w sposób poprawny.
> A jak czegoś nie ma w faq to co wtedy zrobisz? W faq np. nie ma nic o
> transkrypcji z cyrylicy (nie anglosaskiej transliteracji) obowiązującej w Polsce
> – efekt: ekwilibrystyka lingwistyczna w obsadach ról wyglądająca co najmniej
> komicznie. Już nawet nie będę podawał przykładów – wcześniej czy później trzeba
> to będzie poprawiać.
Rozmawiamy o tym, co jest w faq, ale odpowiadając na Twoje pytanie: weryfikator w takich przypadkach jako osoba odpowiedzialna za pojawianie się danych informacji w serwisie, sam decyduje o odrzuceniu, zaakceptowaniu czy też pominięciu.
Jest źle? Popraw. Poza tym, role mogą być kluczowe dla samego filmu, a tu proszę, nie ma nawet aktora. Cyrylica to jeszcze bułka z masłem, przy pozostałych azjatyckich systemach zapisu. Teraz mamy wybór –
- wpisujemy tak, jak zostaje nam podane w źródle,
- czekamy na kogoś, kto zna temat i wie, jak zapisać.
I żeby nie było, jestem jak najbardziej za poprawną transkrypcją i dobrze, kiedy biorą się za coś osoby, które w danym temacie mają wiedzę (mowa nie tylko o systemach zapisu). Z drugiej strony osoba weryfikująca nie musi być znawcą i co wtedy? Odrzucić? Opuścić treść i czekać aż pojawi się weryfikator potrafiący przenieść mandaryński na warunki polskie?
> Tak się teraz nad tym zastanawiam, że w zasadzie wiedza o tym, że dana rola jest
> ksywką i tak pewnie niespecjalnie jest potrzebna komuś kto nie widział filmu, a
> dla tego co widział to jasne jest, że to ksywka (czy będzie w "" czy nie).
I właśnie dlatego dobra jest obecna zasada, nie ma zamieszania i niepotrzebnych wątpliwości przy dodawaniu oraz weryfikacji, które zaś mogą pojawiać się, gdyby obowiązywała Twoja propozycja.
> miodzik o 2011-12-14 17:26 napisał:
> Dla mnie ważniejsza jest użyteczność informacji, a nie bezrozumne ujednolicanie
> – czemu miałoby służyć? Tylko temu żeby było ujednolicone? Ja wolę informację
> rzetelną niż taką samą, bo jak nie jest rzetelna to tak jakby jej nie było
oraz
> Jak ktoś ma takie wielkie problemy
> z określeniem, czy dana rola jest pseudonimem, niech po prostu wpisuje coś
> innego.
Czyli tak. Twoja propozycja co do wpisywania jest taka: wszystkie pseudo występujące samodzielnie należy wpisywać z cudzysłowem. A jak ktoś nie wie, czy to jest pseudonim to niech sobie zgaduje i wpisze sobie, co mu się podoba? Fajnie, ale teraz wróć do określonej przez siebie użyteczności tak podanej informacji. Ten zapis w faq jest moim zdaniem bardzo dobry i tak podane informacje są dla mnie znacznie bardziej użyteczne.
> Sarkazm nie był zamierzony – to było puszczone oko do tych werów, co też uznają
> takie podejście i ksywkę traktują jak ksywkę.
A w którym momencie jako takiej jej nie traktuję? Różnimy się w opinii na temat dodawania ksywek.
> Ja staram się mieć pojęcie o filmie, który "tworzę" i polecam innym też
> takie podejście. A jak się trafi kilka błędów to też nie jest powód do płaczu -
> wierzcie lub nie, ale u konkurencji i tak jest pod tym względem katastrofalnie w
> porównaniu z fdb. :)
Obawiam się, że wówczas filmy świeciłyby pustkami. Tak to jest, że serwisy tego rodzaju korzystają ze źródeł.
