Aktywność

Nie interesuje mnie ten cały Borat, Dyktator czy inny. Nie lubię go, nie moje poczucie humoru.

Bo i prestiż większy. :P

Szkoda, szkoda, ale brawa zazwyczaj zwiastują zwycięzcę. No może poza Artystą. :D

Prawie żadnych braw nie dostał

mam nadzieję, że dostanie wielkie nic :D

Haha, no szkoda. Ci z filmwebu są strasznie drętwi. :P

Świetnie? Delikatnie powiedziane. :P
Rozumiem, że ktoś tego nie lubi. Ja tam akurat na te wszystkie gwiazdy uwielbiam patrzeć i z niecierpliwością czekam na ogłoszenie wyników. To jest show, ale to nie znaczy, że to festiwal próżności i snobizmu. Aktor jest zawodem, a do jego nieformalnych obowiązków należy pokazywać się na galach tego typu. A skoro to największa impreza tego typu na świecie, to raczej nie wyskoczą w podomkach. :P

Włączyłeś już canal+? :D

Asiu, Druhny nie są nominowane w kategorii najlepszego filmu, a w kategorii oryginalnego scenariusza. Dla mnie również jest to zaskoczeniem, niemniej cieszę się, że w końcu Akademia zaczyna doceniać komedie, nie tylko te allenowskie, ale również te zwyczajne. Bądź co bądź Druhny miały naprawdę świetny scenariusz. Druga nominacja dla Druhen dotyczy pani McCarthy, która w filmie była świetna, aczkolwiek w życiu bym się nie spodziewał, że dostanie nominację za taką rolę. Ta kobieta jest jednym z moich komediowych geniuszy. Jeśli chodzi o pozostałe nominacje, to ciężko się wypowiadać o czymś, czego się nie widziało. Widzę, że Meryl ma mocną konkurencję, ale mam wielką nadzieję, że w tym roku jej nie skrzywdzą. Co prawda widziałem na razie tylko urywki filmu, ale zapowiada się genialna, filmowo-teatralna rola. Obłędnie mnie irytuje ta morda Clooneya, który w każdym filmie jest taki sam, ale znów mu dali nominację. Za co? Ja się pytam, za co? To już bym dał prędzej dwie nominacje Pittowi.
Zawsze mnie interesują kategorie artystyczno-techniczne. Nie oglądałem filmu Scorsese, ale i tak w scenografii kibicuję Potterowi, w efektach wizualnych podobnie. Co do charakteryzacji, to faworyta brak, ale nie sądzę, by Potter miał tu szanse.
Mimo tego wszędzie nagłaśnianego "upadku" Akademii, ja i tak z chęcią znów, tradycyjnie przesiedzę całą noc przed telewizorem.

Również czuję zawód. Akcja do 7 odcinka z pobocznymi wątkami dramatycznymi, a potem fabuła zaczyna być rozmyta dając wrażenie kręcenia odcinków na szybko, aby na fali popularności serialu zrobić kontynuację.

SPOILERY***

Ostatni odcinek niesamowicie naiwny, nic tak naprawdę się nie wyjaśnia, nic się nie dzieje tylko jakaś rozmemłana historyjka. Och jak źle, och jak nie dobrze. Ktoś musi zginąć, najprościej uśmiercić Walkera. Scena w szpitalu – jest zapowiedź, że po elektrowstrząsach Carrie utraci tymczasowo pamięć i to proszę "ISSA, on go znał, muszę to zapamiętać". No i pewnie poczekamy na to do 12 odcinka sezonu 2. Nic się nie wyjaśnia, wszystko jeszcze bardziej się komplikuje, nie zamyka się większości wątków. Sprawa z kamizelką – jeden z najbardziej spieprzonych wątków sezonu. Nie chodzi o to, że Brody miał od razu rozpieprzyć ten schron (chociaż ucieszyłbym się gdyby to zrobił, wówczas w drugim sezonie można się skupić na krecie i ewentualnie innym terroryście), ale można było ten wątek jakoś pociągnąć w zdrowy sposób. I co to za lojalność względem Nazira to całe zabicie Walkera? Tak sobie myślę, że to taki odcinek zrobiony w ostatnim momencie, na siłę, bez pomysłu. Gdyby traktować to w kategoriach dramatu jako takiego, to okej, proszę bardzo, wszystko gra, ale tych siedem odcinków sugerowało coś zupełnie innego i myślę, że wielu z nas nastawiło się na taką trochę polityczną akcję, a nie na rodzinne dramaty. Szkoda.

Oczywiście drugi sezon będę oglądał, ale na pewno nie z taką chęcią, jak pierwszych siedem odcinków.