> Popatrzcie jak się kończy domorosłe przepisywanie z imdb do filmwebu:
> “Moskwa nad rzeką Hudson” – Udo Kier wg imdb gra Gay Man on Street co bystry filmwebowiec wpisał > jako Radosny mężczyzna z ulicy. I teraz weź mi pokaż taką rolę. Ale jakby go opisać jako geja, który > > > zaczepił Iwanowa na ulicy to już każdy (kto oglądał film) będzie wiedział o kogo chodzi. Dodam, że facet > nie był wcale radosny. :)
Osoba, która taki błąd zauważy, zawsze może go poprawić :)
Rozumiem, że sam wpisałbyś to jeszcze dodatkowo w cudzysłów? :P
> miodzik o 2011-12-14 15:58 napisał:
>
> Póki co, na szczęście, tylko @Trikster stosuje
> się literalnie do zapisu w faq przy weryfikacji ;)
Po to faq jest, nie tylko ma ułatwiać pracę, ale również ją ujednolicać, więc sarkazm potraktuję jako bardzo nieudany. Dla mnie nie jest to logiczne z prostej przyczyny – nie ogarniesz każdej z ról pisanej na imdb czy jest pseudonimem. Jeśli chodzi o pseudo w języku polskim, to znacznie rzadziej trafisz na takowy będący imieniem niż na "Boczka", "Rudego" czy "Grubego". Póki co takich imion w Polsce nie mamy. :)
To może niezdefiniowany? :P
A teraz takie pytanko. Już któryś raz sprawdzam treści, w których pseudonim bez imienia i/lub nazwiska jest pisany w cudzysłowie, podczas gdy w faq jest wyraźny zapis o tym, iż samodzielny pseudonim wpisujemy bez. Pytanie brzmi: czy ja jestem do tyłu przez niezaktualizowane faq?
Oj tam, tylko narzekacie. Przecież nikt Wam oglądać nie nakazuje :P. Skoro jesteście znudzeni amerykańskimi produkcjami, sequelami, prequelami i remake’ami, to może czas na inne kino? Ja nie tak dawno oglądałem świetny szwedzki film "W kosmosie nie ma uczuć", taka podana na zimno komedia. Naprawdę jest tyle tych filmów, że narzekanie przy każdym pojawiającym się tytule to strata kolejnych minut życia. W tym czasie można spokojnie znaleźć jakąś produkcję na wieczór.
Żeby nie było, ja też narzekam i powyższą wypowiedź jest także skierowana do mnie. Uczciwie będzie. :D
No weźcie, Meryl rzecz jasna.
Uwielbiam tę kobietę. ;)
Adamie, a Ty od razu mówisz (nieco ładniej, ale jednak), że ktoś jest ograniczony. Przykro mi. Widzę, że aktor włożył w rolę wiele, ale nominacja do Oscara to jest mała przesada. Adamie, patrząc na filmiki z planu (no bo to on ma dostać nagrodę, a nie animowana małpa) dałbyś mu takie wyróżnienie? Ja nie widzę tam wielkiej gry aktorskiej, a tą całą techniką można poprawiać mnóstwo niedoskonałości.
Od tego są nominacje w kategoriach artystycznych, bo tak jak napisał Vermin – animator jest charakteryzatorem. Jeśli argumentem zaś jest kompilacja jednego z drugim, to przepraszam albo aktor albo jakieś artystyczno-aktorskie fuzje.
Na czym ma więc polegać moja otwartość? Bez zupełnej przesady mówiąc, może dajmy od razu nominację zwierzęcym aktorom i ich treserom, oni na pewno sporo pracy wkładają w tworzenie filmów. Zaś to, co zobaczyłem wyżej to jedynie jednostronne pokazanie całej sprawy związanej z rolą Serkisa, a stworzenie takiego precedensu oscarowego będzie niesamowicie krzywdzące dla pozostałych nominowanych.
I to nie jest zamknięcie na rozwój kina, zapewniam.
Beznickowy, a jak Ty sobie wyobrażasz kategorię stworzoną specjalnie pod Serkisa? :)
Proszę czekać…